Tadeusz Tołwiński 1887-1951. Architekt. Urbanista. Twórca Polskiej Szkoły Urbanistyki

i

Autor: archiwum serwisu

Tadeusz Tołwiński 1887-1951. Architekt. Urbanista. Twórca Polskiej Szkoły Urbanistyki

2018-01-31 13:00

Książka Teresy Kotaszewicz przypomina koleje losów projektanta, ważne realizacje i rozmach – nierzadko tylko teoretyczny – jego myśli urbanistycznej. Mówi o rodzinnym podglebiu tych idei: współpracy z ojcem, Mikołajem Tołwińskim, a także o silnym, naturalnym związku z polską elitą intelektualną. Tom jest klasyczną monografią architekta: życiorys, dokumenty, projekty, bibliografie prac własnych i innych. Autorka pokazuje też cenne pamiątki, w tym nieznane prywatne fotografie – recenzja Hanny Faryny-Paszkiewicz.

Tadeusz Tołwiński jest najbardziej znanym polskim urbanistą łączonym głównie z próbami zastosowania w Polsce idei Miasta Ogrodu. Był także architektem, lecz przede wszystkim pasjonowała go organika miasta i mądra ingerencja w nią, to znaczy uchwycenie balansu między zabudową a potrzebami współczesnego mu społeczeństwa. Dziś, gdy przyglądamy się jego projektom, widać jak dalece intrygowały go rozwiązania arterii komunikacyjnych. Skupiał się przede wszystkim na wielkich polskich aglomeracjach – w ich formie doczesnej, ale i wizjonerskiej. Przy czym nie były to wizje z gatunku science fiction. Spośród nich może tylko jego niezrealizowane, poświęcone Mickiewiczowi wileńskie Forum Chwały Wieszcza mogłoby narzucić centrum miasta pompatyczną skalę. Tymczasem proponowany przez niego i Ignacego Drexlera Wielki Lwów i Kraków, także Wielka Warszawa, a potem „małe” Zakopane, Ciechocinek, Kalisz, Grudziądz, osada dla pracowników kopalni Niemce, podwarszawskie Ząbki czy mało znana wizja centrum Sztokholmu zachowywały swój lokalny i historyczny kręgosłup, a regulacje Tołwińskiego nadawały im porządek i rytm. Intuicyjnie wyczuwał, że polska architektura początku XX wieku ma już własny rys i wymiar, ale gubi ją i osłabia nieporadna, bo nakładana epokami na siebie, nieadekwatna do współczesnych potrzeb siatka ulic.

Co ważne, nie eksperymentował na zastanych, historycznych strukturach. Ich regulacje dotyczyły udrożnień, a osady podwarszawskie widział w roli współczesnych nam „sypialni”, lecz zawsze w wersji zabudowy jednorodzinnej. Skorzystał wtedy z własnych doświadczeń po wielomiesięcznym pobycie w Stanach Zjednoczonych. Początek zawodowej kariery Tołwińskiego wyznaczyły pomyślne wiatry: jeszcze podczas pierwszej wojny światowej współzakładał Politechnikę Warszawską (gdzie później kierował Katedrą Budowy Miast), a następnie Towarzystwo Urbanistów Polskich. Z czasów dwudziestolecia międzywojennego pozostawił Warszawie, prócz wielkiej idei Miast Ogrodów, regulacji Żoliborza, Ząbek, Podkowy Leśnej, zamysłu rozwoju Młocin czy Targówka, dwie znamienite architektoniczne pamiątki – zachowawczy, w duchu baroku epoki Wazów, gmach szkoły im. Stefana Batorego i wyniosły, godny nowoczesnego miasta, budynek Muzeum Narodowego. Książka przypomina koleje losów projektanta, ważne realizacje i rozmach – nierzadko tylko teoretyczny – jego myśli urbanistycznej. Mówi o rodzinnym podglebiu tych idei: współpracy z ojcem, Mikołajem Tołwińskim, a także o silnym, naturalnym związku z polską elitą intelektualną. Tom jest klasyczną monografią architekta: życiorys, dokumenty, projekty, bibliografie prac własnych i innych. Autorka pokazuje też cenne pamiątki, w tym nieznane prywatne fotografie Tołwińskiego. Włączone do książki – szkoda, że tylko fragmentarycznie – jego listy i notatki nadają faktom kolorytu, przybliżają człowieka (np. własnoręczny opis strasznego przypadkowego postrzału podczas grabieży, który przyczynił się do przedwczesnej śmierci architekta). Zmarł w 1951 roku, gdy, jak na ironię, wielkie polskie miasta dźwigały się z ruin i wiedza tej klasy urbanisty była na wagę złota.

Treść książki osłabia spora liczba redakcyjnych niestaranności: drobnych, lecz irytujących błędów, łącznie ze zmieniającą sens literówką w tytule (!) podstawowego dzieła Tołwińskiego, gdzie w przeszłości zamieniono na w przyszłości (Urbanistyka. Tom I – Budowa miasta w przeszłości). Brak także indeksu nazwisk, elementu niezbędnego w opracowaniu o ambicjach naukowych.