Dla czasopisma architektonicznego zdjęcia architektury mają znaczenie fundamentalne. Nie tylko dlatego, że żyjemy w świecie „wzrokocentrycznym”, zdominowanym przez komunikację wizualną. Także dlatego, że publikowane w architektonicznej gazecie zdjęcia umożliwiają, a w każdym razie powinny umożliwiać, jak najlepsze zapoznanie się i zrozumienie koncepcji prezentowanego budynku, również przez osoby, które tego obiektu nigdy nie widziały. Oddanie istoty pokazywanych dzieł jest więc moim zdaniem podstawowym, elementarnym zadaniem specjalistycznej fotografii architektury w zawodowym czasopiśmie.
Dlatego w przypadku zdjęć publikowanych w „Architekturze-murator” niedopuszczalne jest wszelkie manipulowanie skalą, zmiany koloru czy fragmentów obiektu, retusz, choć zdarza się, że takie są oczekiwania architektów. Tego typu ingerencje zdarzały się sporadycznie – jak usunięcie czasowo umieszczonego na szybach budynku billboardu czy fragmentu rusztowania. Fotografie wykonywane na zamówienie naszej redakcji nie są też w żaden sposób stylizowane, gdyż nie jest naszym celem upiększanie rzeczywistości.
W odniesieniu do zdjęć w „Architekturze-murator” można by użyć słów Rolanda Barthesa: Fotografia (…) nie musi wymyślać, jest sama z siebie poświadczeniem autentyczności. (…) Jak Kasandra, ale z oczami zwróconymi ku przeszłości, nigdy nie kłamie. Lub raczej: może kłamać na temat znaczenia jakiejś rzeczy, gdyż z natury jest tendencyjna, ale nigdy w sprawie istnienia tej rzeczy (Roland Barthes, Światło obrazu. Uwagi o fotografii, Wydawnictwo KR 1996, str. 145-146).
Fotografia architektury dla profesjonalnego czasopisma jest dziedziną niezwykle trudną nie tylko pod względem artystycznym. Także technicznym, biorąc pod uwagę dużą skalę wielu fotografowanych obiektów i zmienność warunków pogodowych, w których jest wykonywana. Dlatego większość budynków prezentowanych na łamach „Architektury-murator” jest fotografowana specjalnie na nasze zamówienie przez zaledwie kilkuosobowe, wyspecjalizowane grono znakomitych fotografów. I mimo iż otrzymują oni podobne wytyczne (oczekujemy ujęć całościowych, w kontekście otoczenia, charakterystycznych widoków, detali, itp.) każdy z tych fotografów ma swój niepowtarzalny styl – sądzę, że widoczny nie tylko dla redakcji, lecz i dla czytelników.
Wybitne zdjęcie architektury staje się symbolem, ikoną, znakiem budynku. Podobnie jak portret człowieka, zdjęcie architektury może być realistyczne lub idealizujące, stanowić dokumentację obiektu lub jego karykaturę. Zdjęcia mogą świadomie odkrywać lub ukrywać architektoniczną koncepcję; interpretować, nadinterpretowywać, przeinaczać. Oczywiście, idealna sytuacja (zdarza się rzadko z prozaicznych względów – pieniądze, objętość pisma) to taka, jeśli obiekt architektoniczny może zostać sportretowany i zinterpretowany nie przez jednego, a kilku fotografów.
Fotokomentarz. Zdjęcie jako recenzja
W 2004 roku wprowadziliśmy w „Architekturze-murator” nowy cykl. Czarno-białe, jedno lub dwa zdjęcia wykonywane przez Marcina Czechowicza, stanowiły dodatkową, autorską interpretację obiektu architektury, prezentowanego na kilku stronach miesięcznika przez drugiego fotografa. Zadaniem było znalezienie nieoczywistych, poetyckich bądź wręcz krytycznych ujęć. Ten pomysł poprzedził wprowadzoną przed trzema laty zasadę, że główną prezentację architektoniczną w piśmie omawia dwóch krytyków architektury.
Zdjęcie jako wizytówka obiektu
Dobrze wykonane i dobrane zdjęcie może sprawić, że budynek będzie zauważony i zapamiętany przez szeroką publiczność. Do takich należą emblematyczne zdjęcia domu spokojnej starości w Alcácer do Sal w Portugalii autorstwa Aires Mateus Arquitectos wykonane przez portugalskich fotografów Fernando Guerra i Sérgio Guerra (FG+SG). Oto starcy w kapeluszach z wielkimi rondami, stojący na tle białych kubicznych ścian jakby wyabstrahowanych z krajobrazu. Minimalizm architektury został tu oddany niezwykle przekonywująco. Czy oglądając takie zdjęcia można przypuszczać, że dom w rzeczywistości stoi w bliskim otoczeniu tradycyjnej i wręcz niewyszukanej architektury?
Na szczęście wizytówką stać się może także fotografia wybitnie realistyczna. Małopolski Ogród Sztuki autorstwa zespołu Ingarden & Ewý na zdjęciu Marcina Czechowicza, wykonanym na chwilę przed zmrokiem, przenosi nas w magiczny nastrój Krakowa, pokazując obiekt niemal w całości, w sposób i z perspektywy na co dzień niedostępnej, bo z sąsiedniego dachu. Wielowarstwowy widok, do kontemplacji godzinami – z jesienną zielenią, placem zabaw, oświetlonymi oknami okolicznych domów, unoszącymi się ponad MOS-em dachami i Wieżą Mariacką w tle.
Zdjęcie jako symbol architektonicznych trendów
– Ponoć na wielu zdjęciach budynki, które Pan fotografował, wyglądają lepiej niż w rzeczywistości.
– O to właśnie chodzi. Innymi słowy, sednem każdej fotografii, jaką robimy, jest jej zdecydowanie i celowość.
Tak wypowiadał się w 2009 roku na łamach „Architektury-murator” Julius Shulman – jeden z najbardziej znanych fotografów architektury (fotografował między innymi realizacje Oskara Niemeyera, Miesa van der Rohe i Franka Llyoda Wrighta ) – w rozmowie ze Sławomirem Zatoką („A-m" 9/2009).
Uważa się, że Shulmanowi właśnie zawdzięczamy charakterystyczny sposób portretowania modernistycznych budynków, poprzez silne ujęcia ukazujące je jako wyidealizowane ikony. Koncepcja zdjęć wystawionych w 2005 roku w ramach międzynarodowej wystawy fotografii architektonicznej Form and non-form, której polskiej sekcji byłam kuratorem, była całkowicie odmienna. Chodziło nam o pokazanie architektury w sposób niejednoznaczny, nietryumfalny. O uzmysłowienie delikatnych relacji nowych budynków z zaniedbanym często otoczeniem, z przestrzeniami trudnymi, o nieoczywistym wyrazie estetycznym.
Fotograficzna interpretacja przestrzeni
Jeśli zawodowa, fotograficzna prezentacja architektury wymaga pewnej dosłowności, tym bardziej obszar dyskursu o niej powinien być otwarty na różnorodność interpretacji. W 2007 roku na okładkach „Architektury-murator” zagościła młoda polska fotografia.
Człowiek w architekturze
Jest prawdą, że na zdjęciach architektury niechętnie pokazuje się ludzi. Powodem bywa kwestia kompozycji, skupienie uwagi na czystości formy. Unikanie zdjęć użytkowników wynikać może również z założeń ideowych – chęci umieszczenia budynku poza historią, poza codziennością, co obszernie wyjaśnia Iain Borden w publikowanym w numerze 9/2007 „Architektury-murator” artykule Co robi pingwin w tym basenie? Do wielu powodów doszedł niedawno jeszcze jeden, najbardziej prozaiczny. To prawo prasowe, zabraniające publikacji wizerunku bez zgody zainteresowanego.
Detal
Zbliżyć się tak bardzo, by oddać wielkość, kolor, budowę, fakturę, ale przede wszystkim ideę.
Estetyka wielkiej skali
Tylko bardzo szeroka perspektywa daje możliwość odbioru skali i relacji obiektu z otoczeniem.