Polska, aby iść do przodu, musi się cofnąć Zuzanna Skalska o przyszłości miast

i

Autor: Archiwum Architektury Eindhoven w Holandii, z którym związana jest zawodowo nasza rozmówczyni. Od końca XIX wieku duży ośrodek przemysłowy; miasto inwestuje teraz na dużą skalę w przestrzenie przystosowane do potrzeb gospodarki opartej na wiedzy oraz działania urbanistyczne mające poprawić jakość życia mieszkańców. Fot. materiały prasowe miasta

"Polska, aby iść do przodu, musi się cofnąć" Zuzanna Skalska o przyszłości miast

2018-06-18 18:18

Jaka będzie architektura dla skrajnie spolaryzowanego świata? Rozmawiamy z Zuzanną Skalską, badaczką trendów w projektowaniu.

W swoim wykładzie (w trakcie konferencji "Robimy studium!" - przyp.red.) zwróciłaś uwagę, że możemy globalnie obserwować jednoczesne działanie dwóch procesów – globalizacji i lokalizacji.

W tej chwili w każdej dziedzinie obserwujemy ogromną polaryzację i to tyczy się również urbanizacji. Środka teraz nie ma. Żyjemy w skrajnościach, co jest trudne, ale te skrajności musimy zaakceptować.

Musimy zaakceptować także fakt, że środek ciężkości globalnej gospodarki przesuwa się na Daleki Wschód. Co miasta europejskie mogą zrobić, aby pozostać ekonomicznie konkurencyjne?

Jedną z takich rozważanych zmian jest utworzenie Stanów Zjednoczonych Europy, organizmu  o rotacyjnej stolicy, i odejść od czegoś takiego jak państwowość. Pojawiają się głosy, że państwo w takiej formie, w jakiej istniało przez ostatnie wieki, to zbędny wydatek. Jeżeli będziemy mieć europejską policję, europejskie sądy, europejską armię, władzę ustawodawczą i wykonującą, to jesteśmy w stanie stworzyć samowystarczalne regiony ekonomiczne, skupione wokół największych miast. Możemy też uczyć się na błędach wielkich metropolii. Największe miasta na świecie w tej chwili rozrastają się w takim tempie, że w ich pobliżu zaczyna brakować ziemi uprawnej. Jeżeli popełnimy ten sam błąd w Europie, jedzenia może nam po prostu zabraknąć. Możemy to wykorzystać i stać się producentami żywności dla wielkich ośrodków, rozbudować aspekt agrokulturalny europejskich miast.

Jak według Ciebie w tym nowym światowym kontekście powinna się uplasować Polska?

Musimy się cofnąć. Musimy cofnąć powszechne przyzwolenie na samochody – cały Zachód od nich odchodzi, a w Polsce mamy ich za dużo, nie powinno być ich w miastach w takich ilościach, jak obecnie.  To musi pójść w parze z poprawieniem dostępności do transportu miejskiego. Powinniśmy też działać bardziej partycypacyjnie - czyli nie rozbudowywać urzędów miast do punktu, w którym staną się potworami gryzącymi własny ogon, a zmniejszyć ich rozmiary do minimum, oddając decyzyjność mieszkańcom. Do władz lokalnych wybierać ludzi, którzy będą sprawowali swoje funkcje na sposób rotacyjny, na przykład poświęcając rok, pół roku swojego czasu na sprawy miejskie.

Polska, aby iść do przodu, musi się cofnąć Zuzanna Skalska o przyszłości miast

i

Autor: Archiwum Architektury Budynek biurowy Liander w holenderskim mieście Duiven, projekt: RAU we współpracy z Fokkema & Partners. Realizacja posiada swój "materiałowy paszport", wymieniający użyte do jej konstrukcji materiały. Fot. Marcel vd Burg

Jakie zmiany według Ciebie zaobserwujemy w miastach za 20-30 lat?

Zieleń w miastach stanie się na wagę złota. Będziemy o nią o wiele bardziej dbać i być za nią współodpowiedzialnymi. Stopniowe zagęszczanie przestrzeni miejskiej będzie oznaczało, że w którymś momencie miasta B (drugorzędne) staną się bardziej atrakcyjne do życia niż miasta A (globalne). Ludzi, którzy decydują o pomyślności tych miast, to męczy i przeprowadzają się do mniejszych ośrodków. Czarny scenariusz dla największych metropolii jest taki, że te miejsca „zagotują” się w sobie – będą pełne ludzi niedożywionych i bezdomnych.

Pod koniec XX wieku zaobserwowaliśmy upadek ośrodków postindustrialnych, w których po wycofaniu się przemysłu dochodziło do wyludniana i degradacji przestrzeni. Czy w miarę jak miejsc pracy powiązanych z konkretną lokalizacją geograficzną będzie coraz mniej, a społeczeństwa będą się rozwarstwiać, taki proces czeka więcej miast? Czy możemy w jakikolwiek sposób zmitygować tego skutki?

Zatrzymanie tego jest kwestią naszych decyzji. Szansą może być rozdrobnienie koniecznych usług i powstanie małych zakładów zaspokajających lokalne potrzeby. Nie musimy na przykład wieźć piwa 600 km ciężarówką do Warszawy – możemy mieć miejskie browary produkujące na mniejszą skalę. Dajmy małym lokalnym producentom upusty podatkowe, aby mogli stać się bardziej konkurencyjni, niż producenci przywożący swoje produkty z dalekich odległości.

Jak widzisz rolę architekta w tym nowym, spolaryzowanym świecie?

Architekci muszą zmienić rozumienie swojego zawodu: nie są od tego, żeby stawiać bryłę w środku miasta, tylko od tego, żeby zrozumieć miasto i człowieka oraz relacje między nimi. Podążanie za żądaniami deweloperów to ślepa uliczka. Musimy zrozumieć, że przestrzeń, którą widzimy, należy nie tylko do właściciela danego gruntu, ale także do mieszkańców miast.

Czy Twoim zdaniem ktoś z obecnie projektujących architektów jest w stanie odpowiedzieć na czekające nas wyzwania?

Takim projektantem jest Thomas Rau, niemiecki architekt działający w Holandii. Każdy dom, który projektuje, przychodzi do użytkownika z własnym „paszportem”, na którym z dokładnością każdego kilograma widać, jakich użył rur, jakie ma ocieplenie, z jakiego materiału został zbudowany. Rau projektuje dom jako chwilowy depozyt materiałów; następny właściciel może ten dom rozebrać i od razu wiedzieć, co ma do dyspozycji. Moim zdaniem nie powinniśmy używać słowa „ekologiczne” w kontekście projektowania, bo to zakłada pewien wybór, a przecież jeżeli totalnie wykorzystamy nasze zasoby, nie mamy planety B. Musimy zacząć myśleć w kategorii zmiany systemowej – zmiany tego, w jaki sposób myślimy, budujemy, konsumujemy, pakujemy, wyrzucamy. Niektórzy architekci nauczyli się myśleć, że wystarczy zaprojektować budynek, który ma ogród na dachu i panele słoneczne i nie chcą tego zmieniać. Muszą zrozumieć, że teraz trzeba będzie budować nie dla konkretnej osoby, ale dla całej społeczności.