Część zespołu WXCA

i

Autor: fot. archiwum pracowni Część zespołu WXCA

Polscy architekci w czasach pandemii

2020-04-23 14:19

Wciąż jeszcze trudno przewidywać, jakie zmiany obecna epidemia wywoła w branży architektonicznej. A że zmiany nadejdą – wydaje się pewne. Jak wynika z przeprowadzonej przez nas sondy większość rozpoczętych inwestycji nadal się toczy, a wpływ koronawirusa na architekturę widać na razie głównie w działaniu biur projektowych: gros z nich przeszło na tzw. home office. Pod koniec marca, a więc przed nadejściem szczytu zachorowań, poprosiliśmy przedstawicieli kilkunastu pracowni, aby spróbowali przewidzieć konsekwencje pandemii, aby opowiedzieli, jak przebiegają ich realizacje i podzielili się z nami wrażeniami z pracy na odległość.

W Kuryłowicz & Associates zdalnie pracuje już 70% zespołu. Do biura przychodzą przede wszystkim osoby mające dzieci w wieku szkolnym. Do pracy potrzebna jest odpowiednia przestrzeń i cisza, a o to w warunkach domowych najtrudniej – mówi Ewa Kuryłowicz, która wraz z częścią zarządu nadal codziennie dojeżdża do siedziby firmy na Saskiej Kępie. Podobnie jest w pracowni JEMS Architekci. Atmosfera jest wyjątkowa, większość z nas nie przychodzi do biura, pracując zdalnie. Ci co przychodzą cieszą się komfortem 30 m² na osobę i unikalnym zapachem denaturatu używanego do przemywania klamek, myszek. Nie ma dziesiątek mniej lub bardziej potrzebnych spotkań. Komunikacja na odległość działa sprawnie, chociaż te same zadania zabierają więcej czasu. Najtrudniej jest z tworzeniem koncepcji, gdzie kontakt osobisty, szkicowanie, dyskusje są niezbędne – tłumaczy Maciej Miłobędzki, jeden z partnerów w biurze JEMS Architekci, który dodatkowo, jako wykładowca na WA PW, udziela też studentom zdalnych korekt. Z drugiej strony, zdaniem Roberta Koniecznego z biura KWK Promes plusem całej sytuacji jest możliwość całkowitego skupienia się na projektowaniu. Odeszły nam wszystkie wykłady i konferencje, a przynajmniej wyjazdy. Możemy teraz prawie wyłącznie poświęcić się pracy koncepcyjnej. Komunikujemy się za pomocą Skype'a i Zooma. Mamy grupy projektowe, z których każda odpowiada za inny temat – dyskutujemy, spieramy się, tak jak przedtem. Nawet udało nam się zrobić zdalnie dwa konkursy – wyjaśnia. Inne plusy dostrzega Marcin Brataniec z Pracowni Architektury eM4: Teraz w biurze siedzę sam i koordynuję pracę zdalną. Mam trochę więcej czasu na sprzątanie, a sprzątanie to zawsze sprawdzanie wagi rzeczy i czynności, więc traktuję to poważnie. Niewiarygodne co można mieć wokół siebie, stare baterie, wezwanie do usunięcia braków, szkic czegoś, co dawno temu wydawało się genialne, przeterminowany klej...

W biurze JEMS Architekci większość pracowników przeszła na home office

i

Autor: fot. Maciej Miłobędzki W biurze JEMS Architekci większość pracowników przeszła na home office

Niestety, to dopiero początek pandemii w Polsce. Samorządowcy informują, że niektóre miejskie inwestycje na pewno będą opóźnione. Pod koniec marca władze Białegostoku zapowiedziały, że wstrzymują wszystkie nowe realizacje, które nie są finansowane z Unii. Cięcia w inwestycjach planuje też m.in. stołeczny ratusz. Tę zmianę zauważają przede wszystkim biura, które – jak A2P2 architecture and planning – pracują głównie dla klientów publicznych. Po ogłoszeniu pandemii liczba przetargów spadła o połowę. Urzędy musiały szybko przeorganizować pracę, więc odczuwalne są opóźnienia w decyzjach administracyjnych. Konsultacje społeczne, którymi między innymi się zajmujemy, zostały albo przesunięte albo… organizujemy je zdalnie – 18 marca przeprowadziliśmy prawdopodobnie pierwsze w Polsce konsultacje on-line dla Dąbrowy Górniczej – zdradza Monika Arczyńska z A2P2. Z kolei Katarzyna Głażewska z warszawskiej pracowni plus3architekci uważa, że trudności mogą mieć zwłaszcza duże biura. Rok 2020 zapowiadał się dla nas fantastycznie: w grudniu wygraliśmy konkurs na liceum w Wesołej, w styczniu na płocką filharmonię. Miały ruszyć nasze budowy Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i Narodowego Muzeum Morskiego w Łebie. Trudno dziś przewidzieć, jaki będzie los tych inwestycji. Atutem jest na pewno fakt, że jesteśmy średniej wielkości firmą, zatrudniającą 17-20 osób, i zawsze jakąś pracę sobie zorganizujemy. Gorzej w dużych biurach, gdzie koszty są proporcjonalnie większe. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś opracowywał temat, który rysowało 10 architektów i inwestor podejmie decyzję o jego wstrzymaniu? Nie sądzę, aby w dobie kryzysu ktoś był w stanie utrzymać te 10 miejsc pracy. Kryzys nie ominie jednak także mniejszych firm, na co zwraca uwagę Monika Arczyńska: Największe wyzwanie widzimy w planowaniu pracy na kolejne miesiące – nieprzewidywalność sytuacji rynkowej uniemożliwia podejmowanie decyzji. Małym firmom trudniej będzie utrzymać płynność finansową, a w związku z tym – obecny poziom zatrudnienia. Podobnego zdania jest Robert Skitek z tyskiej pracowni RS+: Nie będę ukrywał, że największe wyzwanie widzę obecnie w utrzymaniu pracowni i wszystkich pracowników. Jeśli taka sytuacja potrwa dłużej, inwestorzy mogą przesuwać swoje plany, a tym samym zlecenia na projekty – mówi.

W siedzibie pracowni JEMS Architekci, jak w większości polskich biur, unosi się dziś przede wszystkim charakterystyczny zapach środków dezynfekujących

i

Autor: fot. Maciej Miłobędzki W pracowni JEMS Architekci, jak w większości polskich biur, unosi się dziś przede wszystkim zapach środków dezynfekujących

Architekci w przeważającej mierze są jednak dobrej myśli. Przyznają, że budowy zwolniły, ale nadal trwają. Na niektórych przekłada się poszczególne fazy prac, lecz są kontynuowane – mówi Ewa Kuryłowicz. Podobnie twierdzą m.in. Maciej Miłobędzki, Robert Konieczny czy Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak. Część z projektów toczy się od dawna, część dopiero startuje. W trakcie realizacji jest kilka budynków wielorodzinnych w Krakowie, zagospodarowanie terenów pod zamkiem w Dobczycach. Dobiegają końca budowy obserwatorium astronomicznego w Niepołomicach i niewielkiej plomby w centrum miasta, nad brzegiem Wisły – wymienia Kazmierz Łatak. Staramy się pracować tak jak dotąd. Wywiązujemy się z terminów, budowy się posuwają, prowadzimy nadzory, uzupełniamy dokumentację o rysunki warsztatowe, jak gdyby nigdy nic – mówi Piotr Śmierzewski z pracowni Analog. Marta Sękulska-Wrońska, partner w WXCA i prezes warszawskiego oddziału SARP podkreśla, że jedną z najważniejszych recept na kryzys jest zachowanie pozorów normalności: Tam, gdzie jest to tylko możliwe, chcemy dać poczucie inwestorom, że choć świat stanął na głowie, to my stoimy mocno na ziemi. Koordynacje projektów prowadzimy on-line i ta formuła okazuje się zaskakująco owocna. Szczególnie, jeśli mówimy o inwestycjach poza Warszawą – w trakcie jednej telekonferencji jesteśmy w stanie więcej tematów przeprocesować niż w trakcie niejednego spotkania. Nasi inwestorzy są dla nas dostępni, więc wszystkie wątpliwości możemy rozwiązywać na bieżąco. Budowy – Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Historii Polski na warszawskiej Cytadeli – na ten moment są kontynuowane. Z Dubaju doszły nas wieści, że światowa wystawa EXPO 2020 najprawdopodobniej zostanie przełożona o rok. Zdaniem Roberta Koniecznego sztuka polega na tym, żeby dostosować się do każdej sytuacji. Właśnie rozpoczyna się realizacja naszego muzeum w Ostrawie. Granice są zamknięte, więc żeby przeprowadzić nadzory autorskie będziemy musieli bazować głównie na połączeniach on-line. Na szczęście na miejscu mamy naszych partnerów i czeskiego kolegę z zespołu, który ma za to odpowiadać. Jesteśmy detalistami, szczegóły mają dla nas ogromne znaczenie, a podobne rozwiązanie już testujemy na jednej z budów – nasz wykonawca zainstalował mnóstwo kamer, dzięki którym będziemy mieli stały podgląd na postęp i jakość prac – mówi. Katarzyna Głażewska z plus3architekci zwraca z kolei uwagę na coraz wyraźniejszy odpływ pracowników ze Wschodu. Na budowach sytuacja może wkrótce ulec zmianie, ponieważ wyjechało wielu pracowników ukraińskich i białoruskich. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wiele prac wykonywali nasi wschodni sąsiedzi. Teraz na pewno wielu wreszcie to dostrzeże – mówi.

Konsultacje on-line w biurze KWK Promes Roberta Koniecznego

i

Autor: Konsultacje on-line w biurze KWK Promes Roberta Koniecznego

Epidemia koronawirusa to w architekturze sytuacja bez precedensu. Trudno dziś wyrokować, jak bardzo wpłynie na branżę budowlaną i jakie dalekosiężne konsekwencje wywoła. Nie wiemy, w jakim stopniu prognozowana recesja dotknie rynek nieruchomości. Nasuwają się skojarzenia z kryzysem roku 2008. Po tamtej zapaści rynek podnosił się parę lat. Przeczuwamy, że urzędy przez najbliższe miesiące będą pracowały mniej wydajnie, ale zbyt dużo jest niewiadomych w tym równaniu, aby ktokolwiek mógł rzetelnie przewidywać najbliższą przyszłość – przyznają Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak. Trudno nie rozmawiać o potencjalnych konsekwencjach obecnej sytuacji dla branży architektonicznej. Zastanawiamy się nad tym zarówno w WXCA, jak i środowiskowo – tematowi przygląda się i SARP i Izba Architektów RP. W tej chwili w ramach tych instytucji zbieramy opinie o przeszkodach w wykonywaniu zawodu. Zamierzamy przygotować oficjalne stanowisko i przedstawić je decydentom – mówi Marta Sękulska-Wrońska. Czy epidemia zmieni sposób projektowania? Podejście do ochrony klimatu? Spekulacje nie ustają. Część komentatorów przypomina, że drastyczne wydarzenia w historii ludzkości wywoływały często pozytywne zmiany: XIV-wieczna epidemia dżumy dała początek renesansowi, a kryzys naftowy z lat 70. doprowadził do innowacji w dziedzinie energii odnawialnej. Sceptyczny stosunek do ewentualnych rewolucji w architekturze ma Maciej Miłobędzki z JEMS Architekci: Poprzednie kryzysy wprowadziły raczej kosmetyczne zmiany. Jak będzie tym razem? Czy i w jakim stopniu odżyją na przykład problemy związane z odpowiedzialnością za środowisko? Czy ma szanse chociażby dążenie do rezygnacji z kształtowania klimatu we wnętrzach za pomocą „mielenia” powietrza – system tyleż bezsensowny energetycznie, co rozprzestrzeniający bakterie i wirusy – na rzecz wentylacji naturalnej? Szczerze mówiąc, nie sądzę. W najlepszym wypadku wymyślone zostaną perfekcyjne filtry, wytwarzane w skomplikowanych technologicznie procesach. O kosztach środowiskowych ich produkcji nie będzie się mówić, za to stosowanie takich filtrów stanie się obowiązkiem, wyznacznikiem dobrego smaku i nagradzanej platynowymi odznakami troski – ironizuje. Gdyby nie epidemia, prawdopodobnie świat nie zwolniłby na tyle, żeby dostrzec wstrząsające skutki oddziaływania człowieka na środowisko. W mediach społecznościowych pojawiały się obrazy delfinów pływających w kanałach Wenecji. Mam nadzieję, że po tym epokowym doświadczeniu naprawdę dojrzejemy do zrównoważonego życia w zgodzie z otoczeniem – podkreśla Marta Sękulska-Wrońska. Architekci generalnie radzą sobie z obecną sytuacją dość sprawnie, ale wszystkich nas oczywiście nurtują liczne pytania. Jak będzie w trakcie epidemii i po niej wyglądała cała gospodarka, a szczególnie inwestycje? Czy jesteśmy w stanie wyciągnąć z tego kryzysu jakikolwiek pozytywny wniosek, wypracować jakąś nową ideę, która sprawi, że architektura będzie jeszcze lepiej służyć ludziom? Mam wielką nadzieję, że tak się stanie i że wyjdziemy z epidemii silniejsi i mądrzejsi na przyszłość – podsumowuje Oskar Grąbczewski z katowickiej pracowni OVO Grąbczewscy. Tomasz Żylski

Tekst jest skróconą wersją artykułu, który opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej na początku kwietnia.