O planowaniu regionalnym, ochronie krajobrazu i polityce: rozmowa z Januszem Sepiołem

i

Autor: Archiwum Architektury Janusz Sepioł; fot. archiwum prywatne

O planowaniu regionalnym, ochronie krajobrazu i polityce: rozmowa z Januszem Sepiołem

2023-01-02 12:01

Projektowanie budynków to „architektura netto”, ja działam w sferze „architektury brutto”, przez co rozumiem działania administracyjne, inwestorskie, krytykę, teorię i promocję architektury.

Maja Mozga-Górecka: Sześć lat temu pisał Pan: „regionalne planowanie przestrzenne znajduje się w koncepcyjnej pustce, nie wiemy jak to robić”. Dziś ta ocena jest podobna?Janusz Sepioł: Wiem już, jak tę pustkę zapełnić, ale państwo polskie przerwało prace nad reformą planowania regionalnego. Tradycyjnie owo planowanie koncentrowało się na wielkiej infrastrukturze. Dziś te zagadnienia regulują „specustawy”, działające ponad czy obok planów zagospodarowania przestrzennego. Jednocześnie samorząd wojewódzki, jako podmiot planowania, dysponuje ogromnymi środkami, głównie unijnymi, czyli jego instrumentarium jest finansowe, a nie planistyczne. Środki te winny być wydawane z większą świadomością konsekwencji przestrzennych. Trzeba twórczo patrzeć na różne rejony, dostrzec ich oryginalny potencjał i uruchomić go. Dobremu deweloperowi wystarczy, że spojrzy na teren i wie, co się na nim sprawdzi. Planista regionalny powinien działać podobnie, tylko w większej skali i stwierdzać: ten obszar nadaje się na intensyfikację rolnictwa, a na tamtym trzeba wzmocnić rozwój małych miast. Tymczasem strategie rozwoju są pisane przez ekonomistów i socjologów. Zapełnieniem koncepcyjnej pustki byłoby planowanie zintegrowane, w którym strategia rozwoju regionu będzie miała bardziej rozbudowany aspekt przestrzenny i w warstwie analitycznej, i w koncepcyjnej. Planowanie strategiczne i regionalne tworzyłyby jeden, bogatszy dokument. W dwóch niezależnych strategie są merytorycznie ubogie, oderwane od lokalności, a plany regionalne nierealizowane, słabo powiązane z projektami i działaniami.Jako senator brał Pan udział m.in. w pracach nad ustawą krajobrazową. Jak Pan widzi po latach jej działanie?Za porządkowanie reklam i szyldów wzięły się tylko większe i ambitniejsze miasta, a uchwały krajobrazowe często są przedmiotem rozgrywek politycznych. Wojewodowie, walcząc z prezydentami, pod pretekstem ochrony biznesu, szukają kruczków prawnych, by te uchwały obalać. Przykładem jest Warszawa. Nie znam też przypadku, by gmina wiejska podjęła walkę z liszajem reklam. Może wójtowie są silniej związani z lokalnym biznesem? A przecież miasta przyjmując uchwały krajobrazowe, wręcz wypychają reklamy poza swoje granice, do okolicznych gmin. Autorzy ustawy przyjęli założenie, że suwerenem w zakresie planowania przestrzennego jest gmina. Jeśli droga biegnie przez 50 gmin, to w każdej mogą być inne regulacje. To absurd. Ten punkt ustawy jest do zmiany.

KUP DOSTĘP