Czytelnia

2019-11-28 11:19

W tym numerze Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak recenzują dla nas publikację „Splatać otwarty świat” Tima Ingolda, a Monika Arczyńska książkę „Atlas of Emerging Practices, Being an Architect in the 21st Century”.

Zadanie dla architekta

okładka Splatać otwarty świat

i

Autor: il. serwis prasowy Tim Ingold, Splatać otwarty świat. Architektura, antropologia, design, Instytut Architektury 2018

Wspomnienie czasów studenckich wróciło tym razem za sprawą publikacji Instytutu Architektury, który zdecydował się wydać pięć esejów Tima Ingolda, współczesnego brytyjskiego antropologa. O książce Splatać otwarty świat. Architektura, antropologia, design piszą Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak.

Często w publikowanych na łamach „A-m” recenzjach przywołujemy lata spędzone na uczelni, czas intensywnego rozwoju zawodowego, formowania poglądów i zgłębiania tajników warsztatu projektowego. Oprócz chwil spędzonych na zajęciach czy nocnych godzin nad deską, były też długie rozmowy o architekturze, projektach i realizacjach słynnych twórców. Co pewien czas w tych dyskusjach wracała jedna kwestia, pytanie, które nas nurtowało i – dodajmy od razu – na które nie znaleźliśmy jednoznacznej odpowiedzi do dziś: czy aby być wybitnym architektem niezbędne są przymioty wysokiego intelektu i erudycja? Czy solidna wiedza teoretyczna z dziedzin bliższych i dalszych architekturze jest konieczna? Może po prostu wystarczą zdolności plastyczne i sprawność warsztatowa? Wierzyliśmy, że mądra architektura wymaga także naukowego podejścia. Poza wertowaniem czasopism architektonicznych, sięgaliśmy też po dysertacje nauczycieli akademickich. W czytelni Politechniki Krakowskiej studiowaliśmy prace doktorskie naszych dzisiejszych starszych kolegów, a wówczas podziwianych mistrzów – Marka Kozienia, Krzysztofa Lenartowicza, Krzysztofa Ingardena czy Aleksandra Noworola. Podsuwaliśmy sobie inne pozycje: czasem Żórawski, czasem coś z Tatarkiewicza. Wspomnienie czasów studenckich wróciło tym razem za sprawą publikacji Instytutu Architektury, który zdecydował się wydać pięć esejów Tima Ingolda, współczesnego brytyjskiego antropologa. Przyjemnie wziąć do ręki niewielką książkę o nieco ascetycznej okładce, której charakter nadają elegancki format, twarda oprawa i wysmakowane czarne liternictwo. Jak można dowiedzieć się z posłowia tłumaczki, Ewy Klekot, bogaty dorobek Ingolda nie ułatwiał wyboru tekstów, niemniej tematyka kolejnych zdaje się dowodzić, iż z tym zadaniem i tłumacz, i wydawca poradzili sobie nie najgorzej. Zawarte w książce eseje dotykają relacji człowieka ze światem, co oczywiste zważywszy na zawodową formację autora. Mniej oczywiste, przewrotne i prowokatorskie są za to niektóre fragmenty tekstów. Kiedy budowanie przestrzeni zamieszkiwania można zakwalifikować jako tworzenie architektury – a kiedy nie? Zestawienie rysunków bobrowego żeremia z eskimoską chatą nakazuje zrewidować zwyczajowe i utarte definicje. Dla nas, architektów, końcem projektu i przebytej drogi jest zakończona budowa, upragniony moment dopięcia realizacji na ostatni guzik, kiedy można błyskawicznie ściągnąć fotografa, by upamiętnił tę wyjątkową chwilę, zanim w budynku zacznie się życie, pojawią nieproszone firanki, a czasem zacieki i rysy. Tymczasem to dopiero początek życia budowli i nie ma powodu, by oś czasu w umysłach projektantów kończyła się na dniu wydania pozwolenia na użytkowanie. Nie zdradzamy innych passusów, aby nie psuć lektury książki. Fakt jej ukazania się warto odnotować: to kolejna publikacja Instytutu Architektury ważna dla architektów, po udostępnionych polskim czytelnikom pracach Juhaniego Pallasmy (Oczy skóry i Myśląca dłoń), antologii polskiej teorii i krytyki architektury (Teksty modernizmu. Antologia polskiej teorii i krytyki architektury 1918-1981), monografiach Tadaniera, Nowakowskiego i Cęckiewicza. Nawet jeśli erudycja nie pomaga w rozwiązywaniu codziennych problemów, z jakimi się borykają, odrabianie intelektualnych zadań nie zaszkodzi. Polecamy – sobie i innym. PIOTR LEWICKI, KAZIMIERZ ŁATAK

Młodzi w poszukiwaniu drogi

okładka Atlas of Emerging Practices

i

Autor: il. serwis prasowy Gianpiero Venturini, Atlas of Emerging Practices. Being an architect in the 21st century, New Generations Cultural Association Actar 2019

Atlas stanowi podsumowanie badania, jak radzą sobie obecnie młode, eksperymentalne biura przede wszystkim w kontekście ekonomicznego kryzysu, który wywrócił do góry nogami rynek projektowy. O książce Gianpiero Venturiniego, inicjatora programu New Generations, pisze Monika Arczyńska.

New Generations, program dotyczący młodych europejskich pracowni, zainicjował włoski architekt Gianpiero Venturini. Jego edukacyjno-zawodowa ścieżka jest doświadczeniem wielu architektów w unijnych realiach. Studia, Erasmus, staże w różnych krajach i ostateczny, zwykle warunkowany koniunkturą dylemat, czy zaryzykować własną działalność. Polska strona jest także zaangażowana w ten projekt, m.in. w jego ramach ubiegłym roku w Warszawie odbyły się warsztaty. Atlas stanowi podsumowanie badania, jak radzą sobie obecnie młode, eksperymentalne biura przede wszystkim w kontekście ekonomicznego kryzysu, który wywrócił do góry nogami rynek projektowy. Nie przypadkiem Złotego Lwa na weneckim Biennale w 2016 roku otrzymała wystawa Unfinished przedstawiająca koncepcje, które powstały w Hiszpanii w wyniku recesji. Odłożenie komercyjnych projektów do szuflady przełożyło się na poszukiwanie nowej roli i znaczenia pracy architektów, a nowe media i ekonomia rozszerzają zakres, w jakim możliwa jest ta aktywność. Dlatego wśród przewijających się w książce haseł, cytowanych z wywiadów z badanymi projektantami, dominują interdyscyplinarność, współpraca i komunikacja. Między wierszami dostrzegamy także sprawczość, która nie musi oznaczać dużych zleceń i realizacji, ale może przejawiać się w innych, bardziej efemerycznych lub teoretycznych, działaniach. Główne pola aktywności 95 przebadanych pracowni z 22 krajów to projektowanie architektoniczne w mniejszej skali, instalacje artystyczne, wnętrza, wystawy czy prace badawcze. Podsumowanie badania podzielono na cztery główne tematy: organizację, biznes, media i projekty, przy czym ostatnie przedstawiono jako fotograficzny przegląd realizacji. Wybrano firmy, atelier, studia I kolektywy (sposób, w jaki określali się badani także podlegał analizie) o eksperymentalnym profilu i osiągające sukces. Polskę reprezentowały Centrala, BudCud oraz Atelier Starzak Strebicki. Biura przeanalizowano m.in. pod kątem płci założycieli i pracowników oraz czynnika skłaniającego do założenia własnego studia. Okazało się, że architektom bardzo pomagają nowe cyfrowe technologie komunikacji, które znacznie upraszczają (i ograniczają koszty) działań marketingowych. Nie są rzadkością zlecenia otrzymane od klientów, którym spodobały się projekty na instagramie. Wydaje się jednak, że w badaniu nie zadano ważnego pytania: jak utrzymać finansowo działalność, która w przypadku dość eksperymentalnego charakteru często bywa niekomercyjna? W dziale poświęconym biznesowi zawarty jest dość spodziewany wniosek, że część pracy wykonywana jest za darmo (np. projekty konkursowe, wstępne koncepcje lub społeczny aktywizm). Wskazano na różnice podatkowe w krajach, ale zabrakło głębszej analizy czy w rozpoczęciu działalności pomogło wsparcie publiczne dla młodych przedsiębiorców, inny prowadzony równolegle biznes, zatrudnienie w innym miejscu czy chociażby rodzina. Takie pytania często padają ze strony studentów i absolwentów podczas spotkań z początkującymi architektami osiągającymi sukces, a Robert Konieczny do dziś przypomina spartańskie warunki w piwnicy teściów. Ta prozaiczna przeszkoda potrafi sprawić, że chęć uprawiania sztuki projektowej staje się sztuką przetrwania. Ciekawe byłoby porównanie jak będą kształtować się kariery przebadanych pracowni i jak wiele z nich przekształci się w tradycyjne biura projektowe. Kryzys skłania do poszukiwania nowych rozwiązań – ekonomiczny minął, lecz jesteśmy w przededniu klimatycznego, w zaradzeniu któremu architekci mają do odegrania jeszcze większą rolę. MONIKA ARCZYŃSKA