Społeczna rola architekta

i

Autor: Archiwum Architektury Dyskusja odbyła się 16 września w siedzibie redakcji „Architektury-murator" w Warszawie; fot. Daniel Rumiancew

Społeczna rola architekta

2019-10-31 11:42

Kim jest architekt w Polsce roku 2019? Na czym polega zmiana, którą przeszedł ten zawód w ostatnich 30 latach? W jakim obszarze swojej działalności architekci odnieśli największy sukces, a w jakim dotkliwą porażkę ? Co mają do zaoferowania społeczeństwu? I co będą robić w przyszłości ? O społecznej roli architekta i postrzeganiu tej profesji dyskutują zaproszeni przez nas architekci i badacze reprezentujący kilka generacji, które miały szansę uczestniczyć w wielkiej przemianie polskiej architektury po roku 1989: Olgierd Roman Dziekoński, Paweł Jaworski, Wojciech Kotecki, Agnieszka Labus, Michał Wiśniewski, Szymon Wojciechowski i Marta Żakowska.

Michał Wiśniewski: Architektura istnieje tylko wtedy, gdy ma swoich użytkowników. Kiedy patrzymy na dane socjologiczne opisujące współczesną Polskę, pokazują one, że jesteśmy świadkami strukturalnych transformacji społecznych. Z jednej strony obserwujemy proces depopulacji małych miast. Z drugiej, widzimy, że do tych dużych, jak Warszawa, Gdańsk, Kraków, napływa coraz więcej mieszkańców, często przenoszących się z małych ośrodków. Mamy wreszcie problem zwiększającej się migracji do naszego kraju, która również widoczna jest przede wszystkim w metropoliach. Chciałbym wyjść od podstawowego pytania: czy polska architektura potrafi odpowiedzieć na wyzwania cywilizacyjne, przed którymi dzisiaj stoimy? Czy jest to element dyskusji zawodowej, która toczy się w naszym kraju?

Agnieszka Labus: Zaczęliśmy od tego, że architektura istnieje tylko wtedy, kiedy ma swoich użytkowników. Ja powiedziałaby inaczej – słowami Jaime Lernera, sławnego burmistrza brazylijskiej Kurytyby – architektura jest wtedy dobra, kiedy powstaje z prawdziwych potrzeb. Odpowiadając na postawione pytanie: zależy jak definiujemy architekturę. Czy tylko jako projektowanie budynków, czy znacznie szerzej. Z mojego punktu widzenia istotna jest skala. Mówiąc o trendach i tendencjach, takich jak napływ migrantów, starzenie się społeczeństwa czy postęp technologiczny, powinniśmy najpierw zacząć myśleć w skali makro – planowania przestrzennego i urbanistyki – by zrozumieć skalę mikro – architekturę – i to jak działania czy projekty w tych skalach odpowiadają na współczesne wyzwania. Traktując architekturę głównie jako projektowanie budynków, myślę, że jeżeli chodzi o polską architekturę, to generalnie nie uczymy się na błędach innych, co powoduje, że jest ona zazwyczaj dobra tylko punktowo, a nie systemowo. Odniosę się tu do kwestii, które znam ze swoich badań – do słynnych sun cities w Arizonie, czyli osiedli dla osób starszych powstających w latach 60. Dzisiaj w polskiej architekturze widzimy trend budowania podobnych zespołów mieszkaniowych, w których tak naprawdę nikt nie chce mieszkać. Są one w jakimś stopniu „naznaczone”, często nie spełniają podstawowych fizycznych wymogów, jak dostępność, a gdzie mowa o architekturze, która ma aktywizować czy wywoływać emocje i służyć integracji wielopokoleniowej.

Olgierd Dziekoński: Nie mówiłbym o skali makro czy mikro. W obu tych przypadkach, zawsze, architekt jest sługą inwestora. Tak zawsze było, jest i będzie. Jeżeli świadomość inwestora jest wyższa, to można oczekiwać, że architektura będzie lepsza. Jeżeli jest niższa, architekt musi się mocno natężyć, żeby ją nieco zmienić. Bez względu na to, czy jest to inwestor publiczny czy prywatny. To żadna nowość. Przypominam Państwu książeczkę niejakiego Witruwiusza O architekturze dedykowaną ówczesnemu cesarzowi Rzymu. Był to rodzaj poradnika dla niego jako inwestora, z odpowiedzią na pytanie, czego należy oczekiwać od architekta. W czasie dyskusji, które prowadzimy w Polsce i nie tylko tu, wątek inwestora trochę umyka. Zakładamy, że architekt jest samoistnym bytem, czyniącym to, na czym mu zależy. Czasem bywałem inwestorem publicznym, a czasem architektem. I to dla samego siebie, na przykład kiedy projektowałem własny dom. Musiałem wtedy dyskutować z żoną. Ona mówiła: „Nie wygłupiaj się, no przecież to będzie strasznie dużo kosztowało. Nie rób takich rzeczy, to bez sensu” albo „To jest mało użyteczne”. Mało użyteczne, czytaj: Witruwiusz. Witruwiusz mówił, że architektura ma być piękna, trwała i użyteczna. Jeżeli rzecz jest mało użyteczna, to znaczy, że może jest niedobra, niepotrzebna, zbędna, niewłaściwa, czyli trzeba znaleźć inne rozwiązanie. Piękne i użyteczne.

KUP DOSTĘP