Od zarania dziejów architektura mierzy się z kontekstem. Z kontekstem czasów, ekonomii, technologii, budżetów, czy lokalizacji. Projekty domów, jak żadna inna architektura, manifestowały ideę, bywały eksperymentem, stając się nierzadko ikonami i wzorcami dla kolejnych pokoleń architektów i inwestorów. Dom własny Jeana Prouvé, Villa dall'ava Rema Koolhaasa, Anty-Villa Brandlhubera, czy zaprojektowany przez Davida Adjaye Mole House, to moje osobiste wzorce. Kiedy w 2004 roku, przeprowadzałem swoją rodzinę do dawnej lampiarni w Bytomiu, na dachach KWK Dymitrow strajkowali grupowo zwalniani górnicy, zaś w księgarniach bestsellerem była pozycja Katalog domów typowych. Zachłyśnięci propozycjami, inwestorzy przebierali w niezliczonych przykładach, starając się wpasować swoje rodziny w uformowane przez rysowników rzuty, przekroje i elewacje. To nic, że czasem do domu trzeba było dopasować działkę, pożegnać się z babcią, której program nie przewidział, a kredyt na dom nie zakładał stromego dachu.
Musiało upłynąć trochę czasu, aby tę pozycję zastąpił Netflix z tytułem Najbardziej niezwykłe domy świata. To tu dziś mierzymy swój potencjał, ambicje oraz wyobraźnię. Dom w Będzinie, nagrodzony Grand Prix Architektury Śląska 2018 roku, jest zmaterializowaniem filozofii życiowej inwestorów. Projektanci z biura Jojko + Nawrocki, jak notariusze, spisali przestrzenny testament rodziny ze Śląska. Krajobraz, budżet, marzenia rodziców oraz dzieci architekci uformowali w przestrzeń. Powstał dom dla rodziny. Nie trzeba było niczego wpasowywać, niczego tracić, niczego naciągać. Powstał dom szczery, dla szczerej rodziny, zaprojektowany przez szczerych twórców. Niezamierzonym efektem tej kreacji stał się manifest, który słowom: najbardziej, niezwykle, przeciwstawia słowa: dobre, zwyczajne. Lepsze zawsze będzie wrogiem dobrego, a rodzina zawsze opisywać ma dom, nigdy odwrotnie. Przemo Łukasik