Re-inventing construction

i

Autor: Archiwum Architektury

Budowanie w służbie ekologii

2011-05-27 2:00

W Re-inventing Construction nie brakuje utopijno-teoretycznych wizji, takich jak próba przekształcenia Nowego Jorku w organizm samowystarczalny pod względem zaopatrzenia w pożywienie (...). Intrygującym wątkiem jest potępienie pasywnych technik energooszczędności. Ilka i Andreas Ruby podkreślają wysokie pod względem ekologicznym koszty produkcji materiałów używanych do budowy pasywnych domów, które w dodatku są nieprzyjazne dla użytkowników (...). Na dłuższą metę ekologia nie może być sprzeczna z ekonomią, bo dopóki wdrażanie ekologicznych rozwiązań będzie wymagało nieustających nakładów finansowych, dopóty jego zasięg będzie globalnie ograniczony.

Re-inventing construction to zbiór esejów podsumowujący konferencję pod tym samym tytułem. Mottem zjazdu, który odbył się w Meksyku w kwietniu 2010 roku, było hasło Potrójnego zera, czyli: zero paliw kopalnych, zero emisji zanieczyszczeń, zero odpadów (Triple Zero: Zero fossil energy, Zero emissions, Zero waste). Autorzy poszczególnych artykułów podejmują różnorodne tematy dotyczące projektowania i realizacji inwestycji. Łączy ich przekonanie, że wspieranie rozwoju zrównoważonego w przemyśle budowlanym to rzecz konieczna (dzisiaj budownictwo generuje ponad połowę globalnej emisji dwutlenku węgla). Szczerze mówiąc, kiedy słyszę wyrażenie „rozwój zrównoważony”, cierpną mi uszy - zaczyna swój artykuł Werner Sobek. Architekci rozprawiają o budynkach zrównoważonych ekologicznie, jak gdyby było to coś nadzwyczajnego. Tymczasem stosowanie takich zasad powinno być traktowane w ten sam sposób, co konieczność dostosowania obiektu do warunków ochrony przeciwpożarowej czy zapewnienie odpowiednio wytrzymałej konstrukcji- dodaje.

Zbiór artykułów uzupełnia ilustrowana encyklopedia wynalazków konstrukcyjnych (wdrożonych i zapomnianych), rozwiązań technicznych, ekologicznych technologii oraz organizacji społecznych zajmujących się wymianą doświadczeń projektowych. To najbardziej wciągająca część książki. Przeczytamy tu o urządzeniach służących do odzyskiwania wody z mgły, patencie na hodowlę pszczół w mieście czy włókninie zaprojektowanej na wzór niedźwiedziego futra. Zobaczymy projekt autobusu, pod którym przejeżdżać mogą samochody osobowe, zdjęcie roweru z bambusa, a także dowiemy się, jak z dostępnych w Ikei produktów stworzyć oryginalny mebel.

Większość otaczających nas budowli opiera się na konstrukcjach wynalezionych w czasach pierwszej i drugiej rewolucji przemysłowej. Wprowadzenie zmian w tej niewątpliwie najtrwalszej części budynku jest decyzją przede wszystkim ekonomiczną. Nowatorskie rozwiązania są szybko patentowane, co uniemożliwia stosowanie ich tam, gdzie byłyby najbardziej pożyteczne - w krajach rozwijających się. Zmuszone są one kopiować najbardziej popularne technologie, które często są lokalnie nieopłacalne i wymagają sprowadzania półproduktów z odległych miejsc. Projektant powinien zostać kucharzem - tworzyć z tego, co jest pod ręką – stwierdza Jeanne Gang. Ada Tolla i Giuseppe Lignano idą jeszcze dalej - specjalizują się w odzyskiwaniu nietypowych produktów przemysłu, które z różnych względów przestały być używane zgodnie z przeznaczeniem. Jako tworzywo projektowanych budynków wykorzystują kontenery, kadłuby samolotów czy dźwigi budowlane. Po 20-30 latach nieliczne obiekty służą funkcji z myślą, o której zostały zaprojektowane. Architekt powinien zatem zrezygnować z przypisanej mu tradycyjnie roli twórcy pomników, a zamiast tego stać się kuratorem ich transformacji. Dlatego ważne jest, by projektować budynki funkcjonalnie elastyczne, tak by ich przebudowa czy adaptacja wiązały się z minimalnymi stratami dla środowiska. Plan rozbiórki powinien stać się nieodłączną częścią projektu, a jej koszty muszą być zawarte w kosztorysie budowy - zauważa Werner Sobek. Przykładem takiej elastycznej realizacji jest Szkoła Architektury w Nantes autorstwa Anne Lacaton i Jeana Philippa Vassala. Architekci zaproponowali zbudowanie żelbetowej konstrukcji o kondygnacjach wysokości 7 metrów. Ciężki szkielet został uzupełniony lekką konstrukcją stalową (tu wysokość kondygnacji wynosi 3,5 metra), którą, gdy zajdzie taka potrzeba, będzie można usunąć i dostosować budynek do nowej funkcji. Inny ważny postulat brzmi: im krótsze przewidywane życie obiektu, tym lżejsza powinna być jego konstrukcja.

Najciekawszą częścią książki są właśnie opisy osobistych doświadczeń autorów, którym zdarzyło się - czy to z wyboru, czy z przypadku - tworzyć w bardzo specyficznych okolicznościach. Architekci z biura Rojkind Arquitectos zrealizowali przebudowę fabryki Nestle w Meksyku w dwa i pół miesiąca. Obywali się przy tym praktycznie bez dokumentacji - projekt powstawał na bieżąco, w trakcie budowy. Nie tylko robotnicy, lecz także inżynierowie i architekci pracowali w systemie trzyzmianowym. A wszystko po to by - jak wyszło na jaw po szczęśliwym zakończeniu inwestycji - prezydent Meksyku mógł zainaugurować budynek w odpowiednim politycznie momencie.

Architekci Sascha Zander i Christian Roth Zanderroth z Berlina zajmują się projektowaniem domów wielorodzinnych dla spółdzielni założonych przez przyszłych właścicieli. Zaoszczędzone na prowizji dewelopera środki przeznaczają na poprawę jakości urbanistycznej realizowanych zespołów. Oszczędności rzędu kilkudziesięciu procent ogólnego kosztu inwestycji pozwalają na obniżenie wysokości i zmniejszenie powierzchni zabudowy, a tym samym chociażby na lepsze doświetlenie mieszkań.

W Re-inventing Construction nie brakuje utopijno-teoretycznych wizji, takich jak próba przekształcenia Nowego Jorku w organizm samowystarczalny pod względem zaopatrzenia w pożywienie (choć sam autor przyznaje, że nie jest to możliwe do zrealizowania w stu procentach, a to ze względu na wyjątkowo wysokie wśród nowojorczyków zapotrzebowanie na kawę). Michael Sorkin proponuje kilka rozwiązań technologicznych (na przykład pionowe uprawy - vertical farming), ale wskazuje też, jakie zmiany w naszej diecie miałyby znaczący wpływ na obniżenie ekologicznych kosztów wytwarzania jedzenia. I tak masowe przejście nowojorczyków na dietę wegetariańską oznaczałoby prawie dziesięciokrotny spadek zapotrzebowania na wodę.

Intrygującym wątkiem jest potępienie pasywnych technik energooszczędności. Ilka i Andreas Ruby podkreślają wysokie pod względem ekologicznym koszty produkcji materiałów używanych do budowy pasywnych domów, które w dodatku są nieprzyjazne dla użytkowników (grube ściany, małe okna, syndrom twierdzy) i kojarzą się z ciągłymi wyrzeczeniami (niedogrzane pomieszczenia, ograniczenie zużycia wody). Czy nie lepiej skoncentrować się na obniżeniu ekologicznych kosztów pozyskania i użytkowania energii, a następnie korzystać z niej do woli?

Czytając Re-inventing Construction trudno nie zwrócić uwagi na różnice w definiowaniu tego, co nazywane jest „rozwojem zrównoważonym”. Autorzy z krajów rozwiniętych opisują swoje doświadczenia z wdrażania zaawansowanych technologicznie pro-ekologicznych rozwiązań i udowadniają, że ich wprowadzenie na całym świecie istotnie poprawiłoby sytuację naszej planety. Autorzy z krajów rozwijających się opowiadają o mniejszych i większych zwycięstwach lokalnych społeczności. Tutaj miarą sukcesu jest podłączenie do kanalizacji kilkumilionowej dzielnicy czy opracowanie rozwiązań systemowych pozwalających na budowę domu własnoręcznie przez jego przyszłych mieszkańców. To, jak bardzo są oddalone od siebie te dwa światy, nie napawa optymizmem co do perspektyw wypracowania sensownego podejścia do promowania zrównoważonego rozwoju w skali globalnej.

Budzącą największy sprzeciw częścią książki są naiwne manifesty nawołujące do jednoczenia sił w walce o dobro naszej planety. Zbyt wiele tu górnolotnych haseł i doktrynalnych wezwań (musimy, powinniśmy, jest naszym moralnym obowiązkiem). Jeremy Rifkin odwołuje się do empatii jako cechy, która uformowała nasze społeczeństwo. Jednak teza, iż neurony lustrzane miałyby sprawić, że z nowym entuzjazmem wprowadzimy w życie zasady zrównoważonego rozwoju, jest naiwna. Na luksus empatii pozwolić mogą sobie tylko kraje najbogatsze. Obecnie nie brakuje technologicznych rozwiązań wspierających zrównoważony rozwój - to co szwankuje, to ich wdrażanie. Promowanie zrównoważonego rozwoju wymaga ciągłego odgórnego wsparcia, czy to za pomocą marchewki, czy kija. Na dłuższą metę ekologia nie może być sprzeczna z ekonomią, bo dopóki wdrażanie ekologicznych rozwiązań będzie wymagało nieustających nakładów finansowych, dopóty jego zasięg będzie globalnie ograniczony. Dzisiaj nieuchronnie grzęźniemy w błędnym kole pytań bez odpowiedzi: kto podejmie decyzję?, kto uchwali?, kto skorzysta?

Sonia Prószyńska-Rządca

Re-inventing Construction, red. Ilka & Andreas Ruby, Ruby Press, Berlin 2010, s. 440

fotka z /zdjecia/re_inve__art.jpg

i

Autor: Archiwum Architektury