Wartości w architekturze – cz. II
W roku 2021 redakcja „Architektury-murator” organizuje cykl dyskusji z wiodącymi polskimi architektami o tym, co w architekturze najcenniejsze. Spotkania, prowadzone przez uznane autorytety – kuratorów, dziennikarzy, aktywistów – ukazują wyzwania współczesnej architektury na tle ostatnich kilkudziesięciu lat. Druga dyskusja cyklu Wartości w architekturze, zatytułowana Priorytety w architekturze, odbyła się 20 kwietnia w siedzibie warszawskiej pracowni JEMS Architekci. Ze względu na obostrzenia związane z pandemią była zamknięta dla publiczności i transmitowana online.
Do udziału w spotkaniu, które moderowała dziennikarka i reporterka Anna Dudzińska, zaprosiliśmy: Urszulę Forczek-Brataniec – architektkę i architektkę krajobrazu, profesor w Katedrze Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej oraz współtwórczynię pracowni eM4, Zbigniewa Maćkowa – wrocławskiego architekta, założyciela Maćków Pracownia Projektowa i Macieja Miłobędzkiego – współtwórcę biura JEMS Architekci. W drugiej części do wydarzenia dołączyli goście specjalni: Piotr Grabowski (Studio GAB, wiceprezes SARP Oddział Poznań), Patryk Prychodko (ambasador „A-m” i student Politechniki Śląskiej), Emilia Skuza (ambasadorka „A-m” i studentka Politechniki Poznańskiej) oraz Agnieszka Korzeniewska (sekretarz redakcji „A-m”), która przeczytała pytania do partnerów spotkania.
Anna Dudzińska rozpoczęła dyskusję od stwierdzenia, że żyjemy w czasach niepewności. Hans Rosling w swojej książce Factfulness – czyli dlaczego świat jest lepszy niż myślimy próbował liczbami, statystycznymi wykresami i realną wiedzą zastąpić stereotyp myślenia wyrażający się w przekonaniu, że „lepiej to już było”. Otóż nie, od II wojny światowej na świecie było lepiej, bezpieczniej, bogaciej. Ten szwedzki psycholog zmarł cztery lata temu – nie doczekał pandemii, nie doczekał też najważniejszych raportów dotyczących klimatu. Dzisiaj pewnie napisałby zupełnie inną książkę. Nikt nie przypuszczał, że natura tak mocno może zapukać do naszych drzwi. Może wejść na balkony i zmusić nas do poszukiwania przestrzeni zielonych, parków, skwerów i ogródków. Czy te zjawiska będą miały charakter trwały? – pytała.
W odpowiedzi Urszula Forczek-Brataniec zauważyła, że natura dla człowieka była ważna od zawsze. Wiedzieli to już projektanci miast idealnych pod koniec XIX wieku, np. Tony Garnier, ale także autorzy osiedli chociażby z lat 70. Wtedy każda jednostka projektowa miała specjalną komórkę, która zajmowała się projektowaniem zieleni i przestrzeni publicznej. Ta idea po 1990 roku się wypaczała. Mamy bloki, do których są wtłoczeni mieszkańcy, i – zamiast zieleni – kolejne bloki. WHO opublikowała raport, mówiący o tym, że przestrzeń naturalna i publiczna jest ważna dla ludzi, którzy nie są najzamożniejsi i nie mogą wyjechać z miasta, tylko muszą w nim spędzać zarówno czas wolny, jak i pracować. Natomiast kiedy w czasie pandemii zamknęły się granice i nie można było wyjechać choćby na długi weekend, okazało się, że przestrzeń powstała w ciągu ostatnich 25 lat nie jest wygodna. To bardzo ważne przypomnienie tych faktów i mam nadzieję, że przełoży się na kształtowanie przestrzeni w przyszłości – stwierdziła.
W ciągu ostatnich 25 lat, przy boomie osiedlowym, jakby zapomnieliśmy, że nam wszystkim ten kawałek zieleni przysługuje – skomentowała prowadząca dyskusję. I zapytała uczestników, jako przedstawicieli zawodu architekta, o odpowiedzialność za współczesne budownictwo oraz o zmianę w projektowaniu związaną z transformacją świadomości. Czy obserwują Państwo tę zmianę? Czy dewelopera łatwiej jest dziś przekonać np. do tego, że zieleni musi być więcej albo że balkon powinien być trochę większy? – dopytywała. Na pewno zmiana świadomości następuje. Oczywiście, zależy to od konkretnego dewelopera, ale generalnie można go teraz łatwiej przekonać, dlatego że przekonują go sami nabywcy mieszkań. Istnieje presja społeczna. Nic bez przewartościowań w naszej zbiorowej wyobraźni się nie zdarzy. Jeśli te przewartościowania nastąpią, wpłyną również na deweloperów i to, co jest przedmiotem naszych zleceń – zauważył Maciej Miłobędzki.
Do tematu pandemii powrócił Zbigniew Maćków. Uzmysłowiła nam ona, że natura w pobliżu jest istotna. Izolacja przeprowadziła inwentaryzację stanu jakości naszego zamieszkiwania, uświadomiła, że balkon nie jest tylko po to, żeby wystawić rower czy suszarkę, ale żeby trochę posiedzieć na świeżym powietrzu. Pandemia będzie wpływać na zmianę. Nie możemy abstrahować od bieżącej agendy. A w tym kraju jest ona inna niż w Europie. Europa ewidentnie od wielu lat kładzie nacisk na walkę ze zmianami klimatycznymi, gospodarkę cyrkularną. Kiedy chcemy zrobić podobnie, brzmi to fałszywie, dlatego że u nas nadal brakuje 2-3 mln mieszkań. To trochę tak, jakbyśmy próbowali rozmawiać o zdrowej diecie w kraju, w którym jest głód – stwierdził wrocławski architekt.
Prawie połowa Polaków w wieku od 25 do 34 lat mieszka z rodzicami. Skala problemu jest niemała. Nie chodzi zatem o to, żeby nie budować. Trudno mówić, że będziemy teraz żyć tylko w umiarze i przerabiać stare bloki. Jednak musimy budować mądrze. Czy ta siła budowania mądrze ma przychodzić tylko od klientów, którzy kupują? Nie jestem pewna czy klient jest jedynym elementem układanki odpowiedzialnym za budowanie mądrze – zastanawiała się Anna Dudzińska. Jej słowa spuentował Zbigniew Maćków: Państwo, a także samorząd abdykowały ze swej roli bycia moderatorem czy zawiadowcą problemu mieszkaniowego. Zobaczyły, że mniej więcej tę samą liczbę mieszkań, którą dostarczał system miniony, obecnie dostarczają deweloperzy. Problem mieszkaniowy postrzegamy dualistycznie: dobry architekt, który ma problem z sumieniem, ale chciałby dobrze, wie, jak to dobrze zrobić, i zły deweloper. Jednak prawda leży pomiędzy. Deweloper zawsze będzie zorientowany na zysk, bo jest po prostu przedsiębiorcą i nie można mu tego zarzucać. Podstawowym rozgrywającym jednak powinna być instytucja albo państwa, albo samorządu. Rozwija się w ten sposób wiele miast, np. Kopenhaga. To nie jest filozofia, tylko rzeczy sprawdzone i stosowane, wymagające podejścia systemowego. Mamy oczywiście też dobry przykład Nowych Żernik – dodawała Urszula Forczek-Brataniec.
O procesie tworzenia tej wrocławskiej dzielnicy odpowiedział Zbigniew Maćków, będący jednym z jej pomysłodawców i współtwórców. Miasto było w tym przypadku właścicielem gruntów. Znaleźliśmy i uzbroiliśmy teren w ramach struktury miejskiej. Chcieliśmy pokazać, na czym polega dobra praktyka. Miasto moderowało tę dyskusję, wybudowało również obiecaną infrastrukturę społeczną. Po czym teren został podzielony i sprzedany. I okazuje się, że ten model nagle zadziałał, bo po pierwsze ludziom tam się w miarę dobrze mieszka, a po drugie deweloperzy również zrealizowali swoje biznesowe cele – kupili drożej, ale i drożej sprzedali. W tym modelu nikt nie jest pokrzywdzony. To jest trochę taka gra win-win – podsumował. Taki fragment miasta, jak Nowe Żerniki, oczywiście świadczy o tym, że można, ale to, że powstały w gruncie rzeczy tylko one jedne, również o czymś mówi – dodał Maciej Miłobędzki.
Wracając do kwestii priorytetów w architekturze, Anna Dudzińska pytała o możliwą przyszłość: Zbyszku, to chyba Ty powiedziałeś, że jesteśmy ostatnim pokoleniem, które buduje tak wielkie galerie handlowe i wieżowce ze stali. Wierzysz w to? W odpowiedzi Zbigniew Maćków stwierdził: Trochę tak i trochę nie. Stoimy przed dylematem sensownego zrównoważonego rozwoju, mamy bardzo wiele rzeczy, które musimy przedefiniować. Idylliczny dom pod miastem to najbardziej nieekologiczny sposób zamieszkiwania. Musimy wrócić do matematyki. Musimy mieszkać w kompaktowym mieście, bo tylko takie jest tanie i przyjazne klimatowi. Co oznacza „kompaktowe”? Na to nie ma jednej odpowiedzi – często jest to wysoko, czasem intensywnie, a czasem ekstensywnie.
Dyskutowano też o kwestiach cyklu życia budynków i o tym, na ile stare obiekty nadają się do przeróbki. Dotykamy tu dosyć istotnego zagadnienia. Budujemy i musimy się zastanowić, jak długo nasze budynki będą stały. Na ten temat toczy się dosyć szeroka, profesjonalna dyskusja. Niektóre budynki są projektowane z myślą o tym, żeby mogły przyjmować funkcje biurowe, mieszkaniowe i usługowe. I żeby przystosowywanie tych obiektów do nowych zadań nie było wielką katastrofą inwestycyjną i budowlaną, żeby to robić jak najmniejszymi środkami – komentował Maciej Miłobędzki. Zmniejszanie się zasobu terenów do zabudowy w miastach, co już naprawdę widać, będzie prowadziło do tego, że będą poszukiwane obiekty z drugiego i trzeciego obiegu. Powinniśmy korzystać z tego, co już mamy, wymyślić nowe technologie przetwarzania, zamiast wciąż produkować nowe rzeczy – zauważył Zbigniew Maćków. Kolejnym poruszanym zagadnieniem był wpływ budownictwa na środowisko. Nadszedł czas, że musimy produkować i konsumować mniej. Powinniśmy przede wszystkim mniej budować. Branża odpowiada za 30% emisji CO2. Tyle że w jaki sposób mniej budować? Budujemy z betonu, czy możemy go czymś zastąpić? Z perspektywy światowych zmian to, co zrobimy w Europie, to niewiele. Spójrzmy na to globalnie – Sarah Moser z McGill University wydaje właśnie atlas powstających nowych miast. Jest ich w tej chwili prawie 200. Szczególny rozkwit – oczywiście na Bliskim Wschodzie i w Afryce. I tam nikt nie zastanawia się, gdzie leje beton. Sprowadza się piasek z Australii do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Może musi nastąpić zmiana myślenia również w wykorzystaniu tej technologii? – sugerowała Anna Dudzińska. Tam za chwilę bez totalnego wspomagania chłodzeniem nie da się funkcjonować. Zapomnieliśmy o całej termodynamice obiektu. Zapomnieliśmy o pasywności. Niestety, staliśmy się zakładnikami przepisów, które stworzyliśmy – ostrzegał Zbigniew Maćków. W tym kontekście przywołany został biurowiec 2226 pracowni Baumschlager Eberle Architekten. W budynku zaprojektowanym przez austriackich architektów nie ma wentylacji, klimatyzacji i ogrzewania, a utrzymuje się w nim stała temperatura na poziomie 22-26°C. To dowód na to, że można ograniczyć zużycie energii w budownictwie nawet bez stosowania skomplikowanych technologicznych rozwiązań.
Nie ma prostych rozwiązań, ale nie ma też radykalnych. Dla Ziemi nie ma już czasu. Szukanie priorytetów to chyba najważniejsze zadanie dla architektów – podsumowała Anna Dudzińska. Jednym z nich może być mądre sięganie w przeszłość z wykorzystaniem nowych technologii.
Weronika Konior