W ciągu pierwszego miesiąca wojny w Ukrainie co najmniej 10 mln mieszkańców zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów – podaje UNHCR, specjalna agencja ONZ ds. uchodźców. To prawie jedna czwarta populacji kraju, którą w 2020 roku szacowano na 44 mln. Na emigrację zdecydowało się w tym czasie 3,7 mln osób. Przeważająca większość, 2,2 mln, przekroczyła granicę z Polską. 586 tys. Ukraińców przedostało się do Rumunii, 381 tys. do niewielkiej Mołdawii, 349 tys. na Węgry, a 272 tys. na Słowację. Co niezwykle istotne, ponad 90% uciekinierów stanowią kobiety i dzieci. Specjaliści zajmujący się migracjami są zgodni: to największy kryzys humanitarny od czasów II wojny światowej. Polska, która jak dotąd nie miała praktycznie żadnych doświadczeń w przyjmowaniu uchodźców, mierzy się z wyzwaniami, przed jakimi przez ostatnie 80 lat nie musiało stawać żadne z europejskich państw. Odpowiedź na potrzeby osób, które przebywają do Polski w tak dużej liczbie i w tak krótkim czasie, stanowi wyjątkową próbę dla całego państwa, społeczeństwa, a także społeczności międzynarodowej. (…) W pierwszych tygodniach kryzysu dzięki zaangażowaniu samorządów, NGO oraz społeczeństwa obywatelskiego udało się uniknąć poważnych trudności, jednak wraz ze zwiększającą się liczbą uchodźców pojawia się i będzie pojawiać się coraz więcej wyzwań dotyczących ich przyjmowania i relokacji – czytamy w raporcie CMR Spotlight Migracje i miasta w czasie kryzysu humanitarnego, opracowanym pod koniec marca przez zespół Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Badacze zwracają uwagę, że o ile duże miasta już teraz muszą planować długofalowe miejsca zakwaterowania dla uchodźców, o tyle mniejsze, takie jak Przemyśl, to często tylko punkty transferowe do Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Poznania czy poza granice Polski. Ich głównym wyzwaniem jest zatem logistyka i relokacja.
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?