Cyfrowe platformy, miasto i pandemia

i

Autor: Archiwum Architektury Peter Mörtenböck i Helge Mooshammer; fot. Stefano Rossi © Peter Mörtenböck Helge Mooshammer

Cyfrowe platformy, miasto i pandemia

2021-08-27 14:18

Pandemia przyspieszyła nowy podział miejskich ról. W miejsce rządów, które nie były w stanie zaspokoić różnych potrzeb w czasie lockdownu, kiedy ludzie nie mogli wychodzić z domu, pojawiły się platformy cyfrowe. Weszły w tę lukę i zajęły quasi-rządowe pozycje. Autorzy książki Platform Urbanism and Its Discontents oraz wystawy w austriackim pawilonie na tegorocznym biennale w Wenecji o wpływie na miasto internetowych graczy, takich jak Google, Uber czy Airbnb.

Michał Stangel: Wasza książka, ale też wystawa w pawilonie austriackim na tegorocznym biennale architektury w Wenecji, dotyczą intrygującego zjawiska, które określacie jako Platform Urbanism. Chodzi o urbanizm cyfrowych platform internetowych. Dyskurs o wpływie internetu na miasta toczy się od ponad ćwierć wieku. Można wspomnieć choćby książkę Billa Mitchella: City of Bits (1995), czy takie projekty, jak wirtualny parkiet dla giełdy w Nowym Jorku autorstwa Asymptote Architecture (1997). Wielu badaczy prognozowało zmiany w miastach wynikające z rozwoju internetu i technologii cyfrowych. Dziś jednak, gdy korzystamy z mediów społecznościowych, a platformy cyfrowe – Uber, Airbnb czy Pyszne.pl – organizują nam coraz więcej dziedzin życia, pojawia się wiele nowych aspektów tego zagadnienia. Czym jest więc platform urbanism? Jak można by zdefiniować to zjawisko?Peter Mörtenböck: Gdy spojrzymy wstecz, cofniemy się o jakieś 20 lat, zauważymy jak wiele nadziei wiązano z wykorzystaniem technologii cyfrowych i nowych mediów w sferze miejskiej. Książki, które ukazały się na przełomie tysiąclecia, były pełne optymizmu. Ich autorzy podkreślali społeczne korzyści zastosowania takich technologii. Dziś niektóre pomysły sprzed dwu dekad wydają się nazbyt romantyczne, np. punkty dostępowe do internetu w ławkach miejskich... Takie rzeczy okazały się niepotrzebne, ponieważ mamy dziś WiFi. W latach 80. mówiliśmy o globalizacji, potem idea globalnej wioski przekształciła się w smart city, a smart city przerodziło się w coś innego, w rodzaj urbanizmu, którego kontury jeszcze się w pełni nie ujawniły.

Helge Mooshammer: Zaproponowaliśmy termin platform urbanism, aby opisać sposób, w jaki technologie platform internetowych przecinają się z procesami kreowania przestrzeni miejskiej. Uważamy, że trzeba spojrzeć na szersze ramy tych zmian. Na przykład jeśli chodzi o zjawisko smart city, gminy współpracują z prywatnymi firmami i kupują usługi od operatorów. Obecnie jednak relacje te uległy ogromnej transformacji, ponieważ to dostawcy usług cyfrowych stali się inicjatorami rozwoju nowych dzielnic. Nie są już jedynie producentami technologii. Władze miejskie na całym świecie otrzymują projekty, w których kluczową rolę odgrywa infrastruktura cyfrowa i sztuczna inteligencja. Jednym z ciekawszych był projekt Quayside w Toronto, realizowany przez powiązaną z Google spółkę Sidewalk Labs. Miał to być pięciohektarowy zespół zabudowy planowany „od internetu w górę" – z pomocą inteligentnych technologii, materiałów i procesów. Ta propozycja została porzucona w zeszłym roku z powodu niepewności na rynku nieruchomości wywołanej przez pandemię. Ale projektowanie nowych enklaw miejskich zgodnie z wymogami usług opartych na danych, takich jak czujniki kierujące autonomicznymi samochodami, systemy metadanych budynków wspomaganych przez sztuczną inteligencję oraz monitoring środowiska, jest spełnieniem marzeń firm informatycznych – marzeń o specjalnie zaprojektowanych społecznościach miejskich, które generują dane, a z ich użyciem można testować i wdrażać nie tylko nowe produkty i technologie, ale także nowe struktury zarządzania.

KUP DOSTĘP