Spis treści
Granit. Budynek podporządkowany otoczeniu
W Szklarskiej Porębie na Dolnym Śląsku powstał w czasach PRL-u ośrodek wypoczynkowy Granit. Projekt wykonał w 1974 roku Stefan Müller we współpracy z Marią Müller, Małgorzatą Bochyńską i Zygfrydem Zaporowskim. Przed zespołem stało zadanie umieszczenia ośrodka na zboczu góry i zamiast nawiązywać bryłą do górskiego otoczenia, architekci postanowili ją w to otoczenie wkomponować.
Zobacz także: Hotel Tatry Małe Ciche opiera się podhalańskim modernizacjom. Pełno tu sztuki, mozaik i oryginalnego wyposażenia z PRL-u
„Podstawę” umieszczono na szczycie, a pokoje „wylano” na zbocze, tworząc lekko zakręcającą lawinę balkonów rozkładającą się na całej wysokości zbocza. Powstałe w ten sposób spiętrzone balkony gwarantowały wszystkim wczasowiczom świetne widoki i dostęp do słońca. U podnóża „rozlanego” budynku zaprojektowano przestrzeń rekreacyjną – pasma zieleni przedzielone taflą wody odbijającą tarasy i dodatkowo wydłużającą obiekt optycznie.
Uważaliśmy, że budynek wzniesiony w tym miejscu powinien być wtopiony w krajobraz. Powinien być antybudynkiem, w pełni podporządkowanym otoczeniu.
– pisał o Granicie Stefan Müller cytowany przez Annę Cymer. Zarówno projekt (z zewnątrz), jak i idea antybudynku „zestarzały” się bardzo dobrze. W lecie Granit porasta zieleń, zimą zaś przykrywa go śnieg. O każdej porze roku wygląda świetnie. Od frontu to niewielki dwupiętrowy ośrodek o spadzistym dachu.
Ośrodek miał powstać dla Komitetu Centralnego PZPR, co prawdopodobnie dało Müllerowi więcej swobody - nie tylko twórczej, ale i finansowej przy planowaniu obiektu. W ośrodkach wczasowych projektowanych dla władzy architekci mogli "wyżyć się" również we wnętrzach projektowanych pieczołowicie i nierzadko z pomocą świetnych artystów.
Remont wnętrz. Müller: "Istny koszmar"
Dziś w Granicie mieści się Centrum Rehabilitacji Granit KRUS. Spodziewać by się można, że w obiekcie o tak ciekawej architekturze znajdziemy równie interesujące wnętrza. Zwłaszcza biorąc jego pierwotne przeznaczenie oraz świetnego architekta. Nic bardziej mylnego - wnętrza przeszły remont w stylu wczesnych lat 2000. Müller w rozmowie z Bożeną Chichłowską na łamach "A-m" nie szczędził słów krytyki pod adresem kierownictwa:
Ostatnio byłem w domu wypoczynkowym Granit w Szklarskiej Porębie. O ile architektura zewnętrzna jest utrzymana w miarę poprawnie, wnętrza są nie do poznania. Istny koszmar. Od rewolucji solidarnościowej pracowało w hotelu około siedmiu kierowników. Spotkałem się z obecnie urzędującym, skądinąd inteligentnym i sympatycznym człowiekiem. Kiedy się przedstawiłem, on i personel popatrzyli na mnie jak na zjawę z zaświatów. Byli zdziwieni, że żyję. Rzekomo wyjechałem do Szwecji i zerwałem wszelkie kontakty z Polską, a przecież mieszkam we Wrocławiu, w tym samym domu od ponad pięćdziesięciu lat. Zmiany wprowadzane przez inwestorów to problem powszechny. Wielu architektów starszego pokolenia aktywnych zawodowo jest eliminowanych przez młode „szczury”, plotką, łapówką, itp. Gdy przebudowywano wnętrza Granitu, nikomu nie chciało się do mnie zadzwonić.
Stefan Müller zawodowo związany był przede wszystkim z Wrocławiem; tu mieszkał. Mimo to, jako swoją ulubioną realizację wskazał odbudowę dwóch pierzei w Jaworze - również na Dolnym Śląsku. Architekt zmarł w 2018 roku we Wrocławiu.
Zobacz także: Potężny Ziggurat stoi na Dolnym Śląsku. To opuszczony hotel Sudety