Zaślepka na obiekt leadowy Architektura

i

Autor: Archiwum Architektury

Janusz L. Dobesz: Dom Polski

2013-01-18 14:06

Lekturę należy raczej traktować jako swobodny wykład dla słuchaczy, którym nie obcy jest obraz polskiej architektury, ale i popis szukania konotacji dla słowa pozwalającego w tak elastyczny sposób mówić o krainie ludzkich siedzib i ich wielofunkcyjności - pisze Hanna Faryna-Paszkiewicz o książce Janusza Dobesza, historyka sztuki, wykładowcy Politechniki Wrocławskiej, publicysty

Dom polski Janusza Dobesza to książka umykająca zaszufladkowaniu. Nie jest monografią, ani syntezą, nie ogranicza się do jednej epoki czy stylu, nie dotyczy estetycznie zidentyfikowanego obszaru. Wiele wskazuje na to, że pomysł autora zasadzał się na skojarzeniu słowa dom z jego implikacjami istniejącymi w języku polskim. Ułożenie ich w pewien ciąg porządkujący dało mu szerokie pole do erudycyjnego popisu i pozwoliło spojrzeć w sposób niemalże przekrojowy na wielość zjawisk w polskiej architekturze. Polskiej dlatego, że dom funkcjonuje w naszym języku w wyjątkowo szerokim zakresie. Istnienie w angielskim rozbieżnych słów home i house już ograniczyłoby taki zabieg. Ale nasz dom, podobnie jak niemiecki Haus, w zestawieniu z innym określeniem tworzy całą gamę nowych pojęć. Treść książki z jednej strony wynika więc poniekąd z wieloznaczności rzeczownika zawartego w tytule, z drugiej zaś z interpretacji tego słowa: skojarzeń, implikacji, może także nadmiaru, z jakim stosujemy go w polskim języku. Dom jest przede wszystkim sensu stricte siedzibą, czymś co ma cztery ściany i zadaszenie, co chroni, osłania, daje poczucie bezpieczeństwa. Funkcje takie spełniały groty skalne, zwykłe domy, kamienice, wille, miejskie rezydencje czy pałace. Mieszkalny charakter jaskini i rezydencji nadaje więc ich wnętrzom to samo pojęcie domu i kojarzy się z intymnością, izolacją od zewnętrznego świata i doświadczeniem zamknięcia się „od wewnątrz”. Ale w rozumieniu autora domami są także szpitale, więzienia, klasztory, koszary i cmentarze. Bo obecność w nich człowieka czyni automatycznie z każdego budynku ów tytułowy dom. Jednocześnie w języku polskim rzeczownik dom zestawiony z innym rzeczownikiem albo przymiotnikiem może być domem: pańskim, Pańskim, kultury, publicznym, wczasowym, Aktora lub Kolejarza, Matysiaków, cholerycznym, Domem Polonii. Wtedy jednak czytelnik zaczyna zastanawiać się, czy autor nie nadużył dla potrzeb swojej publikacji pojemności słowa. Nierzadko funkcjonuje ono jako część nazwy własnej, a więc: Dom Słowa Polskiego jest drukarnią, Dom Sztuki może być centrum wystawienniczym, Dom Partii służył ludziom o tych samych przekonaniach. Domy te zasadniczo różnią się od pisanych małą literą domów dziecka, domów samotnej matki czy domu starców. Mnogość związków frazeologicznych i semantycznych, jakie legły u podstaw pracy historyka architektury Janusza Dobesza, nie zawsze ułatwia zrozumienie założenia, które mu przyświecało. Lekturę należy raczej traktować jako swobodny wykład dla słuchaczy, którym nie obcy jest obraz polskiej architektury, ale i popis szukania konotacji dla słowa pozwalającego w tak elastyczny sposób mówić o krainie ludzkich siedzib i ich wielofunkcyjności. Przykłady, jakimi posłużył się autor, ilustrując swoje wywody nasuwa myśl, że mnogość skojarzeń językowych nie idzie w parze z bogactwem dzieł architektury. Tematy zdjęć są raczej przypadkowe, a na pewno subiektywne i przez to prowokujące do dyskusji. Czy polskim domem jest zachowany paryski pomnik nagrobny Juliusza Słowackiego nie kryjący jego szczątków? Czy domem Chopina jest jego grób na cmentarzu Pere-Lachaise? Czy może jednak dwór w Żelazowej Woli? W jakim sensie polskim domem jest projekt wieżowca Zahy Hadid, który prawdopodobnie nigdy nie powstanie, a któremu autor poświęca sporo barwnych ilustracji? Książka Janusza Dobesza niesie w sobie ładunek niebezpieczny do  rozbrojenia i pociągający jednocześnie. Na pewno jest efektem zamyślenia się autora nad kondycją polskiej architektury i spuścizny, z jaką mierzymy się na każdym kroku. Codziennie bowiem, wychodząc z własnego domu, żegnamy się mijając dom boży, wchodzimy do domu towarowego, a za wycieraczką samochodu zastajemy reklamę domu rozpusty.W książce dzieła architektoniczne mieszają się z pojęciowymi znaczeniami kluczowego słowa i do końca nie wiadomo, na ile fakt ten możemy przypisać urodzie naszego języka, a na ile mamy prawo budować teorię o specyfice polskiego domu.- Hanna Faryna-PaszkiewiczJanusz L. Dobesz, Dom polski, Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 2008, s. 278

Dom Polski. Janusz L. Dobesz

i

Autor: Archiwum Architektury