bomba-1

i

Autor: il. Marta Skoniecka/ Materiały prasowe

ArchiTV, czyli wakacje przed telewizorem. Felieton Doroty Sibińskiej z cyklu „Bomba w toalecie”

2025-09-05 13:13

Wróćmy jednak do ruchomego obrazu. Proponuję zamienić kanał TV na YouTube. Zdecydowanie mniejsza oglądalność, znaczy niszowa, powinna przecież nieść za sobą ambitniejsze treści... To biegun przeciwny, cieszący się zdecydowanie mniejszą oglądalnością, dotyczy architektury, trwa jednak zdecydowanie powyżej trzech minut - pisze Dorota Sibińska w swoim najnowszym felietonie.

Architektura w drodze: Pszczyńskie Centrum Kultury

Nasz zawód jest w czołówce tych, w którym Polacy widzieliby swoje dzieci

Ubóstwiam wakacje w mieście. Wtedy większość inwestorów smaży się na plaży, a ja mogę spokojnie popracować, poczytać, pooglądać i posłuchać o architekturze. Z jednej z ulicznych ankiet dowiedziałam się, że najbardziej znanym polskim architektem, wymienianym tuż przed Bohdanem Pniewskim, jest moja imienniczka. Innym razem w sondażu wyczytałam, że nasz zawód jest w czołówce tych, w którym Polacy widzieliby swoje dzieci. Zaskakujące? Otóż nie, nasza profesja ową popularność zawdzięcza bowiem programom telewizyjnym i internetowym.

Czytaj także: Czy idealna architektura może być pokazana bez makijażu? Felieton Doroty Sibińskiej z cyklu "Bomba w toalecie"

Gwiazdą TV jest oczywiście Dorota Szelągowska, która stała się Magdą Gessler polskiej architektury. Najpierw jedna nad wyraz skutecznie wprowadziła krajową modę na gotowanie, chwilę potem druga na urządzanie. Jakby na to nie patrzeć, Szelągowska pokazała Polkom i Polakom jak, w prosty sposób, poprawić jakość otaczającej nas przestrzeni, ale przede wszystkim zwróciła na nią uwagę. Rola architekta została przy tym jednak wyraźnie zmarginalizowana. Podobnie sprawa wygląda w programie Nasz nowy dom, od 2013 roku prowadzonym przez znaną prezenterkę Katarzynę Dowbor, a następnie aktorkę Elżbietę Romanowską, Remont w 48 godzin w wykonaniu Tomasza Pągowskiego czy Zgłoś remont lub Weekendowa metamorfoza realizowane przez jedynego w tym gronie architekta Krzysztofa Mirucia, uchylającego rąbka tajemnicy o naszej pracy. W każdym z tych formatów podglądamy, jak wykańcza się dom, mieszkanie, pokój, a nawet mebel. Można to zrobić w trzy miesiące albo w 48 godzin, praca jest miła i sympatyczna, projekty same się robią, a wykonawcy z idealnie białym uśmiechem realizują w pocie czoła pomysły gospodarzy programów. Bajka! Nic tylko tak zarabiać na życie, myślą widzowie. 

Zmagania budowniczych-amatorów i wieloletnie procesy

Co ciekawe, w moim ulubionym od zawsze telewizyjnym Grand Designs, prowadzonym od ponad 25 lat przez Kevina McClouda, architekt też występuje sporadycznie. Oglądając zmagania budowniczych-amatorów, realizujących swoje czasem bardzo szalone i niekonwencjonalne wizje, możemy odnieść wrażenie, że nasz zawód sprowadza się jedynie do zapisywania tych wyobrażeń w sposób graficzny i ewentualnie przygotowywania materiałów dla urzędu. Prawie we wszystkich odcinkach widać, jak bardzo nie jesteśmy potrzebni społeczeństwu i jak świetne projekty może zrealizować każdy. Jakość tej brytyjskiej architektury jednak zdecydowanie odbiega od polskich standardów, na co często patrzę z nieukrywaną zazdrością. Widzimy tam, że projektowanie i budowa to złożony proces, często wieloletni. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że w Polsce pozwolenia na budowę wydawane są w trybie ekspresowym, a kto chce ponarzekać, niech sam obejrzy – będzie mu lepiej. Polecam gorąco również edycję australijską czy nowozelandzką, gdzie formalności, tak dla pocieszenia, także ciągną się latami. Pisząc o zagranicznych superprodukcjach, nie sposób pominąć seriali Najbardziej niezwykłe domy świata oraz Abstrakt, dostępnych na platformie Netflix.

Przeciwny biegun: Proponuję zamienić kanał TV na YouTube

Patrząc przez pryzmat tych programów, nasza praca nie wygląda na zbyt trudną, a co za tym idzie, wartościową. Pewnie dlatego większość rodaków woli kupić najtańszy projekt gotowy lub przyjść do architekta ze swoim pomysłem, oczekując, że ten go przerysuje, a potem podpisze. To się zdarza coraz częściej – szczególnie jeśli w prosty sposób, za pomocą AI, można wygenerować obrazki 3D, przez „projektantów online” nazywane wizualizacjami inspirowanymi. Wiele osób w sieci zarabia na wykonywaniu w ten sposób projektów wnętrz i nie są to małe pieniądze! Nasza praca cały czas jest więc z jednej strony luksusem, na który nie każdy może sobie pozwolić, a z drugiej – część klientów nie chce korzystać z naszych usług, bo zabieramy im całą zabawę i jeszcze każemy sobie za to płacić.

Czytaj także: Przepisowa karuzela. Felieton Doroty Sibińskiej: Tego trzeba doświadczyć na własnej skórze

Wróćmy jednak do ruchomego obrazu. Proponuję zamienić kanał TV na YouTube. Zdecydowanie mniejsza oglądalność, znaczy niszowa, powinna przecież nieść za sobą ambitniejsze treści... To biegun przeciwny, cieszący się zdecydowanie mniejszą oglądalnością, dotyczy architektury, trwa jednak zdecydowanie powyżej trzech minut. Oferta jest przeznaczona raczej dla boomerów, pokolenia X, ewentualnie Y (milenialsów). Tu możemy znaleźć zupełnie inne treści, formaty i przekazy. Architekt występuje zwykle jako „osoba imienna”, będąc często gościem programu. Możemy poznać go bliżej, zrozumieć, na czym polega jego praca, pojąć, co chce wyrazić poprzez formy, które tworzy.

Och! Warto obejrzeć śląski Miastoranek kolektywu AntyRama, prowadzony przez Łukasza Harata, urbanistę i socjologa, który rozmawia z przedstawicielami naszego środowiska na tematy związane z szeroko rozumianą kulturą miejską. Bardzo sympatyczny jest również cykl Domokrążcy. To niezwykłe historie domów lub mieszkań opowiadane przez ich lokatorów. Co ciekawe i rzadko spotykane, filmy z tej serii są tłumaczone na język migowy. Kolejny, zupełnie odmienny format Salon Warszawski serwuje, wraz z kolacją, Marcin Szczelina. Tu, przy jednym stole łączą się światy architektury, dizajnu i popkultury. Możemy „uczestniczyć” w takiej kolacji, przysłuchiwać się rozmowom często zupełnie obcych sobie ludzi, których integruje wspólny posiłek i gospodarz, gotujący na żywo niczym Michel Moran. W tej grupie programów rozmawia się o szeroko pojętej architekturze, o ideach i projektach.

Wymieniłam tylko kilka przykładów, nie sposób tu uwzględnić wielu innych, na pewno ciekawych i wartościowych. Mam więc do Was prośbę: przyślijcie adresy platform i programów, które warto oglądać, a jeżeli sami prowadzicie taki kanał, to się nim pochwalcie! Wasze top listy opublikujemy w następnym numerze.

Czytelnicy piszą. Komentarz do tekstu Architekci po godzinach („A-m” 08/2025)

Autorka celnie uderzyła, ocieplając wizerunek architektów i podnosząc moje poczucie wartości. Uśmiechałem się, czytając. Już na studiach na Politechnice Warszawskiej wiedzieliśmy, że nasi profesorowie są wszechstronni. To nie brak pracy, a nasza niechęć do ram nas pcha. Sam nie czuję się ograniczony słowem „architekt”. Wiedziałem, że po PW będę robił więcej niż tylko projektował budynki – wśród absolwentów są reżyserzy, artyści, biznesmeni. Dostaliśmy narzędzia do kreatywnego nadawania struktury i piękna wszystkiemu. Uczymy się materializować idee i ubierać ducha czasu. Gdyby tak nas postrzegano, byłoby trafniej. Nieważne, czy to ciasto, dom, czy łyżeczka – przedmiot jest drugorzędny. Moje ADHD to supernarzędzie. Dzięki niemu sam buduję weekendowy dom, wynajdując technologie. Tworzę nieistniejące materiały, by wpleść góry śmieci w architekturę, pomagając Ziemi. Z zespołem robimy kompozyt ze zmielonych ubrań i torebek foliowych. Czy to „po godzinach”? W świecie architektów nie ma czegoś takiego – całe dnie to tworzenie. Pamiętamy nieprzespane noce i urlopy z laptopem. Pracoholizm czy kradzież ognia z Olimpu? Zdecydowanie to drugie!

Marek Lorens

Architektura Murator Google News
Podcast Architektoniczny
Anna Cymer: Ależ to jest brzydkie!
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf