Biblioteka Jagiellońska w Krakowie

i

Autor: NAC

Czytelnia

Przewodnik po architekturze Krakowa: modernizm, socrealizm, socmodernizm, postmodernizm

„Takie książki powinny się ukazywać co chwila, a księgarnie tradycyjne i internetowe winny oferować całą gamę publikacji o tej tematyce, by trafić nie tylko do odbiorców zajmujących się architekturą zawodowo, lecz także do szerszego grona czytelników”. Piotr Lewicki i Kazimierz Łatak recenzują książkę „Modernizm, socrealizm, socmodernizm, postmodernizm. Przewodnik po architekturze Krakowa XX wieku”. Recenzja pochodzi z numeru 6/2023 „Architektury-murator”.

Takich książek nigdy dość. To ponad 300 stron pełnych przykładów interesującej architektury, położonych także (a właściwie niemal wyłącznie) poza utartymi szlakami turystycznymi. Każda z ilustracji udowadnia, że Kraków to nie tylko zespół kilku parków tematycznych (Wawel Castle, Old City + Jewish Quarter) wzbogaconych o atrakcje położone w pobliżu (Auschwitz/Wieliczka), lecz także wiele innych ciekawych obiektów, wartych obejrzenia i zwiedzenia. Co więcej, budynki te – a czasem zespoły urbanistyczne – pochodzą z ubiegłego wieku, są więc zdecydowanie młodsze niż większość sztandarowych zabytków, którymi szczyci się stolica Małopolski.Takie książki powinny się ukazywać co chwila, a księgarnie tradycyjne i internetowe winny oferować całą gamę publikacji o tej tematyce, by trafić nie tylko do odbiorców zajmujących się architekturą zawodowo, lecz także do szerszego grona czytelników. Również tych, którzy interesują się sztuką, chodzą do muzeów, często bywają w filharmoniach i salach koncertowych, a książki czytają regularnie, ale – czemu właściwie? – nie potrafią wymienić z nazwiska ani jednego architekta, nie znają także współczesnych realizacji architektonicznych. Sztuki plastyczne – tak, muzyka oczywiście także, ale architektura… To przecież inna sfera, raczej użytkowa, resortowo podlega wszak ministrowi infrastruktury.

W omawianym przewodniku po architekturze Krakowa XX wieku prezentowane są liczne realizacje autorstwa Adolfa Szyszko-Bohusza, jego dorobek jest ogromny, a znaczna jego część – usytuowana właśnie w tym mieście. Profesor Bohdan Lisowski, autor innego z publikowanych budynków, Domu Stu Balkonów, położonego przy ul. Retoryka, podczas wykładów opowiadał nam – swoim studentom – o Szyszko-Bohuszu. O tym, że przychodził na budowę wytwornie ubrany, w nieskazitelnym garniturze, że traktowano go niemal jak półboga. Słuchaliśmy tych opowieści i – oczywiście – wyobrażaliśmy sobie, że my także pewnego dnia tacy będziemy… Epoka, kiedy architekt cieszył się takim prestiżem, jak w czasach Szyszko-Bohusza, skończyła się na dobre. Dziś rola projektanta jest inna: ma przede wszystkim opracować dokumentację w zadanym terminie, zmieścić się w budżecie, zdobyć wszystkie niezbędne uzgodnienia i pozwolenie na budowę. Wszystko to, co zawiera się w pojęciu „twórczość” z biegiem lat jest marginalizowane, te ulotne kwestie nie podlegają skutecznej ochronie prawnej. Przepisy regulują dziesiątki tysięcy zagadnień, ale kto by sobie zawracał głowę pięknem.

Takich książek jest zawsze za mało. Im więcej będzie o architekturze, im częściej publikowane będą dobre przykłady z przeszłości, także tej nieodległej, tym większa nadzieja na zachowanie choć części misji, która winna przyświecać naszej profesji. Przecież bez twórczego wysiłku projektantów nie powstałyby arcydzieła zamieszczone w tym przewodniku. Jeśli jako społeczeństwo zobojętniejemy na piękno sztuki budowania, to praca architektów-projektantów przestanie być potrzebna, nasze miejsce zajmą project managerowie, spece od Excela i tzw. optymalizacji. Rachunki będą się zgadzać, ale otaczający nas świat na tym straci. Co przyszłe pokolenia pokażą w następnych edycjach przewodnika? Jakie świadectwo o naszej cywilizacji i jej kulturze?