Na terenie objętym konkursem na siedzibę warszawskiej orkiestry Sinfonia Varsovia stoi zabytkowy budynek Instytutu Weterynarii oraz flankujące go cztery pawilony. Taki układ musi pozostać, a nowa sala koncertowa ma być umiejscowiona na tyłach głównego budynku. Jaki był Pana stosunek do tych ograniczeń?
– Rzadko zdarza się mieć do dyspozycji tak perfekcyjnie zaprojektowaną działkę. To miejsce przywodzi na myśl bajkę o Śpiącej Królewnie, którą ktoś musi obudzić. Wstawimy w nie teraz salę koncertową światowej klasy. Będzie większa niż istniejący budynek i dużo ważniejsza. Ale pałacyku nie wolno tknąć, żeby nie zniszczyć charakteru założenia. Wydaje mi się, że jednym z powodów, dla których wygraliśmy konkurs, było to, że zaproponowaliśmy jedną precyzyjną odpowiedź na pytanie, jak rozwiązać ten problem oraz jak zinterpretować istniejący układ w nowym kontekście. Wiele projektów konkursowych, które widziałem, było propozycjami budynków-ikon. Jednak jedynym miejscem, gdzie można je wstawić, jest tył pałacyku, co dawało niezrozumiały efekt ikony na podwórku. Gdy zaś próbowano zintegrować nowy budynek ze starym, ten drugi dominował, był zawsze bardziej widoczny od strony wejścia.
Jakie rozwiązanie projektowe pozwoli zachować właściwe proporcje w nowym założeniu?
– Czuliśmy, że sala koncertowa powinna w jakiś sposób połączyć się z frontem istniejącego budynku i z ulicą Grochowską. Gdyby nie było pałacyku, salę koncertową można by postawić w jego miejscu, przy ulicy Grochowskiej, z niewielkim placem od frontu. Ponad sto lat temu projektant rozwiązał to zadanie właśnie w taki, klasyczny sposób. Zatem, może wykorzystać istniejący budynek jako strefę wejściową do sali koncertowej umiejscowionej bezpośrednio za nim? Stałby się foyer, którym niezauważalnie przechodziłoby się dalej. Ale to niedobre posunięcie, oznaczałoby pozbycie się centralnej części parku. Zadawaliśmy sobie pytanie, co zrobiłby w naszej sytuacji architekt oryginalnego założenia. Czy starałby się stworzyć coś spektakularnego, czy raczej skromnego? Testowaliśmy przynajmniej 10 różnych rozwiązań. W tym propozycję wyglądającą na trochę głupią, żeby postawić salę koncertową z tyłu, dźwignąć ją na wspornikach i otoczyć pierścieniem łączącym budynek z ulicą Grochowską, a w pierścieniu zrobić otwarcie w tym miejscu, gdzie stoi pałacyk. Wtedy sala nie byłaby może ikoną, ale na pewno budynkiem, który da się zapamiętać. Połączonym z głównym wejściem i z zachowanym parkiem. Początkowo chcieliśmy umieścić wszystkie pomocnicze funkcje, jak pokoje do prób, w pierścieniu, ale okazało się, że musiałby on mieć co najmniej 5 metrów grubości. I wtedy pojawiła się idea siedziby orkiestry jako miejsca absolutnej ciszy.
Każda orkiestra potrzebuje ciszy do ćwiczeń i zapewniają to techniczne rozwiązania. Czy chodzi zatem o ciszę w symbolicznym znaczeniu, czy o moż - liwość przeprowadzania prób orkiestry na dworze?
– Myślę raczej o spokoju ducha niż o ciszy. To zatłoczony i hałaśliwy rejon miasta, który będzie się rozwijał w ciągu następnych stu lat, ale nie wiadomo, w jaki sposób. Chodziło o stworzenie stabilnego, spokojnego miejsca. Przy tych dwóch założeniach, połączeniu budynku z ulicą, a jednocześnie wyodrębnieniu i zamknięciu tej przestrzeni murem, ogród może stać się bardzo „intensywną” przestrzenią. To teren zewnętrzny, a jednocześnie przestrzeń wewnętrzna oraz łącznik pomiędzy miastem, a salą koncertową. Nie będzie więc raptownego przejścia przez drzwi do foyer sali koncertowej, do budynku będziemy się zbliżać stopniowo, etapami, podczas długiej podróży.
Jaki będzie słynny już, budzący kontrowersje mur odgradzający całe założenie od otoczenia? Czy będzie miał dodatkowe funkcje oprócz fizycznego i symbolicznego ograniczania przestrzeni?
– W części środkowej jest dosyć wąski, w narożnikach, w których będą umiejscowione podpory – szerszy. Na całej, przeszło 100-metrowej długości nie będzie więcej kolumn – ma to być konstrukcja podobna do mostu. W grubszej części, w pobliżu podpór, będą ukryte schody. Mają one zaskakiwać. Gdy już je znajdziemy, po pokonaniu kilku stopni, nagle wyjdziemy na koronę muru i będziemy mogli spacerować po nim wokół założenia. To też możliwość zobaczenia układu ogrodu z innej perspektywy. Chcieliśmy wprowadzić do projektu element nieprzewidywalności – bo, kto by się spodziewał schodów w takim miejscu?
Jak było można się przekonać w trakcie debaty pokonkursowej, niektórzy w tym projekcie widzą tylko mur i on ich bardzo niepokoi. Wiele osób ma niedobre historyczne skojarzenia i stąd natychmiastowa negatywna reakcja na ten pomysł.
– Rozumiem to. Trudno jest wytłumaczyć dokładnie kompleksową ideę mieszkańcowi okolicy, który się znaleźć miejsce dla muzyków, nie mówiąc już o publiczności? – Widzowie mogą siedzieć albo stać w różnych miejscach ogrodu, w nieformalnym stylu. Muzycy – na tarasie na tyłach pałacyku, który wtedy będzie frontem, patrząc od strony ogrodu i głównego budynku sali koncertowej. Zdaliśmy sobie z tego sprawę tak naprawdę dopiero w drugiej turze konkursu – tak bardzo byliśmy przywiązani do tego, że front budynku jest od ulicy Grochowskiej.widzi dramatyczną zmianę i który generalnie boi się zmian.
Z czego będzie zbudowany mur?
– Prawdopodobnie z betonu, choć jeszcze nie wiem, z jakiego dokładnie. Ponieważ jest „pływający”, a podpory umieszczone w narożnikach są de facto ukryte za istniejącymi budynkami, wchodząc do środka, widzimy ciężki mur i nie wiemy, jakim sposobem on się unosi! To kolejna tajemnica ukryta w projekcie. Od początku także braliśmy pod uwagę wprowadzenie elementów transparentnych w murze, a potem okazało się, że jest to wielka potrzeba. Otwarcia mogą być w formie szpar, jak między leżącymi na sobie kartkami papieru. Przez „pęknięcia” elewacji frontowej budynku sali koncertowej może przeświecać światło, a przez otwory w murze być widoczna zieleń drzew. Po wejściu do ogrodu mamy poczuć się trochę jak we śnie. Wyobraźmy sobie intensywną zieleń roślin, biel pałacyku, widoczne przez okna kolorowe pomieszczenia, każde inne. Przed koncertem setki muzyków grają we wszystkich pokojach pałacu, okna i drzwi są otwarte. Wchodzimy i dostrzegamy, że to miejsce jest już od progu przepełnione muzyką, a to dopiero wstęp. Wyobraźmy sobie wyświetlany na murze film. Jest tyle pomysłów, które można realizować.
Jaki program jest przewidziany dla gmachu dawnego Instytutu Weterynarii?
– Na dole restauracja i kafeteria. Ten budynek będzie centrum życia w ciągu dnia, gdy sala koncertowa jest zamknięta. Wszystkie sale prób znajdują się oczywiście w budynku sali koncertowej, ale one nie są otwarte dla publiczności. Zatem pałacyk musi się stać prawdziwie publicznym miejscem. Chcemy, żeby na parterze były okna do ziemi – to jedyne, co planujemy zmienić w fasadzie budynku. Na górze być może mały hotel czy pokoje dla gości. Mogłyby mieć tam swoje siedziby inne organizacje kulturalne.
Powiedział Pan, że ogród też może być wykorzystywany na koncerty. Gdzie w tak formalnym założeniu miałoby się znaleźć miejsce dla muzyków, nie mówiąc już o publiczności?
– Widzowie mogą siedzieć albo stać w różnych miejscach ogrodu, w nieformalnym stylu. Muzycy – na tarasie na tyłach pałacyku, który wtedy będzie frontem, patrząc od strony ogrodu i głównego budynku sali koncertowej. Zdaliśmy sobie z tego sprawę tak naprawdę dopiero w drugiej turze konkursu – tak bardzo byliśmy przywiązani do tego, że front budynku jest od ulicy Grochowskiej
Jakie funkcje znajdą się w istniejących pawilonach?
– Sklepiki z pamiątkami, pracownie, przestrzenie wystawiennicze, małe biura, siedziby niewielkich organizacji kulturalnych – funkcje powiązane z ulicą Grochowską. W oficynach flankujących nowy budynek sali koncertowej – te bezpośrednio się z nią łączące: wejście i pomieszczenia dla VIP-ów, pomieszczenia pomocnicze obsługujące foyer oraz administracja. Z otaczającego salę koncertową foyer na pierwszej kondygnacji przez przeszkloną elewację roztaczać się będą widoki na budynki i park. Warto dodać, że foyer boczne pełni także funkcję komór pogłosowych, które w czasie większych koncertów mogą zwiększać o 20 procent kubaturę sali.
Teraz często buduje się wielofunkcyjne audytoria, które mogą służyć nie tylko jako sale koncertowe, ale także teatralne, a nawet konferencyjne.
– Nie da się zrobić wielofunkcyjnej sali o doskonałej akustyce dla doskonałej orkiestry.
Na czym polega innowacyjność jej projektu?
– W czasach, gdy komponowano muzykę, która będzie również wykonywana tutaj, przestrzeń sal koncertowych była ograniczona z przyczyn konstrukcyjnych. Stropy budowano z drewna – materiału o jednych z najlepszych właściwości akustycznych. Nie było stali ani betonu. Aby zmieścić więcej ludzi, budowano galerie, a na ściany wprowadzano detal, aby dźwięk lepiej się rozchodził. Sale, najlepiej utrzymane w proporcjach 1: 2: 1, przypominały proste pudełka na buty. Przestrzeń dla orkiestry musiała być stosunkowo wąska, żeby muzycy się słyszeli i żeby dźwięk rozchodzący się w kierunku słuchaczy miał krótkie odbicie. Jednak ludzie siedzący na galeriach oraz z tyłu sali widzieli niewiele. W wyniku prób zaokrąglania sal zawsze pogarszała się akustyka. W nowatorskiej filharmonii w Berlinie, projektu Hansa Scharouna, orkiestrę ulokowano pośrodku, a widzów dookoła. Wykształcił się nowy typ sali koncertowej – „winnica” – stosunkowo duża przestrzeń z dobrą widocznością, ale nienajlepszą akustyką. Dźwięk wędruje zbyt długo, zanim dotrze do ucha słuchacza. Pomyśleliśmy, żeby zastosować rozwiązanie inspirowane kształtem nowoczesnego stadionu, gdzie publiczność jest usadzona -wszyscy mają poczucie bliskości do murawy i graczy. Salę dla Sinfonii Varsovii zaprojektowaliśmy jako „pudełko”, choć bez idealnych proporcji 1: 2: 1. Orkiestra jest nieco przesunięta do środka i umiejscowiona w lekkim przewężeniu. Nikt tego dotąd nie zrobił, bo trudno zmieścić tylu widzów do pudełka do butów – muszą oni siedzieć nieomal jedni nad drugimi i każdy musi mieć idealny widok. Z powodów konstrukcyjnych jeszcze 20 lat temu byłoby to prawdopodobnie niemożliwe.
Istnieje ryzyko, że sala łącząca te dwa typy nie będzie miała lepszych właściwości akustycznych niż „winnica”.
– Nasz akustyk precyzyjnie opracował projekt i zapewnia, że nie ma żadnego ryzyka. Następnym krokiem będą oczywiście symulacje. Na początku ich efekty będą zapewne fatalne, będziemy musieli wszystko dopracowywać od nowa, ale tak jest zawsze.
Z jakich materiałów będzie zbudowana sala koncertowa?
– Zapewne z lekkiego betonu. W naszych budynkach ograniczamy zróżnicowanie materiałów. Architektura ma być jak najbardziej czytelna, skupiamy się na jakości konstrukcji i przestrzeni. Natomiast wnętrze sali koncertowej zawsze jest drogie, ponieważ trzeba używać materiałów o dobrych właściwościach akustycznych i nie stosować rozwiązań systemowych – wszystko musi być ręcznie wykańczane.
Jednym z założeń konkursowych było stworzenie centrum lokalnej aktywności kulturalnej i miejsca spędzania czasu. Czy projekt będzie realizacją tego programu, czy raczej świątynią muzyki, miejscem przepełnionym sacrum?
– Słyszałem już wiele różnych interpretacji tego projektu. Jeśli słowo świątynia zastąpimy słowem kościół, okaże się, że święte miejsce jest także miejscem spotkań, przestrzenią otwartą, przeznaczoną do spędzania czasu.
Odbierając nagrodę przyjechał Pan do Polski po raz pierwszy. Jak pracuje się nad projektem, nie zobaczywszy wcześniej działki?
– Dzięki Google oraz doświadczeniu. Warszawa jest wyjątkowym miastem, ale jednocześnie typowym, przypominającym inne miasta tej wielkości. Globalizacja kultury sprawia, że miasta i sposób działania społeczeństw są do siebie podobne. Dużo projektujemy za granicą i charakter otoczenia przyszłej siedziby Sinfonii Varsovii był dla mnie zupełnie jasny. Widziałem, że okolica nie jest rozwinięta tak, jak centrum Warszawy, że można tu wiele zdziałać. To dobrze, że na Grochowie powstaje sala koncertowa. Pozytywnie wpłynie na okolicę, której mieszkańcy będą mogli się z nią identyfikować.
Rozmawiała Agnieszka Razmus-Zgorzelska
Thomas Pucher w 1998 roku założył w Grazu pierwszą pracownię love architecture and urbanism, która działała do roku 2005. Wtedy powstało Atelier Thomas Pucher. Projektuje obiekty kultury, biurowce, budynki mieszkaniowe zarówno w Austrii, jak i w wielu krajach zagranicą. Zdobył pierwszą nagrodę w międzynarodowym konkursie na zespół szkół w Amstetten w Austrii oraz w konkursie na masterplan nowego centrum Grazu, a także w zamkniętym konkursie na wielofunkcyjny obiekt mieszkaniowo- usługowo-kulturalny na terenie dawnego browaru w Tartu w Estoni
Dwuetapowy konkurs architektoniczny na projekt koncepcyjny głównej miejskiej sali koncertowej dla 1800 widzów oraz na projekt adaptacji do nowych funkcji zabytkowej zabudowy dawnego Instytutu Weterynarii przy ulicy Grochowskiej 272 w Warszawie, rozstrzygnięcie: 14 listopada 2010 Na konkurs wpłynęło 138 prac, 10 z nich przeszło do drugiego etapu
Z opinii jury: Jury postanowiło przedłożyć rozwiązania kreujące wartości przestrzenne w skali całości objętego projektem terenu nad te, które koncentrowały się na poprawności rozwiązań funkcjonalnych i technicznych. Jury przedłożyło też wartości wynikające z kreacji miejsca nad te, które wynikają z architektonicznej formy, niezależnie od tego jak bardzo atrakcyjnej. Forma jednak jest ważna – choć wiele prac podjęło wątek tworzenia miejsca, to nie każda forma jego realizacji jest jednakowo wartościowa. (...) Powstanie landmark – znak miejsca-siedziby Orkiestry Sinfonia Varsovia i miejsce, którego duch „genius loci” będzie stanowił wzbogacenie kulturotwórczej misji orkiestry. Taka siedziba Orkiestry będzie, w opinii jury, nowym, kulturalnym i architektonicznym doświadczeniem, niespotykanym w innych stolicach. Nagrodzony projekt jest wyrazem tryumfu ducha nad materią – uczy nas, że wartości utylitarne, tak silnie obecne i dominujące w życiu współczesnych.