Do czego właściwie służy ulica?
Krótka, jednokierunkowa ulica na Starej Ochocie. Budynki w większości po remoncie, eleganckie latarnie, ale na tym plusy się kończą. W roli nawierzchni – popękana, nierówna trylinka. Po jednej stronie wąziutki chodnik i sznur zaparkowanych aut, po drugiej chodnik nieznacznie szerszy i pas zieleni przy budynku. Rozjeżdżony – mimo słupków – trawnik koło sklepu. Tak jeszcze kilka lat temu wyglądała ulica Andrzejowska w Warszawie. Dziś na starych zdjęciach wprost trudno ją poznać.
i
i
To efekt przebudowy z 2019 r. Zanim jednak do niej doszło, były rozmowy. Wiele rozmów. Niełatwych, nieraz utykających w martwym punkcie, gdy wydawało się, że stanowisk mieszkańców, zarządców i władz nie da się pogodzić. Temat nadrzędny: wymyślić ulicę na nowo.
To trudniejsze, niż się wydaje. Nieczęsto się w ogóle próbuje. Miasta i dzielnice najczęściej idą po linii najmniejszego oporu: szybka wymiana nawierzchni, remont chodników i fajrant. Utrwala się stan zastany, bo to najprostsze. Ostatnimi czasy do standardu dodano przynajmniej jeszcze zieleń. Wciąż zbyt rzadko jednak rozpoczyna się inwestycję od pytania: jak powinien wyglądać ten fragment miasta? Komu dana przestrzeń służy, a kogo marginalizuje? Czy taka, jak ją zaprojektowano przed laty, odpowiada współczesnym potrzebom, czy może potrzebne są zmiany? Na Ochocie na szczęście spróbowano.
- Czytaj też: Miała być wielka przebudowa placu Narutowicza w Warszawie, a będzie tylko modernizacja. Co się stało?
Zieleń zamiast chodnika, piesi zamiast aut
W przypadku ulicy Andrzejowskiej nad problemem faktycznie się pochylono. W 2018 r. dzielnica zorganizowała szereg spotkań z mieszkańcami, podczas których prezentowano koncepcje i słuchano uwag. Konsultacje społeczne nie okazały się w tym wypadku, jak to często bywa, jedynie formalnością. Rzeczywiście podjęto dialog, a wiele z pośród postulatów mieszkańców i organizacji społecznych uwzględniono.
W przypadku ulicy Andrzejowskiej głównym wyzwaniem była ograniczona przestrzeń. Wydzielony z jezdni pas do parkowania powodował, że zarówno jezdnia, jak i chodniki były wąskie. Przy zachowaniu istniejącego przekroju ulicy trudno było myśleć choćby o wprowadzeniu dodatkowej zieleni. Również na poszerzenie chodników nie było przestrzeni bez likwidacji miejsc postojowych, na co nie zgadzali się mieszkańcy – to gęsto zabudowana, stara dzielnica pozbawiona garaży podziemnych. Ostatecznie zdecydowano się na radykalną zmianę.
- Zobacz też: Tuż przy placu Centralnym straszy parking centralny. Warszawa przespała temat i wciąż śpi
i
Jako że ulica Andrzejowska nie pełni ważnej funkcji komunikacyjnej (jest lokalna, jednokierunkowa, nie łączy ze sobą ważnych punktów dzielnicy), postanowiono oddać jezdnię pieszym i rowerzystom. Na całej ulicy ustanowiono strefę zamieszkania, co dało tym grupom pierwszeństwo w poruszaniu się po ulicy. W celu zwiększenia bezpieczeństwa w połowie ulicy zamontowano próg zwalniający.
Co i jak tu robimy, zostało uzgodnione z mieszkańcami podczas konsultacji projektu przebudowy. Zniknęła trylinka, ulica stała się strefą zamieszkania, gdzie piesi mają pierwszeństwo, jest ograniczenie prędkości do 20 km/h. No i oczywiście duma i zasługa mieszkańców - zieleń!
– podawał w 2019 r. urząd dzielnicy Ochota.
Przedefiniowanie roli jezdni zwolniło przestrzeń pod dalsze działania. Niepotrzebne już chodniki zlikwidowano, zastępując jeden z nich parkingiem z kostki, zaś miejsce drugiego zajął poszerzony pas zieleni. Dosadzono też jedno drzewo. Na jezdni zachowano dla samochodów ruch jednokierunkowy, natomiast rowerzyści zyskali prawo jeżdżenia Andrzejowską w obu kierunkach. Przy okazji przebudowano podjazdy do bram i zamontowano nowe oznakowanie. Nie zniknęło ani jedno miejsce postojowe.
Dziś Andrzejowska, tak jak przed przebudową, to uliczka cicha i spokojna. Kierowcy jeżdżą ostrożnie, bo nie sposób się tu rozpędzić, piesi – nawet ci z trudnościami w poruszaniu się – bez większych obaw chodzą po asfalcie. Da się i zaparkować, i wyjechać, i przejść. Jest bardziej zielono, kwiaty muskają karoserię aut. A można było kilka lat temu posłuchać tych, którzy mówili: przecież jest dobrze, po co zmieniać?
- Przejdź do galerii: Przebudowa ul. Złotej i Zgoda w Warszawie