Ochrona powojennego dziedzictwa architektonicznego – budynków socrealistycznych, późnego modernizmu czy rodzimego PoMo – to wyjątkowo trudne zadanie. W powszechnym rozumieniu są zbyt młode, aby traktować je na równi z „prawdziwymi” zabytkami. Dodatkowym wyzwaniem jest piętno komunistycznego „złego rodowodu”.
Ochrona wiąże się też z serią wyzwań praktycznych – niejasnym statusem prawnym dóbr kultury współczesnej, jak i wymaganą, odrębną wiedzą i kompetencjami dla ich klasyfikacji i oceny. Z kolei dla właścicieli wyburzenie lub gruntowna przebudowa często wydają się być bardziej opłacalne niż konserwacja. Zagadnienia te podjęto w trakcie zorganizowanej w grudniu konferencji Nieznane dziedzictwo Łodzi. Dobra kultury współczesnej. Zespół z Instytutu Architektury i Urbanistyki Politechniki Łódzkiej, którego prace koordynowała Maria Dankowska, zaprosił do dyskusji architektów i projektantów wnętrz, historyków sztuki, specjalistów związanych z ochroną zabytków i urbanistów. W spotkaniu uczestniczyli też fachowcy z kilku innych miast, m.in. z Warszawy, Poznania, Krakowa, Gliwic oraz Szczecina. Jednym z pretekstów dla zorganizowania konferencji było wyłożenie do wglądu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania Łodzi (uwzględnia się w nim obowiązkowo m.in. dobra kultury współczesnej). Przykład poznański zaprezentowany przez profesora Piotra Marciniaka pokazał, że przy niedoprecyzowanym stanie prawnym, remedium może być zestaw działań – od dokumentowania w studium i wypracowania obiektywnych kryteriów ochrony, po „pracę u podstaw” – edukację dotyczącą walorów obiektów współczesnych. Ocena powojennego dziedzictwa architektury wymaga także uwzględnienia rodzimej, polskiej drogi jej tworzenia i analizowania, o co apelował Błażej Ciarkowski. O współczesnym dziedzictwie, które odnosi się nie tylko do kwestii architektury, ale także kształtowania środowiska zamieszkania, w tym idei projektowania urbanistycznego, mówiła profesor Magdalena Staniszkis. Istotna była również prezentacja perspektywy przedstawicieli branży budowlanej – wspominali oni o potrzebie interdyscyplinarności i specjalistycznej ekspertyzy technicznej w konserwacji tych obiektów.
Kontekst Łodzi jest ciekawy ze względu na paradoksy związane z tutejszym podejściem do późnego modernizmu. Dotyczy to zwłaszcza postawy Biura Architekta Miasta, które walczyło o ochronę dziedzictwa dziewiętnastowiecznego, traktowanego wrogo za czasów komunizmu. Dzisiaj to najnowsza spuścizna staje się czymś, czego trzeba bronić wbrew niechętnym opiniom części lokalnego środowiska architektonicznego. Konferencja pokazała potencjał zarówno miejscowych uczelni, jak i zespołu oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa. To, czego zabrakło, to perspektywa socjologiczna i filozoficzna związana z definiowaniem estetyki architektury współczesnej. Jest jednak szansa, że tematy te zostaną podjęte podczas następnej edycji konferencji