Spóźniona ikona? – o Muzeum II Wojny Światowej Grzegorz Stiasny
Przechylona konstrukcja przywodzi na myśl świat po wstrząsie, ale jej otwierająca się w stronę staromiejskiej części Gdańska szklana ściana może być odczytywana jako pozytywny symbol otwarcia na miasto naznaczone wojenną traumą. Tę ostatnią widać raczej w dramatycznym geście przecięcia całego muzeum wąwozem, nasuwającym myśl o dziś już nieistniejącej, zniszczonej przez wojnę ulicy. Zwłaszcza, że jedna ze ścian wąwozu wypełniona jest prawdziwym ceglanym gruzem. Tym scenograficznym akcentem obiekt zapowiada ukrytą pod ziemią przejmującą ekspozycję – pisze Grzegorz Stiasny.
Dramatyczny gest przecięcia terenu muzeum quasi-wąwozem, którego jedna ze ścian i przekrycie wypełnione są ceglanym gruzem, nasuwa myśl o dziś już nieistniejącej ulicy. Budynek powstał bowiem na terenie zniszczonej w czasie wojny dzielnicy Wiadrownia. Fot. Marcin Czechowicz
Krzysztof Ingarden, proponując w poprzednim numerze „A-m” nową klasyfikację architektury polskiej, budynek Muzeum II Wojny Światowej przypisał do nurtu dekonstruktywizmu. Mam co do tego wątpliwości. Należałoby bowiem wówczas traktować nowe muzeum jako dzieło epigońskie. Według mnie dekonstruktywizm to architektura schyłku XX wieku, a jego przedstawicieli ograniczyć można do kilku nazwisk: Zaha Hadid, Daniel Libeskind, Frank Gehry, Peter Eisenman oraz Wolf Prix i projektujący z nim pod szyldem Coop Himmelb(l)au do 2007 roku Helmut Swiczinsky. Twórcy ci wyrośli z czasem na stararchitektów. Poza tym konsekwentnie trzymali się raz obranej, artystowskiej estetyki, co przyczyniło się najpierw do ich międzynarodowych sukcesów, a następnie efektu pewnego otępienia odbiorców przez kolejne ikoniczne dzieła. Warszawski wieżowiec projektu Daniela Libeskinda zaciekle walczy dziś, aby zaskarbić sobie przychylność mieszkańców stolicy. Pamiętam też krytykę dekonstruktywizmu wygłoszoną przez profesora Lecha Kłosiewicza, który twierdził, że trend podważający architektoniczny racjonalizm nie ma szans na większe powodzenie.
Sam proces budowania opiera się bowiem na racjonalnych założeniach. Tymczasem tworzenie budynków dekonstruktywistycznych wymaga zwielokrotnionych środków i nakładów pracy. Faktycznie, konstrukcja budynku Muzeum II Wojny Światowej pod względem inżynierskim była dość skomplikowana. Pomysł ukrycia głównych funkcji muzealnych kilkanaście metrów pod ziemią okazał się znaczący jako metafora zstępowania w głąb piekielnych kręgów historii, generował jednak dodatkowe koszty. Przeznaczony pod budowę teren, położony w widłach kanału Raduni i Motławy, charakteryzował się mało korzystnymi warunkami gruntowo-wodnymi do bezpośredniego posadowienia obiektów o większych obciążeniach. Trudno jednak uznać, by projektanci z pracowni Kwadrat byli konsekwentnymi wyznawcami późnopostmodernistycznej estetyki.
Obok muzeum, po drugiej stronie ulicy Wałowej, wznosi się inny obiekt ich autorstwa: Apartamenty Brabank. Obie inwestycje powstawały właściwie równolegle, a ciężko odnaleźć w nich podobne cechy stylowe. Jedynym wspólnym mianownikiem mogłoby być dopasowanie architektury do oczekiwań zleceniodawcy. Apartamentowiec wygląda tak, żeby sprzedać mieszkania, a muzeum tak, aby już samą pomnikową formą wywołać pożądane u odbiorców emocje. Faktem jest, że konkurs na Muzeum II Wojny Światowej sędziował architekt dekonstruktywista – Daniel Libeskind. Jest on autorem dwóch muzeów poświęconych wojnom: Imperial War Museum North pod Manchesterem z 2002 roku i Militärhistorisches Museum der Bundeswehr w Dreźnie z roku 2011. Oba obiekty zwieńczone są ekspresyjnymi, krzywymi wieżami. W Manchesterze zakrzywione formy to jakby kawałki olbrzymiego, rozbitego globusa, które unaoczniają rozpad świata wywołany wojną. W Dreźnie przeskalowany metalowy odłamek wbija się dosłownie w XIX-wieczny gmach arsenału. W Gdańsku zaś bryły odłamki (wieża z punktem widokowym, podłużny pawilon administracyjny z częścią hotelową i ulokowane przy samym wejściu na teren przekrycie rampy zjazdowej do podziemnego garażu) rozrzucone są swobodnie po pustym placu. Lecz przekaz architektury jest enigmatyczny. Przechylona konstrukcja przywodzi na myśl świat po wstrząsie, ale jej otwierająca się w stronę staromiejskiej części Gdańska szklana ściana może być odczytywana jako pozytywny symbol otwarcia na miasto naznaczone wojenną traumą. Tę ostatnią widać raczej w dramatycznym geście przecięcia całego muzeum wąwozem, nasuwającym myśl o dziś już nieistniejącej, zniszczonej przez wojnę ulicy. Zwłaszcza, że jedna ze ścian wąwozu wypełniona jest prawdziwym ceglanym gruzem. Tym scenograficznym akcentem obiekt zapowiada ukrytą pod ziemią przejmującą ekspozycję. Pod fasadą i dachem z gruzu kryje się centralny podziemny pasaż – kręgosłup przestrzeni wystawowej. Podobne rozwiązanie zastosowano w Muzeum Holokaustu w Yad Vashem w Jerozolimie z 2005 roku autorstwa Moshe Safdie’ego. Tam wystawa meandruje wzdłuż centralnego pasażu doświetlonego przez usytuowane w zwieńczeniu dachu świetliki. Krzywa wieża muzeum oglądana z dużych odległości zamienia się w charakterystyczną, płaską sylwetę. Widziana z terenów postoczniowych czy z pobrzeży Motławy w okolicach bram Głównego Miasta przypomina piramidę – wyróżniający się elementem gdańskich panoram. Jeśli o to chodziło pomysłodawcom obiektu, to rzeczywiście powstał budynek-ikona, budynek- pomnik. Być może o dekadę spóźniony, bo tak jak przeminął dekonstruktywizm, tak przyblakła już sława stararchitektów i ich ikonicznych dzieł.
Kolorystyka nowego budynku nawiązuje do wież gotyckich kościołów, dominujących nad Głównym i Starym Miastem. Fot. DOMINIK WERNER/AEROLAB
Budynek powstał na terenie dawnej dzielnicy Wiadrownia, doszczętnie zniszczonej w trakcie działań wojennych w 1945 roku. Fot. DOMINIK WERNER/AEROLAB
Główne wejście do budynku znajduje się na poziomie -4,5 m; dzięki ukryciu ekspozycji pod ziemią, między muzeum a kanałem powstał ogólnodostępny plac. Fot. Marcin Czechowicz
Widok od strony kanału Raduni. Na pierwszym planie przeszklona dominanta o wysokości 40 metrów, gdzie na najwyższym piętrze urządzono taras widokowy, z którego rozpościera się panorama miasta; po lewej zadaszony wjazd do garażu. Fot. Marcin Czechowicz
Widok od ulicy Wałowej; w parterowym budynku znajduje się część administracyjna muzeum oraz pokoje hotelowe; autorem logo muzeum jest Andrzej Pągowski. Fot. Marcin Czechowicz
Dramatyczny gest przecięcia terenu muzeum quasi-wąwozem, którego jedna ze ścian i przekrycie wypełnione są ceglanym gruzem, nasuwa myśl o dziś już nieistniejącej ulicy. Budynek powstał bowiem na terenie zniszczonej w czasie wojny dzielnicy Wiadrownia. Fot. Marcin Czechowicz
Między wieżą a parterowym budynkiem powstało pęknięcie z kładką prowadzącą od poziomu O na główny poziom budynku; w przeszłości biegła tędy Grosse Gasse (ulica Wielka); po prawej okna dachowe doświetlające korytarz w części wystawowej. Fot. Marcin Czechowicz
Elewacja budynku została wykonana z betonu natryskiwanego. Fot. Marcin Czechowicz
Prace związane z wykonywaniem korka betonowego, tzw. podwodne betonowanie (maj 2014 roku). Fot. ROMAN JOCHER/DZIĘKI UPRZEJMOŚCI MUZEUM II WOJNY ŚWIATOWEJ
Już w styczniu 2015 roku, na dwa lata przed otwarciem muzeum, na dnie wykopu zostały umieszczone: niemiecka torpeda typu G7a, wagon towarowy produkcji niemieckiej oraz dwa czołgi – amerykański Sherman i sowiecki T-34/85 (na zdjęciu). Fot. ROMAN JOCHER/DZIĘKI UPRZEJMOŚCI MUZEUM II WOJNY ŚWIATOWEJ
Budowa wieży (lipiec 2015 roku). Część kubaturową zaprojektowano jako konstrukcję żelbetową monolityczną. Elementy ścian płaszcza konstrukcji ze sztywno zamocowanymi stropami zapewniają odpowiednią stateczność. Fot. ROMAN JOCHER/DZIĘKI UPRZEJMOŚCI MUZEUM II WOJNY ŚWIATOWEJ
Betonowa klatka schodowa doświetlona jest światłem dziennym poprzez szklaną elewację części wieżowej. Fot. Marcin Czechowicz
Wnętrze budynku jest monochromatyczne, dominują tu materiały takie jak beton, stal, drewno. Fot. Marcin Czechowicz
Czteropoziomowa klatka schodowa widoczna z najniższego poziomu budynku (-14 m); po lewej wejście na wystawę główną, po prawej wejścia do sali wystaw czasowych, sali kinowej i konferencyjnej. Fot. Marcin Czechowicz
Sala kinowa ze 115 miejscami. Fot. Marcin Czechowicz
Sala konferencyjna na 307 osób. Fot. Marcin Czechowicz
Dwie ostatnie kondygnacje budynku; na najwyższej znajduje się taras widokowy, piętro niżej – restauracja. Fot. Marcin Czechowicz
Południowo-zachodnią fasadę wieży zaprojektowano w całości jako szklaną, na konstrukcji aluminiowej, ryglowo-słupowej na stalowej podkonstrukcji nośnej. Fot. Marcin Czechowicz
Osią wystawy głównej jest prawie 14-metrowy korytarz, którego przebieg pokrywa się z historyczną ulicą Grosse; hol częściowo doświetlają świetliki w suficie. Fot. Marcin Czechowicz
Charakterystyczną cechą ekspozycji jest wysoka jakość wykonania jej poszczególnych elementów. Na zdjęciu fragment wystawy ukazujący ulicę polskiego miasta z początku wojny. Fot. Marcin Czechowicz
Ekspozycja w części A więc wojna!, w centrum karabin przeciwpancerny wz. 35, po lewej niemiecki motocykl DKW odnaleziony pod podłogą stodoły w okolicach Góry Kalwarii, gdzie ukryto go w 1939 roku. Fot. Marcin Czechowicz
Fragment wystawy opowiadającej o początkach wojny. Fot. Marcin Czechowicz
Fragment wystawy opowiadającej o początkach wojny. Fot. Marcin Czechowicz
Część wystawy Groza wojny. Scenografię otwiera monumentalny napis Terror, wykonany ze stali kortenowskiej. Między literami zwiedzający przechodzą do pomieszczenia, w którym eksponowany jest m.in. bydlęcy wagon wykorzystywany do przewożenia ludzi. Następną sekcję rozpoczyna z kolei napis Opór, który symbolicznie podkreślać ma niezgodę na rządy okupant. Fot. Marcin Czechowicz
Część wystawy Groza wojny. Scenografię otwiera monumentalny napis Terror, wykonany ze stali kortenowskiej. Między literami zwiedzający przechodzą do pomieszczenia, w którym eksponowany jest m.in. bydlęcy wagon wykorzystywany do przewożenia ludzi. Następną sekcję rozpoczyna z kolei napis Opór, który symbolicznie podkreślać ma niezgodę na rządy okupant. Fot. Marcin Czechowicz
Większość pomieszczeń na ekspozycji ma prawie 13 m wysokości. Fot. Marcin Czechowicz
Blok ekspozycji pt. Długi cień wojny prezentuje opowieść o upadku III Rzeszy, wyzwoleniu Europy, a zarazem podporządkowaniu jej dużej części ZSRR i zrzuceniu bomb atomowych na Japonię. Na zdjęciu zniszczona ulica z sowieckim czołgiem T-34. Fot. Marcin Czechowicz
W sali poświęconej ++Enigmie na ścianach zastosowano druk soczewkowy, przez co zwiedzający mogą zobaczyć na zmianę kod wygenerowany przez maszynę i jego tłumaczenie. Fot. Marcin Czechowicz
Narastającą grozę wojny zilustrowano poprzez zastosowanie w kolejnych salach coraz większych powierzchni stali kortenowskiej. Fot. Marcin Czechowicz
Sekcja Zagłada; dramat ludności żydowskiej obrazuje ściana z pozostawionych przez ofiary walizek. Fot. Marcin Czechowicz
Przestrzeń Ludzie tacy jak my; jest to rodzaj zamknięcia sekcji Zagłada, które tworzy 9 trzymetrowych tafli szkła – na nich umieszczono zdjęcia ofiar Holocaustu. Fot. Marcin Czechowicz
Gabloty w sekcji dotyczącej działań militarnych zaprojektowano w postaci wojskowych kontenerów, ustawionych w dość chaotyczny sposób, odzwierciedlający logistyczny nieład panujący na froncie. Fot. Marcin Czechowicz
Sekcja Terror, po prawej gryps Bolesława Wnuka, przekazany żonie za pośrednictwem polskiego strażnika więziennego. Fot. Marcin Czechowicz
Sytuacja. Oznaczenia: 1 – Muzeum II Wojny Światowej; 2 – Centralne Muzuem Morskie; 3 – Muzeum Poczty Polskiej; 4 – Bazylika Mariacka Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny; 5 – dworzec PKP Gdańsk Główny; 6 – Żuraw, oddział Narodowego Muzeum Morskiego; 7 – Polska Filharmonia Bałtycka im. Fryderyka Chopina; 8 – Bazylika św. Mikołaja.
Rzut poziomu -6. Oznaczenia: 1 – korytarz; 2 – ekspozycja stała; 3 – ekspozycja czasowa; 4 – sala kinowa; 5 – sala konferencyjna; 6 – hol; 7 – restauracja.
Rzut poziomu 0. Oznaczenia: 1 – wejście do muzeum; 2 – pustka nad holem wejściowym; 3 – zjazd do parkingu; 4 – kładka; 5 – łącznik między budynkami; 6 – pomieszczenia biurowe; 7 – recepcja: 8 – sala konferencyjna: 9 – pokoje hotelowe; 10 – dziedziniec/atrium; 11 – rozładownia; 12 – plac miejski.
Co sprawia, że Gdańsk jest tak interesujący pod względem architektury? I w jaki sposób można definiować jego tożsamość architektoniczną? Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki zaprasza na kolejną odsłonę ekspozycji „Tożsamość. 100 lat polskiej architektury”. Tym razem poświęconą Gdańskowi.
Pozostawienie konstrukcji i ogólnego układu obiektu było bardzo rozsądną decyzją z uwagi na ograniczenie odpadów i optymalizację użycia zasobów – o realizacji Kseni Piątkowskiej pisze Monika Arczyńska.
Forma budynków, ich estetyka, kompozycja elewacji odnoszą się z kulturą i poszanowaniem do wartości lokalizacji i wymagającego sąsiedztwa – o realizacji pracowni Arch-Deco pisze Ksenia Piątkowska.
Na terenie gdańskiego Wrzeszcza powstaje nowe osiedle: Villa Jaśkowa Dolina. W 9 budynkach licowanych klinkierowymi płytkami powstanie w sumie 200 mieszkań. Projekt założenia zdobył właśnie CIJ Awards Poland 2021 w kategorii Best Upcoming Residential Development.
Apartamentowiec Chlebova w Gdańsku stanął w miejscu dawnej piekarni. Architekci z sopockiej pracowni Roark Studio przy realizacji wykorzystali elementy pochodzące z rozbiórki historycznego budynku.
Po gdańskich torach jeździ tramwaj im. Jana Zachwatowicza. W ten sposób władze Gdańska uhonorowały kolejną zasłużoną dla miasta postać. Architekt odegrał znaczącą rolę w odbudowie miasta z wojennych zniszczeń.