Forma wynika z lokalizacji - o projekcie Stadionu Narodowego Zbigniew Pszczulny
Forma obiektu wynika nie tylko z jego funkcji, ale również z tej nietypowej lokalizacji. Było dla nas jasne, że chociażby ze względu na swoją wielkość bryła będzie dominująca. Ważne jednak, by ta dominanta pokrywała się z centralnym punktem istniejącego założenia parkowego - o projekcie Stadionu Narodowego pisze Zbigniew Pszczulny.

Najtrudniej było przekonać decydentów, że lokalizacja nowego obiektu w niecce Stadionu X-lecia jest jedyną właściwą decyzją. Wyzwaniem okazało się też dopasowanie geometrii stadionu piłkarskiego do tej zastanej i znalezienie takiej konstrukcji trybun oraz dachu (ruchomego w części przekrywającej murawę), by mimo swej wielofunkcyjności pozostał obiektem otwartym. Forma stadionu wynika więc nie tylko z jego funkcji, ale również z tej nietypowej lokalizacji. Istniejące założenie z lat 50. otrzymało trzeci wymiar. Było dla nas jasne, że chociażby ze względu na swoją wielkość – 58 tys. widzów – bryła Stadionu Narodowego będzie dominująca. Ważne jednak, by ta dominanta pokrywała się z centralnym punktem istniejącego założenia parkowego. Chcieliśmy kontynuować dzieło naszych poprzedników, dlatego staraliśmy się zachować jak najwięcej oryginalnych elementów architektonicznych, istniejących dojść i obejść stadionu. W zasadzie obiekt zaprojektowany jest w szarościach: betonu, stali, pokrycia dachu. Wprowadziliśmy silny kolor zarówno we wnętrzu (siedzenia), jak i na elewacji. Wybór koloru czerwonego był w pełni świadomy i odpowiadał też inwestorowi. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to abstrakcyjne dla obcokrajowców zestawienie graficzne będzie jednoznacznie odczytane przez rodaków. Obecnie nowa arena dopiero ugruntowuje się w świadomości mieszkańców. Czy stała się nową ikoną i jak wypełnia tę rolę – nie mnie to oceniać. Tutaj zdaję się przede wszystkim na próbę czasu.