Sztuka w Tychach

i

Autor: archiwum serwisu Rzeźba abstrakcyjna, proj. Antoni Hajdecki, 1975. Fot. Patryk Oczko/serwis prasowy

Sztuka w Tychach - wystawa

2015-10-29 11:25

Odbywającej się latem tego roku wystawie Tychy. Sztuka w przestrzeni miasta towarzyszyła monografia o tym samym tytule. Prezentowany na ekspozycji i w książce przegląd dziesięcioleci zmiennej tyskiej sztuki i architektury pozwalał nabrać dystansu do własnych kategorycznych gustów, wymogów funkcjonalnych i projektowych decyzji – recenzja Agaty Twardoch.

Tychy to jedno z wyrosłych po drugiej wojnie polskich miast o planowo kształtowanej urbanistyce i architekturze. Decyzja o budowie satelitarnego względem Katowic, stutysięcznego ośrodka dla napływających pracowników śląskich kopalń zapadła w 1950 roku, a już rok później, jeszcze przed ukończeniem planu generalnego Nowego Miasta Tychy, w pracowni Miastoprojektu zaczęły powstawać projekty kolejnych zespołów mieszkalnych: pierwszego, ukończonego w 1956 roku osiedla A pod nadzorem Profesora Tadeusza Teodorowicza- Todorowskiego, i następnych, oznaczanych alfabetycznie, autorstwa Kazimierza Wejcherta i Hanny Adamczewskiej-Wejchert. Więcej o tych założeniach, które stanowią rewelacyjny przegląd następujących po sobie nurtów polskiego myślenia o architekturze mieszkaniowej, można przeczytać w napisanej przez małżeństwo Wejchertów książce Jak powstało miasto (Pergamon 1995). Wystawa w Muzeum Miejskim w Tychach zatytułowana Tychy. Sztuka w przestrzeni miasta (15 maja – 31 sierpnia) i monografia książkowa o tym samym tytule, stanowiły nie tylko uzupełnienie tej klasycznej pozycji z dziejów Tychów, ale także interesującą narrację – alternatywną historię opowiedzianą przez pryzmat towarzyszącej budowie miasta sztuki. Sztuka ma naturalne miejsce w przestrzeni miejskiej i nie jest zbędnym dodatkiem, a elementem bazowym, definiującym i uwarunkowanym kulturowo. Tak jak zmieniała się architektura tyskich osiedli, tak samo ewoluowała forma i rola prac artystów: najbardziej doceniona, o wyznaczonej oficjalnie funkcji nadawania architekturze znaczeń (architecture parlante), była sztuka w socrealistycznym osiedlu A.

Sztuka w Tychach

i

Autor: archiwum serwisu Aranżację wystawy w Muzeum Miejskim w Tychach stworzył Łukasz Błażejewski. Fot. Agata Twardoch

Na pewnym etapie jego budowy na wystrój, akcenty plastyczne czy małą architekturę, przeznaczone było niemało, bo 2% wartości inwestycji. Mające monopol na zlecenia, Państwowe Przedsiębiorstwo Pracowni Sztuk Plastycznych rozdzielało zlecenia pomiędzy twórców należących do Związku Artystów Plastyków, którzy następnie realizowali wkomponowane w przestrzeń osiedla prace, najczęściej ideologicznie poprawne (np. rzeźba murarki, tzw. przodownicy pracy, Stanisława Marcinów z 1955 roku czy pochodzące z tego samego roku sgrafitto z młodzieżą ZNP Zygmunta Acedońskiego), ale także o charakterze ozdobno-informacyjnym (np. zespół płaskorzeźb nad wejściami do budynków zrealizowany pod kierunkiem Stanisława Marcinowa, 1955). Sztuka na tyskich osiedlach jest różnorodna, czyli także zabawna oraz wielofunkcyjna. Nadaje charakter przestrzeni publicznej i nie zawsze jest to, jak w przypadku osiedla A, charakter oficjalny. Miasta potrzebują bowiem sztuki miejskiej na wysokim diapazonie, ale też codziennej i oswajalnej, takiej jak pomnik trzech niedźwiadków, na który wspinają się kolejne pokolenia tyszan (Augustyn Dyrda, 1962), czy pomnik Walki i Pracy, nazwany po latach Żyrafą i zamieniany w gitarę podczas festiwali muzycznych (Augustyn Dyrda, 1975). Prezentowany na wystawie i w książce przegląd dziesięcioleci zmiennej tyskiej sztuki i architektury pozwalał nabrać dystansu do własnych kategorycznych gustów, wymogów funkcjonalnych i projektowych decyzji. Pozwalał także dostrzec dwie prawdy, że najbardziej dezaktualizuje się sztuka zaangażowana oraz, że „nic nowego pod słońcem”. Na początku lat 60. w parku Niedźwiadków nieznany autor tnąc i łącząc tani, łatwo dostępny materiał – betonowe elementy prefabrykowane – stworzył rewelacyjną kompozycję przestrzenną, która wykorzystywana mogła być także jako plac zabaw. DIY i upcycling sprzed pięćdziesięciu z górą lat.

Sztuka w Tychach

i

Autor: archiwum serwisu Partyk Oczko, Tychy. Sztuka w przest rzeni miast a, Muzeum Miejskie w Tychach 2015. Na okładce książki fragment mozaiki z elewacji Teatru Małego. Autorzy: Janusz Włodarczyk i Franciszek Wyleżuch, 1964

Wystawę warto było zwiedzić dla odbycia dwóch podróży sentymentalnych. Pierwsza była zarezerwowana dla tyszan i osób z Tychami związanych: to wędrówka po nieistniejących już obiektach, mozaikach, kompozycjach, detalach architektonicznych i rzeźbach. Na szczęście, jak pisze Patryk Oczko, kurator ekspozycji i autor książki, wartość tutejszych akcentów plastycznych została już doceniona. Coraz więcej obiektów, szczególnie na osiedlu A, poddawanych jest renowacji, a miejski Program opieki nad zabytkami miasta Tychy na lata 2015-2018 może zapewnić ochronę pozostałym. Druga podróż to wyprawa do świata zapomnianej (nieistniejącej już?) techniki. Na wystawie panował klimat jak w klinice chorych sprzętów Pana Kleksa: zdjęcia wyświetlało się za pomocą starych rzutników marki Krokus czy Diapol. Własnoręczne przesuwanie kasetki ze slajdami i towarzyszący im charakterystyczny odgłos stanowiły prawdziwy generator wspomnień dla wszystkich urodzonych przed 1989 rokiem. W kontekście utraconych elementów plastycznych szczególnie żal monumentalnych zewnętrznych mozaik i malowideł, które powstawały od lat 60. do końca 70. Ich popularność wynikała ze stosunkowo niskich kosztów wykonania – w tym okresie pula przeznaczona na sztukę zmalała do 1% wartości inwestycji. Decyzje o umiejscowieniu mozaiki podejmowali zazwyczaj architekci odpowiedzialni za budynek, następnie zapotrzebowanie przekazywano do wspomnianego już wcześniej PPPSP. Zdarzało się, że sami architekci zajmowali się projektem i realizacją (np. elewacja Teatru Małego, projekt: Janusz Włodarczyk, realizacja: Janusz Włodarczyk, Franciszek Wyleżuch, 1964), większość jednak prac wykonywali artyści plastycy (duet Franciszek Wyleżuch i Stanisław Kluska, Anna Szpakowska-Kujawska czy Ewa Surowiec-Butrym). Zewnętrzne mozaiki i malowidła, które szczególnie źle zniosły upływ czasu, warunki atmosferyczne i wreszcie modę na styropianowe docieplanie elewacji, odpowiadały na odczuwany przez wszystkich lęk przed idącą w parze z prefabrykacją uniformizacją. Wystawa czynna była do końca sierpnia, nadal jednak warto sięgnąć po książkę Patryka Oczko.