Ostatni rok przyniósł znaczące przemiany stylu pracy biurowej. Dająca się ludzkości we znaki pandemia jest ważnym, ale nie jedynym czynnikiem przemian w środowisku wielkomiejskiej pracy. Zanim jeszcze sytuacja epidemiologiczna wymusiła znacznie zwiększenie dystansu pomiędzy ludźmi w sensie najzupełniej fizycznym, w świecie biurowców słowo: „uelastycznienie" odmieniało się przez wszystkie przypadki. Chodziło wówczas nie tyle o elastyczne podejście do godzin i miejsca wykonywanej pracy, ile elastyczne zasady najmu powierzchni biurowych. Uzależnienie pracowników od mobilnych narzędzi i coraz bardziej swobodne podejście do miejsca wykonywania pracy obserwowaliśmy już w poprzedniej dekadzie. Kilka lat temu pytałem prowokacyjnie, czy będziemy płakać, jeśli z biur znikną stacjonarne komputery (Od Mordoru do start-upu. Nowe miejsca pracy, „A-m" 3/2016). Dziś jeszcze nie zniknęły, ale często stoją wyłączone. Ekwiwalentu za zużyty prąd i przepływające internetem dane domagają się za to coraz częściej osoby wykonujące swoje zawodowe obowiązki z domu.
Koniec tradycyjnego modelu
Do wybuchu pandemii system pracy w wielkomiejskich ośrodkach dobrze oddawał ukuty w połowie ubiegłego wieku paryski bon mot przedstawiający codzienność mieszkańców tego miasta: metro, boulot, dodo – dosłownie: metro, robota, lulu. Królowała praca stacjonarna, budowanie zespołów, współpraca w ramach grupy, wspólne osiąganie celów. Ostatnie dziesięciolecia to demontaż tego tradycyjnego modelu. Rozwinęło się delegowanie czynności na zewnątrz – outsourcing. W wymagających częstej mobilności zawodach zrezygnowano ze stałego miejsca w biurze na rzecz stanowisk współdzielonych, czyli tzw. hot-deskingu. W niewielu sektorach praktykowana była praca zdalna, dotyczyło to na przykład czynności wymagających skupienia, o co ostatecznie trudno było w otwartych biurowych halach. Współczesne biurowce nie były projektowane dla indywidualistów! Architektom te nowości przyniosły potwierdzenie tego, co i tak najczęściej praktykowali. Opracowywanie projektów podzlecanych na zewnątrz już sto lat temu zwano „murzynowaniem". Ekspertyzy czy badania od dziesięcioleci najczęściej zamawia się na zewnątrz, w firmach, które wykonują je zdalnie, nierzadko w innych częściach kraju. Nadzorując budowy, nie siedzi się przy własnym biurku, a pomysły na nowe koncepcje przychodzą do głowy nawet pod prysznicem.
Wydaje się, że po wybuchu pandemii architekci stosunkowo łatwo przestawili się na system pracy zdalnej, ale nie wszyscy w nim długo wytrwali. Dosyć szybko przyszło zrozumienie, jak bardzo mobilny wykonujemy zawód. Prostsze czynności, takie jak mozolne kompletowanie dokumentacji wykonawczej, może mieć miejsce gdziekolwiek, ale już uzyskiwanie niezbędnych dokumentów i pozwoleń oraz współpraca na budowach wymaga nieustannej aktywności. Nawoływania do pozostania w domach aktywni architekci musieli zignorować. W szczególności przygotowywanie nowych koncepcji wiąże się często z intensywną pracą zespołową. Jakość pomysłów kształtowanych na odległość osiąga się, w mojej ocenie, dużo mozolniej niż przy stacjonarnym działaniu zespołowym. Dużo zależy też od przyjętego stylu pracy projektowej. Przebojem ostatnich kilku lat okazał się coworking – elastyczny wynajem przygotowanego środowiska biurowego (inaczej: biuro serwisowane), gdy np. niezbędna jest praca indywidualna bądź zespołowa na krótki termin. Ten trend stawał się w Polsce coraz bardziej popularny. Działo się tak, ponieważ wzrosła mobilność polskich pracowników, a część firm potrzebuje przestrzeni biurowych jedynie raz lub dwa razy w tygodniu. Wynajem krótkoterminowy może mieć kilka odmian. Istnieje możliwość wynajmowania całych biur w pełni umeblowanych i obsługiwanych przez wyspecjalizowane firmy, można wynająć także pojedyncze pokoje, sale szkoleniowe lub konferencyjne. Rosnącą popularność zyskał nawet wynajem pojedynczego biurka w open space i praca w jednym pomieszczeniu z gronem nieznanych ludzi. Daje to możliwość kontaktu z innymi przedsiębiorcami, wymiany poglądów, nawiązywania współpracy lub zwiększenia współzawodnictwa między podmiotami gospodarczymi. Coworking szybko stał się tematem zainteresowania inwestorów. Do przygotowania takiej oferty z reguły wystarczają jedno lub dwa piętra biurowca. Ten model wymaga, co prawda, większej ilości czasu i środków na obsługę powierzchni, niemniej przy odpowiednim obłożeniu pozwala na zwiększenie rentowności całego projektu. W czasach zarazy ekonomiczne przetrwanie modelu biur serwisowanych wymusiło konieczność błyskawicznego przekonania ich klientów, że w takich miejscach można bezpiecznie prowadzić działalność. Przestrzenie coworkingowe często bazowały na niestandardowych pomysłach wnętrzarskich. Ich twórcy przodowali w instalowaniu pomysłowych mebli, zasłon, ekranów, kokonów, „akwariów" zapewniających separację od innych. Niektóry odnaleźli się w pracy z domu. W ten sposób można pozbyć się uciążliwych dojazdów, unikać biurowych kostiumów, ograniczyć bezpośredni kontakt z ludźmi, za którymi się nie przepada i przebywania w przestrzeniach, na które nie ma się realnego wpływu. Trzeba za to pogodzić się z utratą części prywatności. Praca zdalna jest trochę jak przynoszenie pracy do domu: stres i zmęczenie potrafią zepsuć atmosferę i domowy komfort.
Biurowiec nowej generacji
Inwazja śmiercionośnego wirusa zbiegła się w Polsce z prawdziwym wysypem biurowców nowej generacji. W Warszawie, bezpośrednio wokół stacji metra Rondo Daszyńskiego w 2020 i 2021 roku, już działają lub właśnie otwierają się cztery nowe kompleksy biurowe składające się z wysokościowców. To Skyliner (projekt: APA Wojciechowski), The Warsaw Hub (projekt: AMC Chołdzyński), Generation Park (projekt: JEMS Architekci), Warsaw Unit (projekt: PBPA Projekt). W obrębie sąsiednich kwartałów ulic powstały nieco niższe wieże: Mennica Legacy Tower (projekt: Goettsch Partners) i Chmielna 89 (projekt: Cavatina Architects). W odległości kilometra, przy Dworcu Centralnym, do końca roku otworzyć ma się kompleks Varso (projekt: HRA) zwieńczony wieżą (projekt: Foster + Partners), która przewyższy paryską Wieżę Eiffla i londyński The Shard. W Łodzi powstała Brama Miasta (projekt: Medusa Group), Hi Piotrowska (projekt: PRC Architekci) i Monopolis (projekt: Grupa 5). We Wrocławiu trwa budowa Centrum Południe (projekt: APA Wojciechowski) i City Forum (projekt: SRDK Archicom Studio Śródka). Kolejne podobne inwestycje biurowe nie zostały zatrzymane. Firmy wykonawcze ponoszą spore ryzyko, bo absencja chorobowa pracowników musi zostać wszelkimi sposobami ograniczona, aby nie doszło do zakłóceń, które prześladowały przedsięwzięcia infrastrukturalne (przez ognisko wirusa czasowo zatrzymano np. drążenie warszawskiego metra). Jednak według danych firmy doradczej JLL, popyt na nową powierzchnię biurową w 2020 roku spadł w samej Warszawie o ponad jedną trzecią. Wśród inwestorów biurowców co najwyżej mówi się o czasowym spowolnieniu prac, bądź przesuwaniu terminów oddania niektórych budynków do użytkowania.
Pandemiczna sytuacja stwarza czasem pretekst do renegocjacji umów najmu. Wskutek rozpowszechnienia się pracy zdalnej część biurek może pozostawać przez dłuższy czas pusta. W poprzednich kilku latach zapotrzebowanie na nowe, coraz większe biura nieustannie rosło. Tak jak samochody, nowe biurowce w Polsce „puchną". Powierzchnie poszczególnych pięter często przekraczają już 2000m2, na każdym z nich pracować może po 100-200 osób. Co jeśli w pracy jest dziennie tylko kilka z nich? Dla menadżerów pustawe biura to widok smutny, dla pracowników niekoniecznie. Jeśli część pracuje zdalnie, reszta może zyskać na zapewniającym epidemiologiczne bezpieczeństwo rozgęszczeniu. Nowe budynki w związku z tym oferują nieoczekiwany komfort: dużo otwartych, funkcjonalnych przestrzeni. Być może to zachęta do większej wydajności w pracy?
Opanowywanie niezwykłej sytuacji zmusza też do zwracania pilnej uwagi na higienę i bezpieczeństwo. Przeciwnik jest niewidzialny. Nie wystarczą, tak jak na budowie, zabezpieczenia w formie kasków, masek i kamizelek odblaskowych. Niezbędne dla utrzymania w zdrowiu zespołów są dodatkowe benefity – uelastycznienie czasu pracy czy kolejne udogodnienia w biurze. Najnowocześniejsza powierzchnia biurowa, choć projektowana kilka sezonów wcześniej, stara się je zapewnić. W sytuacji zagrożenia zdrowia przewagę daje jej już sama nowość. Jest nieużywana, nie trzeba odkażać jej po innych. Komfortowe, pandemiczne miejsca pracy, to możliwość korzystania z większych przestrzeni ułatwiających zachowywanie dystansu społecznego. Przestronne hole wejściowe przypominają czasem wypełnione usługami i sklepikami galerie. Przeszklone lobby sięgają nierzadko wysokości czterech kondygnacji. Czasem stosowane są systemy fasad pozwalające na całkowite otwarcie na zewnątrz w ciepłym sezonie – wtedy umożliwia się pracę na świeżym powietrzu, bez ryzyka, że wirusy będzie przenosił zamknięty obieg klimatyzacji. Wabią w tych wnętrzach wysokiej jakości materiały budowlane i dekoracyjne. Zmywalne i łatwe w utrzymaniu naturalne marmury i granity z najdalszych stron świata. W kontekście bezpieczeństwa pracowników ślad węglowy takich okładzin okazuje się mniej ważny. W użyciu są także panele imitujące stal nierdzewną – sprawiają wrażenie niemal tak aseptycznych, jak narzędzia chirurgiczne. Aby uniknąć wrażenia zbytniej szpitalnej sterylności stosuje się „zielone ściany" o jak największej, jednolitej powierzchni. Tworzą one, najczęściej w parterach, wyjątkową strefę relaksu. Wrażenie aseptyczności osiągać można wykorzystując specjalne oświetlenie zewnętrzne budynków, najczęściej ich korony i podcieni – zimne światło przypomina barwą źródła stosowane w lampach ultrafioletowych, wiruso- i bakteriobójczych.
Wąskim gardłem komunikacji wewnętrznej są windy. W biurowcach każda z nich przeznaczona jest zazwyczaj dla co najmniej kilkunastu osób. Przy ograniczeniach w podróżowaniu co najwyżej we dwoje wygrywają te budynki, które zapewniają dużą liczbę i odpowiednią szybkobieżność wind. W wieżowcach jest ich zazwyczaj kilkanaście. Najlepiej, gdy oprócz dostępu do podziemnych garaży, tworzą też połączenia przez podziemny łącznik ze stacją metra. Pozwala to na maksymalne ograniczenie kontaktów z przypadkowymi osobami.
Podróżowanie po miastach rowerem ma w dobie pandemii same plusy. Unika się ryzyka tłoku w komunikacji zbiorowej, a wysiłek fizyczny wiązany jest ze zdrowym stylem życia. Współczesne miejsca pracy muszą oferować przyjazne rozwiązania dla entuzjastów jednośladów. A to nie tylko dostęp do ścieżek rowerowych i zadaszone miejsca do parkowania, ale też specjalne dodatkowe funkcje. Niezbędne stają się przebieralnie z natryskami czy stanowiska warsztatowe. Zdrowie wspomagać może także wewnętrzny klub fitness, choć taka działalność komercyjna podlega przeciwzakaźnym restrykcjom. Ze względu na groźby okresowych restrykcji dobrze jest, gdy przestrzeniom dla wydarzeń kulturalnych, spędzania czasu wolnego i relaksu towarzyszy otwarty taras na świeżym powietrzu. W budynkach wysokich może to być skybar z tarasem i widokiem na miasto. Biurowiec, który współtworzy przestrzeń publiczną, może także korzystać z przepisów stanowiących, że na terenie zieleńców nie trzeba używać maseczki. Korzystne wydaje się gromadzenie w takich budynkach nawet większej liczby punktów handlowo-usługowych, lecz należy unikać formatu galerii handlowej, która podlegać może obostrzeniom w użytkowaniu. Nie da się wszak pracować, gdy w pobliżu nie ma miejsca, gdzie można nabyć kawę i kanapkę. Wygląda na to, że tradycyjny kontakt budynków z ulicą ma w czasach odgórnych ograniczeń szereg zalet. Ułatwianie ruchu pieszego wokół i wewnątrz kompleksów,a także tworzenie pasaży publicznych z zielenią sprzyja aktywności fizycznej, tamuje stres, pozwala nawet na pracę poza zamkniętymi przestrzeniami biur. Gdy witryny handlowe i wejścia do lokali gastronomicznych usytuowane są wprost na ulicy, nie trzeba ich zamykać, jak tych w centrach handlowych. Na poszerzonych podcieniami chodnikach unikamy stłoczenia przechodniów, a jeśli jest miejsce na tarasy ogródków restauracyjnych, to już tworzą się warunki sprzyjające utrzymaniu działalności gastronomicznej.
Wszelkie funkcje przewidywane na zewnątrz, jako uatrakcyjnienie zagospodarowania terenu, pozwalają przetrwać trudne czasy izolacji. Strefy ekstensywnej zieleni wokół budynków sprzyjają odpoczynkowi i rekreacji. Elementem niestandardowego zagospodarowania terenów zewnętrznych może być choćby boisko do koszykówki. Uszanowanie istniejącej zieleni, wprowadzenie nowych nasadzeń i odpowiednio dobranej szaty roślinnej oraz regulacja gospodarki wodnej, zapewnią swoisty mikroklimat, który będzie stanowił nie tylko o atrakcyjności miejsca pracy, ale także współtworzył ekologiczną wartość organizmu miejskiego.
Unikalność poszczególnych projektów nie może już bazować wyłącznie na wyszukanych rozwiązaniach estetycznych. Architektura miejsc pracy powinna dziś dodatkowo charakteryzować się możliwością łatwego dostosowywania do obostrzeń i ograniczeń, które znienacka spadły na inwestorów i architektów. Rozwiązania projektowe i technologiczne, nawet te wykraczające swoją jakością daleko poza przyjęte w Polsce standardy, nie sięgały nigdy dotąd w sferę wymogów epidemiologicznych. Obecnie nie możemy już jednak projektować bez świadomości „pandemicznej”.
Jesteśmy świadkami szybkiego upowszechniania się nowoczesnych rozwiązań w zakresie cyfryzacji, automatyzacji i digitalizacji procesów biznesowych, a także ekologii i ochrony zdrowia. Oznaczać to może dalszą ekspansję przestrzeni nadzoru. Wszak pracę w domu często kontrolują nasze własne elektroniczne narzędzia
Prognozy
Większość z nas rzadko o tym myśli, ale w ciągu paru ostatnich dziesięcioleci udało nam się poskromić głód, zarazę i wojnę – pisał w 2015 roku, w książce Homo Deus modny współczesny myśliciel Yuval Noah Harari. W kwestiach futurologicznych przemian postpandemicznego środowiska współczesnej pracy należy chyba zachować daleko posuniętą ostrożność. Być może, pomimo oczekiwań, zmieni się bardzo niewiele. Po roku testowania różnych epidemiologicznych recept, lockdownów i dotkliwych obostrzeń najbardziej brakuje nam fizycznego bycia razem w przestrzeni publicznej.
Według badań ekspertów firmy doradczej Cushman & Wakefield, praca zdalna ujawniła kilka znaczących problemów, takich jak brak wygodnego miejsca do wykonywania obowiązków zawodowych w domu, ograniczenie interakcji społecznych mające negatywny wpływ zarówno na samopoczucie, jak i wyniki biznesowe, trudności w zdobywaniu doświadczenia, zahamowanie innowacyjności oraz kreatywności. Co więcej, podczas drugiej fali pandemii, satysfakcja z pracy zdalnej była niższa niż wiosną 2020 roku, a wskazywane trudności się pogłębiły. Z kolei według ekspertów firmy doradczej Walter Herz, do biurowców na dużą skalę wprowadzane są dziś systemy zarządzania budynkami oraz rozwiązania i aplikacje usprawniające pracę. Jesteśmy świadkami szybkiego upowszechniania się nowoczesnych rozwiązań w zakresie cyfryzacji, automatyzacji i digitalizacji procesów biznesowych, a także ekologii i ochrony zdrowia. Oznaczać to może dalszą ekspansję przestrzeni nadzoru. Wszak pracę w domu często kontrolują nasze własne elektroniczne narzędzia. Coraz większa liczba technologii i wszelkiego rodzaju czujników w nowych budynkach jest już faktem. Kamery kontrolujące przestrzenie i algorytmy sztucznej inteligencji coraz lepiej rozróżniające, gdzie są ludzie i co robią, stają się ważniejsze niż kiedykolwiek. Elektroniczny nadzór pozwala skłaniać członków społeczeństwa do bezpieczniejszych pod względem sanitarnym zachowań. Dziś jesteśmy ostrzegani przed korkami ulicznymi i złą pogodą, jutro może przed rozwijającym się epidemicznym ogniskiem. Ten niuans postępu technicznego rodzi pytania, jak zapewnić przejrzystość w sferze gromadzenia i wykorzystywania danych. Jak podają analitycy Cushman & Wakefield, biura nadal będą odgrywać znaczącą rolę dla niemal wszystkich organizacji, niemniej jednak nieunikniona jest ewolucja ich roli i charakteru. Praca zdalna w stu procentach będzie rzadkością. Zajdą też zmiany w zakresie aranżacji biur. Zwiększą się wielkości powierzchni wspólnych, takich jak sale konferencyjne czy nieformalne przestrzenie spotkań, np. kawiarnie, miejsca wypoczynkowe w stylu lobby hotelowych, itp. Potwierdza to rozpoczęta właśnie w Warszawie budowa kolejnej wieży w okolicach Ronda Daszyńskiego. The Bridge to liczący 174 metry wieżowiec, którego koncepcję architektoniczną opracowała holenderska pracownia UNStudio we współpracy z PBPA Projekt (więcej w dziale Projekty, s. 15). Budynek będzie wyposażony w parking i udogodnienia dla rowerzystów (przewidziano dla nich 147 miejsc oraz szafki i prysznice). Pomyślano o ładowarkach do samochodów elektrycznych, a także dodatkowym parkingu dla elektrycznych jednośladów (rowerów i hulajnóg) z 20 miejscami do ładowania. Zostanie również wdrożony specjalny system operacyjny pozwalający na efektywne zarządzanie kontrolą dostępu oraz rozwiązania podnoszące bezpieczeństwo w razie epidemii (m. in. wirusobójcze lampy UV w windach i centralach wentylacyjnych). Na pewno chcemy dziś, aby projektowanie miejsc pracy przyszłości opierało się na teorii zrównoważonego rozwoju, a ekologia i zachowanie środowiska naturalnego stały się kluczowymi celami gospodarki. Dodatkowo wielu z nas jest przekonanych, że to zmiany klimatyczne, spowodowane emisją gazów cieplarnianych, są prawdziwym zagrożeniem i wyzwaniem, a nie pandemia, która przeminie tak jak przemijały dawniej zarazy.