Dizajn na zawsze

Jego lampy to nieskrępowana zabawa formą i kolorem. Wywiad z projektantem Krzysztofem Wyżyńskim

2025-11-19 11:44

Nie ma mojej zgody na nijakość i unifikację, a także na żadną supremację kolorystyczną. Żyjemy w czasach, gdzie mamy największe możliwości techniczne i warunki społeczne, by tworzyć nowe, ciekawe rzeczy, a eksperymentujemy coraz mniej - mówi w rozmowie z Anna Żmijewską Krzysztof Wyżyński projektant autorskich lamp, które powstają w jednym egzemplarzu z odzyskanych elementów vintage oraz wydruków 3D

Rozmowa z Piotrem Grochowskim. Kongres Nowej Mobilności 2025
Dizajn na zawsze. Krzysztof Wyżyński

i

Autor: Krzysztof Wyżyński/ Materiały prasowe

Każda lampa to oddzielna historia wymagająca innych rozwiązań

Anna Żmijewska: Krzysztof Wyżyński – fotograf czy projektant?

Krzysztof Wyżyński: Chyba artysta wizualny, jakkolwiek pretensjonalnie by to nie zabrzmiało. Nie lubię szufladkowania, ale skoro określenie „kreator smaku i stylu” jest już zajęte, to pozostanę przy artyście wizualnym.

AŻ: Od blisko 20 lat zajmujesz się fotografią. Skąd pomysł na produkcję lamp?KW: Wszystko zaczęło się około 2019 roku, kiedy zacząłem tworzyć lampy dla siebie, wykorzystując obiekty vintage, które latami kolekcjonowałem. Najpierw ustawiałem je w totemy na półkach, potem pojawiła się myśl, by dołożyć do tego światło. Bardzo lubię i cenię, gdy coś jest nie tylko estetycznie satysfakcjonujące, lecz także utylitarne. Te wczesne projekty bardzo podobały się moim gościom, zrobiłem więc kilka lamp dla znajomych. Potem był Instagram. Pierwsze lampy, które pokazałem w 2020 roku na moim profilu, spotkały się z bardzo pozytywnym odzewem, co ostatecznie przekonało mnie, że to, co robię, wykonuję dobrze i chcę pójść w tym kierunku. Doświadczenie zdobyte nie tylko w zawodzie fotografa, lecz także stylisty, praca ze światłem, kolorem i proporcjami bardzo się przydały. Zacząłem wtedy wchodzić w tak zwany wiek średni, kiedy zdajesz sobie sprawę, że jest to najprawdopodobniej ostatni moment, by wejść na nową ścieżkę zawodową.

Czytaj także: Robert Konieczny: “Nie chcę już robić architektury, która szkodzi”. Architekt wyjaśnia zmianę swojego podejścia do projektowania

AŻ: Twoje lampy to bardziej rzeźby niż klasyczny produkt. To połączenie zabytkowych form z elementami drukowanymi w 3D. Jak wygląda cały proces projektowy?

KW: Wszystko zaczyna się od pojedynczego, szklanego klosza, który trafia w moje ręce. Patrząc na niego, wizualizuję sobie złożoną, totemową rzeźbę, która opowie pewną historię. Wówczas zaczynam szukać pasujących do projektu szklanych elementów i jest to najdłuższy proces, ponieważ bardzo zależy mi na jakości każdej części. Znalezienie odpowiednich kloszy, które pozwolą mi stworzyć lampę zgodnie z zamierzeniem, potrafi trwać miesiącami. Kiedy wszystkie szklane formy są już w mojej pracowni, razem z projektantem 3D zaczynamy przygotowywać elementy drukowane – podstawę, łączniki i inne części, które z kloszami stworzą integralną, stabilną całość. Każda lampa to oddzielna historia i wymaga nieco innych rozwiązań technicznych. Ale ten etap procesu projektowego, kiedy wszystko zaczyna składać się w zamierzoną całość, jest najbardziej satysfakcjonujący.

AŻ: Znalezienie szklanych elementów z poprzedniej epoki, które by do siebie pasowały, dodatkowo w idealnym stanie, to dość karkołomne zadanie, chyba tylko dla wytrwałych. Skąd w Tobie taka cierpliwość?

KW: Myślę, że nie tylko karkołomne, ale też bardzo ograniczające. Selekcja, jakiej dokonuję w trakcie tworzenia lampy, bardzo spowalnia proces produkcyjny – ale tak musi być, jeśli chcę dostarczyć produkt, który sam chciałbym mieć. Ostatecznie bilans zysków i strat (takich jak np. czas) wychodzi na plus, cierpliwość zostaje więc wynagrodzona, co bardzo dopinguje do dalszej pracy.

AŻ: O swoich projektach mówisz Każda forma to jednorazowa impresja na temat zmysłowości i intensywności. To nieskrępowana zabawa formą i kolorem, gdzie przyjemność odbioru wzrokowego spotyka się z użytkowością. Ekspresja ujęta w ramy symetrii i porządku zaciera natomiast sztuczne granice między minimalizmem a maksymalizmem. Mam wrażenie, że to bardzo bliskie modzie. Czy to pokłosie fotografii modowej, która była i nadal jest ważnym elementem Twojego życia?

KW: Można powiedzieć: czym skorupka za młodu nasiąknie... Procesem twórczym, niezależnie, czy jest to dizajn, moda, która jest przecież jego gałęzią czy fotografia modowa rządzą te same zasady. Gotowy produkt jest wypadkową aspiracji i możliwości. Z jednej strony mamy ekspresję, zabawę i kreatywność, a z drugiej szereg uwarunkowań technologicznych, materiałowych, finansowych, czy rynkowych, które będą miały wpływ na końcowy efekt. Oczywiście staram się, by szala z kreatywnością przeważała, ale współcześnie jest to możliwe tylko w przypadku niewielkich, autorskich projektów. I raczej nie modowych.

Dizajn na zawsze. Krzysztof Wyżyński

i

Autor: Krzysztof Wyżyński/ Materiały prasowe

Moda jest dużo większym i bogatszym rynkiem niż dizajn

AŻ: Tak jak wspomniałeś, bawisz się formą i kolorami, które mocno definiują Twoje prace. Nazwa marki No Beige Feelings zobowiązuje (śmiech). Z czego to wynika?

KW: Nie ma mojej zgody na nijakość i unifikację, a także na żadną supremację kolorystyczną. Odnoszę wrażenie, że w ostatnich latach, w głównym nurcie wszystko jest beżowe, szare. Na tle „beżowatych” ścian, na szarych kanapach siedzą ludzie o coraz bardziej podobnych twarzach i w takich samych ciuchach. Żyjemy w czasach, gdzie mamy największe możliwości techniczne i warunki społeczne, by tworzyć nowe, ciekawe rzeczy, a eksperymentujemy coraz mniej. Zdaję sobie sprawę, że jest to podyktowane marketingowymi ograniczeniami i nastawieniem na zysk producentów, ale ta standaryzacja bardzo zaburzyła proporcje. Oczywiście – są ludzie, którzy w takiej neutralności czują się dobrze i mają do tego prawo. Ale z drugiej strony – klienci kupują to, co jest na półkach i na jakim wzornictwie zostali wychowani przez producentów.

Czytaj także: Tomek Rygalik: Najlepszą rzeczą, jaką projektanci mogliby dziś zrobić dla świata, to całkowite zaprzestanie wszelkiej działalności

AŻ: Twoje lampy to projekt upcyklingowy. To wynikowa powszechnego trendu bycia ekologicznym czy jednak ważny element Twojego podejścia do projektowania?

KW: Upcykling czy recykling nie zmienią świata na lepsze. Nie uratujemy wszystkiego, ale przetwarzanie istniejących zasobów jest ważną cegiełką, której nie można zignorować. Tym bardziej że w upcyklingu możemy pracować z produktami o nieporównywalnie lepszej jakości niż te, które obecnie masowo powstają. Niewykorzystywanie takich zasobów byłoby wielkim marnotrawstwem.

AŻ: Zrównoważone projektowanie we wzornictwie użytkowym to już nie tylko „must have”, ale „must be”. Jeśli chodzi o modę, to jest to raczej coś przeciwnego. Przemysł odzieżowy to jedna z najbardziej szkodliwych dla środowiska działalności. Jako fotograf modowy miałeś z tą branżą dużo styczności.

KW: Moda jest dużo większym i bogatszym rynkiem niż dizajn. To wiąże się z większą produkcją, większą nadprodukcją i większą ilością odpadów. W tej branży wszystko dzieje się szybciej i trwa krócej. Produkując element odzieży, wiele osób analizuje tylko dany sezon, w którym będzie on pożądany i kupowany. W dizajnie raczej myśli się o latach, podczas których produkt będzie użytkowany. Oczywiście na horyzoncie pojawiają się pewne zmiany, ale mam wrażenie, że tak naprawdę tylko niewielka część rynku, i nie dotyczy to największych graczy, wciela to w życie. Marki modowe coraz częściej używają pozytywnych haseł, takich jak „zrównoważona moda”, „ponadczasowość” czy „jakość” jako swój emblemat. Niestety jest to raczej działanie wizerunkowe i tłumaczące wzrost cen niż mocne zaangażowanie w kwestie związane z ekologią. W ostatnich dekadach moda się zdemokratyzowała i stała się jeszcze bardziej popularna. Każdy chce kawałek tego świata dla siebie a kupując niedrogie ubrania w popularnej sieciówce może mieć iluzję jego posiadania oraz uczestniczenia w nim. Niestety wiąże się to z zalaniem rynków odpowiednikami niskiej jakości. I niestety, powoli to samo dzieje się z dizajnem. Wystarczy spojrzeć, jak bardzo rozwinęły się działy home w sieciówkach, i jak bardzo te produkty gonią pierwowzory. Ciekawy dizajn będzie bardziej masowy i dostępny, ale znów, za cenę spadku jakości i nadprodukcji przedmiotów o bardzo krótkim terminie ważności. Coraz częściej jedziemy na tym samym wózku, jedyną alternatywą jest chyba czasami z niego zsiąść i w miarę naszych możliwości sięgnąć po coś spoza głównego obiegu lub zrobić coś samemu. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że taka możliwość jest dużym przywilejem.

AŻ: A skąd pomysł na łączenie motywów vintage z nowymi technologiami. Twoje lampy to po części elementy drukowane z filamentu PLA, jednego z najbardziej ekologicznych biopolimerów, który powstaje z materiałów roślinnych.

KW: Nigdy nie chciałem odtwarzać istniejących wcześniej form, więc w lampach musiało pojawić się coś współczesnego. Wydruki 3D pozwalają mi na stworzenie czegoś nowego bez rozpoczynania masowej produkcji, która byłaby zwyczajnie nieopłacalna lub nieosiągalna finansowo dla małej marki. Aspekt ekologiczny był tu oczywiście również bardzo ważny.

Dizajn na zawsze. Krzysztof Wyżyński

i

Autor: Krzysztof Wyżyński/ Materiały prasowe

Pomysł na zdjęcie zazwyczaj pojawia się w trakcie tworzenia lampy

AŻ: Bazowanie na elementach z „drugiego obiegu” ma swoje ograniczenia. Zwłaszcza jeśli zależy nam na takich sprzed kilkudziesięciu lat. Większość kloszy pochodzi z niedziałających już hut szkła, zarówno tych polskich, jak i zagranicznych. Ten zasób kiedyś się skończy. Co wtedy? Czy współczesny dizajn i jego elementy mają w sobie taką samą energię, piękno i ponadczasowość, że będzie można z nich skorzystać przy tworzeniu kolejnych lamp?

KW: Tak, to jest duże ograniczenie, szczególnie, że bazuję głównie na elementach vintage dostępnych w Polsce, która nie była nigdy bardzo zasobnym rynkiem. Kloszy, które mogę wykorzystać do swoich lamp, nigdy nie było tak dużo, jak np. szkła Murano, produkowanego z myślą o eksporcie na cały świat, i które również czasami przemycam do swoich prac. Zasoby powoli się kurczą, tym bardziej że mówimy o przedmiotach szklanych, czyli delikatnych i mniej trwałych niż np. metalowe. Ale nie mogę narzekać. Najczęściej pracuję z elementami z lat 60., 70. i 80., gdyż ich jakość mimo masowej produkcji jest dużo lepsza niż współczesnych odpowiedników. Jest to dość smutne. Wysoka jakość jest aktualnie zarezerwowana dla sektorów premium i luxury, powstaje mnóstwo pięknych projektów, ale niestety nie są i nie będą one nigdy masowo dostępne. To z kolei bardzo ogranicza upcyklinowe działania.

AŻ: Zabytkowe szkło to główny element Twoich projektów. Jacy twórcy czy projektanci są dla Ciebie największą inspiracją?

KW: Bardzo cenię południowoeuropejskie myślenie o szkle i o dizajnie. To, w jaki sposób balansuje artystycznie, jego fantazyjne zapędy i aspekt praktyczny. Ettore Sottsass, Carlo Moretti, Alfredo Barbini... znalazłoby się jeszcze kilka nazwisk, ale przyznam, że staram się oglądać jak najmniej szklanych prac, by choćby podświadomie nie kopiować czyichś pomysłów. Dużo więcej inspiracji czerpię choćby ze zdjęć całych wnętrz – jak tych z filmów Pedra Almodóvara czy z innych tekstów popkultury.

AŻ: Zajmujesz się również realizowaniem sesji reklamowych. Co widać, oglądając zdjęcia Twoich lamp. Wizualna prezentacja prac to w dzisiejszych instagramowych czasach bardzo ważny element twórczości. Jak wygląda ten etap postprodukcyjny w Twoim przypadku?

KW: Pomysł na zdjęcie zazwyczaj pojawia się już w trakcie tworzenia lampy. To, co udaje mi się uchwycić na fotografii, jest chyba estetycznie spójne z moją dizajnerską twórczością, a to z kolei pozwala mi, choćby w social mediach, stworzyć przekaz, który jest całościowo szczery i odzwierciedla mnie samego. Zdjęcia lamp powstają zwykle w mojej pracowni, która jest nie tylko warsztatem, lecz także swego rodzaju scenografią. Taka samowystarczalność jest zarówno wygodna, jak i satysfakcjonująca.

AŻ: W Twoich pracach można odnaleźć estetykę Space Age czy Memphis Group. Ta intensywność, ostentacyjność lat 70.widoczna jest w każdym elemencie. Skąd fascynacja tamtymi czasami?

KW: Chciałbym podkreślić, że nie fetyszyzuję minionych epok, znalazłbym w nich więcej rzeczy, które zdecydowanie mi nie odpowiadają niż tych, którymi mogę się zachwycić. Ale jeśli chodzi o kwestie estetyczne, bo na tym się skupiam, widzę okres przełomu lat 70. i 80. jako najbardziej fascynujący. W tle pobrzmiewa jeszcze modernistyczne credo o funkcji i formie, podczas gdy nowi projektanci buntują się, przestają bać się ornamentu, przesady, ostentacji czy zabawy i uciekają od form, które w latach 60. i 70. zaczęły już być mieszczańskie. To także okres przed wielkim skokiem komercjalizacyjnym, gdzieś pod koniec lat 80., który w imię maksymalizacji zysku ustandaryzował twórczość i znacząco wpłynął na jakość produktów. Widać to nie tylko w dizajnie, ale także w modzie czy muzyce. Nie chcę mówić, że „kiedyś wszystko było lepsze i z drewna”, ale wielu rzeczy naprawdę to dotyczy.

AŻ: Byłeś odkryciem poprzedniej edycji Targów Rzeczy Ładnych, w tym roku również wzbudzałeś duże zainteresowanie. Ceny Twoich lamp wzrosły. Ale czy polski odbiorca jest gotowy na Twój dizajn, nawet jeśli musi za niego zapłacić więcej?

KW:To był bardzo formatujący i dopingujący moment, który ostatecznie rozwiał moje obawy, czy na rynku jest jeszcze miejsce dla kolejnej autorskiej marki z lampami. Ten czas jednocześnie pozwolił mi na bycie zauważonym jako projektant. Osób gotowych na moją twórczość okazało się więcej niż się tego spodziewałem. Zdaję sobie sprawę, że wytwarzam dość niszowy produkt i nie jest to artykuł pierwszej ani nawet drugiej potrzeby, ale mimo to, są klienci, którzy chcą zapłacić wyższą cenę za przedmiot autorski i unikatowy. Wzrost cen był i zawsze będzie nieunikniony, szczególnie przy podnoszących się kosztach produkcyjnych i tych związanych z prowadzeniem działalności. Niestety, kierowanie małą, autorską marką w sposób uczciwy i etyczny musi przełożyć się na ostateczną cenę. Jednocześnie, bycie niewielką marką pozwala na wolność twórczą, którą mam nadzieję, widać w unikatowości projektów, a ta jest zawsze warta wyższej ceny.

Dizajn na zawsze. Krzysztof Wyżyński

i

Autor: Krzysztof Wyżyński/ Materiały prasowe
Architektura Murator Google News
Podcast Architektoniczny
Kamila Szatanowska. Architektura nierynkowych ideałów
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf