Gdy na fali entuzjazmu towarzyszącego ustrojowej transformacji Anda Rottenberg inicjowała utworzenie w Warszawie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, jako potencjalną lokalizację siedziby tej instytucji wskazywała Powiśle – gmach na terenie byłej elektrowni miał zaprojektować Frank Gehry. To, co niespełna kilkanaście lat temu wydawało się fantazją ekscentrycznej kuratorki, właśnie się wydarzyło, w symboliczny sposób Muzeum wraca nad Wisłę. Jednak, choć nowy pawilon stoi w odległości zaledwie kilkuset metrów od tamtej lokalizacji, wszystko – zarówno budynek, jak i jego szeroko rozumiany kontekst – wygląda już zupełnie inaczej. By przyciągnąć do siebie widza, Muzeum nie potrzebuje dziś także spektakularnej architektury, wykorzystuje raczej na wiele sposobów zastaną sytuację.
Zaprojektowany przez Adolfa Krischanitza pawilon to z jednej strony manifest pragmatyzmu, z drugiej, budynek nie jest pozbawiony wyrafinowania – plan przypomina geometryczną łamigłówkę, gdzie połowę powierzchni zajmuje sala ekspozycyjna, połowę rozlokowane symetrycznie funkcje pomocnicze. W tak przemyślanej strukturze projektant wnętrz ma niewiele do roboty, jeśli tylko potrafi poskromić własne ego. Można powiedzieć, że udało się to połowicznie – o ile kawiarnia została odtworzona niemal dokładnie według projektu Krischanitza, o tyle przestrzeń holu wejściowego musiała być zaprojektowana na nowo, by zgodnie z wymaganiami obecnego użytkownika pełnić też funkcję okazjonalnego audytorium. Sama sala wystawowa pawilonu jest porównywalna wielkością i gabarytami do głównej sali przyszłego budynku MSN na placu Defilad – zatem realizowane tu wystawy będą niejako projekcją przyszłości i pozwolą zespołowi MSN-u na oswojenie się z pracą w tej skali. Pierwsza aranżacja nowej przestrzeni w równym stopniu odnosi się do dzieł znajdujących się na wystawie, jak i do samego budynku. Ekspozycja nie ma więc charakteru konfrontacyjnego, stara się łagodnie wpisać w zastaną przestrzeń, podkreślając jej największe atuty, choć system wolno stojących ścian ekspozycyjnych stanowił dla nas spore realizacyjne wyzwanie.