Na początku października już po raz trzeci odbyła się we Wrocławiu międzynarodowa konferencja DiverCITY – wspólne przedsięwzięcie Ministerstwa Rozwoju, Miasta Wrocław oraz Norweskiego Związku Władz Lokalnych i Regionalnych. W dwudniowym spotkaniu, które odbyło się pod hasłem Pomysł na miasto, wzięło udział blisko 300 gości z Polski i z zagranicy, zarówno architektów i urbanistów, jak i przedstawicieli samorządów, firm deweloperskich czy ruchów miejskich. Jako resort zajmujący się wszechstronną tematyką, od handlu zagranicznego po politykę rozwoju kraju, czujemy odpowiedzialność, aby dyskusje o sprawach dotyczących miast były możliwie jak najbardziej wieloaspektowe, aby odpowiadały bogactwu i różnorodności miejskiego życia – mówił, rozpoczynając konferencję, Paweł Chorąży, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju. Tegoroczną edycję DiverCITY podzielono na cztery bloki: Przyjazna przestrzeń, Ruch w mieście, Miasto mieszkańców i Zielone miasto. Prezentacje w każdym z nich odbywały się jednocześnie. W sumie o swoich pomysłach na miasto opowiedziało 48 prelegentów z kilkudziesięciu ośrodków w kraju, a także m.in. z Norwegii, Austrii, Czech i Holandii. Długo szukaliśmy pomysłu na to wydarzenie – tłumaczył Zbigniew Maćków, przewodniczący Dolnośląskiej Okręgowej Izby Architektów RP, zaangażowany w organizację tegorocznej edycji DiverCITY.
Ponieważ współczesne metropolie to niezwykle dynamiczne i wielowątkowe struktury, stwierdziliśmy, że taki charakter powinno mieć też nasze spotkanie. Skoro miasto, to zieleń, mieszkańcy, transport i przyjazna przestrzeń, podzieliliśmy więc konferencję na poświęcone tym zagadnieniom bloki tematyczne, tworząc niejako siatkę głównych ulic. W każdym bloku przewidzieliśmy po dwanaście 10-minutowych prezentacji, rozdzielonych krótkimi przerwami. Chodziło o to, aby uczestnicy mogli swobodnie poruszać się po tym naszym „mieście” i wybierać najbardziej interesujące ich prelekcje. Mam nadzieję, że uda się Państwu odnaleźć tam takie zaułki, których się nie spodziewaliście i odkryć zupełnie nowe przestrzenie – mówił. Panel Miasto mieszkańców rozpoczął Tomasz Zając, od 2014 roku burmistrz blisko 20-tysięcznego Hrubieszowa, który opowiadał o różnych formach aktywizowania lokalnej społeczności.
W ciągu ostatnich trzech lat z inicjatywy władz miasta powołano tam m.in. Hrubieszowską Radę Gospodarczą, Gminną Radę Pożytku Publicznego i Hrubieszowską Radą Seniorów, których rolą jest opiniowanie istotnych kwestii podejmowanych przez samorząd. W tym roku odbyła się pierwsza edycja budżetu obywatelskiego, rozpoczęto też program, którego celem jest pomoc najemcom lokali komunalnych w spłacie zadłużenia. W zamian za samodzielnie wykonane remonty mieszkań, władze gminy mogą odliczyć im poniesione wydatki od całkowitej kwoty należności. O znaczeniu partycypacji społecznej w procesie rewitalizacji mówił z kolei Marek Materek, prezydent Starachowic, który na to stanowisko został wybrany w wieku zaledwie 25 lat, stając się najmłodszym prezydentem w historii polskiej samorządowości. Początkowo na organizowane przez nas spotkania konsultacyjne przychodziło po kilkanaście osób. W finałowej prezentacji programu rewitalizacji uczestniczyło już ponad sto, ale to dlatego, że wyszliśmy z za biurek, jeździmy w miejsca, gdzie ludzie mieszkają – tłumaczył. Swoją prezentację zakończył, cytując Jane Jacobs: miasta wszystkim mają coś do zaoferowania, pod warunkiem, że wszyscy je współtworzą. Z podobnego założenia wyszły niedawno władze Poznania, przystępując do aktualizacji Strategii Rozwoju Miasta 2020+. Tego typu dokumenty nie mają zwykle „ludzkiej twarzy”, są hermetyczne, mieszkańcy więc się nimi nie interesują. Postanowiliśmy to zmienić – wyjaśniał Marcin Borkowski z Wydziału Rozwoju Miasta poznańskiego magistratu. Dzięki zaproszeniu do współpracy ekspertów z Centrum Concordia Design, zastosowano tzw. metodę design thinking, której podstawą są zajęcia warsztatowe angażujące szerokie grono odbiorców. Odbyło się kilkadziesiąt spotkań i otwartych warsztatów, w których wzięło udział ponad 600 uczestników: przedstawicieli rad osiedli, jednostek i spółek miejskich, izb gospodarczych i rzemieślniczych, organizacji pozarządowych, uczelni i instytutów naukowych, lokalnych przedsiębiorców, a przede wszystkim samych mieszkańców. Przygotowany dokument został następnie poddany konsultacjom. Ostatecznie przyjęto go w styczniu 2017 roku. Potrzeby mieszkańców się zmieniają. Założyliśmy więc, że tą metodą będziemy aktualizować strategię co 2-3 lata – deklarował Borkowski. Pavla Pelcikova z Instytutu Planowania i Rozwoju Pragi zwracała jednak uwagę, że partycypacja społeczna może wyrządzić więcej szkód niż pożytku, jeśli nie będzie przeprowadzona według z góry określonych zasad. Nie wystarczy samo konsultowanie projektów, mieszkańcy muszą wiedzieć, że ich głos coś znaczy, że wyniki konsultacji zostaną później przez władze uwzględnione – podkreślała. Christina Mayer, architektka z biura konserwatora zabytków w Luksemburgu, mówiła o roli, jaką w procesie integracji odgrywa edukacja architektoniczna. Luksemburg od dawna przyciąga ludzi młodych. To nie tylko studenci, ale też rodzice z małymi dziećmi. Aby wzmocnić ich poczucie przynależności do naszego społeczeństwa, prowadzimy różnego rodzaju zajęcia dla najmłodszych, opowiadając na przykład o historii budynków w najbliższej okolicy. Dodała, że jej urząd zabiega, aby podobne lekcje z architektury włączyć do programu szkół podstawowych. Projekt jest obecnie na etapie konsultacji, mamy nadzieję, że uda się go wdrożyć w ciągu najbliższych lat.
Duże poruszenie wywołała prezentacja Hansa Christiana Medliena, aktywisty z norweskiej wioski Næroset w gminie Hedmark, zamieszkałej przez niespełna 1200 osób. Trudno o bardziej wyrazisty przykład wpływu mieszkańców na rozwój swojej miejscowości. Wszystko zaczęło się w 1999 roku, gdy lokalne władze postanowiły zamknąć tam jedyną szkołę. Medlien wraz z grupą przyjaciół zaczął działać, ale protesty niewiele dały i placówkę zlikwidowano. Norweg stwierdził wówczas, że sytuacją maleńkiej wioski trzeba zainteresować media. Najpierw symbolicznie zmieniono jej nazwę na „Lucky Næroset”, później podpisano deklarację, w której zabroniono obywatelom narzekać, a wreszcie powołano „niezależny rząd” z 13 ministerstwami. Hans Christian Medlien przyjął w nim tekę ministra fantazji. Nikt się nami nie interesował, ale ludzie nie lubią małych, skonfliktowanych ze wszystkimi i wiecznie narzekających społeczności, wymyśliliśmy więc, że trzeba pokazać światu pozytywny obraz Næroset – tłumaczył. Do współpracy aktywiści namówili mieszkańców i lokalne firmy. Miejscowość w krótkim czasie stała się znana w całej Norwegii – powstało tam m.in. Narodowe Muzeum Choinki, do którego eksponaty tuż po świętach Bożego Narodzenia przekazywali różni znani Norwegowie, w tym m.in. premier tego kraju Kjell Magne Bondevik, sprzedawano butelkowane lokalne powietrze i płyty CD z nagraniem miejscowej ciszy. W ten sposób udało się nie tylko wypromować wioskę, ale też przekonać władze, by zbudowały tam nową szkołę, do czego doszło ostatecznie w 2016 roku. Jeśli dysponujesz odpowiednią dozą wyobraźni, poczucia humoru i energii, wszystko powinno się udać – przekonywał Medlien. Nieco innego zdania był Rafał Górski, reprezentujący fundację Instytut Spraw Obywatelskich. Praca aktywisty wymaga przede wszystkim spokoju i wytrwałości. O ograniczenie ruchu samochodowego w centrach miast zabiegamy od 1995 roku. Choć medialnie brzmi to świetnie, że coś wywalczyli mieszkańcy, bez udziału władz miasta niestety nic nie da się zrobić – twierdził. Urzędnicy zdaja się jednak coraz bardziej otwarci na pomysły mieszkańców, często zresztą sami wywodzą się z ruchów miejskich. Tak jest choćby w Warszawie, gdzie pełnomocnikiem ds. rewitalizacji został praski aktywista Jacek Grunt-Mejer. Dzięki jego zaangażowaniu fragment ulicy Ząbkowskiej na Pradze Północ od dwóch lat zamykany jest dla aut w wakacyjne weekendy. Odbywają się tam wtedy koncerty, kiermasze i spotkania sąsiedzkie. Jak tłumaczył, to nie tyko dobry patent na oswojenie mieszkańców z uspokojeniem ruchu samochodowego, ale też przykład budowania silnych i trwałych więzi społecznych. Podobne rozwiązanie stosują również władze Reykjavíku. Przez ostatnie pół wieku nasze miasto było przyjazne przede wszystkim dla samochodów. Od kilku lat staramy się ten trend odwrócić. Przebudowujemy ulice, wprowadzając więcej zieleni i przestrzeni dla pieszych, a w okresie letnim 5-6 głównych arterii w ogóle zamykamy dla samochodów i przekazujemy we władanie organizacjom pozarządowym, które prowadzą tam różne zajęcia, na przykład z jogi – mówiła Ólöf Örvarsdóttir z Wydziału Planowania i Środowiska w Reykjavíku. Przyznała, że od niedawna miasto stosuje zupełnie nową politykę planistyczną. Jeśli deweloper ma działkę, na której chce budować, zaczynamy negocjacje, aby zrealizował też coś dla mieszkańców. Czasami obawiamy się, czy nas ktoś za to nie pozwie do sądu, ale na razie wszystko działa znakomicie – mówiła. Kreatywnym podejściem do wykorzystywania przestrzeni miejskiej wykazały się też władze Wiednia. Wydział Rozwoju i Planowania Miasta, w którym pracuję, zawsze starał się wspierać lokalne inicjatywy. Ostatnio włączyliśmy się w projekt, którego ideą jest współdzielenie przestrzeni z innymi użytkownikami. Pomagamy lokalnym wspólnotom czy grupom młodzieży zakładać place zabaw i skateparki na przykład na opuszczonych placach budowy, wykorzystując do tego zastane na miejscu elementy – opowiadała Marlies Fellinger. Na zakończenie pierwszego dnia konferencji zaplanowano wykłady dwóch wybitnych urbanistów: Jonasa Bjørklunda, przewodniczącego Rady Mieszkalnictwa i Planowania Przestrzennego w Bodø w północnej Norwegii, oraz Paula Goedknegta z urzędu miasta w holenderskim Nijmegen. Ten pierwszy przedstawił krótką historię 50-tysięcznego Bodø, które wkrótce ma szansę stać się jednym z najinteligentniejszych miast na świecie. Większość z państwa pewnie spodziewałaby się tam niedźwiedzi polarnych i reniferów, ewentualnie traperów w zwariowanych ubraniach, ale to zawsze był prężny ośrodek gospodarczy, głównie dzięki dużemu lotnisku i wojskowej bazie sił powietrznych – mówił Bjørklund. Gdy w 2012 roku norweski parlament zdecydował o przeniesieniu bazy, władze miasta stanęły przed poważnym wyzwaniem. Kryzysową sytuację postanowiono jednak wykorzystać. Zaplanowano, że wraz z likwidacją wojskowego lotniska nieco dalej na południe przesunięty zostanie też port cywilny, a na uwolnionym w ten sposób terenie powstanie nowa zabudowa. Przyszłe obiekty mają być zeroemisyjne, przy ich projektowaniu wykorzystujemy najnowsze osiągnięcia nauki i techniki, stając się niejako poligonem doświadczalnym. Realizacja pierwszego etapu ma rozpocząć się w 2025 roku, a już za rok, w październiku, Bodø będzie gospodarzem 54. międzynarodowej konferencji ISOCARP.
Paul Goedknegt zaprezentował z kolei drogę, jaką przeszło Nijmegen, by w 2018 roku stać się Zieloną Stolicą Europy. Ważne są zarówno duże inwestycje, jak i działania punktowe. Na razie wciąż jeszcze mamy elektrownię opalaną węglem, ale pomału przechodzimy na zieloną energię. Budujemy farmy wiatrowe i ścieżki rowerowe, ale staramy się też, by na ulicach było jak najwięcej przejść dla pieszych i miejsc do siedzenia – mówił. Zwracał przy okazji uwagę, że urbanistyka może być narzędziem psychologii społecznej. Według ostatnich badań większość ludzi w dużych miastach Holandii czuje się samotna. Ten problem dotyczy nie tylko seniorów, ale też 30-latków. Możemy próbować go rozwiązać również przez odpowiednie projektowanie przestrzeni, tworzenie miejsc spotkań, zazielenianie ulic itp. – wyjaśniał. Drugiego dnia konferencji uczestnicy mieli możliwość udziału w czterech wycieczkach studyjnych po Wrocławiu i pobliskiej Trzebnicy. Była to też kolejna okazja do nieformalnych rozmów i wymiany poglądów na temat różnych pomysłów na współczesne miasto. Wszystkie prezentacje prelegentów tegorocznej edycji DiverCITY dostępne są na stronie: www.divercity.pl. Można tam również znaleźć ich biogramy i adresy e-mail.