ESK 2016

i

Autor: Archiwum Architektury Bjarke Ingels group), Fot.Rasmus Hjortshoj, dzięki uprzejmości fundacji Miesa van der Rohe

Wrocław – Europejska Stolica Kultury 2016

2016-03-31 11:40

Architektura stanowi kluczowy element programu ESK 2016. Obchody stanowią okazję do podjęcia szerokiej dyskusji na temat kondycji współczesnej architektury, zasad kształtowania przestrzeni przyjaznej mieszkańcom, a także możliwości partycypacji społecznej w tym procesie. Przedstawiamy najciekawsze wydarzenia architektoniczne planowane w kwietniu we Wrocławiu.

Zostać Mies. Wystawa

Do 13 marca we wrocławskim Muzeum Architektury można było oglądać wystawę Made in Europe, podsumowującą 25-lecie nagrody Unii Europejskiej w dziedzinie architektury współczesnej im. Miesa van der Rohe. Ekspozycję prezentującą około 3000 obiektów zgłoszonych do konkursu od 1988 roku uzupełniono w połowie lutego o zdjęcia, szkice i modele realizacji, które w ostatniej edycji znalazły się na tzw. krótkiej liście. Dla Polski była to edycja szczególna. Nie tylko dlatego, że nagrodę główną otrzymała Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, ale też dlatego, że na shortliście znalazły się jeszcze dwie inne rodzime realizacje: kompleks nowego Muzeum Śląskiego w Katowicach oraz Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.

Oglądając wystawę, trudno było nie pokusić się o próbę dokonania pewnych podsumowań czy wychwycenia dominujących tendencji, choć z uwagi na różnorodność projektów zadanie to wydaje się niezwykle trudne. W 2015 roku w finałowej piątce znalazły się same obiekty użyteczności publicznej: dwa muzea (Muzeum Sztuki w Ravensburgu projektu Lederer Ragnarsdóttir Oei i Duńskie Muzeum Morskie w Helsingør, za które odpowiada BIG), Winiarnia Antinori w Bargino autorstwa Archea Associati, Studenckie Centrum Saw Swee Hock w Londynie zaprojektowane przez O’Donnell + Tuomey oraz – oczywiście – zwycięska filharmonia w Szczecinie. Nieco w opozycji do powyższej listy stoi zatem nagroda dla projektantów rozpoczynających karierę, która w ubiegłym roku trafiła do biura Arquitectura-G za projekt domu jednorodzinnego Luz House w hiszpańskim Cilleros. Warto przy tym zwrócić uwagę, że zarówno Duńskie Muzeum Morskie, jak i winiarnia z Włoch to realizacje, które w dużej mierze znajdują się pod ziemią, nie zakłócając kluczowego dla obu obiektów kontekstu i jednocześnie oferując otwartą przestrzeń publiczną. Z kolei gmach szczecińskiej filharmonii oraz muzeum w Ravensburgu to projekty zrealizowane w ścisłych centrach miast i wypełniające luki w ich zwartych tkankach. Być może to kolejny trop w poszukiwaniu tendencji. Obecnie największe wyzwanie stanowi bowiem projektowanie w historycznych dzielnicach, gdzie przestrzeni jest coraz mniej, a sąsiedztwo wymaga od architekta wyjątkowej wrażliwości.

Mimo to kluczem do zrozumienia wyborów konkursowego jury nadal wydaje się przede wszystkim dziedzictwo Miesa van der Rohe. Budynki jego autorstwa poza tym, że wyprzedzały swoje czasy zarówno pod względem technicznym czy konstrukcyjnym, jak i myślenia o przestrzeni, były i są po prostu piękne. Dziś rozmowa o estetyce obiektów schodzi zazwyczaj na dalszy plan, a stwierdzenie, że budynek jest ładny postrzegane bywa jako wyjątkowo płytkie. Co prawda według modernistów to właśnie forma powinna podążać za funkcją, ale oglądając budynki z tamtego okresu nadal możemy mówić nie tylko o funkcji, ale również o ponadczasowym pięknie. I właśnie takie piękno jest nagradzane w konkursie. Aleksandra Czupkiewicz

Europejski hardware. Dyskusja

Częścią wystawy Made in Europe, prezentowanej w Muzeum Architektury we Wrocławiu od 16 stycznia do 13 marca, był cykl spotkań pod hasłem European Identity. Projekt stanowił kontynuację dyskusji o tożsamości europejskiej architektury, którą Fundacja Miesa van der Rohe zapoczątkowała podczas biennale w Wenecji w 2014 roku. Gośćmi tych otwartych debat organizowanych w siedzibie muzeum byli polscy architekci, którzy znaleźli się na tzw. krótkiej liście Mies van der Rohe Award. 11 lutego o swoich doświadczeniach w kontekście europejskiej tradycji opowiadali autorzy obiektów nominowanych w 2013 roku: Dariusz Herman i Piotr Śmierzewski z HS99, autorzy budynku CINiBA w Katowicach, oraz Zbigniew Maćków i Bartłomiej Witwicki ze studia Maćków Pracownia Projektowa, które odpowiada za Zintegrowany Węzeł Przesiadkowy we Wrocławiu. Spotkanie prowadzone przez kuratora Michała Dudę szybko przerodziło się w szeroką dyskusję o historii polskiej architektury, różnicach międzypokoleniowych, edukacji i krytyce architektonicznej.

Praca bez kontekstu, lokalnej historii nas nie interesuje – jednoznacznie stwierdzili architekci z HS99, opowiadając o swoim sposobie poszukiwania tożsamości i mierzenia się z przeszłością miejsc. Dariusz Herman odniósł się do budynku CINiBA, wyjaśniając niedosłowne nawiązania do śląskiego regionalizmu, lokalnego kolorytu, wpływu racjonalizmu porządkowania książek na racjonalizm podziałów fasady. Skojarzenia z budynkiem mają sens, jeśli nadają mu go użytkownicy – mówił. To skala wyznacza europejskość – stwierdził z kolei Zbigniew Maćków, podkreślając rolę różnicy wysokości między 33-metrowymi kamienicami a 1,5-kondygnacyjnymi domami.

Według Piotra Śmierzewskiego na polskiej architekturze największe piętno wywarł okres zaborów, który przerwał jej ciągłość. Zwrócił uwagę, że w przeciwieństwie do rozwijającej się w tym okresie rodzimej muzyki i literatury, poziom ówczesnej architektury jest dużo niższy. Polska na długie lata straciła kontakt ze współczesną europejską architekturą i – zdaniem Śmierzewskiego – tak naprawdę nawiązała go z powrotem dopiero po 1989 roku.

Nieodłączny element dyskusji o architekturze w naszym kraju stanowi utyskiwanie na brak edukacji architektonicznej. Temat ten jest ściśle powiązany ze zjawiskiem kształtowania się tożsamości, tak że pojawił się i tym razem. Zbigniew Maćków mówił o problemie trywialnej krytyki architektury wartościującej na zasadzie nowy = dobry, stary = zły, czysty = dobry, brudny = zły. Według wrocławskiego projektanta elity pełnią niedostateczną rolę w kształtowaniu opinii publicznej. Jego zdaniem budynki przebijają się do powszechnej świadomości dopiero, gdy dostają nagrody. Społeczeństwo nie ma aparatu do oceny architektury – konkludował Dariusz Herman. O rozbudzaniu zainteresowania architekturą uczestnicy mówili także w kontekście sukcesu frekwencyjnego wystawy Made in Europe i promocji wydarzeń architektonicznych skierowanych do różnorodnych grup – od przedszkolaków, po emerytów.

Debata była też okazją do wymiany poglądów na temat relacji między tożsamością architektury a polityką. Zwracano uwagę, że wymuszenie narodowej treści może mieć wpływ raczej na programy funkcjonalne i tematy organizowanych konkursów niż formę budynków. Zbigniew Maćków wyraził opinię o braku przełożenia rosnących tendencji nacjonalistycznych w Europie na architekturę: Hardware został odcięty od software’u. Internet, edukacja, 60 lat bez wojny – dają wolność. Powstawanie architektury długo trwa, co czyni ją odporną na chwilowe przegięcia – dodał Bartłomiej Witwicki. Wydaje się, że świadoma, racjonalna architektura holenderska, szwajcarska czy takie postaci jak Mies van der Rohe stanowią wzory i odniesienia dla pokolenia projektantów, do którego należą uczestnicy spotkania. Swoją pracę postrzegają nie tylko jako porządkowanie przestrzeni, ale też uwzględnianie istniejącego bałaganu. Według Dariusza Hermana niezmiennie rolą architekta jest walczyć, żeby przestrzeń urbanistyczna mogła tworzyć tożsamość. Paweł Floryn

ESK 2016

i

Autor: Archiwum Architektury Osiedle Weissenhof w Stuttgarcie w 1927 roku, © Stadtarchiv Stuttgart

Rozmowa z Jadwigą Urbanik

Wystawa „Droga ku nowoczesności. Osiedla Werkbundu 1927-1932” to pierwsza ekspozycja poświęcona wszystkim sześciu zespołom. Dlaczego zorganizowano ją dopiero teraz?

Rzeczywiście, niemal każde z osiedli doczekało się już osobnej wystawy, ale dotychczas nie było takiej, która ukazywałaby wszystkie jednocześnie i wskazała ich znaczenie dla architektury. A osiedla Werkbundu odegrały ogromną rolę w kształtowaniu nowoczesnego budownictwa mieszkaniowego. Powstały w ciągu pięciu lat, prezentując cały wachlarz eksperymentalnych wówczas rozwiązań i technologii. Dlaczego wystawę udało się zorganizować teraz? Jest kilka powodów. Tak naprawdę wzmożone zainteresowanie tym okresem architektury pojawiło się stosunkowo niedawno. Wiązałabym je z zainicjowaniem dyskusji na temat nowych metod ratowania budynków modernistycznych. Pierwsze prace konserwatorskie prowadzono co prawda już w latach 80., teraz jednak odbywa się druga tura rewaloryzacji.

W wydanym siedem lat temu albumie „WuWA 1929-2009” zwracała Pani uwagę na zły stan techniczny domów. Co przez ten czas się zmieniło?

Wrocław doczekał się wreszcie specjalnych programów renowacji, które stworzono z myślą o ochronie osiedla WuWA. Od trzech lat właściciele domów prywatnych mogą ubiegać się o dofinansowanie prac i uzyskać do 70% zwrotu kosztów, nie tylko za remont stropodachu czy elewacji, ale nawet ogrodu. Wszystkie prace muszą oczywiście odbywać się pod nadzorem konserwatora i według zatwierdzonego przez niego projektu. Program powoli daje już rezultaty. Z kolei na modernizację terenów gminnych w 2011 roku zorganizowano konkurs. Wygrała wrocławska pracownia BASIS. Przygotowania do realizacji zajęły trochę czasu, ale szczęśliwie w tym roku pierwsze prace mają szansę się rozpocząć. Planuje się uregulować zieleń, pojawi się nowe oświetlenie, mała architektura.

W jakim stanie są pozostałe osiedla?

W różnym. Osiedle Weissenhof w Stuttgarcie ma bardzo skomplikowane dzieje. Powstało jako pierwsze, w 1927 roku, a już sześć lat później, po dojściu Hitlera do władzy, poddano je ostrej krytyce. Wzgórze Weissenhof nazywano nawet wzgórzem hańby. Już wtedy niektóre domy zostały zmienione, część uległa zniszczeniu w czasie wojny, tak że do dziś zachowało się jedynie około połowy. Osiedle już w latach 80. przeszło proces renowacji. Jeden z zachowanych domów, ten projektu Le Corbusiera, udało się władzom miasta odkupić, przeprowadzić właściwą rewaloryzację i urządzić w nim muzeum oraz punkt informacyjny. Największe wrażenie wywołują jednak dokonania wiedeńczyków, gdzie połowa domów należy do gminy. W tej chwili budynki poddawane są rewaloryzacji pod nadzorem konserwatorskim. Miasto wynajmuje potem takie wyremontowane domy. Nie ma presji prywatnego właściciela, który chciałby uzyskać dotację na remont, ale zrealizować go według swojej koncepcji. Z kolei Brno dopiero zaczyna myśleć o rewaloryzacji, tam domy są w znacznym stopniu zmienione i – tak jak w Pradze – w większości prywatne.

Rozmawiał Tomasz Żylski

Jadwiga Urbanik, architekt i historyk architektury, adiunkt w Katedrze Historii Architektury, Sztuki i Techniki PWr, od 2003 roku przewodnicząca polskiej sekcji Docomomo, międzynarodowej organizacji zajmującej się wspieraniem badań na temat modernizmu. Wspólnie z Grażyną Adamczyk- -Arns jest kuratorką wystawy „Droga ku nowoczesności. Osiedla Werkbundu 1927-1932”, którą do 5 czerwca można oglądać w Muzeum Architektury we Wrocławiu

ESK 2016

i

Autor: Archiwum Architektury Projekt PF1 zrealizowany w 2008 roku na dziedzińcu nowojorskiej MOMA, Fot. RaymondAadams, dzięki uprzejmości WORKac

Rozmowa z Danem Woodem z WORKac

Tytuł waszej książki, „Nad chodnikiem farma!”, nawiązuje do hasła, które towarzyszyło protestom społecznym we Francji w 1968 roku. Czy dzisiejsze pokolenie architektów ma ambicje zapoczątkować nową miejską rewolucję?

Nasze pokolenie musi wziąć odpowiedzialność za stan środowiska, które odziedziczyło po poprzednich generacjach, a równolegle zajmować się prawdziwym życiem w całej jego różnorodności i złożoności. Zamiast patrzeć wstecz, musimy tworzyć własne scenariusze. Z przeszłości możemy czerpać inspiracje, ale nie powinniśmy traktować jej jako stylistycznej kryjówki. Nie możemy też zatracić się w papierowej architekturze. Lepiej już raczej naśladować science fiction, aby znaleźć wiarygodne – jeszcze bardziej fantastyczne – wizje optymistycznego triumfu nad aktualnymi uwarunkowaniami. Wreszcie, musimy opierać się na źródłach i zdaniu specjalistów z innych dziedzin lub na bezpośrednim kontekście naszych projektów. W WORKac mocno wierzymy, że miasta mogą stać się bardziej zrównoważone, piękne i „zielone” poprzez włączenie aspektów miejskich, wiejskich i naturalnych w ich architekturę, przestrzeń publiczną i infrastrukturę.

Jaką rolę w społeczeństwie odgrywa więc dziś architekt?

To jeden z ostatnich prawdziwych erudytów, który musi bez trudu odnaleźć się w wielu różnych sytuacjach. Posługując się swoją intuicją i inteligencją, powinien umieć wypracowywać rozwiązania. Choć czasem, niczym Aleksander Macedoński przecinający węzeł gordyjski, musi posunąć się do zupełnie radykalnych kroków, bo tylko wtedy jest w stanie odnaleźć nieoczekiwane odpowiedzi. Nawet najbardziej trywialny projekt powinien zawsze wzbogacać o dodatkowe warstwy.

A jakie wyzwania stoją dziś przed architekturą?

Z pewnością musimy zmierzyć się ze zmianami klimatu czy nierównościami społecznymi, ale przedefiniowania wymaga też infrastruktura miejska, przestrzeń publiczna, dychotomie rzemiosło / produkcja masowa, miejsca pracy / miejsca do życia, struktura usług. Żyjemy w antropocenie, powinniśmy więc odpowiedzieć sobie na pytania o wpływ człowieka na środowisko naturalne, zależności międzygatunkowe i działania, które podejmujemy w imieniu wszystkich gatunków na Ziemi, promować tzw. hortitekturę, której zadaniem jest zachowanie synergii między naturą a architekturą.

Rozmawiał Tomasz Żylski

Dan Wood, od 2003 roku wspólnie z żoną Amale Andraos prowadzi w Nowym Jorku biuro WORKac, znane m.in. z eksperymentalnych projektów farm miejskich, których proces budowy opisali w książce „Nad chodnikiem farma” (2009). Na koncie mają m.in. realizacje Dziecięcego Muzeum Sztuk na Manhattanie (2011) i Muzeum Sztuki Blaffer w Houston w Teksasie (2012). Dan Wood będzie gościem kolejnego spotkania z cyklu DużeA organizowanego przez wrocławski SARP. Wykład pt. Farmy miejskie odbędzie się 4 kwietnia w WCK przy Hali Stulecia