Spis treści
- Czy idealna architektura też może być pokazana bez makijażu?
- Wyobrażenie staje się równoległą architektoniczną rzeczywistością
- Szymon Wojciechowski w sprawie Przepisowej karuzeli, „A-m” 05/2025
- Mariusz Ścisło w sprawie Przepisowej karuzeli, „A-m” 05/2025
Zdjęcia w galerii przedstawiają osiedle Huebergass. Jednym z głównych założeń sesji zdjęciowej było realistyczne przedstawienie wnętrz mieszkań.
Czy idealna architektura też może być pokazana bez makijażu?
Patrzę i przecieram oczy ze zdziwienia. Jest kryzys klimatyczny, w Afryce ludzie malują dachy na biało, aby odbić promienie słoneczne i obniżyć temperaturę w domach krytych blachą, a ja czytam o malowaniu ścian na czarno i słońcu grzejącym dom wyłącznie o świcie… Nie wierzę. Serwisy internetowe oszalały. Informacja o zjawiskowym działaniu czarnej farby podnoszącej temperaturę otoczenia zalała internet. Właściciele serwisów zachwyceni – algorytm nakarmiony.
Czytaj także: Czas na nową architekturę. Dlaczego zdjęcia architektury wciąż mają tak wielką moc? Spinger, Ejsmont, Czechowicz, Celiński
Zaufanie czytelników nadszarpnięte, ale jest klikalność. To dziś się liczy. Odnalezienie rzetelnych danych w cyfrowym świecie jest niezwykle trudne. Czy nie lepiej w takim razie pisać mniej, za to mieć czas i środki na weryfikację informacji i poszukiwanie wiarygodnych źródeł? Myślę, że wielu z nas wolałoby czytać sprawdzone wiadomości. Są oczywiście portale, które tworzą własne teksty, bazując tylko na opisach autorskich, ale „czarna farba” zalała też wiele z nich. Nie chcę tu w żaden sposób nikogo obrażać, ani umniejszać niczyich zasług, zależy mi na zwróceniu uwagi na to, co czytamy, ale też, co wypisujemy o własnych projektach, bo często nasza mocno zawiła logika w połączeniu z grafomanią wprowadzają dziennikarzy, a następnie czytelników w błąd. Nagle okazuje się, że Architekt dopełnia dzieła Kopernika, wstrzymując, oprócz Słońca, naszą kochaną Ziemię.
W dzisiejszych czasach nie ma tekstu o architekturze bez obrazka, za to może być obrazek bez tekstu. Tymczasem na zdjęcia bez makijażu decyduje się coraz więcej celebrytów znanych z okładek kolorowych magazynów. Naturalna twarz bez wypełniaczy, idealne piersi bez implantów... Takie fotki biją rekordy popularności. A idealna architektura? Czy ona też może być pokazana bez makijażu? Pewnie tak, ale czy zaistnieje na okładce bez zdjęcia, któremu make-up zrobi fotograf lub grafik komputerowy? W dobie prasy obrazkowej i krótkiej informacji budynek bez makijażu nie ma szans.
Mamy więc złotą, ale przede wszystkim, chwytliwą myśl – tu przywołuję budynek pokryty magiczną czarną farbą i piękne zdjęcie. Możemy więc śmiało uznać, że właśnie ten projekt wyznaczy nowe trendy w architekturze. Raczej nie zobaczymy go w naturze, bo daleko, bo w innej dzielnicy, bo na zamkniętym osiedlu. Mamy jednak zdjęcia, możemy wyrobić sobie o nim zdanie. Będziemy szeroko komentować, wydawać osądy – i mamy do tego prawo. Najładniejsze foty wyślemy na międzynarodowy konkurs i nasz kraj zaistnieje na światowej arenie!
Wyobrażenie staje się równoległą architektoniczną rzeczywistością
Coraz częściej jestem rozczarowana tym, co czytam, co oglądam. Czuję się zmanipulowana, a nawet oszukiwana. Sama coraz częściej, zanim skomentuję, pójdę zobaczyć, zweryfikuję informację, doczytam albo pooglądam filmiki w sieci... i tu YouTube prawdę ci powie. Ostatnio w pracowni zachwyciliśmy się zdjęciami pewnych wnętrz. Uznaliśmy je za niezwykle inspirujące, zaczęliśmy się zastanawiać, czy może też powinniśmy tak myśleć o przestrzeni – subtelne kolory, ciekawe materiały, ach... Zaczęliśmy szperać w sieci, chcąc zobaczyć więcej, i wpadliśmy na filmiki nakręcone przez użytkowników tego budynku. Ach szybko zmieniło się w och... Piękne kolory ścian okazały się banalnie białe, materiały wykończeniowe najzwyczajniejsze, a czar prysł, pozostawiając zawód i rozczarowanie.
Czytaj także: Niedrogie mieszkania oddały głos mieszkańcom. Na tarasach sandały, latawce i rowery. Osiedle "dostosowuje się do człowieka"
Czy chcieliśmy zobaczyć to wnętrze? Zdecydowanie nie. Wolę żyć jego wyobrażeniem i coraz częściej, czytając o architekturze, to wyobrażenie staje się równoległą architektoniczną rzeczywistością. Coraz częściej nie mogę odróżnić zdjęcia od wizualizacji. Zastanawiam się więc, jaka jest ta współczesna architektura? A może są dwie – cyfrowa i analogowa. Z jednej korzystam, drugą oglądam. Jedna jest miła dla oka, a druga dla ducha. Z jedną obcuję zwykle samotnie, w zimnym świetle monitora, a drugą odczuwam wszystkimi zmysłami, tak jak lubię. Ta jest dla mnie prawdziwa, ta mnie inspiruje, o tej się wypowiem.
Jest wiele budynków, z którymi możemy obcować. Zachęcam do spacerów, dotykania i wąchania architektury. Żywiąc się obrazkiem, nie stworzymy lepszej przestrzeni. Od lat wracam do książek: Odczuwanie architektury Steena Eilera Rasmussena z 1957 roku oraz jej młodszej siostry – Oczy skóry. Architektura i zmysły Juhaniego Pallasmaa z 1996 roku, przywołując się do porządku i przypominając sobie, jak patrzeć na otaczający nas świat. Autentyczne doświadczanie architektury składa się ze zbliżenia się i konfrontowania z budynkiem, a nie z formalnego podziwiania jego fasady, z aktu wejścia do środka, a nie z wizualnego projektowania drzwi (...) – pisał Pallasmaa.
Zastanówmy się wspólnie, czy projektując, wybieramy formę czy treść? To bardzo trudne pytanie, napiszcie, w jaki sposób, tak naprawdę, podglądacie architekturę, i skąd czerpiecie wiedzę o tym, co nowego powstaje? Czytamy, oglądamy, a może słuchamy?

i
Szymon Wojciechowski w sprawie Przepisowej karuzeli, „A-m” 05/2025
Kiedy parę lat temu „Architektura-murator” poprosiła mnie o opowiedzenie o czterech najważniejszych dla mnie jako architekta książkach, obok pozycji o zawodzie, pasji i twórczości, na pierwszym miejscu umieściłem obowiązujące Warunki Techniczne – ową alfę i omegę, przekleństwo, biblię i źródło subtelnych egzegez każdego z polskich architektów.
Zawsze myślałem o zawartych tam, i w innych miejscach, przepisach jako o czymś nieuniknionym, co można obchodzić i twórczo interpretować, a nie zmieniać. Taki fatalizm.
Czytaj także: Czy architektura wychodzi lepiej na zdjęciach? W jaki sposób uczciwie portretować budynki w czasach Instagrama?
Dlatego podziwiam postawę Doroty Sibińskiej, która znajduje w sobie pasję i wytrwałość, by walczyć z tym pozornie nieuniknionym, w sprawach może małych, ale bardzo ważnych. Warto jednak zauważyć, że w obu przypadkach myślimy – a przynajmniej ja myślę – o przepisach jak o opresji, czymś do zwalczenia, ominięcia lub pogodzenia się, a nie drogowskazie w drodze do prostoty i klarowności. Trudno w krótkim liście ustalić przyczynę takiego stanu – myślę o niejasności i trudnościach interpretacyjnych, zmianach tam, gdzie potrzebna jest stabilność i trudność tejże samej zmiany w wypadku oczywistych nonsensów jak w sprawie Doroty. I przede wszystkim o praktycznym braku – ze względu na przewlekłość – sądowej drogi odwoławczej w razie sporu.
To wszystko sprawia, że przypomina mi się znana irlandzka modlitwa: Boże, daj mi pogodę ducha, by pogodzić się z nieuniknionym, odwagę i siłę, bym zwyciężał to, co mogę pokonać, i rozum, by odróżnić jedno od drugiego.
Mariusz Ścisło w sprawie Przepisowej karuzeli, „A-m” 05/2025
Od 15, lat jako przedstawiciel SARP, w tym uczestnik zespołów konsultacyjnych, przyglądam się „od kuchni” procesowi tworzenia prawa w obszarze naszej profesji i chociażby z tego powodu chciałbym w tej sprawie zabrać głos. Akty legislacyjne w obszarze działalności projektowej architekta stanowią ramy prawne i techniczne do wykonywanych przez nas projektów. Jeśli zawierają niedookreślenia, interpretacyjne wieloznaczności, błędy lub nieprecyzyjności, stanowią potencjalne źródło olbrzymich szkód – zarówno dla architekta, inwestora, jak i państwa. Do tego dochodzi interpretacja określeń, jakimi się posługujemy w praktyce projektowej i w planowaniu architektoniczno-urbanistycznym, z odmienną interpretacją przyjmowaną przez środowiska prawnicze, sądy pozbawione merytorycznego wsparcia profesjonalnych konsultantów czy urzędy administracji architektoniczno-budowlanej z urzędnikami bez architektonicznej praktyki i doświadczenia. To następne źródło konfliktów, generowania zbytecznych kosztów i „wspaniałe” pole aktywności dla kancelarii prawniczych.
Czytaj także: Przepisowa karuzela. Felieton Doroty Sibińskiej: Tego trzeba doświadczyć na własnej skórze
W czerwcu 2025 roku zapowiedziano opublikowanie projektu rozporządzenia o nowelizacji Warunków Technicznych w budownictwie – nasza podstawa prawno-techniczna do projektowania. To efekt pracy zespołu urzędników Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz interdyscyplinarnego zespołu konsultacyjnego powołanego przez ministra, skupiającego różnych uczestników procesu projektowego: straży pożarnej, sanepidu, ochrony środowiska, inwestorów, samorządów, inżynierów i projektantów – architektów, a także przedstawicieli zespołów ds. legislacji SARP (który reprezentuję) i IARP.
Z perspektywy mojego kilkunastoletniego doświadczenia w gremiach konsultacyjnych powoływanych dla reform prawa w obszarze budownictwa i planowania przestrzennego, mogę stwierdzić, że to była najbardziej efektywna platforma dialogu dla wypracowania definicji i zapisów usuwających niedoskonałości oraz błędy poprzednich rozporządzeń, a także wprowadzenia nowych regulacji i warunków technicznych, odpowiadających współczesnym wymogom. Efekt pracy tego zespołu w okresie od września 2024 do marca 2025 na cotygodniowych, wielogodzinnych spotkaniach zobaczymy w publikowanej wersji na stronie ministerstwa.
Zmiany, o które wnioskowaliśmy, dotyczyły m.in. takich zagadnień jak: definicja kondygnacji (nadziemnej-podziemnej) skoordynowanej z przepisami przeciwpożarowymi i zapisami ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym; doprecyzowanie i rozluźnienie odległości od granic i od budynków; place zabaw, nasłonecznienie i przesłanianie (tu duże uproszczenia przyjęte na etapie prac zespołu), formuła możliwości niespełniania warunków technicznych w obiektach zabytkowych, wytyczne dla pomieszczeń sanitarnych, ustalenie dostępności dla osób niepełnosprawnych. Część tych definicji trafi do nowelizacji Prawa Budowlanego i Ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Liczymy na poprawki w aktach legislacyjnych dotyczące ochrony środowiska i ochrony zabytków. Jak wynika z przesłanej zespołowi wersji roboczej rozporządzenia, kilka zapisów jest jeszcze do skorygowania na etapie konsultacji społecznych – w tym odległości miejsc parkowania od budynków, w szczególności przy zabudowie jednorodzinnej, co dotąd generowało ponad 60% wniosków o odstępstwa – ale mam poczucie, że wiele udało się osiągnąć.
Podzielę się również doświadczeniem z innego gremium. W ramach Głównej Komisji Architektoniczno-Budowlanej uczestniczyłem na zaproszenia ustawodawcy – ministerstwa lub Komisji Sejmowych – w zespołach konsultacyjnych przy tworzeniu reformy planowania przestrzennego, nowelizacji prawa budowlanego (w tym nowej formy projektu), korektach warunków technicznych, kształtowania przepisów dotyczących dostosowania wymogów unijnych w zakresie energooszczędności i redukcji emisji CO2 w budownictwie. Wraz z innym osobami delegowanymi z naszego środowiska (SARP i IARP) miałem możliwość konsultacji sformułowań i zapisów, które godziły intencje ustawodawcy z racjonalnością naszego doświadczania, z uwzględnieniem opinii innych podmiotów, tj. inwestorów, samorządów, straży pożarnej , sanepidu, ochrony środowiska. Dialog i wymiana argumentów pozwalała nam wypracować konsensus, tam, gdzie to stawało się możliwe. Czasami byłem tam jedynym architektem z doświadczeniem i czynną praktyka projektową.
Dobrym zwyczajem ostatnich lat było, że dla ustawodawcy SARP i IARP stały się odpowiedzialnymi partnerami w konsultacjach tworzonego prawa, w dialogu z autorami innych opinii, prezentując argumenty swojego środowiska i doświadczenia, bez obrażania się. A nie zawsze tak bywało.
Oczywiście, nie zawsze jesteśmy zadowoleni z efektów, nie wszystkie wady zapisów prawa dało się usunąć. Mieliśmy jednak znaczący udział w przeforsowaniu racjonalności zapisów w kilku istotnych kwestiach. Warto je przytoczyć, aby pokazać skalę absurdów i wynikających z tego problemów. Do najważniejszych zmian zaliczam:
- reformę prawa budowlanego z wprowadzeniem uproszczonej formy dokumentacji; Projektu zewnętrznego zagospodarowania terenu i Projektu architektonicznego do wniosku o uzyskanie pozwolenia na budowę, co przyniosło oszczędności czasu, kosztów i pracy przy kolejnych edycjach, zmianach na etapie uzyskiwania pozwolenia na budowę;
- elektronizację formy dokumentacji , wymuszoną przez pandemię i nasze wsparcie;
- ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym z propozycją Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego. Co prawda w końcowej edycji ustawodawcy nie w tej formie jak proponowaliśmy, ale główne założenia wprowadzono, a nad poprawą uchybień pracujemy;
- ustawę o ułatwieniach lokalizacji inwestycji mieszkaniowych, tzw. specustawę mieszkaniową, pierwotnie adresowaną tylko dla lokalizacji „mieszkania+”, z pogwałceniem wszelkich procedur i wpływu samorządów. Po naszej interwencji została dostosowana do wszystkich form inwestycji mieszkaniowych z pełną kontrolą procedur i kształtowania standardów przez samorządy. Szkoda, że samorządom dwa lata zajęło zrozumienie narzędzia planistycznego, jakie otrzymali i profitów wynikających z tej procedury…;
- korektę dotyczącą interpretacji intensywności w planach miejscowych; w nowych zapisach ustawy do wskaźnika liczy się tylko nadziemna,
- usunięcie błędnego zapisu o wliczaniu do powierzchni całkowitej – w konsekwencji do wskaźnika intensywności – balkonów, loggii i tarasów. Dwa lata zajęło nam tłumaczenie ustawodawcy, że taki zapis jest absurdalny, zanim wprowadził korektę;
- korektę ustawy lotniskowej – zakwestionowaliśmy nonsensowną interpretację sądów zabraniającą wydawania WZ-tek w pasie nalotu określonym w Planie regulacyjnym lotnisk (w Warszawie i okolicy skutkowałoby to zamrożeniem prawie 40% terenu miasta);
- zmianę parametrów do decyzji środowiskowej dla inwestycji z powierzchnią garażową powyżej 0,5 ha. Korekta w 2023 roku zwiększyła barierę powyższego wymogu do 1 ha.
Kilka istotnych reform prawa jeszcze przed nami. Na pewno zmian wymaga przygotowywana ustawa o ochronie zabytków, gdzie w powołanym przez panią minister zespole nie ma architektów –praktyków. Przyglądamy się też: procedowanej ustawie o pomieszczeniach ukrycia i schronach, ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym czy koniecznym korektom Prawa budowlanego. Podobnie zmian wymaga ujednolicenie stosowania znowelizowanych zapisów do „starych” planów miejscowych lub zamiennych projektów.
To wszystko, co napisałem zmierza to konkluzji, że jako architekci reprezentujący nasze środowisko w SARP i IARP powinniśmy być aktywni w konsultacjach legislacyjnych. Powinniśmy przy tym koordynować nasze opinie przed ich prezentacją na zewnątrz, chociażby po to, aby prawnicy mieli mniej pracy na etapie realizacji naszych projektów.
