Spis treści
- Trzy pogrzeby
- Narodziny niemieckiego Westendu
- Czwarty pogrzeb
- Lentz przewraca się w grobie
- Willa Doeringa. Rozdział drugi, pogrzeb piąty
- Zamiast tajnego skarbca - tajny schron
- Stabilizacja. Willa pałacem i instytucją
Trzy pogrzeby
W 1871 roku dwie kobiety sprzedają fabrykę w mieście Stettin. Jedna niedawno straciła męża, druga - brata. Spadek był to kłopotliwy, kiedy więc ofertę kupna złożył przemysłowiec i udziałowiec fabryki, Zander, zgodziły się.
Wkrótce Fabryka Wyrobów Szamotowych nieznacznie zmieni nazwę, a jej nowym dyrektorem generalnym zostanie kolejny udziałowiec, August Lentz. Przez następne lata fabryka rozwinie się w prężnie działający koncern, udziałowcy pomnożą swoje majątki, a dyrektor Lentz zatrudni młodziutkiego, świeżo upieczonego architekta, by zaprojektował mu rezydencję godną stanowiska. Zaledwie parę lat później architekt umrze.

i
Tym architektem był Max Drechsler. Już na studiach w Dreźnie jego kariera zapowiadała się obiecująco. Kiedy zaraz po studiach przeprowadził się do Szczecina (wtedy był to Stettin), a pierwsze duże zlecenie przyszło od razu od bogatego przemysłowca, jego przyszłość w zawodzie i dostatku była już właściwie przypieczętowana. Po zaprojektowaniu willi otrzymał kolejne zlecenie - na kościół luterański. Przy dzisiejszej Połabskiej w 1890 roku wmurowano kamień węgielny i rozpoczęto budowę. Rok później Drechsler wyjechał służbowo do Berlina i już z niego nie wrócił. Zabrała go influenza. Grypa. Miał 35 lat.
Narodziny niemieckiego Westendu
W 1871 roku, kiedy dwie kobiety sprzedają fabrykę, pięciu mężczyzn zakłada spółkę budowlaną o nazwie Westend. Biznesplan jest prosty - polega na parcelacji majątku Friedrichshof i sprzedaży działek bogaczom. Miała tu powstać nowa, luksusowa dzielnica dla przemysłowców, kupców i zamożnych dziedziców. Nazwa Westend, którą przyjmuje nowa okolica, nie jest przypadkowa. Podobne dzielnice, na wzór Londynu, wyrastały w tamtym czasie w innych zachodnich miastach.
Zobacz także: Tak zmieniła się Willa Lentza po remoncie
Jedną z działek, z myślą o reprezentacyjnej rezydencji, kupuje dyrektor świetnie prosperującej fabryki. August Lentz. W końcu zatrudni Drechslera, a ten przystąpi do projektowania swojego dzieła życia, eklektycznej willi pełnej przepychu, złota i najmodniejszych rozwiązań.

i
Być może Lentz leczył kompleksy, a może tak długo czekał na swój docelowy dom, że kiedy wreszcie plan się ziścił, pełen entuzjazmu poszedł na całość. A może po prostu dyrektorowi wielkiego biznesu nie wypadało mieszkać w zwyczajnym domu? Jego kariera to niemal emanacja amerykańskiego snu, tyle że w wersji niemieckiej. Kiedy zatrudniał się u Zandera, zaczynał od stanowiska mechanika. Przez następne lata piął się po kolejnych szczeblach drabiny kariery, zostając ostatecznie dyrektorem i udziałowcem nowego nabytku swojego przełożonego, Szczecińskiej Fabryki Wyrobów Szamotowych.
Zander musiał widzieć w nim potencjał, a Lentz go nie zawiódł - to on rozkręcił ten biznes, przekształcił fabrykę w wielki koncern i, jako udziałowiec, wzbogacił się niewyobrażalnie. Wyprowadzka ze służbowego mieszkania na terenach fabryki była więc kwestią czasu. Nadeszła w 1890 roku.
Zobacz opuszczone wille przemysłowców w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą:
Czwarty pogrzeb
Drechsler zaprojektował dom, ale jego substancja to tak naprawdę pałac w stylu drugiego cesarstwa, inspirowany europejskimi rezydencjami bogaczy i możnowładców. Udało mu się zaplanować przestrzeń zarówno prywatną i domową, jak i wystawną i reprezentacyjną - jednocześnie. Willę budowali oczywiście najlepsi, zarówno ze Szczecina, jak i ze stolicy. Zatrudnieni artyści i rzemieślnicy zadbali o opływające złotem detale, witraże, sztukaterie.
Ambicje swoje, los swoje. Sukces, który wreszcie pozwolił mu wybudować willę marzeń, ostatecznie go od niej oddalił - do Berlina. Stąd miał doglądać ekspansji koncernu na rynek globalny. Zaledwie pięć lat po ukończeniu domu i trzy po śmierci architekta - zmarł.

i
Lentz przewraca się w grobie
Willa, w której Lentz tylko przez chwilę mieszkał z żoną i córką, przechodzi na własność latorośli. Kiedy wprowadzała się z rodzicami do rezydencji, była jeszcze panną. Teraz była już żoną majętnego rentiera, Georga Tegedera i - przede wszystkim - również mieszkała w Berlinie. Młodej parze nie w smak była przeprowadzka do Stettina. Jeszcze tego samego roku sprzedają dzieło życia Lentza.
Nowym właścicielem willi zostaje kupiec Romanus Conrad, który kilka lat później zbankrutuje, a państwo Tegeder na nowo zostaną właścicielami domu - na kolejne 5 lat. Historycy zainteresowanie losem żony Lentza stracili z momentem jej wprowadzki do willi. Co dzieje się z nią później - nie wiemy.
Willa Doeringa. Rozdział drugi, pogrzeb piąty
Po zawierusze z właścicielstwem Margarety, Romanusa i znów Margarety, willa trafiła wreszcie do drugiego poważnego właściciela. Końcem listopada 1911 roku willę kupił Wilhelm Doering - kupiec i właściciel cementowni na Pomorzu - wraz z żoną Friedą. Rok później ruszyli z ambitnym remontem. Doering, podobnie jak Lentz, był człowiekiem czynu, wielkiego pieniądza i wizji. Rezydencja musiała więc nadążyć za duchem czasów i oczekiwaniami przedsiębiorcy.
Rezydencja zyskała nowoczesną łazienkę (wcześniej służył za nią wielki orientalny salon kąpielowy) i centralne ogrzewanie. Już w 1912 wyposażona była w funkcję, którą wciąż posiadają tylko nieliczne domy - centralny odkurzacz. W piwnicy natomiast pojawił się wielki, tajny skarbiec.

i
Pasją Doeringa było kolekcjonerstwo sztuki. Swój cenny dobytek gromadził właśnie tu, ale obrazy, i rzeźby wypełniały też wnętrza mieszkalne. W 1925 roku najcenniejsze dzieła awangardowych niemieckich malarzy państwo Doering przekazali Muzeum Miejskiemu. Dekadę później, w 1935 roku, Wilhelm Doering umiera, a Frieda po chwili wahania sprzedaje willę miastu.
Zobacz także: Oszałamiające art nouveau w powiatowym miasteczku. Willa Wanda w Piotrkowie Trybunalskim
Frieda Doering przejdzie do historii domu jako ostatnia kobieta, którą pozostawiono z ciężarem willi. Choć rezydencja zrodziła się z ambicji i bogactwa mężów, braci i ojców, ostatecznie kończyła w rękach żon, sióstr i córek, które kontynuowaniem tego dziedzictwa wcale nie były zainteresowane, a czasy, w których sukces i biznes należały przede wszystkim do mężczyzn, z pewnością ich do tego nie zachęcały. Historia Willi Lentza jako własności prywatnej zaczyna się więc od kobiet sprzedających spadek, i tak samo się kończy.
Zamiast tajnego skarbca - tajny schron
W Niemczech - i nie tylko - nastają czasy niepokoju. Nowy właściciel willi, miasto Stettin, wynajmuje ją partii hitlerowskiej. Urzęduje tu wojsko, później pułk lotnictwa. W międzyczasie piwnica ze skarbca zamienia się w schron. Mimo powiązania z partią i wojskiem, rezydencja cudem unika zniszczeń wojennych.
W kwietniu 1945 roku miasto przejmuje Armia Czerwona, a kiedy w lipcu Stettin stanie się Szczecinem, w willi rezydować będzie radziecki sztab wojskowy. Zostanie tu aż do 1947 roku, a wkrótce pomieszczenia zajmie... kościół, z myślą o przyszłym pałacu biskupim. Mieszkańcami zostaną jednak nie biskupi, a szkolni katecheci, księża Rusek i Janas.
Stabilizacja. Willa pałacem i instytucją
Willa nie ma szczęścia do stałych mieszkańców. Do tej pory najdłużej mieszkali w niej państwo Doeringowie. Po krótkim rozdziale kościelnym, znów następuje wymiana. Nieprzychylna kościołowi władza eksmituje księży i przeznacza willę na Pałac Młodzieży. Działalność rozpoczyna w 1950 roku, a w zabytkowych wnętrzach kwitnie działalność artystyczna. W długiej historii domu, to właśnie Pałac Młodzieży okazuje się najbardziej stabilnym rozdziałem. Odporny na przemiany ustrojowe, trwa aż do 2008 roku.
Nowe kulturalne ambicje miasta sterują na nowo poszatkowanymi losami willi. Działa tu Bałtycki Port Kultury, później Szczecin 2016. W końcu, dekadę później, udaje się wygospodarować 20-milionowy budżet na remont zabytku i otaczającego go ogrodu. Dziś, od 2021 roku, działa tu instytucja kultury Willa Lentza, udostępniająca wnętrza do zwiedzania i realizująca swoją misję.
Źródło: Willa Lentza
