Wywiad z architektem

Architektura troski i buntu: rozmowa z Alejandro Araveną

2023-10-11 15:59

„Rozpaczliwie potrzebujemy wysokiej jakości wiedzy, na podstawie której będziemy mogli projektować zrównoważone przestrzenie, także dla przyszłych pokoleń” – mówi Alejandro Aravena. We wrześniu ten ceniony chilijski architekt i aktywista po raz pierwszy gościł w Polsce.

We wrześniu po raz pierwszy w Polsce gościł znany architekt i społeczny aktywista Alejandro Aravena, założyciel pracowni Elemental z Santiago de Chile. Na zaproszenie firmy Geberit Polska Chilijczyk wygłosił wykłady dotyczące projektowania zorientowanego na problemy społeczne (w Warszawie, w pawilonie wystawowo-konferencyjnym SARP przy ul. Foksal i w Krakowie, w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha). W prezentacji podzielił się kulisami swojej, początkowo akademickiej, eksperymentalnej drogi dochodzenia do nowatorskich rozwiązań projektowych. Wspomniał też o konieczności stawiania potrzeb użytkownika ponad zaspokojeniem ego projektanta. Poruszył m.in. problematykę projektowania partycypacyjnego, ograniczeń i możliwości realizowania architektury społecznej korzystającej z publicznych dotacji, a także trwałości zrównoważonej architektury – osiąganej przez elastyczność funkcjonalną.

Kwestia zapobiegania ubóstwu i wykluczeniu społecznemu (dotykających np. mieszkańców południowoamerykańskich slumsów) zilustrowana została koncepcją udostępniania gotowych projektów na wolnej licencji (co budzi niejednokrotnie kontrowersje w środowisku architektów). Aravena dzielił się doświadczeniami związanymi z procesem czerpnia inspiracji, generowania i opracowywania pomysłów oraz często zbyt szybką chęcią definiowania form budynków. Podkreślał, że kluczowe jest formułowanie trafnych pytań przed projektowaniem i myślenie o długofalowych skutkach interwencji budowlanych. Przypomniał o znaczeniu dostępu do publicznych przestrzeni i komunikacji dla wspierania równości obywateli i zapobiegania segregacji chociażby na tle majątkowym. Podkreślał, że nieodzowne w posiadaniu domu jest poczucie przynależności do wspólnoty lokalnej i miejsca zamieszkania, które gwarantuje odpowiedzialne zachowania i elementarne bezpieczeństwo.Warszawskie spotkanie rozszerzono o serię prezentacji lokalnych projektantów i działaczy (z Polski, Ukrainy, Czech i ze Słowacji) oraz inicjatyw pomocowych, związanych z działalnością architektoniczną, po którym prelegent wziął udział w dyskusji z publicznością.Partnerem wydarzenia było Stowarzyszenie Architektów Polskich SARP. Spotkanie przyciągnęło tłumy uczestniczących (i wywołało ożywioną rozmowę podsumowującą).

Spotkanie z Alejandrem Araveną w pawilonie SARP w Warszawie

i

Autor: Bartek Barczyk

Joanna Koszewska: Jakie jest Pana pierwsze wrażenie z Warszawy? Jak postrzega Pan odwiedzone przestrzenie publiczne i czym różnią się one od tych w znanych Panu innych miastach?

Alejandro Aravena: Pierwsza rzecz, która przyciąga uwagę, to częstotliwość występowania parków i terenów zielonych. Ma to ogromne znaczenie, ponieważ wartość miasta mierzona jest dostępnością przestrzeni do życia oraz tym, jak można w nim spędzać czas za darmo. Oczywiście podstawą jest rodzimy grunt, na którym drzewa, krzewy i trawy rosną same. Wysokiej jakości przestrzenie w mieście stanowią punkt wyjścia dla tworzenia warunków życia na odpowiednim poziomie. Po przyjeździe przechadzałem się wzdłuż brzegu Wisły. To wspaniałe, gdy jesteśmy w stanie wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu w mieście, aby stworzyć wysokiej klasy przestrzenie publiczne, w których spotykają się ludzie. Tu, nad rzeką, trudno odgadnąć kim są i skąd pochodzą (współdzielący przestrzeń jako równi sobie użytkownicy). Nie ma klasowej segregacji. Stwarza to okazję do społecznej integracji. Jeśli możecie trafić na siebie na równych warunkach, to – mimo możliwych różnych konfliktów – macie większe szanse na życie w zgodzie.

JK: W odniesieniu do architektury posługuje się Pan postulatem formy otwartej na zmiany (incremental architecture). Jak stosuje Pan to pojęcie w swojej praktyce projektowej?

AA: W architekturze zwykle musimy pracować w bardzo trudnych warunkach, z ograniczonymi zasobami. Brakuje czasu i pieniędzy, aby zapewnić to, co byłoby przyzwoitym, odpowiednim standardem zarówno dla domów, przestrzeni publicznych, jak i infrastruktury. Gdy trzeba działać w kontekście niedoboru, warto jest odpowiedzieć na różne potrzeby za pomocą otwartego systemu. Pozwoli to z czasem osiągnąć to, czego nie można było wprowadzić od razu, z powodu ograniczonych funduszy publicznych.W przypadku mieszkalnictwa, jeśli dany kraj czy odpowiedzialne za budownictwo ministerstwo nie są wystarczająco bogate, aby zapewnić to, co jest odpowiednie dla rodziny z klasy średniej, odpowiedzią może więc być system oparty na projektowaniu rozwojowym. Dzięki niemu powstają formy i struktury budynków, które z czasem mogą zostać ukończone czy rozbudowane wedle zmieniających się w czasie potrzeb użytkowników.

JK: W kwestii miejskich przestrzeni posługuje się Pan postulatem urbanistyki otwartej na zmiany. Jak rozumieć termin urbanistyka przyrostowa (incremental urbanism)? Jak stosuje Pan to pojęcie w swojej praktyce projektowej?

AA: Oznacza to, że w mieście przyszłości, z rosnącym zapotrzebowaniem na zagospodarowanie przestrzeni, system może stopniowo, w miarę upływu czasu, reagować na nowe wymagania. Mając system przyrostowy, ma się większe szanse na dalsze dostosowywanie go do ciągle zmieniających się realiów. W przypadku już istniejących nieformalnych osiedli, slumsów, w większości krajów rozwijających się, przyrostowa urbanistyka pozwala od razu wdrożyć najpilniejsze rozwiązania, a z czasem także te, trudniejsze technicznie lub bardziej kosztowne. Przykładowo ogromnym problemem w slumsach są pożary. Jeśli chcemy zabezpieczyć przed nimi teren, powinniśmy od razu wznosić ognioodporne konstrukcje. Procesy urbanistyczne w środowisku podstawowych warunków przetrwania trwają bardzo długo. Jeśli jesteśmy w stanie wprowadzić do już zbudowanego środowiska miejskiego rozwiązania z poza systemowej sieci, mamy do czynienia z urbanistyką przyrostową. Na osiedlach balansujących na granicy slumsu pozwala ona w przyszłości dokończyć to, co teraz nie jest możliwe. Uzupełni rozwiązania, na które początkowo nie wystarczyło czasu czy środków.

JK: Ludzie mogą samodzielnie budować indywidualne schronienia, ale trudniej o oddolnie realizowaną infrastrukturę. Często projekty infrastruktury wymagają publicznego finansowania. Czym jest, w Pana rozumieniu, dobro wspólne w mieście? Jakiej wymaga koordynacji?

AA: Dobro wspólne jest tym, czego nie mogą zagwarantować indywidualne działania jednostek zorientowanych na własny interes. Powiedzmy, że w slumsach proporcja między komunikacją – nawet nie ulicami, a alejkami – i przestrzenią prywatną stanowi 1 do 10, na każdy metr kwadratowy komunikacji przypada 10 metrów kwadratowych przestrzeni prywatnej. W miastach o dobrej jakości życia ta proporcja to 1 do 1. Jeśli ludzie myślą tylko o swoich potrzebach, nie da się zagwarantować zbiorowej korzyści. Koordynacyjna rola projektowania dotyczy tej przestrzeni publicznej, w której wspólne aktywności wymagają zapewnienia pewnych standardów. To bardzo ważne. Oczywiście na poziomie miejskim infrastruktura nie jest zależna wyłącznie od jednej wspólnoty. Musi być koordynowana na znacznie większą, często ponadlokalną skalę.

JK: Jaka jest dynamika zarządzania długimi, rozwojowymi procesami przekształceń miejskich? Co jest konieczne do ich wprowadzenia?

AA: Ważne jest, aby zrozumieć, że kryzysowym zasobem w mieście nie są pieniądze, ale koordynacja. Ktoś musi mieć szerszy obraz i zgodnie z nim wymyślić plan etapowy, aby robienie wszystkiego naraz nie skutkowało obniżeniem jakości. Prowadzi to nas do całkiem innej kwestii, a mianowicie do ram czasowych. Znaczące zmiany w miastach zachodzą w okresach znacznie dłuższych niż w administracjach lokalnej i państwowej. Trzeba więc stworzyć sposób na zagwarantowanie ciągłości i partycypacyjnego projektowania oraz pomyślnej realizacji demokratycznych procesów. Dzięki doświadczeniu wyniesionemu z naszych projektów wiemy, że ludzie, którzy uczestniczą w konsultacjach, jako przyszli użytkownicy, gwarantują ciągłość, mimo że w międzyczasie zmieniają się burmistrzowie, gubernatorzy czy prezydenci miast i krajów. Bardzo ważne jest, aby nie zaczynać od zera, gdy pojawia się nowa władza. Przy zaangażowaniu lokalnej społeczności należy kontynuować podjęte działania w długoterminowej perspektywie.

JK: Obserwujemy brak paradygmatów w kategoriach projektowania. Wszystko jest dozwolone. Wszystko można sfinansować i zrealizować. Nie ma jednej szkoły, która oficjalnie mówi, co robić. Pewne propozycje pochodzą z międzynarodowych wystaw takich jak biennale architektury w Wenecji. Jest Nagroda Pritzkera, wyznaczająca trendy w tym, co jest dobre, przyszłościowe i odpowiedzialne. Czy na świecie istnieje zapotrzebowanie na pedagogikę architektoniczną?

AA: Rozpaczliwie potrzebujemy wysokiej jakości wiedzy, na podstawie której będziemy mogli projektować zrównoważone przestrzenie dla (także przyszłych) pokoleń. Może ona pochodzić ze środowisk akademickich. To jedno ze źródeł. Także nagrody i wystawy wyznaczają kierunki, w których architektura powinna się rozwijać.

Künü – Koyaüwe, instalacja odnosząca się do konfliktu Mapuche-Chile, zaprezentowana na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji w 2021 roku

i

Autor: materiały prasowe

Alejandro Aravena chillijski architekt i aktywista społeczny, założyciel pracowni Elemental, kurator 15. Międzynarodowego Biennale Architektury w Wenecji w 2016 roku, laureat Nagrody Pritzkera (w 2016 roku), a od 2020 roku przewodniczący jury tejże nagrody.