Karol Wawrzyniak

i

Autor: archiwum prywatne

Młodzi do Łodzi 2023

Karol Wawrzyniak: kilka refleksji po tegorocznych konfrontacjach Młodzi do Łodzi

2023-06-19 10:02

Publikujemy tekst Karol Wawrzyniaka, architekta współprowadzącego rybnicką pracownię Toprojekt, poruszający cztery wybrane zagadnienia spośród wielu tematów podejmowanych podczas tegorocznych konfrontacji Młodzi do Łodzi. Mamy nadzieję, że sprowokuje on dalszą dyskusję. Czekamy na Wasze opinie.

Pierwszy i, niestety z racji wieku, już ostatni raz miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu architektów „Młodzi do Łodzi”. Impreza ciekawa zawodowo i dla mnie osobiście trochę sentymentalna, ponieważ udało mi się odświeżyć kontakty z przyjaciółmi ze studiów. Ponad dziesięć lat funkcjonowania w zawodzie zweryfikowało młodzieńcze marzenia o misji architekta, choć część z nich chyba została, skoro zdecydowaliśmy się uczestniczyć w imprezie. Z wielu tematów poruszanych w tracie wykładów, rozmów kuluarowych i podczas paneli dyskusyjnych chciałbym wspomnieć o kilku dla mnie najważniejszych.

Potrzeba porządku – architekt twórca czy menażer

W swoich biurach architektonicznych tworzymy standardy i procesy, które mają usprawnić pracę i ustrzec nas przed  błędami projektowymi. Czujemy, że dalsze funkcjonowanie w warunkach wytworzonych przez entuzjazm przedsiębiorczości lat 90. nie ma racji bytu w obecnej sytuacji rynkowej. Liczymy, że nowo powstałe struktury naszych biur usprawnią  proces projektowy i ułatwią automatyzację niektórych zadań. Chcemy w ten sposób uwolnić  nasz najcenniejszy zasób – czas. Tę rewolucję przeprowadzamy sami, a przecież nikt nas tego nie uczył. Coraz częściej widzimy  miejsce w naszych pracowniach dla pozaarchitektonicznej kadry zarządzającej. Czy będzie to kolejna dziedzina, nad którą panowanie architekt sceduje na innych, ograniczając swój zakres kompetencji? A może edukacja architektoniczna rozszerzy się o „nową” specjalizację? Optymistycznie liczymy na to, że uwolnione zasoby poprawią jakość architektury. Nie widzę związku między jakością architektury a konieczną do funkcjonowania efektywnością biznesową. Naiwnie liczę, że zasadnicza decyzyjność pozostanie w rękach nie zawsze racjonalnych architektów, ponieważ w historii naszej pracowni wielokrotnie walczyliśmy o jakość architektury i przestrzeni, mimo że walka ta była biznesowym absurdem.

Kluczowe osobiste postulaty

Niezbyt często udaje mi się uczestniczyć w spotkaniach środowiskowych, dlatego ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie rozmawiamy o czysto praktycznych ułatwieniach dla uprawiania zawodu takich jak: obowiązujący wzór umowy (przynajmniej dla zamówień publicznych) czy platforma dająca możliwość kooperatywnego zgłaszania uwag do aktów prawnych w trybie ciągłym, np. na wzór Wikipedii. Powstają niezależne, indywidualne petycje, choćby dla zwiększenia dostępności toalet autorstwa Barbary Kani. Mamy już centralne miejsca do publikowania ogłoszeń o konkursach. Teraz potrzebujemy centralnego miejsca, gdzie można by zgłaszać uwagi do aktów prawnych czy narzędzia do rozwiązywania problemów interpretacyjnych w przypadku konfliktu urzędnika z architektem (w przeciwnym razie nadal zmuszani będziemy  do przechodzenia przez procedury odstępstw w jednym miejscu Polski, podczas gdy inne urzędy takiego odstępstwa nie wymagają).

Powinniśmy zabiegać też o urealnienie budżetów konkursowych, ponieważ w tym momencie uczestniczymy w grze pozorów. Na etapie wczesnej koncepcji odpisujemy oświadczenia, że zmieścimy się w zaproponowanym przez organizatora budżecie. Nie słyszałem o przypadku, kiedy to się udało. Zamawiający określa budżet czasami z dużym wyprzedzeniem przed organizacją konkursu. Długość procesu projektowego w połączeniu z inflacją wywracają i tak już często zaniżone założenia wstępne.  Rewaloryzacji powinien podlegać budżet i nasze wynagrodzenie przynajmniej po etapie koncepcji wielobranżowej. Unikniemy w ten sposób wielu niepotrzebnych konfliktów.

Z kim warto się ścigać?

Nasze narcystyczne dążenie do sławy trafiło na żyzny grunt czasów mediów społecznościowych. Studenci często wybierają temat pracy dyplomowej przez pryzmat tego, co będzie dobrze się  „sprzedawało”. Widzę w tym źródło kryzysu psychicznego naszego pokolenia. Hasło stworzone podczas jednej z poprzednich edycji Młodych do Łodzi, „Lans or die”, pewnie nie straciło na ważności, jednak „lans” zmutował i stał się celem, a nie drogą do celu. Celem nie powinna być sława, tylko chęć zrobienia czegoś fajnego. Każdy element zaprojektowany z zaangażowaniem może dawać satysfakcję, bez względu na skalę i rangę problemu. Taka postawa najlepiej chroni przed zawodowym wypaleniem.

Podsumowaniem pracy jednej z grup w trakcie tegorocznych konfrontacji był „archisłownik na przyszłość”. Myślę, że zabrakło w nim słowa „atencjusz”. Skupmy się nie na tym „kto?”, tylko na tym „co?” i „dlaczego?”. Wtedy łatwiej będziemy rozmawiać o tym, czego zwykle nie widać na zdjęciach, a tak naprawdę nadaje sens naszej pracy. Warto ścigać się przede wszystkim samemu ze sobą, bo architektura to nie bieg przez płotki, gdzie można zdobyć złoty medal.

Spróbujmy rozmawiać o architekturze.

Wieczorem, podczas gorącej rozmowy o AI, Radek Stach rzucił: „Rozmawiamy o AI, bo to jest dużo łatwiejsze niż rozmowa o architekturze”. To prawda, umiemy dzielić się ze sobą doświadczeniami związanymi z bogactwem okołoarchitektonicznych specjalizacji. A przecież architektura nie jest sumą skoordynowanych opracowań branżowych, tylko tym, co do żadnej branży nie należy. Czuję, że potencjał na wymianę doświadczeń nie został wykorzystany, a świetne architektoniczne żarty nie zostały rozbudowane o drugie dno. Być może potrzeba było więcej czasu? Intensywniejsza praca kuratorska, by doprowadzić do tytułowych konfrontacji? Niestety, dla osób w moim wieku ta szansa już przepadła. Zastanawiam się również, czy jakakolwiek ciągłość dyskusji może być podtrzymywana w interwale co pięć lat. Może formuła biennale byłaby odpowiedniejsza?