Spis treści
- Cinnamon Tower – cynamonowa wieża obok zabytku UNESCO
- Future Towers – kolorowe loggie sąsiedzkie w megabloku
- Sprzeczna 4 – kamienica z rdzawych prefabrykatów
- Corte Verona – gradientowe wykusze dostępnych mieszkań
Zjawisko pastelozy opisał szerzej Filip Springer w swojej głośnej książce reportażowej „Wanna z kolumnadą”, przyrównując je do jednostki chorobowej charakterystycznej dla współczesnych osiedli z wielkiej płyty. W kontrze do fasadowej wielobarwności sytuują się nowe inwestycje mieszkaniowe, które zwykle pozbawione są wyrazistych kolorów, jakby deweloperzy chcieli zaznaczyć ich odrębność od rynku wtórnego, czyli wielkiej płyty w kolorach bladego różu czy słonecznikowej żółci. Tutaj królują biele i szarości oraz nawiązania do międzywojennego modernizmu.
Bywają jednak architekci, a także inwestorzy, którzy nie tylko nie boją się koloru, ale używają go świadomie do budowania tożsamości inwestycji mieszkaniowej. Często za decyzją projektantów stoi chęć lepszego wpisania się w ducha miejsca lub odwrotnie – odróżnienie się od nijakiego otoczenia.
Pokazane poniżej przykłady pokazują, że istnieje alternatywa dla oczopląsu wielkiej płyty czy grzecznej kolorystyki nowych inwestycji.
Cinnamon Tower – cynamonowa wieża obok zabytku UNESCO
Wieżowiec mieszkalny Cinnamon Tower w nowej portowej dzielnicy HafenCity w Hamburgu już nawet w nazwie podkreśla swoją kolorystykę. Architekci z niemieckiej pracowni Bolles + Wilson ubrali jego elewacje w mozaikę barw od ostrej czerwieni do brązu. Nazwa Cynamonowej Wieży nawiązuje do przypraw, które były sprowadzane do Hamburga drogą morską i przeładowywane, a następnie magazynowane w znajdującym się tuż obok Speicherstadt – dzielnicy ceglanych spichlerzy z XIX w. Ten największy na świecie kompleks zabytkowych, portowych magazynów w 2015 r. wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Ceglane elewacje spichlerzy wyrastają wprost z wody. Powstająca obok dzielnica HafenCity mimo nowatorskiej i odważnej architektury, której symbolem jest słynna Elbphilharmonie projektu Herzog & de Meuron, stara się jednak zachować genius loci hamburskiej perły. Nowe obiekty często mają ceglane okładziny lub przemysłową estetykę.
Przeczytaj także:
- Budynek Grodzieńska 19 w Warszawie najlepszą realizacją mieszkaniową stolicy
- Współczesna Kamienica w Łodzi: projekt Weroniki Piotrowskiej i Jakuba Gołdy
Projektanci z Bolles + Wilson kontynuują tę lokalną tradycję, choć w inny, pomysłowy sposób. W 2006 r. wygrali konkurs na zagospodarowanie otoczenia neogotyckiego budynku kapitanatu portu. Nie tylko przewidzieli w nim adaptację ceglanego zabytku na nowe funkcje hotelowe, lecz także zaproponowali wieżę mieszkalną jako lokalną dominantę oraz niski, wielofunkcyjny pawilon.
Projekt potrzebował aż dekady na pełną realizację. Dziś można oceniać trafność zastosowanych rozwiązań. W obu nowych obiektach wykorzystano panele elewacyjne z anodyzowanej blachy aluminiowej w różnych odcieniach barw nawiązujących do Speicherstadt. Nie jest to więc dosłowne użycie ceramicznej okładziny. Elewacje z kolorowej blachy w ostrym słońcu wydają się krwiście czerwone, zaś w szare lub deszczowe dni gasną i zlewają się z otoczeniem.
Cinnamon Tower to dość niecodzienny obiekt wielorodzinny. Jak na 56 m wysokości ma niewielką powierzchnię zabudowy wynoszącą 13 x 16 m, przy czym wieża zwęża się ku górze.
Projektanci podkreślają, że chcieli osiągnąć efekt kampanili stojącej na środku nowego placu, jaki powstał obok dawnego kapitanatu. Wieża mieści tylko 10 mieszkań, ale cztery najmniejsze z nich mają powierzchnię 130 m2, a największe nawet 300 m2.
Wielopoziomowe apartamenty wyposażono w duże tarasy i loggie oraz olbrzymie okna, które dostarczają spektakularnych widoków na hamburski port i Speicherstadt. W szerokim podium wieżowca mieści się z kolei restauracja, która w okresie letnim wystawia stoliki na placu.
Cynamonowy przekładaniec od Bolles + Wilson stanowi hołd dla historii miejsca, a przy tym jest w pełni współczesnym obiektem o wyrazistej architekturze.
Future Towers – kolorowe loggie sąsiedzkie w megabloku
Megablok z 1068 mieszkaniami, który może pomieścić aż 5 tys. osób – brzmi jak przepis na katastrofę społeczną.
Jednak właśnie takie parametry ma wielorodzinne założenie Future Towers w Pune. To pierwszy projekt holenderskiej pracowni MVRDV zrealizowany w Indiach. Mimo gigantycznej skali, dzięki przemyślanym rozwiązaniom architektonicznym, w tym kolorystycznym akcentom, powstała tam „pionowa wioska”, która sprzyja integracji mieszkańców i tworzeniu się mikrospołeczności.
Projektanci zaczęli projekt od analizy rynku mieszkaniowego w Pune, ósmym co do wielkości mieście Indii i jednym z najszybciej rozwijających się miast w kraju. Zauważyli, że aby sprostać głodowi mieszkalnemu, deweloperzy zabudowują miasto wysokimi i podobnymi blokami. Na działce, na której ostatecznie powstało Future Towers, inwestor pierwotnie zakładał budowę aż 16 powtarzalnych wież. Holenderscy projektanci postanowili podejść do tematu w sposób innowacyjny.
Skomasowali wymaganą powierzchnię użytkową w jednym bloku o rozgałęziających się skrzydłach i zróżnicowanej wysokości od 17 do 30 pięter. Ważne było dla nich wytworzenie różnorodnej tkanki społecznej. Aby przyciągnąć różne grupy mieszkańców, stworzono wiele typów i układów mieszkań – od kawalerek dla singli czy osób starszych, po kilkupoziomowe mieszkania dla dużych rodzin.
Skupienie mieszkań w jednym obiekcie pozwoliło uniknąć wąskich podwórek między rzędami bloków – zamiast tego powstały przestronne dziecińce, każdy o innym charakterze: sportowym, wypoczynkowym czy przeznaczonym dla dzieci. Z kolei góry i doliny dachów pozwoliły na dodanie szerokich tarasów do mieszkań położonych najwyżej, zaś pozostałe wyposażono w loggie.
Jak jednak uniknąć anonimowości w tak wielkim obiekcie? Projektanci postanowili podzielić gigantyczny blok na mikrospołeczności. Komunikacja w bloku została wymuszona przez ekonomię – usługi budowlane są w Indiach stosunkowe tanie, natomiast najdroższe są windy. Stąd mimo znacznej skali budynku ma on tylko cztery rdzenie komunikacyjne z windami i klatkami schodowymi, zlokalizowane w miejscu styku skrzydeł.
Od nich odchodzą długie korytarze. Aby je doświetlić, przepruwają je w różnych miejscach wysokie na kilka kondygnacji loggie sąsiedzkie. Niektóre przebijają bloki na wylot – wpływają na dodatkową naturalną wentylację korytarzy.
Loggie to rodzaj wyniesionych ponad poziom ulicy miniplaców i skwerów dostępnych dla poszczególnych grup mieszkańców. Każda taka sąsiedzka loggia ma swój wyrazisty charakter – ich ściany pokrywają farby w mocnych kolorach. Dzięki temu wnęki te stanowią barwne akcenty, odcinające się od białych elewacji. Grupy sąsiadów mogą się tam spotykać, wiele z loggii wyposażono również w dodatkowe funkcje i urządzenia – są małe place zabaw, pola do minigolfa, miejsca do uprawiania jogi czy ławki i stoliki.
Na podobnej zasadzie działają wejścia do komunikacyjnych rdzeni umieszczone w parterach. Otrzymały formę trójkątnych bram wysokich na cztery kondygnacje, które są zarazem łącznikami pomiędzy poszczególnymi dziedzińcami. W tych przejściach również zastosowano jaskrawe kolory.
Future Towers to przykład budownictwa prospołecznego dla terenów o wysokiej gęstości zaludnienia i szybko urbanizujących się. Umiejętnie użyte kolory w loggiach sąsiedzkich budują poczucie tożsamości dla poszczególnych grup mieszkańców, stanowią dla nich zawieszone w powietrzu podwórka, sprzyjające codziennym kontaktom.
Sprzeczna 4 – kamienica z rdzawych prefabrykatów
Zwykle kolor we współczesnej architekturze jest dodatkiem – to pomalowana powierzchnia lub barwna okładzina. Rzadziej zdarzają się przypadki, by wynikał ze samej struktury obiektu. Takim przykładem jest blok przy Sprzecznej 4 na warszawskiej Pradze. Rdzawe elewacje są zarazem jego konstrukcją, to bowiem prefabrykowane elementy barwione w masie.
Ten projekt BBGK Architekci jest jedną z pierwszych od wielu lat realizacji w Warszawie całkowicie prefabrykowanego budynku wielorodzinnego. Po komunizmie praktycznie zaprzestano stosowania prefabrykacji w budownictwie mieszkaniowym.
Kojarzyła się ona z wielką płytą, czyli zbytnią typizacją, powtarzalnością i niską jakością. Paradoks polega na tym, że Polska jest obecnie jednym z liderów w produkcji prefabrykatów dla budownictwa wielorodzinnego na kontynencie, jednak rodzime zakłady opierają się głównie na eksporcie – wysyłają swoje produkty do krajów Europy Zachodniej i Skandynawii. Sprzeczna 4 jest, jak mówią architekci, manifestacją możliwości współczesnej prefabrykacji.
Inwestorowi, który jest zarazem producentem prefabrykatów, zależało na wyeksponowaniu technologii i pokazaniu, że umożliwia budowę zindywidualizowanych i ciekawych architektonicznie obiektów. To już nie nudna i brzydka wielka płyta. Wysokiej jakości elementów nie trzeba tynkować – gładkie stanowią o urodzie budynku. Na budowę przyjeżdżały całe fragmenty gotowych ścian elewacyjnych z betonowymi okładzinami ściennymi, wbudowaną stolarką okienną i parapetami, a także ściany wewnętrzne z otworami pod instalacje. Montaż stanu surowego zamkniętego trwał niespełna cztery miesiące!
Zastosowano rdzawy kolor prefabrykatów, aby dostosować budynek do praskiego pejzażu, w którym dominują kamienice, często ceglane. Budynek ma mocno rozrzeźbioną frontową elewację – to betonowy raster z loggiami. Trójwymiarowa fasada ma mocno wysunięte po bokach tarasy, gdyż w przyszłości dokleją się do nich sąsiednie budynki, tworząc nową pierzeję uliczną.
Blok stanowi współczesną reminiscencję kamienicy z wystawnym frontem i skromnymi oficynami. Boczne elewacje po wybudowaniu sąsiednich domów staną się niewidoczne od ulicy, są więc potraktowane skromnie – wyposażono je w klasyczne balkony. Tu też dominuje rdzawy odcień prefabrykowanych elewacji. Mocny kolor Sprzecznej 4 i charakterystyczny front spełniły oczekiwania inwestora – o budynku było głośno, pokazał też prefabrykację w zupełnie nowym świetle.
Corte Verona – gradientowe wykusze dostępnych mieszkań
Ceramiczne fasady o wyjątkowo bogatej tektonice kojarzą się z drogimi inwestycjami. A jednak we Wrocławiu na Grabiszynie Biuro Projektów Lewicki Łatak zrealizowało zespół mieszkalny Corte Verona o niedrogich, dostępnych mieszkaniach. Udało się to dzięki przemyślanej technologii i niewielkich metrażach.
Budynki opierają się na żelbetowych tarczach, czyli ścianach konstrukcyjnych rozmieszczonych w odstępach dokładnie odpowiadających szerokości mieszkań. Mają one minimalny trakt, ale dzięki tarczom udało się wysuwać poszczególne moduły przed lico elewacji, tworząc wykusze. Każde mieszkanie ma więc wystającą część dzienną i głęboką, odseparowaną od sąsiadów loggię. Całość ubrana jest w ceramiczną okładzinę, która nawiązuje do znajdującego się po sąsiedzku międzywojennego, ceglanego osiedla Eichborngarten.
Wielorodzinne budynki Corte Verona zgrupowano wokół zielonego dziedzińca – tworzą zamknięty kwartał. W narożach zespołu wykusze mocno wystają w formie zawieszonych wsporników, co również było możliwe dzięki konstrukcji tarczowej.
Kolor zastosowany na elewacjach dodatkowo potęguje dynamikę całego założenia – płytki elewacyjne przechodzą od żółtego do pomarańczowego w sposób gradientowy, różnicując poszczególne elewacje. Zwykłe tanie płytki elewacyjne dają nieciekawy, płaski efekt. Jednak zastosowanie kilku kolorów wraz z przejściami tonalnymi uplastyczniło elewacje i nadało im głębię, niczym w prawdziwie ceglanych fasadach.
Corte Verona to budynek o ciekawej strukturze przestrzennej, który – dzięki tektonice pudełkowych wykuszy i gradientowym elewacjom – stał się znakiem rozpoznawczym na Grabiszynie.
Szkoda, że kwestia barw jest tak często pomijana przez współczesnych projektantów. A przecież kolor to jedna z ważnych składowych architektury, obok tekstury, tektoniki czy konstrukcji. Wpływa nie tylko na wizualny odbiór budynków, lecz także na emocje i samopoczucie mieszkańców.
Odróżnienie kolorystyczne pozwala budować tożsamość lokalnej społeczności. Barwne fasady działają czasem jak kameleon, pozwalają wtopić obiekty w tło – szczególnie gdy otoczenie jest zabytkowe.
Powyższe przykłady pokazują, że kolorowa architektura nie musi być kiczowatą pastelozą, a może być harmonijna i współczesna w wyrazie.