Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury Jaime Lerner; fot. Instituto Jaime Lerner

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

2021-07-15 16:41

Żeby powstał park, trzeba czekać 20 lat i jest to inwestycja bardzo kosztowna. Tymczasem to mieszkańcy nauczyli nas, że lepiej zachować i chronić istniejące lasy i skwery. Z połowy metra kwadratowego terenów zielonych na osobę, doszliśmy obecnie do 52 metrów. Liczba ludności potroiła się, a tereny zielone zwiększyły trzystukrotnie – mówił „A-m” w 2003 roku Jaime Lerner, wybitny architekt i urbanista, uznawany za jednego z pionierów zrównoważonego rozwoju miast. Jaime Lerner zmarł 27 maja 2021 roku.

Jaime Lerner (1937-2021) był brazylijskim architektem i urbanistą, trzykrotnie pełnił funkcję burmistrza Kurytyby, dwukrotnie gubernatora Parany. W lipcu 2002 roku został przewodniczącym Międzynarodowej Unii Architektów UIA na trzyletnią kadencję. Jaime Lerner był synem polskich emigrantów z miejscowości Waręż, położonej w powiecie Sokal na północ od Lwowa. Ukończył studia inżynierskie (1960) oraz Wydział Architektury i Urbanistyki (1964) na Uniwersytecie Federalnym w Paranie. Jako burmistrz Kurytyby wprowadził wiele innowacyjnych rozwiązań, m.in. w dziedzinie transportu publicznego, gospodarowania odpadami czy tworzenia terenów zieleni, dzięki czemu miasto do dziś pozostaje jednym z ośrodków o najwyższej jakości życia w całym regionie. Wywiad z architektem Jaime Lernerem odbył się na początku września 2003 roku w ramach cyklu Na nowy wiek, który publikowaliśmy w „Architekturze-murator”. Rozmowę na nasze zamówienie przeprowadziła brazylijska dziennikarka Haifa Yazigi Sabbag, współzałożycielka magazynu „AU – Arquitetura e Urbanismo”, którego przez 18 lat była redaktor naczelną.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury Jaime Lerner w czasach, gdy był gubernatorem Parany; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Co dyplomowanego inżyniera i architekta, skłoniło do zajęcia się planowaniem miasta? Czy był to wybór przypadkowy? Jaime Lerner: Zawsze marzyłem o tym, by być architektem, tak bardzo, że po ukończeniu studiów inżynierskich, uzyskałem stypendium we Francji i pracowałem jako stażysta w biurze Candilisa w Paryżu. Gdy wróciłem do Brazylii, w Kurytybie otwierano właśnie Szkołę Architektury i zaproponowano mi pracę nauczyciela akademickiego. Propozycję odrzuciłem, gdyż koniecznie chciałem dalej studiować. Moje zainteresowanie problematyką miasta rozwinęło się w czasie studiów architektonicznych. Były to czasy, gdy burzono historyczne fragmenty miasta, by wprowadzić rozwiązania ułatwiające komunikację samochodową. Rozpoczęliśmy więc w szkole ruch, który miał przeciwdziałać zatracaniu historii w zarządzaniu miastem. To dało początek mojemu zaangażowaniu w sprawy Kurytyby.Haifa Yazigi Sabbag: Ale już wtedy miał Pan na swoim koncie projekty kilku obiektów architektonicznych: domów, szkół, zespołów mieszkaniowych.Jaime Lerner: Ukończyłem studia architektoniczne w trudnym czasie. Kurytyba nie miała własnej tradycji architektonicznej, poszukiwaliśmy więc okazji do rozwoju biorąc udział w krajowych i międzynarodowych konkursach. Wiele z nich wygraliśmy, wiele przegraliśmy. Był to płodny okres dla architektury i architekci z Kurytyby, którzy często zdobywali nagrody, zyskali uznanie jako awangarda. Moje współdziałanie z miastem polegało na przewodniczeniu Instytutowi Planowania Miejskiego, ciału doradczemu Rady Miejskiej. To z kolei doprowadziło mnie do kandydowania na burmistrza Kurytyby. W l97l roku, kiedy rozpocząłem pierwszą kadencję, wszyscy burmistrzowie w Brazylii byli nominowani przez gubernatorów – polityków, starających się wybierać osoby o kwalifikacjach technicznych, nie stanowiące konkurencji w przyszłej działalności politycznej. Wszystkie nagrody architektoniczne, które otrzymałem, pochodzą z okresu poprzedzającego nominację na stanowisko polityczne. Kurytyba zdobyła międzynarodowy rozgłos dzięki działaniom w dziedzinie ochrony środowiska, komunikacji zbiorowej, w przedsięwzięciach prospołecznych, czyli dziedzinach dla miasta najważniejszych.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury System szybkiego transportu autobusowego z wydzielonymi pasami ruchu dla autobusów; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Jaka jest Pańska opinia na temat przyszłości planowania miejskiego, czy będzie ono traktowane poważniej niż ma to miejsce dzisiaj? Jakie działania należałoby podjąć, aby w przyszłości miasto było bardziej ludzkie?Jaime Lerner: To będzie możliwe tylko wtedy, gdy mieszkańcy wykażą wielkoduszny stosunek do swoich miast. Jak dotąd w większości krajów miasta są traktowane jako problemy, nie jako rozwiązania. Uważam. że miasta są rozwiązaniami, ponieważ główny nurt dyskusji politycznych dotyczy obecnie globalizacji i solidarności. Tymczasem dla większości te dwa pojęcia stanowią sprzeczność. W niektórych przypadkach mogą takie być. Wolałbym jednak przypomnieć definicję Mario Soaresa, byłego prezydenta Portugalii, który mówił, iż należy dążyć do globalizacji solidarności. Dodałbym, że miasta są świątyniami solidarności. Jeżeli globalizacja jest nieunikniona, jeżeli jej skutki mogą być negatywne, to miasta stanowią ochronę naszej tożsamości, jakości życia i solidarności. Państwa powinny zrozumieć, że jeśli będą wspaniałomyślne wobec naszych miast, to będzie to również wielkoduszność wobec własnych obywateli.

Czytaj też: Reinier de Graaf – Klimat, gospodarka i Statek Ziemia |Tymczasem obecnie panuje niezwykle pesymistyczna wizja miasta, wywołująca wrażenie, że miasto to miejsce tragedii. Wolę koncentrować energię na dążeniu do zmiany tego niepożądanego trendu. Trzydzieści lat temu zauważono problem zagrożenia środowiska naturalnego. Ale gdy tylko zostało ono dostrzeżone, zaczęły następować zmiany. Dzisiaj sprawy wyglądają inaczej. Na przykład wiele osób stara się przewidzieć, z jakimi problemami zetknie się Sao Paulo, gdy liczba jego mieszkańców osiągnie 30 milionów czy Mexico City, gdy liczba jego ludności wyniesie 50 milionów. Tymczasem do tego nie dojdzie, bowiem jak powiedział wielki myśliciel Rene Dubois, tendencje nie oznaczają jeszcze nieuniknionego losu. Gdy społeczeństwo wyczuje, że dzieje się coś niepożądanego, zmienia się. Przecież to właśnie w miastach znajdujemy rozwiązania problemów mieszkań, komunikacji, napięć społecznych, zdrowia, edukacji, środowiska. Jeżeli będziemy w stanie je rozwiązać, to poprawi się jakość życia mieszkańców.Doświadczenie, które wyniosłem z czterdziestu lat pracy poświęconej życiu w miastach, pozwała mi stwierdzić, że w każdym mieście świata, niezależnie od finansów państwa, w którym się ono znajduje, jest możliwa poprawa rozwiązań komunikacyjnych, zwiększenie poszanowania środowiska, poprawa jakości życia mieszkańców.Haifa Yazigi Sabbag: Nawet w tak skonsolidowanych i chaotycznych miastach jak Sao Paulo i Mexico City?Jaime Lerner: Nawet w Sao Paulo i Mexico City. To nie jest kwestia skali wielkości ani braku możliwości; skala miasta nie powinna być używana jako pretekst. Żeby zmienić życie miasta muszą być spełnione podstawowe warunki wstępne: po pierwsze, polityczna wola dokonania zmian; po drugie, postawa solidarności z mieszkańcami; po trzecie, wizja strategii, uwzględniająca zarazem konieczności, jak i potencjalne możliwości. Warunek czwarty to umiejętność pielęgnowania poczucia współodpowiedzialności w każdej sprawie, aby ludzie rozumieli, dlaczego powstał taki, a nie inny scenariusz działania i aby w jego ramach tworzyli projekty, realizowali zbiorowe marzenia i wspólne pragnienia. Pracowałem w wielu miastach. W przerwach pomiędzy kolejnymi kadencjami zasiadania na stanowisku burmistrza i gubernatora byłem doradcą władz miasta, zarówno w Brazylii, jak i zagranicą.Haifa Yazigi Sabbag: W jakich miastach zagranicznych?Jaime Lerner: W Caracas w Wenezueli, w San Juan w Puerto Rico, w Szanghaju i w innych. Zrozumiałem, że stosunek wielu decydentów do spraw mieszkańców jest patriarchalny; są tacy, którzy mają wizję wspólnoty, i tacy, którzy nie mają żadnej wizji, ale większość zupełnie nie umie tworzyć warunków współdziałania z ludnością. Żyć w mieście to znaczy tworzyć wspólnotę  marzeń. Jest bardzo ważne, aby ludzie znali swoje miasto. Nie można szanować czegoś, czego się nie zna.

Jaka jest Pańska opinia na temat przyszłości planowania miejskiego, czy będzie ono traktowane poważniej niż ma to miejsce dzisiaj? Jakie działania należałoby podjąć, aby w przyszłości miasto było bardziej ludzkie?

To będzie możliwe tylko wtedy, gdy mieszkańcy wykażą wielkoduszny stosunek do swoich miast. Jak dotąd w większości krajów miasta są traktowane jako problemy, nie jako rozwiązania. Uważam. że miasta są rozwiązaniami, ponieważ główny nurt dyskusji politycznych dotyczy obecnie globalizacji i solidarności. Tymczasem dla większości te dwa pojęcia stanowią sprzeczność. W niektórych przypadkach mogą takie być. Wolałbym jednak przypomnieć definicję Mario Soaresa, byłego prezydenta Portugalii, który mówił, iż należy dążyć do globalizacji solidarności. Dodałbym, że miasta są świątyniami solidarności. Jeżeli globalizacja jest nieunikniona, jeżeli jej skutki mogą być negatywne, to miasta stanowią ochronę naszej tożsamości, jakości życia i solidarności. Państwa powinny zrozumieć, że jeśli będą wspaniałomyślne wobec naszych miast, to będzie to również wielkoduszność wobec własnych obywateli.

Tymczasem obecnie panuje niezwykle pesymistyczna wizja miasta, wywołująca wrażenie, że miasto to miejsce tragedii. Wolę koncentrować energię na dążeniu do zmiany tego niepożądanego trendu. Trzydzieści lat temu zauważono problem zagrożenia środowiska naturalnego. Ale gdy tylko zostało ono dostrzeżone, zaczęły następować zmiany. Dzisiaj sprawy wyglądają inaczej. Na przykład wiele osób stara się przewidzieć, z jakimi problemami zetknie się Sao Paulo, gdy liczba jego mieszkańców osiągnie 30 milionów czy Mexico City, gdy liczba jego ludności wyniesie 50 milionów. Tymczasem do tego nie dojdzie, bowiem jak powiedział wielki myśliciel Rene Dubois, tendencje nie oznaczają jeszcze nieuniknionego losu. Gdy społeczeństwo wyczuje, że dzieje się coś niepożądanego, zmienia się. Przecież to właśnie w miastach znajdujemy rozwiązania problemów mieszkań, komunikacji, napięć społecznych, zdrowia, edukacji, środowiska. Jeżeli będziemy w stanie je rozwiązać, to poprawi się jakość życia mieszkańców.

Doświadczenie, które wyniosłem z czterdziestu lat pracy poświęconej życiu w miastach, pozwała mi stwierdzić, że w każdym mieście świata, niezależnie od finansów państwa, w którym się ono znajduje, jest możliwa poprawa rozwiązań komunikacyjnych, zwiększenie poszanowania środowiska, poprawa jakości życia mieszkańców.

Nawet w tak skonsolidowanych i chaotycznych miastach jak Sao Paulo i Mexico City?

Nawet w Sao Paulo i Mexico City. To nie jest kwestia skali wielkości ani braku możliwości; skala miasta nie powinna być używana jako pretekst. Żeby zmienić życie miasta muszą być spełnione podstawowe warunki wstępne: po pierwsze, polityczna wola dokonania zmian; po drugie, postawa solidarności z mieszkańcami; po trzecie, wizja strategii, uwzględniająca zarazem konieczności, jak i potencjalne możliwości. Warunek czwarty to umiejętność pielęgnowania poczucia współodpowiedzialności w każdej sprawie, aby ludzie rozumieli, dlaczego powstał taki, a nie inny scenariusz działania i aby w jego ramach tworzyli projekty, realizowali zbiorowe marzenia i wspólne pragnienia. Pracowałem w wielu miastach. W przerwach pomiędzy kolejnymi kadencjami zasiadania na stanowisku burmistrza i gubernatora byłem doradcą władz miasta, zarówno w Brazylii, jak i zagranicą.

W jakich miastach zagranicznych?

W Caracas w Wenezueli, w San Juan w Puerto Rico, w Szanghaju i w innych. Zrozumiałem, że stosunek wielu decydentów do spraw mieszkańców jest patriarchalny; są tacy, którzy mają wizję wspólnoty, i tacy, którzy nie mają żadnej wizji, ale większość zupełnie nie umie tworzyć warunków współdziałania z ludnością. Żyć w mieście to znaczy tworzyć wspólnotę marzeń. Jest bardzo ważne, aby ludzie znali swoje miasto. Nie można szanować czegoś, czego się nie zna.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury System szybkiego transportu autobusowego z wydzielonymi pasami ruchu dla autobusów, tu charakterystyczne przystanki; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: W jakim sensie?Jaime Lerner: Myślę, że wszystkie dzieci powinny rysować swoje miasto, poznawać je w ten sposób. Często dzieci nie wiedzą, gdzie w ich mieście jest rzeka. Zawsze zaczynaliśmy nasze działania od współpracy z dziećmi. Kiedyś miałem wykład o Kurytybie w Massachusetts Institute of Technology (MIT) i w tej światowej mekce technologii zapytano mnie, co należy zrobić, aby stworzyć dobre miasto. Spojrzałem na audytorium – byli tam profesorowie, studenci i doktoranci z wielu krajów świata o różnych systemach politycznych: z Iranu, Peru, Jamajki. Byt 1992 rok. Powiedziałem wtedy coś, co powtarzam do dziś: jeśli chcecie, aby nastąpiły zmiany, zaproponujcie scenariusz, pomysł, taki który każdy, a na pewno zdecydowana większość, uzna za pożądany. Tylko wtedy wszyscy pomogą w jego realizacji. Dziś podstawowym problemem naszych miast jest to, ze mieszkańcy nie są zachęcani do współudziału, a zarazem wszystko staje się głównie grą polityczną, a przecież życie nie jest grą. Gdy ludność wie, dlaczego coś się robi, reaguje w sposób nadzwyczajny. Te racje doprowadziły do zmian w Kurytybie. Zrozumieliśmy znaczenie warunków wstępnych, a ja miałem niezwykłe szczęście współpracy z grupą idealistów, współpracy, która trwa do dziś. Nasze zaangażowanie było i jest aktem miłości do miasta.Haifa Yazigi Sabbag: Miasta europejskie mają długą i głęboko zakorzenioną tradycję i prawie zawsze odrzucają zmiany. Co by Pan doradzał, aby podnieść w nich jakość życia?Jaime Lerner: Miasto jest jak stary portret rodzinny. Nikt nie niszczy podobizn rodziny, nawet jeśli niektóre osoby wyglądają na nich niezbyt atrakcyjnie, gdyż jest to obraz nas samych. Podobnie miasto, które stanowi składową jakości życia, jest zarazem częścią naszej tożsamości. Miasta, które potrafiły zachować to poczucie tożsamości, już osiągnęły bardzo wiele. Miasta europejskie mają przewagę nad innymi, ponieważ zachowały coś, co czyni je ludzkimi – zintegrowane funkcje. Powinny więc korzystać z tej przewagi, aby wytyczyć drogi przyszłego rozwoju. Miasta europejskie trzymają się kierunków wyznaczonych przez koleiny historii.Haifa Yazigi Sabbag: Czy mógłby Pan to wyjaśnić?Jaime Lerner: Miasta europejskie muszą się troszczyć o poprawę komunikacji, o zintegrowanie różnych środków transportu. Najgorszą rzeczą, jaka wydarzyła się w dziejach miast, była niewłaściwa interpretacja Karty Ateńskiej. Mam na myśli rozumienie czterech podstawowych funkcji miasta – mieszkania, pracy, komunikacji i odpoczynku jako funkcji, które rzekomo muszą być rozdzielone w przestrzeni. Sądzę, że to właśnie doprowadziło do tragedii. Lubię wszystkim powtarzać – jeśli chcecie, by wasze miasto było ludzkie, twórzcie mieszaninę funkcji, mieszaninę dochodów, mieszaninę pokoleń, im więcej będzie tej mozaiki, tym bardziej będzie to miasto dla ludzi. Wśród niezliczonych koncepcji urbanistycznych nie wymyślono nic lepszego niż tradycyjna ulica miejska. Ulica jest kwintesencją miasta, to właśnie ona jest integracją funkcji. Przywołajmy w pamięci nasze ulice, na których zwykliśmy mieszkać, pracować, dyskutować – takie są w większości ulice europejskie.Haifa Yazigi Sabbag: Jak to się sta o, że został Pan poproszony o udział w pracach Unii?Jaime Lerner: Właśnie kończył się mój mandat gubernatora stanu Parana, kiedy z Instytutu Architektury otrzymałem propozycję kandydowania do władz UIA. Namawiało mnie do tego wiele stowarzyszeń architektów z różnych krajów. Moją pierwszą reakcją było zaskoczenie. Spośród kandydatów, wielu, jak mi się wydawało, lepiej ode mnie nadawało się do pełnienia tej funkcji, gdyż ja jestem praktykiem, a nie urzędnikiem. Ale po namyśle stwierdziłem, że będę mógł zrobić coś dla miast. Zostałem wybrany w Berlinie, po przedstawieniu propozycji organizowania konkursów, które pozwolą wyłonić koncepcje architektów, dotyczące ich własnych miast. Chodziło o proste pomysły, które podarowane miastom, mogłyby być realizowane w praktyce, a których efekty miały być natychmiast widoczne, pomysły niewchodzące w konflikt z założeniami planu, ale organizujące energię mieszkańców. nazywam to akupunkturą miejską. Haifa Yazigi Sabbag: Jak to miało być zrealizowane?Jaime Lerner: Pomysł polega na promocji tych konkursów wśród architektów i studentów w około 500-600 miastach w 110 krajach należących do UlA. Te koncepcje mają powstać szybko i myślę, że będzie ich ponad 50 tys., co jest bogatą ofertą dla burmistrzów. Wyboru dokonamy w Paryżu 19 marca 2004 roku. Zgłoszenia przyjmowane są do 6 października, najlepsze projekty będą wybrane do końca tego roku. (Polska również bierze udział w tym konkursie – przyp. red.).

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury System szybkiego transportu autobusowego z wydzielonymi pasami ruchu dla autobusów, tu charakterystyczne przystanki; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Te konkursy wymagają chyba lepszego rozpropagowania. Jaime Lerner: Tak. Aczkolwiek nie chodzi w nich tylko o zaangażowanie architektów w sprawy miast. Konkursy nazwaliśmy „świętami miast” i są one częścią wielkiego ruchu na rzecz miast zainicjowanego przez UIA, na wzór ruchu ochrony środowiska sprzed trzydziestu lat. Chodzi o to, aby w każdym mieście, w każdym kraju rozumiano, że przemiany są możliwe. Lubię powtarzać moim rozmówcom, że w Kurytybie nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Kurytyba tylko pokazała, co jest możliwe. Haifa Yazigi Sabbag: Dwie cechy wyróżniają Kurytybę: po pierwsze to miasto średniej wielkości, po drugie napłynęło tu wielu imigrantów z Polski, Ukrainy, Niemiec, Włoch, a więc ludność jest wielokulturowa, o zróżnicowanej mentalności.Jaime Lerner: W Brazylii mówimy, że Kurytyba jest miastem europejskim, miastem bajkowym, nieprawdaż? Tymczasem staram się tłumaczyć, że nie wszystko zależy od owych dwóch czynników. Kurytyba liczy dziś trzy miliony mieszkańców w okręgu metropolitalnym, a dwa miliony w granicach miasta i nie można już mówić, że jest miastem średniej wielkości.Haifa Yazigi Sabbag: Kiedy po raz pierwszy został Pan burmistrzem, Kurytyba miała mniej niż 500 tysięcy mieszkańców.Jaime Lerner: Tak, ale inne miasta też wtedy były mniejsze. Przy zmianach administracji konieczna jest kontynuacja i ten warunek był spełniony między moją pierwszą a drugą kadencją, później między kadencją drugą a trzecią zarząd miasta bardzo się zmienił. Lecz, gdy już widać osiągnięcia, takie jak na przykład system komunikacji miejskiej, poprawa stanu środowiska naturalnego czy rezultaty polityki prospołecznej, to bardzo trudno to zmienić. Można powiedzieć, że wtedy następują zmiany retoryczne.Haifa Yazigi Sabbag: Polityczne chyba też, ale miasto było już mocno skonsolidowane. Kurytyba stała się uznanym na całym świecie punktem odniesienia w planowaniu miast. Zawdzięcza to w dużym stopniu Pana mandatom burmistrza i gubernatora stanu. To Pan zwrócił uwagę na planowanie komunikacji zbiorowej, tworząc trasę szybkiego ruchu wokół miasta, z siecią połączeń autobusowych, ulice dla pieszych, ulice dwudziestoczterogodzinne, wszystko to powstało w czasie Pańskich kadencji.Jaime Lerner: Kurytyba nie jest rajem. Ma nadal te same problemy co większość miast brazylijskich. Główna różnica polega na stopniu poszanowania mieszkańców przez władze. Gdy ludzie czują się szanowani, poczuwają się do współodpowiedzialności za miasto, a Kurytyba ma na przykład komunikację publiczną o najlepszych parametrach, bardzo dobry system ochrony zdrowia, szczególnie w dzielnicach biedniejszych. Przedmiotem najwyższej wagi było dla nas uzyskanie doskonałej jakości wyposażenia w strefie publicznej, takiej jak parki, mała architektura parkowa. Reakcja ludności była bardzo pozytywna. Kurytyba jest polem ciągłej innowacji, ciągłych zmian. Z polowy metra kwadratowego terenów zielonych na osobę, doszliśmy obecnie do pięćdziesięciu dwóch metrów kwadratowych na mieszkańca. Liczba ludności potroiła się, a tereny zielone zwiększyły się trzystukrotnie.Haifa Yazigi Sabbag: Za Pana kadencji zrobiono również bardzo wiele w dziedzinie kultury, zbudowane zostały teatry, muzea, a ostatnio odnowiono budynek administracyjny zaprojektowany przez Niemeyera, wraz z dobudowa nowego skrzydła według jego projektu.Jaime Lerner: Dzięki renowacjom starych obiektów miasta nastąpiła zmiana podejścia do transformacji kulturowych, ekonomicznych oraz poszanowania historii miasta. A każdy sukces wywołuje nowe wyzwania. Kurytyba stała się miastem wymagającym i to jest dla niej bardzo dobre. Ciągle przypominam moim rozmówcom, że najważniejsze jest, iż Kurytyba udowodniła, że można być liderem zmian, że problemy urbanistyczne są takie same w pierwszym i trzecim świecie. Różnica polega zaś na tym, że my musimy jeszcze walczyć z innymi trudnościami – biedą, wielkimi nierównościami w sferze dochodów. Wszystkie miasta przeżywają trudności komunikacyjne, niezależnie od tego, czy są w pierwszym, czy w trzecim świecie. Wszystkie zmagają się z problemami zanieczyszczenia i ochrony środowiska, kwestiami, z którymi Kurytyba poradziła sobie w sposób rewolucyjny. Możemy na przykład pochwalić się wysokim stopniem selekcji odpadów.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury Jedna ze strukturalnych alei Kurytyby, z transportem, budownictwem mieszkaniowym i handlem; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Czy te rezultaty udało się osiągnąć przez edukację i podnoszenie stanu świadomość mieszkańców?Jaime Lerner: Mieszkańcy uczyli się od dzieci. Od 1989 roku 70 procent ludności segreguje odpady. Kurytyba jest miastem, w którym zapewne nastąpiły największe zmiany. Mieszkańcy są dumni, że udowodnili, iż jest to możliwe. Gdy jestem pytany, na czym polega sekret Kurytyby, odpowiada, że na ciągłym docenianiu prostoty działania, na zaufaniu do rozwiązań najprostszych. Na przykład po czterdziestu latach studiów i doświadczeń mogę powiedzieć, że w przyszłości komunikacja miejska będzie komunikacją naziemną.  Haifa Yazigi Sabbag: Dlaczego?Jaime Lerner: Ponieważ tracimy czas przy zmianie środków transportu. Większość z nas uważa, że pojazdy poruszające się pod ziemią są szybsze, ale zapominamy o czasie, który jest potrzebny do wejścia, wyjścia, przesiadki. Oczywiście w miastach, takich jak Londyn, Paryż, Moskwa czy Nowy Jork systemy podziemne są znakomite i bardzo rozbudowane, ale powstały one ponad sto lat temu, kiedy koszty budowania pod ziemią były znacznie niższe. Obecnie miasta, które mają sieć metra podziemnego, dalej muszą inwestować w sieć transportu naziemnego, dotyczy to również Nowego Jorku czy Paryża. Nie ma jednego idealnego systemu komunikacji zbiorowej, najlepszy system to taki, który integruje różne środki transportu. Kurytyba ma wydzielone pasma dla autobusów, które przewożą więcej pasażerów niż waszyngtońskie metro, a ponoszone koszty w przeliczeniu na kilometr są stukrotnie niższe. W naziemnym systemie zintegrowanym możemy osiągnąć częstotliwość półminutową, co wydaje się nieosiągalne dla komunikacji podziemnej. Jest mnóstwo sposobów oszczędzenia czasu, jak uprzedni zakup biletu na przystanku, wsiadanie i wysiadanie na tym samym poziomie co podłoga pojazdu i częstotliwość kursowania — to właśnie są czynniki decydujące o tym, jak działa system. Osiemdziesiąt miast na świecie inwestuje dzisiaj w rozwiązania naziemne. W Seulu burzy się trasy szybkiego ruchu przecinające miasto, aby uzyskać przestrzeń dla komunikacji naziemnej, planuje się rehabilitację nabrzeża rzeki, która została wcześniej przekryta, aby zmieścić trasę ekspresową.Haifa Yazigi Sabbag: W miastach takich jak Sao Paulo, gdzie odległości do pokonania są ogromne, a ruch kołowy chaotyczny, rezygnuje się z roweru jako środka transportu.Jaime Lerner: Z niczego nie należy rezygnować, ponieważ środki transportu uzupełniają się. Sieć naziemną można zrealizować w terminie krótszym niż rok. W przyszłości musimy pójść dalej w tym kierunku, ruch miejski musi być rozumiany kompleksowo – metro, autobus, metro naziemne, taksówki, rowery, słowem wszystko. Jeden pojazd nie może konkurować z innymi o miejsce, ma zasilać cały układ. Takie rozwiązania są obecnie w Kurytybie doprowadzane do perfekcji. Haifa Yazigi Sabbag: Włoski architekt i urbanista, Stefano Boeri, powiedział w jednym z wywiadów dla „Architektury-murator”, że proces polityczny podejmowania decyzji staje się tak skomplikowany, iż stopniowo uniemożliwia realizację wielkich założeń dotyczących infrastruktury w miastach europejskich. Jaka jest pańska opinia na ten temat? Czy zgodzi się Pan ze mną, że raczej jest to problem pierwszego świata, gdyż w trzecim świecie nie prowadzi się tak często konsultacji społecznych? Jaime Lerner: Trudności w przebiegu procesu inwestycyjnego pojawiają się, gdy inwestycje w infrastrukturę nie są planowane kompleksowo, kiedy plan sieci gazowej nie jest widziany łącznie z siecią wodną czy energetyczną. Miasto wymaga wielu planów wariantowych, aby funkcjonować prawidłowo w obliczu zdarzeń nieprzewidywalnych i to powinno być elementem procesu planowania infrastruktury i cieci instalacyjnych. Właściwe planowanie może rozwiązać wszelkie problemy.Haifa Yazigi Sabbag: Nawet decyzje polityczne?Jaime Lerner: Jest zaskakujące jak pozytywnie ludzie reagują na decyzje polityczne, jeżeli rozumieją motywy ich podejmowania. Niedawno mieliśmy deficyt zaopatrzenia w energię i zagrażały nam przerwy w jej dostawie. Gdy ogłosiliśmy to publicznie ludność błyskawicznie zaczęła oszczędzać energię. W miastach europejskich decyzje polityczne są mniej scentralizowane, ale za zgodą mieszkańców ich szerokie poparcie jest możliwe. Historia udowodniła to wielokrotnie.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury Teatr Opera de Arame, siedziba Festiwalu Teatralnego Kurytyby, proj. Jaime Lerner, Domingos Bongestabs, 1992; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Dlaczego Kurytyba cieszy się opinią najbardziej ekologicznego miasta Brazylii? Czy można wykorzystać ten model w miastach Europy, a w szczególności w Polsce?Jaime Lerner: Każde miasto musi odpowiadać na wyzwania. Nazwaliśmy Kurytybę najbardziej ekologicznym miastem Brazylii, aby obudzić świadomość tej problematyki i zbudować poczucie dumy z naszego miasta. Określenie to jest zasłużone, bowiem Kurytyba jest miastem, gdzie dzięki znakomitemu systemowi komunikacji, z którego korzystają nawet właściciele prywatnych samochodów (a to rzecz rzadka w naszym kraju), zużywa się znacznie mniej energii. Mieszkańcy Kurytyby rozumieją wagę selekcji odpadów, ponieważ każde dziecko uczy się rozdzielania śmieci organicznych od tych podlegających recyklingowi. Dzieci wiedzą, że każde 50 kilogramów papieru oddane do recyklingu oznacza uratowanie jednego drzewa, a chcą pomóc miastu w uratowaniu 1500 drzew.Jeżeli przyjmiemy, że park to 200 drzew, oznacza to, że dzieci pomagają w uratowaniu 7-8 parków dziennie. Jeżeli tak postępowano by we wszystkich miastach Brazylii, moglibyśmy uratować 600 parków dziennie. To samo można odnieść do metalu i plastiku. Rozwój zrównoważony opiera się na bardzo prostej proporcji stosunku tego, co się zachowuje do tego, co się zużywa. Jeżeli zużywasz więcej niż zachowujesz, to działasz nieodpowiedzialnie wobec innych ludzi, wobec przyszłości. Staramy się umacniać to poczucie odpowiedzialności. Zakładamy w mieście nowe parki. Zwykli obywatele uczą się rozumieć znaczenie takich działań na Otwartym Uniwersytecie Środowiska, a potem uczą innych poczucia odpowiedzialności. Ostatnio wszyscy martwią się globalnym ociepleniem klimatu i dziurami ozonowymi, czujemy się jak śmiertelnie chorzy pacjenci. A gdyby w każdym mieście każdy obywatel rzadziej jeździł samochodem i segregował odpady, to mielibyśmy o wiele mniej problemów.Haifa Yazigi Sabbag: Kiedy powstał Uniwersytet Środowiska? Nie tylko pomysł jest niezwykły, ale i sam obiekt interesujący. Zbudowany z drewna, widoczny ponad drzewami w środku lasu.Jaime Lerner: Było to w l992 roku, podczas mojej trzeciej kadencji. Kiedyś na terenie tym znajdowały się kamieniołomy. Kamieniołomy to rany zadane naturze przez człowieka. W okolicy było ich kilka i staraliśmy się znaleźć nową funkcję dla każdego – ten uniwersytet, piękny park, amfiteatr plenerowy, budynek opery. Inny przykład to rzeka Iguaçu, główna rzeka stanu Parana, znana ze wspaniałych wodospadów. Jej dolina została zraniona przez wydobycie piasku i pozostałe po nim zniekształcenie terenu. Gdy awaria w rafinerii spowodowała klęskę ekologiczną, zanieczyszczając rzekę Iguaçu – a ma ona długość 1300 km – trzeba było natychmiast zatrzymać wyciek oleju, by nie dotarł do wodospadów. Rozlewisko oleju skierowaliśmy na wyrobisko po piachu i dopiero na jego krańcach zdołaliśmy je zabezpieczyć i przystąpić do oczyszczania rzeki. Stara rana została wykorzystana do rozwiązania nowego problemu. Teraz zachęcamy eksploatorów do takiego formowania wyrobiska, aby służyło ono jako filtr dla rzeki. Inny przykład: wiele miast wydaje ogromne sumy na oczyszczanie zatok, ale problem nie polega tylko na wyciekach oleju. My na ten cel wydajemy bardzo mało. Zawarliśmy umowę z lokalnymi rybakami. Kiedy wyłowią rybę, należy ona do nich, kiedy wyłowią śmieć, kupujemy go od nich. W ten sposób, jeśli mają kiepski połów, mogą zająć się „łowieniem” odpadów – oczyszczaniem zatoki. To zaś powoduje wzrost zarybienia. Ważne jest, aby umieć znaleźć proste rozwiązania.Kurytyba pokazuje znaczenie prostoty. Uczy, że nie trzeba znać odpowiedzi na każde pytanie, aby rozpocząć działanie. Obserwowałem, jak w wielu miastach nie wykorzystano właściwej chwili do rozpoczęcia inwestycji, bowiem próbowano zawczasu odpowiedzieć na wszystkie problemy. Planowanie miasta jest procesem, w którym należy dopuścić korekty, nikt nie może wszystkiego przewidzieć. Zaczęliśmy przygotowywać program rozwoju zieleni miejskiej. Żeby powstał park, trzeba czekać dwadzieścia lat i jest to inwestycja bardzo kosztowna. Tymczasem to mieszkańcy nauczyli nas, że lepiej zachować i chronić istniejące lasy i skwery. W ten sposób powiększamy obszary zieleni w Kurytybie.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury Teatr Opera de Arame, siedziba Festiwalu Teatralnego Kurytyby, proj. Jaime Lerner, Domingos Bongestabs, 1992; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Co z architekturą, jaki będzie kierunek jej rozwoju w zglobalizowanej przyszłości? Siegfried Giedion napisał, że po raz pierwszy od czasów baroku, architektura wytworzyła styl, ale ten styl jest na tyle otwarty, że każdy kraj czy region może weń wpisać własną specyfikę. W rezultacie stosowania zasad i dogmatów modernizmu ów styl osiągnął pewien stopień harmonii.Jaime Lerner: A później nadeszli postmoderniści, dekonstruktywiści, etc.Haifa Yazigi Sabbag: Tak, to nieudana reakcja na modernizm. A jak Pana zdaniem będzie wyglądał styl regionalny przyjmowany przez niektórych bardziej świadomych architektów?Jaime Lerner: Myślę, że miasto jest zabezpieczeniem przed negatywnymi skutkami globalizacji. Zawsze będzie istniał styl międzynarodowy, ale jako reakcja będzie również istniała architektura lokalna, mająca korzenie. Haifa Yazigi Sabbag: Nawet wtedy, gdy dyktat postępu technologicznego jest tak wyraźny?Jaime Lerner: Nawet wtedy. Odpowiedź coraz częściej musi być znaleziona w mieście i to jego tożsamość jest ważna. Nie ma sztuki bardziej globalnej niż film, a jednocześnie jest to sztuka najbardziej lokalna. Każde kino ma swoje własne cechy: meksykańskie, irańskie, hinduskie, brazylijskie – czyli nie można stwierdzić, że jest międzynarodowe. Lubię przywoływać zdanie Tołstoja, który powiedział: Jeśli chcesz być uniwersalny, śpiewaj o swojej wsi. Im bardziej przynależysz do swojego miejsca, tym silniejsza jest twoja tożsamość. Poszukiwanie stylu międzynarodowego, a zarazem poszukiwanie własnej tożsamości będzie zawsze charakterystyczne dla różnych stadiów rozwoju architektury. Odpowiedzi należy szukać w składnikach tożsamości każdego z miast.W Europie widziałem wspaniałe rekonstrukcje zabytków, a jednak nie przeszkodziło to w tworzeniu awangardy w architekturze.Haifa Yazigi Sabbag: Czy dziś uważa się Pan bardziej za architekta-urbanistę czy za polityka?Jaime Lerner: Starałem się być jednym i drugim, ale nigdy nie przestałem być architektem. Wszystkie nagrody i medale otrzymałem przed rozpoczęciem kariery politycznej. Ale gdy stałem się politykiem, moje miasto zostało obdarowane wieloma projektami i realizacjami – w dużej mierze dzięki wspaniałej ekipie, z którą miałem szczęście współpracować. Zawsze marzyłem o tym, by zostać architektem. Jako dziecko mieszkałem na ulicy Barao do Rio Branco, w centrum, niedaleko dworca, Rady Miejskiej, ratusza, pałacu gubernatora i wszystkich wielkich hoteli. Rada Miasta była najbliżej mojego domu. Nigdy nie przypuszczałem, że któregoś dnia przejdę na drugą stronę ulicy i będę składać przysięgę jako burmistrz mojego miasta. Chciałem być tylko architektem. Nigdy też nie sądziłem, że zostanę przewodniczącym Międzynarodowej Unii Architektów. Tak naprawdę nigdy nie przestałem być architektem, siedziałem przy desce nawet wtedy, gdy byłem burmistrzem i gubernatorem.Haifa Yazigi Sabbag: Jakie typy projektów będą cieszyły się uznaniem w przyszłości i jakich błędów należy unikać?Jaime Lerner: Powinniśmy unikać przepowiadania kłopotów, opierania się o wskaźniki zamiast prawdziwej i głębokiej znajomości miasta, wdrażania rozwiązań zbyt skomplikowanych, dzielenia miasta na dzielnice dobre i złe, na tereny dla biednych i dla bogatych. Powinniśmy widzieć miasto oczyma jego mieszkańców, mieć wizję współodpowiedzialności, wizję rozwoju zrównoważonego, dążyć do tworzenia przyjaznej atmosfery wokół problematyki miasta. Miasto zawsze przyjmie nowe rozwiązania. Lubię używać terminu akupunktura miejska. Dobrym przykładem są działania renowacyjne w dwóch pięknych obiektach Sao Paulo – Pinakotece i sali koncertowej (mieszczącej się na obszarze dawnego dworca), budynek teatru Opera de Arame w Kurytybie, Porto Madero w Buaenos Aires, Centrum Pompidou, piramida Luwru i Instytut Arabski w Paryżu, muzeum w Bilbao i Muzeum Żydowskie W Berlinie. W Polsce takim przykładem akupunktury miejskiej może być przebudowa i renowacja Starej Papierni w Konstancinie-Jeziornie.

Jaime Lerner: miasto dla ludzi. Wywiad z architektem i urbanistą Jaime Lernerem

i

Autor: Archiwum Architektury City Memorial – zespół obiektów kulturalnych z przestrzenią wystawową i restauracją w Kurytybie, proj. Jaime Lerner, Valeria Bechara, Fernando Popp, 1993; fot. Instituto Jaime Lerner

Haifa Yazigi Sabbag: Jak zdefiniowałby Pan przestrzenie przyszłości?Jaime Lerner: Jestem związany ze społecznością miasta dziś, ale też myślę o przyszłych pokoleniach. To ćwiczenie z zakresu solidarności. Twórczość jest dziełem interrelacji. Kiedy słyszę pytanie, co to znaczy ludzkie miasto, odpowiadam — takie, które każde dziecko potrafi narysować.Haifa Yazigi Sabbag: Co by Pan doradzał megamiastom?Jaime Lerner: Aby próbowały dążyć do zintegrowania sektora formalnego i sektorów nieformalnych. Wszystkie miasta świata mają obszary nieformalne. Miasta powinny też zastanowić się nad własnym rytmem życia. Właściwie dlaczego miasto ma być „nieczynne” przez 16 godzin? Sprzedawca uliczny, który pracuje po godzinie 18.00 pomaga ożywić miasto. Targowiska uliczne, które są tak stare jak miasta, otwierane są wcześnie rano, a zamykane późnym popołudniem. Potrzeba nam większego zbliżenia różnych grup ludności w miastach. Przygotowaliśmy plan dla Rio de Janeiro, w którym proponujemy utworzenie stref wolnych od podatków na terenach zajętych przez slumsy. Każdy kto utworzy miejsca pracy dla tych, którzy tam mieszkają, nie będzie płacił podatków... Mogą tam powstawać małe sklepy, restauracje, oddziały banków. Więcej usług i większy wybór pozwała na skuteczniejszą walkę z handlem narkotykami i z przemocą. Plan ten został przedstawiony nowemu rządowi i ma być realizowany we wszystkich miastach Brazylii.Haifa Yazigi Sabbag: Ten projekt dla kraju tak biednego, jak Brazylia wygląda jak utopia. Wątpię czy slumsy znikną.Jaime Lerner: Slumsy znikną wtedy, kiedy się wtopią w tkankę miasta, kiedy staną się jego częścią. Jestem optymistą. Zawsze wierzyłem w ludzi i w solidarność. Tłumaczenie z języka angielskiego: architekt Joanna Giecewicz

ZAPISZ SIĘ