Fundusz Kwaterunku Wojskowego

Mogło być awangardowo, konkurs wygrali znani architekci. Zrealizowano projekt z drugiego miejsca. Dom FKW w Krakowie

2025-12-01 4:34

W okresie międzywojennym Fundusz Kwaterunku Wojskowego zaplanował dużą inwestycję w Krakowie. Choć konkurs wygrał awangardowy projekt Lacherta, Szanajcy i Winklera, zdecydowano się na realizację drugiego, bardziej klasycznego projektu. W efekcie Kraków nie zyskał nowoczesnej budowli.

SANATO w Zakopanem

Wojskowy deweloper kontra awangarda

W 1928 roku w kwartale opisanym przez ulice Śląską, Lubelską i Wrocławską w Krakowie zaczęto budować wielki kompleks mieszkaniowy dla podoficerów i oficerów. Inwestorem był Fundusz Kwaterunku Wojskowego. Dziś nazwalibyśmy go deweloperem - i to poważnym, bo mieszkania i domy stawiał dosłownie w całej Polsce, od stolicy, Lwowa i Krakowa, po mniejsze miejscowości na peryferiach. Powołany do życia został zaledwie rok wcześniej, postanowieniem Józefa Piłsudskiego.

Zobacz także: "Tylko mi Panowie budować bez kantów", pogroził Piłsudski. I źle go zrozumieli

Tym, co odróżniało go jednak od dzisiejszych inwestorów, było m.in. rozpisywane konkursów architektonicznych, również otwartych, ogólnopolskich, które nierzadko wygrywała czołówka polskich architektów (głównie tych warszawskich). Wśród nazwisk współpracujących z funduszem pojawiają się więc: Romuald Gutt, Czesław Przybylski, Edgar Norwerth, Jan Koszczyc-Witkiewicz, Rudolf Świerczyński, Kazimierz Tołłoczko, Bohdan Lachert i Józef Szanajca.

Dwaj ostatni, wraz z arch. Włodzimierzem Winklerem, zgłosili się do konkursu, który rozpisano i tym razem, dla krakowskiej inwestycji. I wygrali. Chociaż tak wygrać, to jak przegrać. Ze swoim "nadzwyczaj śmiałym projektem" zajęli pierwsze miejsce, a jednak nie zakupiono go do realizacji.

Projekt Lacherta, Szanajcy i Winklera

i

Autor: Architektura i Budownictwo (1929, nr 2-3), str. 67./ Materiały prasowe Projekt Lacherta, Szanajcy i Winklera

Dla skończonych hipochondryków, niewypłacalnych dłużników

Kilka lat później FKW wydało obszerny raport za lata 1930-1933. Architekt Edgar Norwerth (autor m.in. warszawskiego AWF), recenzując publikację, a właściwie realizacje funduszu, nie przebierał w słowach. Usiłował zrozumieć przyczyny, dla których wieje od nich, bez wyjątku, odstraszającą i posępną nudą:

Daremnie szukalibyśmy choć podobizny uśmiechu, choć odrobinki pogody ducha w tych beznadziejnie ponurych blokach, jakby stworzonych dla skończonych hipochondryków i niewypłacalnych dłużników. Przy najstaranniejszem badaniu nie znajdziemy najmniejszego bodaj zalążka świeższego pomysłu kompozycyjnego, nie po trafimy nawet często, bez uważnego czytania podpisów, odróżnić jednego domu od drugiego.

Szukając przyczyn tego stanu rzeczy, Norwerth odniósł się do nie jednego, a dwóch nieporozumień, jakie miały miejsce w czasie rozstrzygnięć konkursów z udziałem Lacherta, Szanajcy i Winklera. W Krakowie przegrali z arch. Bolesławem Handelsmanem-Targowskim (II miejsce), w Bielsku-Białej (Dom oficerski) z arch. Alfredem Wiedermannem (wyróżnienie), który zaproponował rozwiązanie bardziej ekonomiczne.

Oczywiście, że jest to tylko lokalne nieporozumienie, drobnostka wobec 10 000 izb, która nie mogła zaważyć na ogólnym poziomie — pisał Norwerth. — Ale w każdym razie nieporozumienie. Ktoś się omylił. Albo sąd, uznając za najlepszy — projekt, nienadający się do wykonania, albo zarząd Funduszu, który odrzucił dobry projekt i wykonał gorszy.

Domy oficerów i podoficerów Wojsk Polskich im. gen. J. Krzemińskiego

i

Autor: Julia Dragović/ Archiwum prywatne

Niestety, choć FKW współpracował z najlepszymi architektami, już w punkcie wyjścia gasił ich kreatywność, zaznaczając w warunkach konkursowych, że - w dużym skrócie - wyraz architektoniczny nie jest szczególnie istotny w przypadku tanich mieszkań, ponieważ ich zasadniczą cechą powinna być... taniość. I higiena. Powód, dla którego Szanajca, Lachert i Winkler mieli pod górkę mogło być zatem również to, że "asy młodej architektury polskiej" projektowały awangardowe budynki, w których forma miała znaczenie. Jednocześnie funduszowi bliżej niż do awangardy było tymczasem do stylów klasycznych, w Polsce najbardziej rozpowszechnionych.

Zobacz także: Ile zarabia architekt w Polsce? Pokazujemy prawdziwe stawki i wynagrodzenia

Norwerth, krytykując 90 lat temu podejście klientów do architekta, zwracał uwagę, że w ich powszechnym mniemaniu architektura zarezerwowana jest dla gmachów i budynków publicznych; dla bogatych, nie dla gorzej sytuowanych, nie dla tanich mieszkań. W połączeniu z marnymi honorariami efekt był średnio zadowalający. Trudno nie wyłapać podobieństw do współczesnych realiów pracy architekta. I o ile Norwerth wytykał dyrekcji FKW brak zrozumienia, na czym polega rola architekta, to samo wytykał architektom.

Wróćmy jednak do Krakowa.

Cztery płaskorzeźby i bajzel na widoku

Drugą nagrodę w krakowskim konkursie przyznał warszawskiemu architektowi Bolesławowi Handelsmanowi-Targowskiemu sąd konkursowy w mocarnym warszawskim składzie: Jan Tomasz Kudelski, Czesław Przybylski, Rudolf Świerczyński, Kazimierz Tołłoczko. Fundusz zadecydował: realizujemy. Połączone ze sobą przesmykami i balkonami budynki miały objąć niemal cały kwartał, łącząc się z wcześniejszymi domami oficerskimi.

Domy oficerów i podoficerów Wojsk Polskich im. gen. J. Krzemińskiego

i

Autor: Julia Dragović/ Archiwum prywatne

Niemal cały, bo na planie sytuacyjnym obrys potencjalnego budynku mieszkalnego od ul. Wrocławskiej (od strony szpitala wojskowego) został jedynie zaznaczony, jak gdyby na przyszłość. Na innych rysunkach stoi tu podłużny blok. Plan uwzględniał też wielką wojskową kamienicę przy Lubelskiej 22-24, którą w latach 1924-25 zrealizowali architekci Józef Pokutyński i Michał Caputa. Dla podoficerów wzniesiono nowe budynki D, E i F, a więc przy Lubelskiej 26, Śląskiej 11 i Lubelskiej 28. Mieszkania mierzyły od 21 do 40 m². Dla oficerów przeznaczono budynki A, B i C - przy Śląskiej 9, Śląskiej 7 i Lubelskiej 20. W domu A zaprojektowano mieszkania mniejsze, 40- i 70-metrowe. W domu B luksus: 115, 150 m² z raczej ciemnymi balkonami; na najwyższym piętrze dwa tarasy.

Budynek B to wizytówka tego wojskowego osiedla. Cztery płaskorzeźby z bogatą symboliką, ta nad wejściem w formie rozbudowanego godła z wkomponowanymi literami F.K.W. Klasyczna forma budynku z masywnym tympanonem jest zauważalna już na pierwszy rzut oka. Mimo to dobrze wpisuje się w modernistyczne otoczenie międzywojennych kamienic. Niestety, brak zabudowy od strony ul. Wrocławskiej odsłania ostre zaplecze domu Pokutyńskiego i Caputa oraz garaże. Z oryginalnego zagospodarowania zieleni widocznego na projektach niewiele dziś zostało. W 2004 r. w połowie przesłonięto je parawanem. Nowy blok, choć oryginalny, od strony ulicy również wygląda bardziej jak od podwórza, z parterem wykończonym osobliwym klinkierem.

Domy oficerów i podoficerów Wojsk Polskich im. gen. J. Krzemińskiego

i

Autor: Julia Dragović/ Archiwum prywatne

Co stracił Kraków?

Choć zrealizowanemu projektowi trudno odmówić momentów, równie dobrze mógłby się ograniczyć do budynku B - najbardziej efektownego i dopracowanego. Pozostałe budynki, pozbawione podobnych ornamentów, tarasów, zupełnie odmienne, potwierdzają zarzuty Norwertha. Projekt Lacherta, Szanajcy i Winklera mógł wnieść nową jakość do międzywojennego budownictwa mieszkaniowego Krakowa. Nowoczesny, odważny, z obszernymi przeszkleniami, zakończony zaokrąglonym skrzydłem. Lepiej uporządkowałby też przestrzeń i pewnie wyprzedziłby nieco swoje czasy.

To jednak projekt Handelsmana-Targowskiego powstał. Czy się podoba czy nie, w całości czy w części, służy dziś jako zapis ważnego rozdziału polskiej architektury. A czasem i budownictwa.

Źródła: Architektura i Budownictwo (1928, nr 2-3, 1931, nr 3), Domy mieszkalne Funduszu Kwaterunku Wojskowego, sprawozdanie 1930-1933, B. Zbroja, Architektura międzywojennego Krakowa 1918-1939, wyd. Wysoki Zamek (2013)
Architektura Murator Google News
Podcast Architektoniczny
Grzegorz Piątek. Słuszne piękno architektury
Mediateka.pl
Sponsor podcastu:
Knauf