Długo decydowałem się na wybór konkretnego budynku. Mój stosunek do architektury nie jest liberalny. Nie wystarcza mi subiektywne poczucie estetyczne, że coś się podoba bądź nie. Mało istotne jest też to, czy obiekt można zaliczyć do dzieł awangardowych. Ważne, jaki cel towarzyszył jego powstawaniu. Czy formy przestrzenne umiejętnie wyrażają treści emocjonalne? Czy została zachowana ciągłość tradycji? Prezentacja Szkoły Podstawowej nr 35 w Kończycach – dzielnicy Zabrza, jest jedynie pretekstem do ogólnej refleksji. Przesadą byłoby mówienie o moim nadzwyczajnym poruszeniu jej formą. Czy też o tym, że stała się źródłem szczególnej inspiracji. Choć z pewnością budynek ten jest wyróżniającym się przykładem architektury oświatowej lat trzydziestych na Górnym Śląsku. Bardziej niż estetyka poruszająca wydała mi się sama przyczyna, dla której wzniesiono ten duży, modernistyczny, funkcjonalny zespół szkolny. Miał on być pomnikiem polskości na terenie pogranicza. Zaledwie kilka kilometrów od szkoły, na rzece Czarnawce, przebiegała przed wojną granica polsko-niemiecka. Po 1918 roku – w okresie, gdy gmach ten powstawał (realizacja: 1929-1934) – jednym z naczelnych zadań, jakie wyznaczyły sobie ówczesne władze Rzeczpospolitej, stało się odtwarzanie polskich instytucji. Szczególną rangę nadawano obiektom oświatowym, kulturalnym, urzędom, w tym pocztom. Po czasach zaborów, indoktrynacji pruskiej, rosyjskiej i austriackiej (na Śląsku krzyżowały się granice wszystkich zaborów) chodziło o odbudowanie świadomości narodowej.
Nowe polskie budynki publiczne miały edukować nie tylko użytkowników, ale i obywateli. Był to przykładowy okres dobrego działania władz państwowych i lokalnych. Ranga nadawana wówczas inwestycjom publicznym wynikała zapewne z potrzeby samookreślenia narodowego. Sposób myślenia osób obecnie piastujących władzę często rażąco od tego odbiega. Czy wielu jej przedstawicieli zastanawia się nad swoimi powinnościami wobec kraju? Co przekażą oni jako pokolenie dzieciom i wnukom? Ci, którzy odpowiadają za politykę inwestycji oświatowych, muszą mieć świadomość, że szkoła wychowuje poprzez to, jak jest sama ukształtowana. Obraz swojej podstawówki zachowujemy na całe życie. I dlatego dzieci nie powinny odczuć jej bylejakości. Ważna jest trwałość materiałów i ich jakość – pieniądze na to (pochodzące przecież z naszych podatków) powinny być zagwarantowane w pierwszej kolejności.
Obiekty publiczne powstające w dwudziestoleciu charakteryzowały się właściwym doborem materiałów, czytelnym wkomponowaniem w otoczenie, współczesną stylistyką, spójnym wykorzystaniem różnych sztuk, dopracowanym detalem. Polscy architekci pracujący w tym okresie odnosili sukcesy na Wystawach Światowych w Paryżu i Nowym Jorku. Mieli poczucie, że należą do światowej elity kulturalnej. I trzeba przyznać, że średni poziom umiejętności przedwojennych architektów był wysoki i pozwalał na przyzwoite projektowanie właściwie każdego rodzaju architektury. Szkoła w Kończycach przypomina inne obiekty tego okresu. Zaprojektowana jest na czytelnym układzie urbanistycznym, z podkreśleniem wyraźnego rytmu na elewacji. W bocznych skrzydłach budynku znajdują się sala gimnastyczna i mieszkania dla nauczycieli, dla których przewidziano także przydomowe ogródki. W skład zespołu szkolnego wchodził przed wojną nie tylko gmach główny, lecz również dziedziniec, aleja, korty tenisowe i basen. Wnętrze jest przestronne, z szerokimi, centralnie usytuowanymi schodami. Korytarze i sale – dobrze doświetlone. Widać charakterystyczną dbałość o detal. Zwracają na przykład uwagę przeszklone drzwi z mosiężną kratą. Na podłodze położono typowe dla tamtego okresu lastryko z wzorem. Całość jest funkcjonalna i skromna.
Ze szkołą w Kończycach nie łączyły mnie żadne osobiste związki czy wspomnienia. Uczyła w niej jednak matka mojego przyjaciela. Przypadek sprawił, że ten budynek „odkryłem”. I byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem tak dobry, właściwie nieznany obiekt – choć na Górnym Śląsku, szczególnie na południu Katowic, znajduje się wiele budynków z dwudziestolecia, zaprojektowanych w podobnej konwencji (na przykład szkoła w niedalekim Pawłowie). Ten obiekt nie należał jednak do dzieł opisanych w literaturze. Prawdę mówiąc, do niedawna był dla mnie zupełnie anonimowy. Dopiero później, w trakcie wertowania imponującej (prowadzonej przez ponad sześćdziesiąt lat) kroniki szkoły, okazało się, że autorem projektu był znany architekt z Katowic – Tadeusz Michejda. Całą inwestycję zainicjował zaś miejscowy działacz i naczelnik gminy Kończyce – Konrad Sitko. Wystarał się on o dotację na budowę ze Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, w wysokości 185 tysięcy złotych. Obecnie nazwiskiem zmarłego w obozie w Dachau naczelnika nazwano ulicę, przy której znajduje się szkoła. Wzdłuż brukowanej, wysadzanej po obu stronach drzewami ulicy Sitki stoją charakterystyczne, robotnicze domy czynszowe z cegły.
W tej części Śląska to przemysł pobudzał tworzenie podobnych osad robotniczych. Teraz pobliskie kopalnie w Makoszowach i Bielszowicach ograniczyły swoją działalność, a sytuacja na rynku pracy na tyle się pogorszyła, że znacznie spadła liczba mieszkańców w tych okolicach. Miało to swój wpływ także na życie szkoły. W czasach jej prosperity uczęszczało do niej nawet siedmiuset uczniów, a dziś (razem z otwartym pięć lat temu w tym samym budynku Liceum Sztuk Plastycznych) jest ich niespełna pięciuset. Na stan szkoły negatywnie wpłynęły także szkody górnicze, które spowodowały spadek terenu i konieczność przeprowadzenia dylatacji obiektu, wywołały również pęknięcia w ceglanym murze, wyznaczającym teren działki. Za murem rozciąga się widok na niezagospodarowane pole. Nie ma też wybudowanego przed wojną basenu (o jego odtworzeniu, a także kapitalnym remoncie budynku marzy zaangażowana w sprawy szkoły obecna pani dyrektor), a pracownicze ogródki zamiast przyciągać wzrok wypielęgnowanymi klombami straszą stertą gratów. Przedwojenna szkoła im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, która miała być polskim pomnikiem pogranicza, nie ma dziś nawet swojego patrona.
Spisała: Ewa Rozwadowska
Stanisław Niemczyk (1943-2019), architekt, ukończył Wydział Architektury na Politechnice Krakowskiej. Do jego najważniejszych realizacji należą: kościół Świętego Ducha w Tychach (realizacja: 1979-1983), zespół mieszkaniowy w Mikołowie (realizacja: 1982-1986), kościół Miłosierdzia Bożego w Krakowie (wraz z architektem Markiem Kuszewskim, realizacja: 1991-1994), szkoła podstawowa w Katowicach-Giszowcu (wraz z architektem Markiem Kuszewskim, we współpracy autorskiej z Anną Pieńkowską-Kuszewską, początek realizacji: 1993), kościół Jezusa Chrystusa Odkupiciela w Czechowicach-Dziedzicach (współpraca autorska: Anna Niemczyk-Wojtecka, Robert Wojtecki, realizacja: 1995-1998).
Szkoła Podstawowa nr 35Zabrze-Kończyce, ul. Sitki 55Autor: architekt Tadeusz MichejdaRealizacja: 1929-1934