Zorganizowanej w 2013 roku krakowskiej wystawie Reakcja na modernizm. Architektura Adolfa Szyszko-Bohusza towarzyszyły dwa uzupełniające się wydawnictwa. Katalog z kilkoma artykułami i monografia architekta pióra Michała Wiśniewskiego. Twórczość Szyszko-Bohusza dawno zasługiwała na solidne podsumowanie. Może powodem, dla którego tak długo czekał na swoją kolej była pieczątka zachowawczości, akademizmu, od którego nigdy się nie odżegnał. Studia na petersburskiej akademii ukształtowały kierunek jego projektów, choć udowodnił, że równie dobrze czuł się jako architekt uspokojonego funkcjonalizmu. Miano „architekta Piłsudskiego” także przez lata nie było furtką do wystaw i opracowań.
Pola jego działalności można byłoby rozdzielić pomiędzy kilka twórczych osobowości. Był architektem, konserwatorem, wykładowcą, teoretykiem i historykiem współczesnej myśli architektonicznej, autorem, wydawcą. Prestiżowe zamówienia z państwowej puli automatycznie lokują jego twórczość w kontekście przymiotników: patriotyczny, polityczny, narodowy. Nazywany twórcą mitu odrodzonej II Rzeczypospolitej, podejmował wyzwania z najwyższej półki, niewolne od politycznego kontekstu: monumentalny projekt przebudowy otoczenia Wawelu z ideą narodowego panteonu, prezydencka rezydencja w Wiśle, warszawski Zamek Królewski, otoczenie Jasnej Góry, ostatnie miejsca spoczynku Marszałka Piłsudskiego czy Juliusza Słowackiego.
Modernistyczny Kraków też nosi jego pieczęć. Oeuvre Szyszko-Bohusza, rozpięte między akademizmem a modernizmem, dobrze wtapia się w historyczną tkankę tego miasta. Bo nawet w kontrowersyjnej bryle Feniksa uszanował skalę krakowskiego Starego Miasta. Natomiast stricte funkcjonalne realizacje, Dom im. Józefa Piłsudskiego czy gimnazjum z internatem ojców paulinów, świadczą o tym, że nie obawiał się ubierać szacownych instytucji w najnowocześniejszy kostium. Jedno jest pewne: nie eksperymentował, nie był w awangardzie, jakby czekał na sprawdzone już formy, które chwilę potem przetwarzał na własny język.
Zebrane w katalogu teksty (Davida Crowleya, Doroty Jędruch, Barbary Zbroi, Michała Wiśniewskiego), ale także ilustracje dużo mówią o jego teoretycznym przygotowaniu do zobowiązujących realizacji. Wypracował własny różnorodny styl, jednak pozostał konsekwentny w twórczym rozumieniu historycznej spuścizny. Z punktu widzenia dzisiejszego badacza najciekawszy jest wysuwany w obu publikacjach wątek połączenia etykiety architekta narodowego z kosmopolityczną postawą. Otwarty na nowoczesną sztukę, szczególnie w kształtowaniu wnętrz i ich detalu, w strukturach zewnętrznych był wierny historii. Tak myślał rysując przyciężką bryłę zameczku w Wiśle i godząc się na skrajnie nowoczesne metalowo-skórzane meble wewnątrz. W bryłach beskidzkich sanatoriów dopatrujemy się osiowości dawnych pałaców, podczas gdy projekt hotelu Bristol w Krynicy można uznać za jeden z lądowych transatlantyków.
Zasługą organizatorów wystawy i autorów publikacji jest umiejscowienie tyle solidnego, co niepokornego dzieła architekta w kontekście polityki, estetyki i własnego wyczucia pozycji, jaką w dwudziestoleciu zajmował.