W Kuryłowicz & Associates zdalnie pracuje już 70% zespołu. Do biura przychodzą przede wszystkim osoby mające dzieci w wieku szkolnym. Do pracy potrzebna jest odpowiednia przestrzeń i cisza, a o to w warunkach domowych najtrudniej – mówi Ewa Kuryłowicz, która wraz z częścią zarządu nadal codziennie dojeżdża do siedziby firmy na Saskiej Kępie. Podobnie jest w pracowni JEMS Architekci. Atmosfera jest wyjątkowa, większość z nas nie przychodzi do biura, pracując zdalnie. Ci co przychodzą cieszą się komfortem 30 m² na osobę i unikalnym zapachem denaturatu używanego do przemywania klamek, myszek. Nie ma dziesiątek mniej lub bardziej potrzebnych spotkań. Komunikacja na odległość działa sprawnie, chociaż te same zadania zabierają więcej czasu. Najtrudniej jest z tworzeniem koncepcji, gdzie kontakt osobisty, szkicowanie, dyskusje są niezbędne – tłumaczy Maciej Miłobędzki, jeden z partnerów w biurze JEMS Architekci, który dodatkowo, jako wykładowca na WA PW, udziela też studentom zdalnych korekt. Z drugiej strony, zdaniem Roberta Koniecznego z biura KWK Promes plusem całej sytuacji jest możliwość całkowitego skupienia się na projektowaniu. Odeszły nam wszystkie wykłady i konferencje, a przynajmniej wyjazdy. Możemy teraz prawie wyłącznie poświęcić się pracy koncepcyjnej. Komunikujemy się za pomocą Skype'a i Zooma. Mamy grupy projektowe, z których każda odpowiada za inny temat – dyskutujemy, spieramy się, tak jak przedtem. Nawet udało nam się zrobić zdalnie dwa konkursy – wyjaśnia. Inne plusy dostrzega Marcin Brataniec z Pracowni Architektury eM4: Teraz w biurze siedzę sam i koordynuję pracę zdalną. Mam trochę więcej czasu na sprzątanie, a sprzątanie to zawsze sprawdzanie wagi rzeczy i czynności, więc traktuję to poważnie. Niewiarygodne co można mieć wokół siebie, stare baterie, wezwanie do usunięcia braków, szkic czegoś, co dawno temu wydawało się genialne, przeterminowany klej...
Niestety, to dopiero początek pandemii w Polsce. Samorządowcy informują, że niektóre miejskie inwestycje na pewno będą opóźnione. Pod koniec marca władze Białegostoku zapowiedziały, że wstrzymują wszystkie nowe realizacje, które nie są finansowane z Unii. Cięcia w inwestycjach planuje też m.in. stołeczny ratusz. Tę zmianę zauważają przede wszystkim biura, które – jak A2P2 architecture and planning – pracują głównie dla klientów publicznych. Po ogłoszeniu pandemii liczba przetargów spadła o połowę. Urzędy musiały szybko przeorganizować pracę, więc odczuwalne są opóźnienia w decyzjach administracyjnych. Konsultacje społeczne, którymi między innymi się zajmujemy, zostały albo przesunięte albo… organizujemy je zdalnie – 18 marca przeprowadziliśmy prawdopodobnie pierwsze w Polsce konsultacje on-line dla Dąbrowy Górniczej – zdradza Monika Arczyńska z A2P2. Z kolei Katarzyna Głażewska z warszawskiej pracowni plus3architekci uważa, że trudności mogą mieć zwłaszcza duże biura. Rok 2020 zapowiadał się dla nas fantastycznie: w grudniu wygraliśmy konkurs na liceum w Wesołej, w styczniu na płocką filharmonię. Miały ruszyć nasze budowy Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i Narodowego Muzeum Morskiego w Łebie. Trudno dziś przewidzieć, jaki będzie los tych inwestycji. Atutem jest na pewno fakt, że jesteśmy średniej wielkości firmą, zatrudniającą 17-20 osób, i zawsze jakąś pracę sobie zorganizujemy. Gorzej w dużych biurach, gdzie koszty są proporcjonalnie większe. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś opracowywał temat, który rysowało 10 architektów i inwestor podejmie decyzję o jego wstrzymaniu? Nie sądzę, aby w dobie kryzysu ktoś był w stanie utrzymać te 10 miejsc pracy. Kryzys nie ominie jednak także mniejszych firm, na co zwraca uwagę Monika Arczyńska: Największe wyzwanie widzimy w planowaniu pracy na kolejne miesiące – nieprzewidywalność sytuacji rynkowej uniemożliwia podejmowanie decyzji. Małym firmom trudniej będzie utrzymać płynność finansową, a w związku z tym – obecny poziom zatrudnienia. Podobnego zdania jest Robert Skitek z tyskiej pracowni RS+: Nie będę ukrywał, że największe wyzwanie widzę obecnie w utrzymaniu pracowni i wszystkich pracowników. Jeśli taka sytuacja potrwa dłużej, inwestorzy mogą przesuwać swoje plany, a tym samym zlecenia na projekty – mówi.
Architekci w przeważającej mierze są jednak dobrej myśli. Przyznają, że budowy zwolniły, ale nadal trwają. Na niektórych przekłada się poszczególne fazy prac, lecz są kontynuowane – mówi Ewa Kuryłowicz. Podobnie twierdzą m.in. Maciej Miłobędzki, Robert Konieczny czy Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak. Część z projektów toczy się od dawna, część dopiero startuje. W trakcie realizacji jest kilka budynków wielorodzinnych w Krakowie, zagospodarowanie terenów pod zamkiem w Dobczycach. Dobiegają końca budowy obserwatorium astronomicznego w Niepołomicach i niewielkiej plomby w centrum miasta, nad brzegiem Wisły – wymienia Kazmierz Łatak. Staramy się pracować tak jak dotąd. Wywiązujemy się z terminów, budowy się posuwają, prowadzimy nadzory, uzupełniamy dokumentację o rysunki warsztatowe, jak gdyby nigdy nic – mówi Piotr Śmierzewski z pracowni Analog. Marta Sękulska-Wrońska, partner w WXCA i prezes warszawskiego oddziału SARP podkreśla, że jedną z najważniejszych recept na kryzys jest zachowanie pozorów normalności: Tam, gdzie jest to tylko możliwe, chcemy dać poczucie inwestorom, że choć świat stanął na głowie, to my stoimy mocno na ziemi. Koordynacje projektów prowadzimy on-line i ta formuła okazuje się zaskakująco owocna. Szczególnie, jeśli mówimy o inwestycjach poza Warszawą – w trakcie jednej telekonferencji jesteśmy w stanie więcej tematów przeprocesować niż w trakcie niejednego spotkania. Nasi inwestorzy są dla nas dostępni, więc wszystkie wątpliwości możemy rozwiązywać na bieżąco. Budowy – Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Historii Polski na warszawskiej Cytadeli – na ten moment są kontynuowane. Z Dubaju doszły nas wieści, że światowa wystawa EXPO 2020 najprawdopodobniej zostanie przełożona o rok. Zdaniem Roberta Koniecznego sztuka polega na tym, żeby dostosować się do każdej sytuacji. Właśnie rozpoczyna się realizacja naszego muzeum w Ostrawie. Granice są zamknięte, więc żeby przeprowadzić nadzory autorskie będziemy musieli bazować głównie na połączeniach on-line. Na szczęście na miejscu mamy naszych partnerów i czeskiego kolegę z zespołu, który ma za to odpowiadać. Jesteśmy detalistami, szczegóły mają dla nas ogromne znaczenie, a podobne rozwiązanie już testujemy na jednej z budów – nasz wykonawca zainstalował mnóstwo kamer, dzięki którym będziemy mieli stały podgląd na postęp i jakość prac – mówi. Katarzyna Głażewska z plus3architekci zwraca z kolei uwagę na coraz wyraźniejszy odpływ pracowników ze Wschodu. Na budowach sytuacja może wkrótce ulec zmianie, ponieważ wyjechało wielu pracowników ukraińskich i białoruskich. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak wiele prac wykonywali nasi wschodni sąsiedzi. Teraz na pewno wielu wreszcie to dostrzeże – mówi.
Epidemia koronawirusa to w architekturze sytuacja bez precedensu. Trudno dziś wyrokować, jak bardzo wpłynie na branżę budowlaną i jakie dalekosiężne konsekwencje wywoła. Nie wiemy, w jakim stopniu prognozowana recesja dotknie rynek nieruchomości. Nasuwają się skojarzenia z kryzysem roku 2008. Po tamtej zapaści rynek podnosił się parę lat. Przeczuwamy, że urzędy przez najbliższe miesiące będą pracowały mniej wydajnie, ale zbyt dużo jest niewiadomych w tym równaniu, aby ktokolwiek mógł rzetelnie przewidywać najbliższą przyszłość – przyznają Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak. Trudno nie rozmawiać o potencjalnych konsekwencjach obecnej sytuacji dla branży architektonicznej. Zastanawiamy się nad tym zarówno w WXCA, jak i środowiskowo – tematowi przygląda się i SARP i Izba Architektów RP. W tej chwili w ramach tych instytucji zbieramy opinie o przeszkodach w wykonywaniu zawodu. Zamierzamy przygotować oficjalne stanowisko i przedstawić je decydentom – mówi Marta Sękulska-Wrońska. Czy epidemia zmieni sposób projektowania? Podejście do ochrony klimatu? Spekulacje nie ustają. Część komentatorów przypomina, że drastyczne wydarzenia w historii ludzkości wywoływały często pozytywne zmiany: XIV-wieczna epidemia dżumy dała początek renesansowi, a kryzys naftowy z lat 70. doprowadził do innowacji w dziedzinie energii odnawialnej. Sceptyczny stosunek do ewentualnych rewolucji w architekturze ma Maciej Miłobędzki z JEMS Architekci: Poprzednie kryzysy wprowadziły raczej kosmetyczne zmiany. Jak będzie tym razem? Czy i w jakim stopniu odżyją na przykład problemy związane z odpowiedzialnością za środowisko? Czy ma szanse chociażby dążenie do rezygnacji z kształtowania klimatu we wnętrzach za pomocą „mielenia” powietrza – system tyleż bezsensowny energetycznie, co rozprzestrzeniający bakterie i wirusy – na rzecz wentylacji naturalnej? Szczerze mówiąc, nie sądzę. W najlepszym wypadku wymyślone zostaną perfekcyjne filtry, wytwarzane w skomplikowanych technologicznie procesach. O kosztach środowiskowych ich produkcji nie będzie się mówić, za to stosowanie takich filtrów stanie się obowiązkiem, wyznacznikiem dobrego smaku i nagradzanej platynowymi odznakami troski – ironizuje. Gdyby nie epidemia, prawdopodobnie świat nie zwolniłby na tyle, żeby dostrzec wstrząsające skutki oddziaływania człowieka na środowisko. W mediach społecznościowych pojawiały się obrazy delfinów pływających w kanałach Wenecji. Mam nadzieję, że po tym epokowym doświadczeniu naprawdę dojrzejemy do zrównoważonego życia w zgodzie z otoczeniem – podkreśla Marta Sękulska-Wrońska. Architekci generalnie radzą sobie z obecną sytuacją dość sprawnie, ale wszystkich nas oczywiście nurtują liczne pytania. Jak będzie w trakcie epidemii i po niej wyglądała cała gospodarka, a szczególnie inwestycje? Czy jesteśmy w stanie wyciągnąć z tego kryzysu jakikolwiek pozytywny wniosek, wypracować jakąś nową ideę, która sprawi, że architektura będzie jeszcze lepiej służyć ludziom? Mam wielką nadzieję, że tak się stanie i że wyjdziemy z epidemii silniejsi i mądrzejsi na przyszłość – podsumowuje Oskar Grąbczewski z katowickiej pracowni OVO Grąbczewscy. Tomasz Żylski
Tekst jest skróconą wersją artykułu, który opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej na początku kwietnia.