Chorzowskie planetarium to jeden z moich ulubionych budynków. Odwiedzałem je jako dzieciak z rodzicami, później z klasą podczas lekcji fizyki w plenerze… Mijały lata, ale planetarium wydawało się nie podlegać upływowi czasu – kiedy pierwszy raz wybrałem się tam z własnymi dziećmi ich wrażenia były równie entuzjastyczne. Świetna lokalizacja w Parku Śląskim, monumentalna kompozycja potężnych schodów prowadzących do budynku, położonego na szczycie porośniętego pięknie dobraną zielenią wzgórza. I sam obiekt – wykonany ze starannie obrobionego kamienia – rustykalnego na zewnątrz, wypolerowanego i ułożonego w misterne kompozycje wewnątrz – zachwycał nie tylko jakością rzemiosła i materiału, ale również wyrafinowaną geometrią opartą o przenikające się okręgi: otaczającą kolumnadą głównego holu, imponującą kopułą sali planetarium, dziedzińcem z olbrzymim zegarem słonecznym.
Tajemniczy, niezwykły, poetycki, ale budzący szacunek powagą naukowej instytucji stanowił idealną architektoniczną oprawę dla spektakularnych pokazów i projekcji rozgwieżdżonego nieboskłonu. Kojarzył się z ilustrowanymi przez De Neuville’a dziełami Juliusza Verne’a, czy grafikami Daniela Mroza do fantastyki Stanisława Lema. Gdy usłyszałem o planowanej rozbudowie, byłem pełen obaw, które na szczęście zmalały, kiedy zapoznałem się z wynikami konkursu. Wygrała go eleganckim, minimalistycznym projektem poznańska pracownia Consultor Architekci. Dziś możemy oglądać końcowy efekt ich prac.
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?