Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich zlokalizowane jest w Michniowie (gm. Suchedniów) w województwie świętokrzyskim. Inwestorem jest Muzeum Wsi Kieleckiej. Przystępując do projektowania, wiedzieliśmy, że naczelną ideą jest stworzenie godnych warunków do upamiętnienia ofiar represji, jakie dotknęły polską wieś w trakcie niemieckiej okupacji. Michniów ta tragedia dosięgła 12 lipca 1943 roku i w tradycji powojennej miejscowość stała się symbolem wszystkich pacyfikacji. Zadanie, przed jakim stanęliśmy nie było łatwe i to nie tylko ze względu na tematykę przyszłej ekspozycji. Na obecnym terenie funkcjonowało już miejsce pamięci. W jego skład wchodził grób zbiorowy ofiar pacyfikacji wsi, który powstał w 1945 roku, a także Pieta Michniowska (rzeźba Wacława Staweckiego) oraz tzw. Dom Pamięci Narodowej. Od początku bliska mi była koncepcja połączenia programu funkcjonalno-użytkowego z rzeźbiarską formą. To miał być swoisty pomnik pamięci – coś autorskiego, niepowtarzalnego, mocno symbolicznego. A zarazem silnie zakorzenionego we współczesnym myśleniu o architekturze pamięci i tworzeniu ekspozycji wykorzystujących całe spektrum nowoczesnych środków przekazu. Projekt zakładał, że na terenie działki powstanie Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich, parking samochodowo-autokarowy wraz z zespołem pomieszczeń technicznych zlokalizowanych w zamykającej go ścianie oporowej, nowe ogrodzenia i mury oraz Krzyże Pamięci. Moja pracownia była generalnym projektantem mauzoleum, odpowiadała za zagospodarowanie terenu, architekturę oraz wnętrza. Przygotowaliśmy projekt w fazie koncepcyjnej, budowlanej i wykonawczej oraz prowadziliśmy nadzór nad realizacją. Cały ten proces to blisko 6 lat wytężonej pracy.
Bryła i ścieżka zwiedzania
Koncepcja stworzenia w Michniowie Mauzoleum Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej w czasie II wojny światowej datowana jest na 1979 rok. Na początku stworzono tam tylko muzealną izbę. W 1997 roku powstał Dom Pamięci. Dopiero po ponad dekadzie, w 2009 roku, ogłoszono konkurs na projekt gmachu muzeum. Wygrała go moja pracownia. Dwa lata później projekt został uhonorowany w Londynie nagrodą European Property. Powierzchnia całego projektowanego założenia wynosi ponad 16 000 m2. Ekspozycja stała mieścić się będzie na 1700 m2, natomiast na ekspozycje czasowe przeznaczyliśmy w projekcie 270 m2. Budynek ma wydłużony kształt, a sama bryła – poddana rzeźbiarskiej deformacji, licznym przepruciom – podzielona jest na zamknięte i otwarte segmenty. Zależało nam, żeby forma obiektu podkreślała jedność narracji historycznej i architektonicznej, stanowiła nawiązanie do kolejnych etapów zbrodni. Zwiedzanie rozpoczyna się od podejścia po schodach poprzecinanych platformami ku zbiorowej mogile ofiar pacyfikacji wsi. Kolejne podejście prowadzi do dziedzińca, gdzie uwagę przykuwa figura Piety Michniowskiej. Wejście do budynku głównego przypomina obrysem chatę wiejską. Cofnięte, monumentalne drzwi prowadzą do Domu, czyli pierwszej części muzeum, pełniącej również funkcję kaplicy z ołtarzem. Za tą salą znajduje się segment z ekspozycją poświęconą pacyfikacji Michniowa. Droga do kolejnych, „zdekonstruowanych” części budynku (czterech zamkniętych oraz sześciu otwartych) wiedzie poprzez rampy. Dzięki układowi dojść pieszych, dostosowanych do rzeźby terenu, zwiedzający będą mieli możliwość wyboru ścieżki wyprowadzającej ich na zewnątrz. Te zaprowadzą ich do Miejsc Pamięci znajdujących się na terenie okalającym budynek.
Działka
Zastana działka ma spadek rzędu 10-15%. Była to pierwsza determinanta dla rozwiązań projektowych. Od razu nasunął mi się pomysł skonstruowania narracji poprzez układ podzielonego kręgosłupa, który dostosuje się do naturalnego ukształtowania terenu. Konfigurację tę wykorzystaliśmy jako swego rodzaju wytyczną do stworzenia formuły komunikacji – wędrówki przez mauzoleum, która pozwoli zwiedzającym na swobodne wkroczenie w przestrzeń przyszłego muzeum i poruszanie się po niej. Każda z kolejnych brył została osadzona tak, że ma przewyższenie rzędu 0,5 m w stosunku do segmentów sąsiadujących. Główne podziały biegną w poprzek założenia, a rozwarstwienie tkanki architektonicznej, jej swoista dekonstrukcja, nasila się w miarę wędrówki przez kolejne segmenty. Można powiedzieć, że ukształtowanie terenu zostało podkreślone architekturą, a uskokowość wykorzystaliśmy do wykreowania w obszarze głównego budynku odseparowanych pomieszczeń.
Rozwiązania konstrukcyjne
Działka przeznaczona pod realizację, choć zlokalizowana na terenie Gór Świętokrzyskich, pod względem geologicznym miała dość jednolitą budowę, niemniej jej ukształtowanie przysporzyło kilku problemów konstrukcyjnych. Duże nachylenie było przyczyną intensywnego spływu wody, która kumulowała się w dolnych partiach parceli – w niektórych miejscach przeprowadziliśmy więc niwelację terenu. Dodatkowo całość ma zaprojektowane odwodnienie wód deszczowych. Sam obiekt jest o tyle charakterystyczny, że od początku do końca został zaprojektowany w technologii białej wanny. Zasadniczą jego konstrukcję stanowią żelbetowe pilastry wyprowadzone z ciągłej płyty fundamentowej, które łączą się w kalenicy dachu. Przyjęliśmy układ powtarzalny tego rozwiązania, w postaci ciągłych ram żelbetowych, na których jest oparty zewnętrzny płaszcz, tworzący zarówno elewację, jak i warstwę izolacyjną, wodoszczelną. Nie ma w tym budynku innych izolacji poza betonem. Całość tworzy monolit. Jako posadowienie zaprojektowaliśmy żelbetową płytę fundamentową o grubości 30-50 cm (z lokalnymi przegłębieniami pod trzonem windowym i studzienkami technicznymi) wylewaną na podbudowie z chudego betonu. Żelbetowe ściany i dach to struktura warstwowa o łącznej grubości 80 cm. Składa się na nią: żelbetowa warstwa wewnętrzna grubości 20 cm ze zintegrowanymi nośnymi belkami rozmieszczonymi osiowo co 1,6-2 m, stanowiącymi konstrukcję główną, oraz żelbetowa szczelna warstwa zewnętrzna grubości 20 cm. Przestrzenie pomiędzy elementami nośnymi wypełnione zostały izolacją termiczną. Jednocześnie ukryte są tu kanały wentylacyjne i cała infrastruktura teletechniczna oraz elektryczna. W przerwach segmentów zamkniętych, zarówno w płaszczyznach dachu, jak i płaszczyznach ścian, wprowadzone są przeszklenia. Zaprojektowaliśmy je w taki sposób, by tworzyły jednolitą płaszczyznę z powierzchnią dachu i ścian. Jednak ze względów technologicznych nie udało się całkowicie wyeliminować widoczności profili ślusarki. Pracując nad tym zagadnieniem, wykonaliśmy prototypy poszczególnych przeszkleń dostosowane do geometrii obiektu. Zdarzało się, że po zamontowaniu części konstrukcji oszklenia trzeba było ją demontować i korygować geometrię krawędzi.
Szalunek
Jednym z najważniejszych założeń projektu było użycie systemowego szalunku odwzorowującego naturalny rysunek słojów drewna. Zaplanowaliśmy uzyskanie go na wszystkich powierzchniach widocznych elementów żelbetowych. Do uzyskania takiej strukturalnej faktury przewidzieliśmy wykorzystanie w blatach płyt warstwowych z odpowiednio frezowaną i szczotkowaną powierzchnią styku z mieszanką betonową. Tak sprecyzowane technologie okazały się jednak niezwykle trudne w realizacji: raz, że kosztowne, dwa, wymagające najwyższej klasy specjalistów. Znaleźliśmy inny sposób na wykonanie odcisku drewna – budowania struktury obiektu z betonu architektonicznego i narzucania na płaszczyznę zewnętrzną cienkowarstwowej wyprawy do napraw konstrukcji żelbetowych metodą odcisku z matrycy. Odcisk był powielany i wprowadzony nie tylko na połacie dachowe i boczne, ale także na wewnętrzne powłoki. To trudne i czasochłonne – każdy element odciskany wykonywany był przez wyspecjalizowanych pracowników. Założenie było takie, że odcisk będzie nieprecyzyjny, żeby oddać tę niepowtarzalność i fakturę, jaką ma drewno. I to się w jakiś sposób udało. Czekam aż ta struktura nabierze patyny. Czas i warunki atmosferyczne wpłyną na zmienność faktur i barw. Dziś już widać pewne naturalne przebarwienia, które powstały pod wpływem piachu, pyłu i wody. Dzięki temu bryła jeszcze mocniej zespala się z otoczeniem. To jest piękne. Uzyskanie tekstury drewna tą metodą usprawniło i przyspieszyło prace. Ostateczny efekt jest zbliżony do tego, który otrzymalibyśmy, pozostając przy uprzednio założonym rozwiązaniu, chociaż w tej chwili nie jest jeszcze dla mnie w pełni satysfakcjonujący. Niemniej inżynierowie i architekci, z którymi rozmawiamy są pod wrażeniem. Niewątpliwie nie ma w Polsce drugiej takiej realizacji.
Etapy prac
W realizacji założenia, z różnym skutkiem, brały udział trzy firmy budowlane. Wybór ostatniej był efektem doświadczeń, jakie mieliśmy ze współpracy z poprzednimi wykonawcami, rzecz jasna nie bez znaczenia było tu przygotowanie technologiczne i logistyczne, jakie mogła ona wykazać. Pierwszym etapem prac było wykonanie ogrodzeń wzdłuż granic działki oraz parkingu i budynku technicznego, jak również części ścieżek prowadzących do mogiły. Drugi etap wiązał się z wykonaniem części zagłębionej, trzeci z wykonaniem części otwartych, natomiast czwarty z wykonaniem części zamkniętych. Obecnie (początek listopada 2015) realizowany jest etap piąty, tj. budowanie dojść od mogiły do budynku. Sposób realizacji tej inwestycji był poniekąd narzucany przez zamawiającego, co było związane z pozyskiwaniem przez niego funduszy na kolejne etapy prac. Dlatego też nie mieliśmy tu do czynienia z jednym generalnym wykonawcą, ale z różnymi firmami, które były kontraktowane do konkretnych zadań na poszczególnych etapach. Aby wypracować najlepszą metodę działania, prowadzono dialog techniczny z czterema największymi podmiotami, które tej realizacji miały się podjąć. Zamawiający ze względu na pewne wątpliwości odnośnie możliwości realizacji naszego projektu, poddał go konsultacji. Firmy zaproszone do dialogu potwierdziły, że projekt jest wykonalny, co pozwoliło na zorganizowanie przetargu, na mocy którego wybrano ostatecznie wykonawcę. Każda faza prac realizacyjnych miała swoje punkty zwrotne, ale największym wyzwaniem okazała się budowa głównego obiektu, którą przeprowadzała firma ANNA-BUD. Problemy, które pojawiały się podczas prowadzenia inwestycji w pewnym stopniu powodowały też konieczność dzielenia jej na etapy. W związku z tym, że były różne podmioty, różni wykonawcy, każdy miał nieco inne podejście do tematu. Te podejścia musieliśmy pogodzić. Realizacja przechodziła niejako „z ręki do ręki”. O dziwo, dzięki wspomnianemu dialogowi technicznemu, udało się uniknąć naprawdę potężnych problemów, gdyż firmy, które ostatecznie stanęły do przetargu, podeszły do niego po prostu z dużo większą świadomością złożoności zadania. Kluczem do powodzenia przedsięwzięcia było dobre zaplanowanie i przeprowadzenie szalowania. Tego podjęła się firma PERI. Jako fachowcy rozpracowali ten budynek w projekcie warsztatowym.