Spis treści
- Budowa i otwarcie Spodka
- Budowa w tajemnicy przed Warszawą
- Spodek niczym koło rowerowe
- Maciej Gintowt i Maciej Krasiński, projektanci Spodka: Nie uniknęliśmy błędów
- Modernizacja Spodka i 100 ton azbestu
Budowa i otwarcie Spodka
W 1971 roku, z okazji Dnia Zwycięstwa. 8 maja 1971 do Polski przyjechał radziecki dowódca wojskowy, marszałek Iwan Koniew. W Katowicach zorganizowano „centralną akademię”, której głównym punktem było otwarcie ultranowoczesnej hali widowisko-sportowej. I tak narodził się Spodek. Ale zaraz po otwarciu hali na pół roku znów wrócili do niej monterzy i budowlańcy. Dokańczali Spodek aż do grudnia 1971.
Budowa zaczęła się 7 lat wcześniej, w 1964 roku. Natomiast pomysł powstał już w latach 50. Jak wiadomo, najpierw Spodek miał stanąć na terenie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku - nowego parku w regionie, tuż przy Planetarium. Do zamkniętego konkursu w 1959 roku Stowarzyszenie Architektów Polskich zaprosiło cztery zespoły. Zwycięzcą został zespół projektantów z Biura Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego z Warszawy, reprezentowany przez architektów Macieja Gintowta i Macieja Krasińskiego. Autorem konstrukcji był prof. inż. Wacław Zalewski, a jego współpracownikiem został Andrzej Żórawski. Wizja twórców obiektu była tak śmiała, awangardowa i innowacyjna, że zmieniono lokalizację. Najpierw Spodek na mapie przeniesiono w okolice Rowu Wełnowieckiego, do dzielnicy Koszutka, w otoczenie zieleni, na grunt stosunkowo mało zagrożony skutkami eksploatacji górniczej.
Następnie - do ścisłego centrum Katowic. Największym orędownikiem zbudowania hali w sercu Katowic był gen. Jerzy Ziętek, późniejszy wojewoda katowicki. I doprowadził budowę do finału mimo że teren, gdzie Spodek stoi, był wyjątkowo niestabilny i nękany szkodami górniczymi. Dodajmy jeszcze, że zamiast planowanych 200 mln złotych wydano na budowę 800 mln.
Budowa w tajemnicy przed Warszawą
Prace budowlane rozpoczęto w 1964 roku, ale wstrzymano je z powodu rzekomych wad konstrukcyjnych. Te podejrzenia się nie potwierdziły, a budowę wznowiono po 1,5 roku. W 1965 r. w trakcie robót natknięto się na wyeksploatowane tzw. bieda-szyby i na pustki po węglu wybranym metodami górniczymi w połowie XIX w. Pustki te sięgały głębokości 35 m. Podczas wykopów pod fundamenty sali gimnastycznej odsłonięto złoża węgla wychodzące w tym rejonie niemal na powierzchnię. Pustki poeksploatacyjne wypełniono zastrzykami cementowymi pod ciśnieniem. Kanały do pokładów węgla przy fundamentach sali gimnastycznej zaplombowano, aby uniemożliwić samozapłon pokładu.
Jak głosi anegdota, Spodek powstawał w tajemnicy przed Warszawą. Nie wiedzieli o niej urzędnicy z Warszawy, bo była wznoszona z własnych pieniędzy województwa. I dlatego przy każdej wizycie "oszczędnego jak wyschła szczapa Gomułki w Katowicach robiono wszystko, żeby trasa jego przejazdu, broń Boże, nie prowadziła w najbliższej okolicy ronda, gdzie budowa trwała w najlepsze" - wspominał wiele lat temu w rozmowie ze mną Antoni Halor, nieżyjący już historyk.
W 1969 roku oddano do użytkowania halę lodową, a 8 maja 1971 roku otwarto cały obiekt.
Według pierwszych założeń, Spodek miał być znacznie większym kompleksem. Na etapie projektowania zaproponowano dwie dodatkowe pływalnie w kształcie ściętych stożków. Nigdy nie powstały.
Kosmiczna willa na bloku. Zdjęcia
Spodek niczym koło rowerowe
Konstrukcja Spodka oparta jest o zasadę tensegrity - wygląda, jak koło od roweru ułożone w poziomie. Twórca konstrukcji, prof. inż. Wacław Zalewski wykorzystał zasadę tensegrity (to połączenie dwóch angielskich słów: „tension” – naprężenie pochodzące od rozciągania oraz „integrity” – integralność).
Bo nietypowy kształt Spodka nie był kaprysem projektantów, a wynikał z założeń konstrukcyjnych. Miały się tu odbywać imprezy sportowe i muzyczne, konieczny był więc owalny kształt i określony układ widowni. Dodatkowo konstrukcja w kształcie ściętego stożka, jak wyliczyli architekci, może wytrzymać wstrząsy górnicze.
Co oni budują na Śląsku? Oto magazyn z rur
Maciej Gintowt i Maciej Krasiński, projektanci Spodka: Nie uniknęliśmy błędów
Trudno to sobie dziś wyobrazić, ale tuż po otwarciu Spodka autorzy projektu podzielili się taką refleksją: Niedawno oddany do użytku zespół widowiskowo-sportowy w Katowicach, mimo że na ogół przychylnie przyjęty, nam, którzy go projektowali i uczestniczyli w jego budowie, nie pozwoli zapomnieć o błędach, przypadkowościach i nieporadnościach, jakich nie potrafiliśmy lub nie mogliśmy uniknąć - podzielili się refleksją Maciej Gintowt i Maciej Krasński w magazynie Architektura nr 8-9 z 1972 roku. To było tuż po otwarciu hali. I dodali: - Przeżywa to chyba każdy architekt, który patrząc na swój zrealizowany projekt widzi w nim przede wszystkim to, czego widzieć by nie chciał. Wszystko to, co go w nim drażni, gniewa, co chciałby w nim zmienić, co mógł by zmienić, a czego już nie może dokonać - tak pisali o Spodku architekci.
Jak to możliwe, przecież od ponad 50 lat Spodek jest ikoną i nadal nie ma konkurenta! - Stało się to dlatego, że wówczas ani my, ani inwestor, nie wiedzieliśmy, czego właściwie należy praktycznie oczekiwać od tego typu wielozadaniowego obiektu - przyznali architekci.
O jakich błędach piszą? Np. o tym, że Spodek - jako cały kompleks - nie był zaplanowany na początku tak, jakim go znamy. - W czasie sporządzania projektu, a nawet już w czasie budowy - program obiektu powiększał się i różnicował. Lodowisko treningowe otrzymało trybuny i szatnie oraz komplet kabin dla sprawozdawców radia, TV. Powiększono płytę lodowiska oraz dodano kawiarnię. Dodano przychodnię. Byłoby dużo lepiej, gdyby program od początku obejmował wszystkie obecnie istniejące elementy i obecną ich wielkość i zakres - ocenili Maciej Gintowt i Maciej Krasiński na łamach Architektury z 1972.
Mieli też refleksję o dachu. - Użyty na kopułę i dach tak szlachetny materiał, jak blacha miedziana i angielska papa pokryta miedzianą folią, nie patynują się na zielono, lecz tracą kolor i szarzeją. Ze znanych nam materiałów tylko chyba blacha z CORTEN-u użyta na łuskę misy i ścian lodowiska mogłaby zapewnićw tamtym klimacie nieco wyraźniejszy kolor - opisywali.
Z kolei efektem braków materiałowych i niechlujstwa było użycie niektórych materiałów we wnętrzach Spodka: kamieni, cegły i drewna.
- Powszechne zastosowanie okładzin kamiennych nie wynikało z chęci uzyskania bogatego wnętrza, ale często było koniecznością, gdy trzeba było zakrywać niestarannie wykonane płaszczyzny żelbetowe czy ceglane. Dlatego wnętrza te nie satysfakcjonują nas w pełni, bo nie zawsze są wynikiem naszych upodobań - szczerze napisali architekci Maciej Gintowt i Maciej Krasiński.
Architekci przyznali też, że często spotykali się z zarzutem, który pojawia się też dziś. Mianowicie, że od strony ronda, nie widać kopuły Spodka. - Uważamy jednak, że kopuła mająca jedynie znaczenie jako doświetlenie wnętrza, nie jest elementem pierwszoplanowym - uważali. - Są natomiast inne sprawy, które drażnią nas jako projektantów hali katowickiej: przypadkowe usytuowanie względem siebie hali i budynku administracyjnego DOKP oraz zestawienie bryły hali z bryłami zespołu wieżowców mieszkaniowych zbudowanych poza nią od strony północnej. Te bryły walczą ze sobą i z walki tej żadna z nich nie wychodzi zwycięsko - dodali.
Budynku DOKP dziś już nie ma, ale zamiast niego obok Spodka jest kompleks KTW. A wspomniane punktowce przy Ordona stoją i mają się dobrze. A Spodek?
Modernizacja Spodka i 100 ton azbestu
W 2009 roku, gdy Spodek miał już niemal 40 lat, hala została poddana gruntownej modernizacji. Jednym z najważniejszych punktów modernizacji była wymiana łusek. W trakcie remontu ściągnięto ponad 30 tys. łusek wykonanych z tworzywa azbestowo-cementowego (to było 100 ton azbestu), a dodatkowo zdemontowano ponad 11 tysięcy łusek z włókna szklanego. Nowe łuski są aluminiowe i o wiele jaśniejsze. Spodek ma też zmodernizowane tarasy wokół hali oraz nowe nagłośnienia wewnątrz.