Gdynia w poszukiwaniu minimum
Dziewiąta edycja gdyńskiego Weekendu Architektury odbyła się pod hasłem Minimum. Program wydarzeń między 22 a 25 sierpnia obejmował spacery, wystawy, dyskusje, prelekcje i projekcje filmów. Jak co roku, dla organizatorów z Agencji Rozwoju Gdyni najważniejszym punktem odniesienia pozostawała modernistyczna historia miasta. W tym roku dodatkowo starali się zwrócić uwagę, że pojęcie minimum jest jedną z kluczowych kategorii nowoczesnej architektury, zarówno tej sprzed stulecia, jak i dzisiejszej. Dziewięć spacerów stanowiło przeciwwagę dla stacjonarnych wydarzeń skupionych wokół Gdyńskiego Centrum Filmowego. Spacery pozwalały dostrzec kontrasty przestrzenne, szczególnie w pobliżu portu. Powstaje tam nowa zabudowa, która zajmuje miejsce ostatnich chat rybackich. Jeśli mają państwo aparaty, to ostatni moment na uwiecznienie starej Gdyni – komentował przewodnik Robert Chrzanowski. W ramach cyklu wystaw zaprezentowano sześć pokazów. Dwa z nich były efektami konkursów. Pierwszy dotyczył studialnych projektów wnętrz najlepiej wpisujących się w pojęcie minimum i idee przedwojennego modernizmu. Wygrały Marta Furmańska i Augustyna Grzybowska projektem Rothko House. Drugi konkurs był przeznaczony dla fotografów. Spośród ponad 860 nadesłanych prac wybrano 56 finałowych. Pierwszą nagrodę zdobył Tomasz Dudek zdjęciem w kategorii Forma i światło w architekturze.
Prelekcje i debaty zaplanowano jako najważniejsze części programu. Jakub Szczęsny opowiadał, że każde miejsce stwarza osobne warunki pracy architekta. Projektowanie w różnych rejonach świata uświadomiło go, że na proces projektowy wpływa w większym stopniu kultura prawna niż obyczajowa. Gdański urbanista Łukasz Pancewicz (A2P2) zwracał uwagę na potrzebę powrotu do urbanistyki, ale wzbogacanej procesami badawczymi bazującymi na partycypacji społecznej. Opierając się na przykładzie projektu Starych Świdrów na warszawskiej Białołęce, stwierdził, że po trudnych doświadczeniach pilotażu projektu Osiedla Warszawy na warszawskim Żeraniu w końcu udało się tam wypracować zadowalające metody współdziałania. W dyskusji „Jak ożywić przestrzeń miejską?” często odwoływano się do wypowiedzi socjologa Przemysława Górskiego (z niedawno powołanego UrbanLab w ramach Laboratorium Innowacji Społecznych) o tzw. „stajni dla jednorożców” w Łodzi i wybranego dla niej pomnika jednorożca sfinansowanego z budżetu obywatelskiego, który doprowadził do zakazu zgłaszania wniosków o rzeźby w przestrzeni publicznej. Wbrew intencji Górskiego, omawiającego zróżnicowane aspekty współpracy z lokalnymi społecznościami stojące za ideą UrbanLab, przypadek został potraktowany przez niektórych jako symbol konfliktu między merytokracją a demokracją, architektem (ekspertem) a społeczeństwem. Gdańska architektka Monika Arczyńska zauważyła podstawowy problem w domenie pracy architektów – w konkursach: należy zmienić ustawę o zamówieniach publicznych w celu ułatwienia uwzględniania elementów partycypacji. Dla Gdyni szczególnie ważnym przykładem oddolnej pracy nad formą przestrzeni jest Polanka Redłowska. Od lat mieszkańcy pod hasłem „Polanka dla Wszystkich” walczą tam o utworzenie ogólnodostępnego miejsca rekreacyjnego po dawnym basenie. Martyna Regent, reprezentantka inicjatywy, zapowiedziała przekazanie prezydentowi Gdańska raportu (złożonego 2 września t.r.) podsumowującego czteromiesięczne badania, przedstawiającego rekomendacje oraz list otwarty, w którym zaproponowano m.in. utworzenie koncepcji „architektury inkluzywnej” – szerokiego procesu partycypacyjnego we współpracy z UrbanLab i Biurem Planowaniea Przestrzennego. Podczas dyskusji poruszono także kwestię minimalizacji wpływu architektury i urbanistyki na środowisko naturalne. Według Krystyny i Stanisława Fiszerów, w dobie globalnego ocieplenia osiąganie maksymalnych korzyści powinno przebiegać przy minimalnych środkach. Bolesław Stelmach, dyrektor NIAiU, odnosząc się do realizacji Centrum Spotkania Kultur w Lublinie podkreślał, że architekci powinni przekształcać i dostosowywać istniejącą zabudowę zamiast projektować na nowo pozyskanych terenach przyrodniczych. Prezentacja pracowni WXCA odnosząca się do projektu modernizacji warszawskiego Pola Mokotowskiego pokazywała, że uwzględniono potrzebę stworzenia zielonych korytarzy nad otaczającymi park ruchliwymi ulicami. Wobec trwającego kryzysu ekologicznego i głodu mieszkaniowego pojęcie minimum mogło być pogłębione o refleksję nad systemowymi rozwiązaniami, takimi jak ekologiczna reforma rynku budowlanego, programy modernizacji istniejącej zabudowy czy transport. Niestety trochę jej zabrakło. Prelekcje ostatniego dnia dotyczyły modernizmu gdyńskiego i stylu międzynarodowego. Omówiono m.in. koncepcje przedwojennych, modernistycznych „mieszkań najmniejszych”, i było to preludium do filmu Duch Bauhausu zamykającego tę edycję Weekendu Architektury, który odbył się w roku stulecia powstania niemieckiej szkoły projektowania. KRZYSZTOF ŚREDZIŃSKI
Architektura spalinowa
Tego lata we we wrocławskim Muzeum Architektury można było oglądać wystawę pod kuratorską opieką architekta Łukasza Wojciechowskiego zatytułowaną We wstecznym lusterku: architektura spalinowa (28 czerwca – 29 września). Otwarciu towarzyszyła premiera publikacji kuratora Związki architektury modernistycznej i motoryzacji indywidualnej. Wybrane realizacje europejskie 1903-1973 (Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej 2019). Zarówno książka, jak i wystawa, to podsumowanie epoki, w której motoryzacja silnie wpłynęła na urbanistykę, architekturę i społeczeństwo. Dla pełnego obrazu warto wziąć też pod uwagę wcześniejszą publikację Łukasza Wojciechowskiego We wstecznym lusterku (Unpubleashed, 2014) oraz odwiedzić jego blog niepokoje.wordpress.com. Dynamiczny rozwój motoryzacji był ściśle związany z architekturą modernizmu. Powstającym sieciom dróg i upowszechniającym się w tym okresie samochodom towarzyszyły nowe budynki: stacje benzynowe i serwisowe, garaże, motele, restauracje, osiedla mieszkaniowe i całe miasta. Na wystawie zaprezentowano katalog ich przykładów w postaci makiet. Pierwsze stacje benzynowe i garaże były prymitywnymi obiektami tymczasowymi. Architekci zaczęli jednak szybko proponować „heroiczne konstrukcje” tworzone z wykorzystaniem najnowszych osiągnięć techniki. Powstawały wspornikowe zadaszenia, restauracje mostowe nadwieszone nad autostradami, tory wyścigowe na dachach i wielkie hale garażowe. Rozwiązania, choć często spektakularne, wynikały bezpośrednio z potrzeb i funkcji. Na wystawie pokazano też przykłady szczególnych innowacji technologicznych, takich jak ściany w kształcie kanistrów na olej Shella, czy eksperymentalny dom wykonany z części furgonetki Citroëna 2CV. Rozmach infrastruktury towarzyszącej samochodom przyhamował w okresie kryzysu paliwowego w latach 70. Rodziła się wtedy świadomość ekologiczna, a rozwijający się postmodernizm pozostawał w kontrze do modernistycznych ideałów. Wystawa miała klarowną, strukturę kojarzącą się z dwoma pasami drogi. Po jednej stronie rozmieszczono ciąg makiet stacji benzynowych, garaży i pojazdów. Równolegle rozłożono tory dla resoraków, które stworzyły długie, skomplikowane i oplatające ekspozycję trasy. Ta druga część, bardziej nieformalna, działała jak plac zabaw dla zwiedzających. Można to było odczuć szczególnie podczas wernisażu, na który rodzice przyszli wraz z dziećmi. Wysoka ściana na końcu drogi zwiedzania posłużyła do wyświetlenia współczesnych zdjęć prezentowanych obiektów i autorskich animacji. Długi stół, na którym ustawiono makiety, wykonano z elementów infrastruktury drogowej. Eksponaty zostały wpisane w charakterystyczny skośny wzór biało-czerwonych pasów tablic kierujących. Zgodne z nim były również umieszczone pod kątem opisy budynków, oczywiście w tej samej kolorystyce. Napis Architektura spalinowa na plakacie wił się niczym autostrada i budził skojarzenia z rozłożonymi obok makiet zabawkowymi torami. Za oprawę graficzną całości odpowiedzialny był Michał Majewski. Wystawa We wstecznym lusterku: architektura spalinowa stanowiła połączenie sporej porcji wiedzy z lekką, ekscytującą formą aranżacji. Na uwagę zasługuje moment powstania ekspozycji i towarzyszącej jej książki. W obliczu grożącej nam katastrofy ekologicznej zdaliśmy sobie bowiem w końcu sprawę, że czas ekspansji indywidualnej motoryzacji i związanej z nią infrastruktury przeminął. PAWEŁ FLORYN
Robert Konieczny w Akademii Architektury
Robert Konieczny dołączył do grona zagranicznych członków francuskiej Akademii Architektury. Ceremonia przyznania członkostwa odbyła się 12 września w Paryżu. Akademia Architektury (L'Académie d'architecture) została powołana w 1840 roku i należy do najważniejszych europejskich instytucji zajmujących się upowszechnianiem wiedzy na temat architektury i zagospodarowania przestrzeni. Wydaje publikacje, organizuje seminaria i konferencje, a także przyznaje własne nagrody, w tym prestiżowy Złoty Medal za szczególne zasługi dla architektury. Często otrzymują go projektanci spoza kręgu architektonicznych sław. Byli wśród nich choćby Imre Makovecz z Węgier (1997), Gonçalo Byrne z Portugalii (2000), Kristian Gullichsen z Finlandii (2007) i peruwiansko-francuski architekt Henri Criani (2012). Oprócz tzw. członków tytularnych, wybieranych jedynie spośród obywateli francuskich, Akademia skupia też wybitnych architektów i teoretyków zagranicznych, jak Tadao Ando, Norman Foster, Renzo Piano czy Álvaro Siza. 12 września do tego prestiżowego grona dołączył Robert Konieczny. Uroczystość w siedzibie Akademii poprzedził wykład architekta na temat najważniejszych realizacji KWK Promes i dodatkowo towarzyszyło jej otwarcie wystawy Polska architektura między dwiema wojnami: 1918-1939. Robert Konieczny nie jest pierwszym Polakiem we francuskiej Akademii Architektury. Zasiadali w niej m.in. Halina Skibniewska i Jan Zachwatowicz. Od 1993 roku tytularnym członkiem organizacji jest Stanisław Fiszer. Należy do niej też Krzysztof Pawłowski, architekt, urbanista i jeden z nestorów polskiej szkoły konserwacji zabytków. Ostatnie realizacje pracowni KWK Promes to budynek mieszkalny Unikato w Katowicach („A-m" 1/2019) i Dom Kwadrantowy („A-m" 4/2019). Robert Konieczny jest też autorem projektu energooszczędnego domu katalogowego, którego prototyp powstaje w Radostowicach koło Pszczyny. (RED)