Polemika do Podcastu Miejskiego

Proces projektowania Placu Orła Białego to eksperymentalne wykluczenie

2024-05-17 13:27

Czy proces partycypacji prototypowania nie został wykorzystany przez polityków i urbanistów o takich ambicjach do rozmywania odpowiedzialności, zaniechania inwestycji i budowania popularności politycznej? Po pięciu latach od unieważnienia konkursu w Szczecinie udało się nie wydać pieniędzy na rewitalizację i uniknąć kolejnej krytyki przemiany przestrzeni publicznej. Udało się zmienić „decyzję” w „debatę"

Publikujemy odpowiedź prezesa szczecińskiego SARP, Karola Nieradki, architekta i urbanisty, na kwietniowy odcinek Podcastu Miejskiego „Architektury-murator” „Emocje urbanistyczne. O uczuciach towarzyszących zmianie w miejskiej przestrzeni”.

Szanowna Redakcjo,

Z ogromną uwagą wysłuchałem wywiadu redaktora Artura Celińskiego z urbanistą i filozofem Pawłem Jaworskim oraz wiceprezydentem Szczecina Danielem Wacinkiewiczem. Merytorycznie poprowadzony, nie pomijający trudnych pytań wywiad i w dużym stopniu wyczerpujący perspektywę części zaangażowanych w rewitalizację osób. Z uwagi na fakt, iż moje nazwisko i list środowiska architektów w wywiadzie padały wielokrotnie chciałbym móc się merytorycznie odnieść do części wypowiedzi Państwa gości.

Na wstępie chciałbym podziękować prowadzącemu, panu Arturowi Celińskiemu za dociekliwość i dziennikarski profesjonalizm, tak nieczęsty we współczesnych mediach. Pomysł omówienia przypadku placu Orła Białego jako pewnego punktu odniesienia do szerokiej rozmowy o partycypacji i prototypowaniu uważam za słuszny, dlatego chciałbym go poszerzyć o kontekst pozostałych interesariuszy. Poszerzona dyskusja będzie mogła w ten sposób stać się uniwersalnym, a nie tylko lokalnym przykładem.

„Wyłączająca inkluzywność” szczecińskiej partycypacji

W całym wywiadzie wyczuwalna jest pewna walka starego, eksperckiego, z nowym, społecznym i innowacyjnym. Swoista atmosfera zrzucania „demiurgów przestrzeni” z piedestału, proponując w zamian inkluzywność i dialog. Wrażenie potęgują określenia, że środowisko architektów uznaje coś za brzydkie, nieładne, nie uświęcone przez profesjonalistów, albo o urbanistyce nie mogą mówić tylko architekci. Nie wprost, ale jednak procedura konkursowa omawiana jest jako ta, która wyczerpała się w tym przypadku, bo narzucała rozwiązania, bez wsłuchania się w głos mieszkańców.

Pomimo wyrażonej przez pana Pawła Jaworskiego opinii, iż nie można obrażać się na krytyków rozwiązań, w istocie to właśnie w tej, w mojej ocenie iluzorycznej, partycypacji zrobiono. W całym procesie nie uwzględniono głosu ani członków sądu konkursowego z przewodniczącym sądu Jackiem Bułatem i ówczesną Zachodniopomorską Konserwator Zabytków Ewą Stanecką na czele, ani uczestników konkursu, ani jego zwycięzców, ani głosu SARP – współorganizatora konkursu, ani przedstawicieli Rady Osiedla Stare Miasto, którzy opiniowali pracę w trakcie sędziowania. Wwywiadzie ani razu nie pada też nazwisko zmarłego w maju 2021 roku Jarosława Bondara, Architekta Miasta, który odpowiedzialny był zarówno za politykę przestrzenną, proces rewitalizacyjny alei Wojska Polskiego, jak i sam konkurs na plac Orła. To pokazuje stopień marginalizacji jego funkcji, postępujący mniej więcej od 2018 roku, o czym pisałem w liście otwartym. Po śmierci Jarka Bondara funkcja Architekta Miasta został zlikwidowana. Albo więc nie zidentyfikowano prawidłowo wszystkich interesariuszy, albo celowo ich pominięto. Cytowany przez Redaktora artykuł nie krytykował więc partycypacji i prototypowania jako takiego, tylko sposób jej prowadzenia i politykę przestrzenną miasta ostatnich siedem lat.

Zamieszani w kradzież

Nie sposób nie odnieść się do kwestii krytyków wyłonionej pracy konkursowej, których określono jako bardzo duże grupy przeciwników. W istocie największy sprzeciw to udział jednej radnej, architektki zgłoszonej do konkursu (nie złożyła pracy konkursowej), której działania w ostatniej kadencji zweryfikowali mieszkańcy w tegorocznych wyborach samorządowych (3% głosów w swoim okręgu i w efekcie brak mandatu) oraz jednoosobowej inicjatywy Nowy Szczecin, której założyciel, młody prawnik, pomimo dużej rozpoznawalności w mediach społecznościowych, bezskutecznie kandydował do Rady Miasta zdobywając w 2018 roku 328 głosów (tj. 1% w swoim okręgu). To również on zgłosił zbadanie procedury konkursowej przez Urząd Zamówień Publicznych. W odpowiedzi, zgodnie z pismem zastępcy dyrektora Departamentu Kontroli Zamówień Publicznych UZP, urząd powiadomił, że nie będzie rozpatrywał zastrzeżeń w sprawie konkursu, ponieważ nie leży to w jego kompetencjach (cytat: Konkurs nie jest stricte postępowaniem o udzielenie zamówienia publicznego, a jedynie procedurą poprzedzającą wszczęcie postępowania o udzielenie zamówienia publicznego. Dopiero w oparciu o wyniki konkursu, zamawiający przystępuje do negocjacji z wykonawcą, którego praca oceniona została jako najlepsza, a następnie udziela zamówienia). Urząd Zamówień Publicznych jako organ niewłaściwy do rozpatrzenia sprawy jej nie badał, a jedynie w celu przeprowadzenia analizy stanu faktycznego została ona przekazana według właściwości do delegatury CBA w Szczecinie. CBA nie zgłosiło żadnych zastrzeżeń. Mówienie więc o działaniach CBA w tym konkursie przypomina dowcip o „złodzieju”, który albo ukradł, albo jemu ukradli, ale wszyscy zapamiętali tylko, że „był zamieszany w kradzież”.

Pozostali interesariusze krytykowali nie wyniki konkursu, tylko ograniczenie ilości miejsc postojowych, dojazdy do posesji, brak wizjonerskości zwycięskiej koncepcji, czy fakt spożycia obiadu przez sąd konkursowy w jednej z dwóch restauracji przy placu Orła Białego, której rzekomo właściciel jest znajomym prezydenta. Pretekstem stał się fakt, że konkurs wygrał zespół ówczesnego prezesa SARP (laureat wielu innych konkursów architektonicznych). Konkurs organizowany był przez Gminę Miasto Szczecin a SARP był partnerem i delegował sędziów, w tym, zgodnie z obowiązującą w oddziale zasadą, zamiejscowego przewodniczącego, w tym przypadku Jacka Bułata z oddziału SARP Poznań. Tutaj przyznać należy, że brak czujności w kwestii formalnej ówczesnego prezesa SARP dał pretekst do zaatakowania całej procedury. Pomimo tego, swoistą weryfikację zaufania środowiska Marek Orłowski przeszedł podczas Walnego Zebrania członków SARP w 2019 roku, uzyskując największą liczbę głosów do Kolegium Sędziów Konkursowych, którego jednogłośnie został przewodniczącym. Dyskusję o tym, czy prezes lokalnego oddziału SARP (nierzadko wybitny architekt), ma prawo startować w konkursach współorganizowanych przez macierzysty oddział pozostawiam na inną okazję. Wydaje się jednak, że nie powinno się wykluczać architektów z dorobkiem z tego grona. Procedury jednak muszą zostać przejrzyste i prezes nie może uczestniczyć w organizacji i tworzeniu warunków konkursowych.

Eksperymentalne wykluczenie

Bardzo trudno mi uznać za inkluzywne i szerokie rozpoznanie problematyki placu wobec deklaracji jego lidera, który mówi w wywiadzie: nie wiem, na ile konkurs trzymał się wytycznych konserwatorskich, trudno mi to rozstrzygnąć. Konkurs w załącznikach do regulaminu miał zalecenia konserwatorskie, projekt uchwały krajobrazowej, którego gmina nie uchwaliła do dziś, oraz raport w sprawie przeprowadzenia konsultacji społecznych, dotyczących zmian na terenie placu Orła Białego i jego okolicach. Warto podkreślić, że w sądzie konkursowym była pani Ewa Stanecka, ówczesna Zachodniopomorska Wojewódzka Konserwator Zabytków. Głośni krytycy zwycięskiej pracy podważyli nawet demokratycznie wybranych przedstawicieli Rady Osiedla Stare Miasto, których zgodnie z regulaminem, w trakcie pracy sądu, poproszono o opinię. Po zapoznaniu się z pracami i ich zreferowaniu wskazali zwycięską pracę OS Architekci jako tę, która w największym stopniu odpowiada ich potrzebom. Ich głos i zaangażowanie zostały zignorowane decyzją o unieważnieniu konkursu.

Każda debata o przestrzeni kończy się dyskusją o miejscach postojowych

Dużym nadużyciem i potwierdzeniem braku wnikliwej analizy wieloletnich procesów sprzed unieważnienia konkursu jest powtarzanie, że praca konkursowa zakładała utrzymanie ruchu samochodowego na placu. Na stronach „Architektury-Murator” przeczytać można do dziś:

W odniesieniu do dominującej na części placu funkcji parkingowej (...) zamawiający widzi potrzebę i możliwość ograniczenia lub częściowego zamknięcia placu dla ruchu samochodów, w tym znaczące ograniczenie lub całkowite wyeliminowanie parkowania w obszarze placu Orła Białego – czytamy w regulaminie. Pierwszą nagrodę jury przyznało zespołowi Orłowski Szymański Architekci. Praca w umiejętny oraz czytelny sposób proponuje podział placu na trzy obszary funkcjonalne: wyłączony z ruchu samochodów plac związany bezpośrednio z fontanną Orła Białego, przestrzeń wystawowo-ekspozycyjną oraz park wraz z autorską koncepcję ukształtowania terenu, układem ciągów pieszych i indywidualnie zaprojektowanymi siedziskami – uzasadniali sędziowie.

W istocie projekt proponował po raz pierwszy w historii całkowite wyłączenie placu z ruchu kołowego, pozostawiając techniczną możliwość przejazdu po skraju placu bez wyróżniania nawierzchni drogowej. Z całą pewnością nie narzucał utrzymania ruchu samochodowego na placu, a na wspominanej w audycji sesji Rady Miasta autorzy zadeklarowali możliwość ograniczenia ruchu oraz likwidacji miejsc postojowych w zachodniej części przy skwerze. Nawet pobieżne spojrzenie na projekt potwierdza, że w żadnym stopniu nie zmieniało to idei przewodniej zawartej w koncepcji. Pretekst ten po prostu wykorzystano i sztucznie wyolbrzymiono w fali krytyki.

Ambicje vs rzeczywistość

Zgodzę się z opinią pana Pawła Jaworskiego, że konkursy przez swój anturaż wyzwalają oczekiwanie zaproponowania przełomowej wizji. Tutaj wyzwoliły ją jednak raczej w odbiorcach niż uczestnikach. Warunki konkursu, wytyczne konserwatorskie, historia miejsca, jego kontekst i charakter spokojnego placu otoczonego instytucjami, a nie dziesiątkami restauracji, skutkowały stonowaną koncepcją zwycięskiego zespołu, która w swej istocie mało „przełomowej wizji” nie odbiega od propozycji przedstawionej trzy lata później przez pracownię Palmett. Specyfika Szczecina polega na tym, że nigdy nie posiadał jednej, centralnej przestrzeni, którą mieszkańcy mogliby nazwać „rynkiem”. Reprezentacyjnego, rozległego placu, najlepiej z ratuszem, przy którym tętni życie kawiarniane. Wokół placu Orła Białego znajdują się niemal wyłącznie opustoszałe po południu budynki użyteczności publicznej (siedziby banków, szkoły muzycznej, uczelni wyższej, sądu, straży pożarnej, zlikwidowanej przychodni, katedry) oraz powojenna zabudowa mieszkaniowa niskiej intensywności, z ustawionymi frontem do placu garażami w przyziemiach oraz nielicznymi usługami. To bardzo ważny, historyczny i reprezentacyjny plac z piękną barokową fontanną, który nie ma jednak zaplecza „intensywności zabudowy” i dostępnych licznych lokali w parterach. Przez ostatnią dekadę na placu utrzymały się tylko dwie większe restauracje. Stał się on jednak emanacją wszystkich ambicji i oczekiwań posiadania „prawdziwego rynku”, z licznymi turystami, kawiarniami i wydarzeniami. Tego jednak nie życzyli sobie nieliczni ludzie mieszkający przy samym placu. Zwycięska praca w sposób stonowany godziła te interesy.

Zaprojektuj i wybuduj

Deklaracje wiceprezydenta, że prototypowanie może w przyszłości wyprzedzić i uzupełniać procedurę konkursową pozostają dla mnie niezrozumiałe. Efekty prototypowania z pewnością byłyby pomocne w sporządzeniu ostatecznej koncepcji wielobranżowej i dokumentacji wykonawczej przez zwycięzcę konkursu. Skoro jednak według prezydenta prototypowanie musi nastąpić przed konkursem, to dlaczego postawiono na przetarg z kryterium najniższej ceny, którego wymogi dyskwalifikowały wszystkich uczestników wcześniejszego konkursu, a nawet wszystkie pracownie w Szczecinie i regionie (konieczność zaprojektowania w latach poprzedzających minimum 500 m2 przestrzeni publicznej objętej ochroną konserwatorską)? Z całej Polski zgłosiły się trzy pracownie (z Krakowa, Katowic i Warszawy), z których jedną zdyskwalifikowano. Zapewnienie, że nikt nie jest przeciwnikiem konkursów jako takich nie spotyka się z faktami. Od 2018 roku miasto nie zdecydowało się na procedurę konkursową w żadnym postępowaniu, zlecając prace projektowe w trybie zaprojektuj i wybuduj generalnym wykonawcom między innymi na dwunastooddziałowe przedszkole (projekt oprotestowany i anulowany po podpisaniu kontraktu i rozpoczęciu budowy), dziesięcioddziałowego żłobka, rozbudowy modernistycznego kompleksu sportowego Szczecińskiego Domu Sportu i kilku innych dużych inwestycji kubaturowych.

Przy udziale szczecińskiego oddziału SARP rozstrzygnięto niedawno konkurs na zagospodarowanie Rynku w Trzebiatowie. Osobiście i kilkukrotnie zabiegałem, aby przed konkursem lub w trakcie jego sędziowania zaangażować lokalną społeczność, aby uniknąć konfliktu interesów w tym najważniejszym, historycznym miejscu Trzebiatowa. Zamawiający być może nie zdawał sobie sprawy jak wielkie może to być zagrożenie, ale mając doświadczenie z placu Orła uczulaliśmy, że taki scenariusz również jest możliwy. W tym przypadku to zwycięski zespół z warszawskiej pracowni JAZ+ Architekci zapewnił zamawiającemu profesjonalną obsługę procesu partycypacyjnego. To w wyniku tego konkursu wyłoniono nie tylko najlepszą pracę, ale też najlepszego projektanta. Uczestniczyłem w otwarciu wystawy pokonkursowej i konsultacjach społecznych tego projektu. Profesjonalne i nienastawione na szybki efekt polityczny działania architektów z JAZ+ spokojnie przeprowadzają władze miasta przez niełatwe konsultacje z lokalnym biznesem i mieszkańcami. To świetny przykład konkursu, w którym partycypacja nastąpiła dzięki wyłonieniu dobrego projektanta i pozwoliła rozwinąć koncepcję, a nie związała ręce projektantowi zanim zaczął projektować. Pracownia Palmett niestety nie miała tego komfortu, co skończyło się krytyką o „estetyzacji” i podobieństwie do pierwotnego projektu autorstwa OS Architekci.

Pieniądze i zakres rewitalizacji

W cytowanym przez Redaktora artykule nie krytykowałem wysokości wynagrodzenia za pracę ekspertów, w tym pana Jaworskiego, tylko cel wydawania tych środków przy jednoczesnym braku wynagrodzenia za pracę pięciu z trzynastu pracowni projektowych, które otrzymały nagrody i wyróżnienia w konkursie. Około pięćdziesiąt osób za uczciwą pracę dla Miasta nie otrzymało żadnego wynagrodzenia, choć nie były odpowiedzialne za unieważnienie procedury. Po wielu latach procesu sąd orzekł o konieczności wypłacenia dwukrotności pierwszej nagrody zwycięzcom konkursu. Gmina odwołała się od wyroku. Proces trwa zarówno w sprawie o wynagrodzenie, jak i o bezprawne wykorzystywanie praw autorskich do zwycięskiej pracy, która była wielokrotnie prezentowana przez zamawiającego i posłużyła jako wytyczne w procesie prototypowania. Na rozstrzygnięcie poczekamy jeszcze wiele lat, a kary mieszkańcy zapłacą ze swoich podatków.

Wydaje się, że władze miasta zapomniały już, że konkurs z 2018 roku swoim zakresem obejmował dwie strefy: realizacyjną i szeroki obszar studialny. Ten pierwszy zakres realizacyjny to, oprócz placu, sąsiadująca z nim ulica Tkacka. Tutaj do dziś nie mamy nawet przetargu na dokumentację dla bardzo zdegradowanej ulicy i przestrzeni. Mieszkańcy ulicy Tkackiej również zostali poświęceni dla innowacyjnej i inkluzywnej idei prototypowania placu Orła Białego, gdzie po prawie sześciu latach od ogłoszenia konkursu wciąż brak odpowiedzi na pytanie, dlaczego w budżecie miasta na 2024 rok nie przewidziano środków na zrealizowanie nowego, kompromisowego, gotowego i dobrze przygotowanego projektu pracowni Palmett.

Wykorzystanie aktywistów

Mówiąc o swoistym „wykorzystaniu” aktywistów nie zgadywałem, czy czują się oni wykorzystani, jak sugerowali Pana rozmówcy. Władze wykorzystały ich zaangażowanie i pozytywną energię umożliwiając udział w prototypowaniu. Poczucie włączenia nie wyklucza jednak możliwości wykorzystania aktywności do innych celów. „Ludzie z placu”, o których tak chętnie mówili rozmówcy po pięciu latach od początku prototypowania, po zwolnieniu odpowiedzialnego za ten proces wiceprezydenta i wycofaniu z budżetu środków na przebudowę placu mają jednak prawo poczuć się wykorzystani i wyrazili to w piśmie do prezydenta już w styczniu 2023 roku: Budowaliśmy i malowaliśmy donice, nosiliśmy ziemię, sadziliśmy kwiaty, podlewaliśmy rośliny. Spędziliśmy wiele godzin w pracy dla Szczecina, w pracy dla Starego Miasta. Jeśli remont placu ma być przesunięty na kolejne lata, to nasza wieloletnia praca zostanie zmarnowana. Potrzebne nam jest miasto przyjazne dla pieszych, pełne drzew i roślin. Potrzebna jest nam rewitalizacja Starego Miasta. Uważamy, że rozpoczęcie remontu w 2023 roku (sic!), to spełnienie obietnicy danej mieszkańcom – i podpisują się jako „Ludzie z placu”. Te słowa piszę w połowie 2024 roku, a jeszcze raz podkreślam, że budżet na rok 2024 nie przewiduje środków na rewitalizację placu.

Stonowanym krytykiem pracy konkursowej był również w 2019 roku Piotr Czypicki ze Szczecińskiego Ruchu Miejskiego, mocno zaangażowany w działania miejskie. Tak oceniał prototypowanie w styczniu 2023 roku:

W tym wszystkim szkoda mi ludzi. Nie polityków, którzy dokleili się tam jako ojcowie przyszłego sukcesu, który dołożą do swojego politycznego portfolio. Pomijając tych, którzy wyniuchali tam swoją niszę na „zrobienie wyniku” w proces zmian zaangażowało się naprawdę sporo wspaniałych osób ze szczerymi intencjami, by coś zmienić. I fakt, że zostali nieświadomie zaprzęgnięci do miejskiej propagandy, zamiast rzeczywistych zmian w przestrzeni miasta i sposobie myślenia o nim przez władze, do wielu nie dotarł chyba jeszcze do dzisiaj.

Zieleń w donicach, czy nawet dołożony rzutem na taśmę ogród deszczowy, nie stały w sprzeczności z projektem z 2019 roku i ich obecność w aktualnej koncepcji naprawdę trudno byłoby uznać za powód, dla którego proces projektowy musiał rozpocząć się od nowa.

W związku z powyższym, naprawdę ciężko merytorycznie obronić anulowanie konkursu, by „wypracować” niemal identyczne założenia. Z punktu widzenia prawnych konsekwencji, nie mam kompetencji, by to ocenić. Z moralnego punktu widzenia natomiast wygrał zdecydowanie p. Orłowski i jego biuro, który do dziś nie otrzymał nagrody za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie. I piszę to jako krytyk zaproponowanego wówczas rozwiązania. Osobiście uważałem (i zdania nie zmieniłem), że miejsce zasługuje na nową odsłonę / historyczną zmianę, a nie na drobny lifting. Z perspektywy czasu widać jednak, że ta kosztowna zabawa w owijanie ludzi wokół palca była zmarnowaniem 3 lat i powrotem do punktu wyjścia – pisze Piotr Czypicki.

Sam proces prototypowania ocenia jeszcze surowiej. Zauważa, że kilka wariantów parkowania testowane w kilkutygodniowych odstępach w okresie wakacyjnym trudno nazwać prototypowaniem. Prawdziwego prototypowania w Szczecinie jeszcze nie było – komentuje gorzko. Wspomniany wcześniej inicjator podważenia konkursu i zawiadomienia CBA, w grudniu 2022 roku mówił: Czuję się oszukany. Szczecin zasługuje na klimatyczne, tętniące życiem Stare Miasto. Smutnym, acz śmiesznym podsumowaniem inkluzywności procesu i komunikacji z mieszkańcami jest strona internetowa miasta jemu poświęcona, na której w zakładce „Współgospodarze placu” po pięciu latach znaleźć można tylko wpis W tym miejscu będziecie mogli poznać osoby, które w sposób aktywny włączyły się i współtworzą, poprzez swoje działania, „Nowe życie placu”. Szczegóły już wkrótce. Koniec wpisu (https://placorla.szczecin.eu/wspolgospodarze-placu). Takich stron miasto stworzyło kilka. Na innej, dotyczącej najważniejszego inwestycyjnie obszaru Szczecina, ostatni wpis w „Aktualnościach” pochodzi z 2017 roku (https://lasztownia.szczecin.eu/). Brak konsekwencji, brak odpowiedniej komunikacji, wykorzystanie aktywistów do budowania popularności politycznej wydaje się tutaj ważniejszym celem niż realna rewitalizacja.

Strategia i konsekwencja

Bardzo doceniam dociekliwość Redaktora w zadawaniu pytania, dlaczego nie udało się przekonać Prezesa SARP i środowiska architektów do procedury partycypacji na placu. Częściowo odpowiedział na to pytanie sam wiceprezydent, mówiąc: nie wiem na czym polega problem, nie rozumiem idei podważania tego procesu. Jeżeli jednak profesjonalne i pozapolityczne stowarzyszenie, reprezentujące stu pięćdziesięciu swoich członków, oraz wybrany jednogłośnie na drugą kadencję w niedawnych wyborach prezes SARP nie dostrzega pozytywnych procesów planistycznych i nie rozumie strategii, to znaczy, że albo nie widzi ich efektów i konsekwencji w ich wdrażaniu, albo ich po prostu nie ma. Trudno to uznać za element konsekwentnej i inkluzywnej polityki przestrzennej.

Zawód urbanista

Urbanistą może być każdy. Po deregulacji tego zawodu w 2014 roku każdy ma prawo dopisać sobie do nazwiska „urbanista”. Wiedzę i doświadczenie zdobywa się jednak na kilku kierunkach, z których najczęstszym jest Architektura i Urbanistyka jednej z uczelni politechnicznych, którą również ukończyłem. Warto przypomnieć, że prezydent Daniel Wacinkiewicz (szanowany profesor prawa) zastąpił w 2017 roku na swoim stanowisku prezydenta, architekta i urbanistę Piotra Mynca. Od tego czasu krytyka środowiska się sukcesywnie nasilała, czego efektem był niedawny list otwarty o piętrzących się problemach i straconych szansach związanych z planowaniem przestrzennym w Szczecinie.

„Koszmar partycypacji”

Na koniec stawiam tezę do odrębnej debaty. Czy proces partycypacjii prototypowania nie został wykorzystany przez polityków i urbanistów o takich ambicjach do rozmywania odpowiedzialności, zaniechania inwestycji i budowania popularności politycznej? Po pięciu latach od unieważnienia konkursu w Szczecinie udało się nie wydać pieniędzy na rewitalizację i uniknąć kolejnej krytyki przemiany przestrzeni publicznej. Udało się zmienić „decyzję” w „debatę”. Ten sam los spotkał plac Nowy w Krakowie. Konkurs na przebudowę wygrany przez pracownię Lewicki Łatak anulowano i również rękami pana Pawła Jaworskiego przeprowadzono prototypowanie. Kto był niedawno na placu Nowym wie, że ta przestrzeń łaknie ładu i rewitalizacji, którego miasto skutecznie unika.

Jak pisze Markus Miessen w książce Koszmar partycypacji, partycypacja stała się skrajnie popularna wśród polityków, pragnących się upewnić, że zamiast tworzyć krytyczne treści, mogą posłużyć się narzędziem, które samo w sobie odbierane jest jako krytyczne podejście.

Karol Nieradka

architekt, urbanista

____________________

Prezes SARP o/Szczecin

Fakty i źródła:

Polecany artykuł:

Podcast miejski
Szkoła budowania: Dom z poddaszem użytkowym