Spis treści
- Przypadek 1: budki nielegalne. Niektóre stały przez całe dekady
- Przypadek 2: budki nieopłacalne. Znikają tysiącami
- Przypadek 3: budki niepożądane. W nowoczesnym mieście nie ma dla nich miejsca
Przypadek 1: budki nielegalne. Niektóre stały przez całe dekady
Listopad 2024 r. W ramach budowy tramwaju do Dworca Zachodniego pracownicy Tramwajów Warszawskich otwierają „wiecznie zamkniętą” budkę przy ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. W środku – automaty do gier hazardowych, uszkodzony zagraniczny paszport oraz „mikrokawalerka” ze śpiworem, komputerem i mikrofalówką. Wszystko to w pobazgranym graffiti, nielegalnym pawilonie, który według okolicznych mieszkańców stał w pasie drogowym od lat.
Miesiąc później Zarząd Dróg Miejskich informuje o kolejnej rozbiórce – tym razem nielegalnego kiosku wciśniętego pod zabytkową wiatę stacji kolejowej Warszawa Śródmieście WKD. Zamknięty na głucho, pokryty rdzą i bazgrołami, straszył w samym centrum miasta latami. Na podstawie archiwalnych zdjęć użytkownikom forum Skyscrapercity udaje się ustalić, że kiosk znajdował się w tym miejscu co najmniej od 1963 r., gdy otwarto samą stację. Przez ile lat działał zgodnie z prawem, a przez ile nielegalnie – nie wiadomo.
Kilkaset metrów dalej znika w grudniu 2024 r. kolejny nieczynny kiosk – nielegalna budka stojąca od lat przy samym wejściu do zabytkowego dworca Warszawa Śródmieście. Dlaczego tak późno? Przedstawiciele ZDM tłumaczą w mediach społecznościowych, że procedura usuwania takich obiektów jest pracochłonna i czasochłonna. Przyznają też smutno: „nielegalne zajmowanie pasa drogowego to plaga”.
Parę kroków dalej stoi cała gromada (czynnych) budek z jedzeniem, w tym ta najsłynniejsza – „Lussi”. Jej właściciel sprzedaje tu zapiekanki od 1991 r., w tym od wielu lat – nielegalnie, bo bez zgody na zajmowanie pasa drogowego. W lutym 2024 r. gruchnęła wieść, że słynny fast food przeniesie się do lokalu w pobliskim pawilonie dworca. Sama budka miała zostać rozebrana. W obronie uwielbianego lokalu w centrum zgromadziły się setki fanów „Lussi”, tańczono, skandowano hasła. W momencie pisania niniejszego artykułu (grudzień 2024) budka „Lussi” jak stała, tak stoi.
Przypadek 2: budki nieopłacalne. Znikają tysiącami
Po cichu, prawie niezauważenie, do historii przeszły kioski „Ruchu”. Jeszcze w 2019 r. było ich w Polsce 1333. 17 grudnia 2024 r. zamknięto ostatni. Charakterystyczne parterowe pawilony handlowe, sprzedające prasę, papierosy i drobne przekąski, kiedyś stanowiły element miejskiego krajobrazu – wydawało się – równie niezmienny, jak budki telefoniczne. I jedne, i drugie pokonał jednak rozwój technologii.
Jak poinformował w 2024 r. Orlen, obecny właściciel „Ruchu”, popularna niegdyś sieć kiosków od kilku lat przynosiła gigantyczne straty. W związku z tym podjęto decyzję o jej likwidacji. To m.in. pokłosie schyłku tradycyjnej prasy, która została niemal kompletnie wyparta przez serwisy internetowe. Po papierową gazetę przychodzą dziś już niemal wyłącznie emeryci. Przez lata znacząco spadła też liczba palaczy, a bilety komunikacji miejskiej coraz więcej osób ma w telefonie. Kioski straciły rację bytu.
Nie tylko giganci mają problemy z utrzymaniem swoich budek. Pandemia COVID-19 stanowiła wyrok śmierci dla setek małych pawilonów handlowych, których właściciele i tak z trudem znosili konkurencję ze sklepami ogólnopolskich sieci. Nawet te placówki, które nie były zmuszone zamknąć się w trakcie lockdownów, musiały radzić sobie ze znacznym spadkiem przychodów i jednoczesnym wzrostem kosztów. Wiele sobie nie poradziło. Gwoździem do trumny były najczęściej rosnące koszty energii. W mediach społecznościowych właściciele osiedlowych sklepików i warzywniaków dziękowali klientom za wspólnie spędzony czas i zapraszali na ostatnie zakupy.
W przypadku sklepów małoformatowych (mniejszych niż 300 m²) odnotowaliśmy spadek z poziomu 343 977 sklepów na koniec 2015 roku do 309 523 sklepów na koniec 2021 roku. To o 34 454 sklepy mniej, co oznacza, że zamknął się co dziesiąty sklep – podawał GUS.
Przypadek 3: budki niepożądane. W nowoczesnym mieście nie ma dla nich miejsca
W 2023 r. miasto informuje właścicieli „Kurczaka z rożna na Dolnej”, że nie przedłuży z nimi umowy. Budka z jedzeniem, działająca w tym miejscu od 30 lat, musi zniknąć. Jak podaje o2.pl, to już drugie podejście miasta do likwidacji tego pawilonu – kilka lat wcześniej właścicielom udało się uchronić swój obiekt przed likwidacją, przeprowadzając remont, który przystosował go do urzędniczych wymogów. Tym razem na amnestię nie ma jednak szans. Miasto tłumaczy, że popularna budka jest niezgodna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Musi więc zniknąć w imię porządkowania przestrzeni miejskiej. Właściciele pawilonu podejmują decyzję, że się nie ugną i wchodzą na drogę sądową. Od połowy 2024 r. „Kurczak z rożna na Dolnej” działa nielegalnie.
- Czytaj też: Ładne, bo czyste. Czyli dlaczego tak łatwo polubiliśmy nową Cepelię, a starą byliśmy gotowi burzyć
Inna część Warszawy, podobna historia. Jesienią 2024 r., w związku z likwidacją sieci kiosków „Ruchu”, ajenci prowadzący kiosk przy ul. Herbsta na Ursynowie postanawiają go wykupić i prowadzić dalej. Jak podaje haloursynow.pl, miasto odmawia im jednak przedłużenia umowy dzierżawy terenu. Powód identyczny, jak na Ochocie: nowy plan miejscowy nie przewiduje w tym miejscu handlu w ogóle. Oznacza to, że w perspektywie kilku lat likwidacja grozi działającym tu, popularnym „budkom”: kioskowi, warzywniakowi, piekarni, kwiaciarni. Co stanie w ich miejscu? Nic. Plan miejscowy przewiduje tu trawnik między parkingiem a jezdnią.
W obu przypadkach mieszkańcy okolicy protestowali, podpisywali petycje. Na próżno. Wielkie porządkowanie miasta planami miejscowymi nieubłaganie postępuje. Ideały są szczytne: walka z bałaganem, usuwanie nielegalnych obiektów, likwidacja utrwalonej na lata prowizorki z lat 90. czy 2000. Problem w tym, że estetyzacja przestrzeni miejskiej, tak w Warszawie potrzebna, odbywa się czasem kosztem mieszkańców osiedli, którzy dotąd mieli wszystko w zasięgu krótkiego spaceru. Trudno się dziwić, że, rozgoryczeni, pytają w komentarzach: czy nie dało się inaczej? Czy nie można np. zalegalizować starych pawilonów lub przebudować ich na nowe, bardziej estetyczne? Tym bardziej – dodają złośliwi – że z wszechobecnymi nielegalnymi straganami, rozstawianymi przez handlarzy przy wyjściach z metra i na rogach ulic, nikt nie walczy. W oczy kole dopiero budka.
- Przejdź do galerii: Pawilon Cepelii przed i po. Przemiana jest spektakularna