Ogrody Anny w Łodzi

i

Autor: Archiwum Architektury Ogrody Anny w Łodzi, proj. medusa group; fot. Rafał Tomczyk

Ogrody Anny w Łodzi

2022-09-29 13:33

Ogrody Anny to otwarta przestrzeń publiczna, w której bije serce starego nowego kwartału – rewitalizowanych terenów poprzemysłowych – realizację projektu medusa group komentuje Błażej Ciarkowski.

Rozciągający się pomiędzy ulicą Tymienieckiego i Milionową obszar dawnych zakładów przemysłowych Karola Scheiblera w Łodzi zyskuje nowe życie. W cieniu nowych biurowców i starych obiektów pofabrycznych powstaje przestrzeń (Fuzja), która wnosi nową jakość do trwającej od kilkunastu lat dyskusji o rewitalizacji terenów poprzemysłowych. Pierwsze realizacje tego typu zastępowały jedną monofunkcję (przemysłową) inną monofunkcją (mieszkalną, biurową, handlowo-usługową). Dziś ten sposób myślenia o rewitalizacji to już przeszłość, a sama Fuzja stanowi doskonały przykład realizacji typu mixed-use, gdzie mieszkaniówka sąsiaduje z biurowcami, obiektami usługowymi i kulturalnymi. Całość spajają Ogrody Anny Scheibler – otwarta przestrzeń publiczna – serce starego-nowego kwartału.

Otoczenie placu stanowią nowe budynki wielorodzinne z usługami na parterze oraz rozproszone obiekty poprzemysłowe o różnej skali. Różnorodność form i materiałów dodatnio wpływa na jakość przestrzeni. Nie trudno wyobrazić sobie, że wkrótce szerokie chodniki zostaną zapełnione stolikami lokali gastronomicznych, a między zieleńcami kilkulatkowie będą grać w klasy i jeździć na rolkach. Wyjątkowy charakter tworzą relikty industrialnej przeszłości.Czytaj też: Biurowce w łódzkiej Fuzji projektu medusa group |Przyjęta przez projektantów strategia odrestaurowania historycznych obiektów w duchu konserwacji zachowawczej zasługuje na uznanie. Pokryta patyną czerwona cegła, fragmenty starej wyprawy tynkarskiej czy ledwo widoczne, zatarte przez czas napisy opowiadają o dziejach tego miejsca i sprawiają, że sam budynek staje się dokumentem historycznym. Szczególne wrażenie robi ogromny fragment murów dawnej fabryki, który został wykorzystany jako ściana kurtynowa nowego biurowca. Niestety, w konsekwentnie budowanej narracji pojawia się pewien dysonans. Co gorsza, wywołuje go najważniejszy zabytek całego kompleksu – zaprojektowana przez Alfreda Frischa w 1910 roku secesyjna elektrownia. Jej wypacykowane, gładkie i czyste elewacje odbierają budowli ducha autentyzmu. W porównaniu z „brudnymi” murami pobliskiej gazowni czy rytowni wyglądają jak teatralna dekoracja.

KUP DOSTĘP