Spis treści
- Jakość mierzona społecznie
- Przykład ze Śląska
- Wrocław bez barier
- Społeczny czy stołeczny?
- Budownictwo feudalne
- Architektura dialogu
Kuratora tegorocznej edycji festiwalu, Jakuba Gołębiowskiego, członka zarządu SARP Oddział w Szczecinie, wykładowcę ZUT-u, zapytaliśmy, co było kluczem do stworzenia programu. Można powiedzieć, że tematy pojawiły się trochę intuicyjnie – opowiadał „Architekturze-murator”. Wybraliśmy kwestie ważne, o których dużo się mówiło ostatnio w Szczecinie, które wzbudzały dużo emocji, a które naszym zdaniem należało przedyskutować, przepracować. I tak, debatę o dziedzictwie sprowokowało wyburzenie Wojewódzkiego Domu Sportu, jednego z najcenniejszych przykładów modernizmu. Temat architekta miasta nabrzmiewał przez trzy lata, bo już tyle czasu nie mamy go w Szczecinie, od czasu śmierci Jarosława Bondara – zatem to była dla nas oczywistość, że będziemy chcieli rozmawiać o jego następcy. Debatę o mobilności i komunikacji wywołało to, że przeżywamy ogromne zmiany w inwestycjach drogowych, komunikacyjnych, miasto nazywa ją „torową rewolucją”, ponieważ jest ich bardzo dużo w tym samym czasie.
Jakość mierzona społecznie
I choć pretekstem do spotkania był Szczecin i dużo przykładów się wokół niego skupiało, to podczas festiwalu wyrażano problemy uniwersalne dla współczesnego miasta i pytano o konkretne sposoby na ich rozwiązanie. Jedne z większych emocji wywołała debata Zamieszkanie – jakość zamieszkiwania. Jej kurator Karol Nieradka pomysł oparł na prezentacji trzech konkretnych przykładów, które były następne przedmiotem dyskusji w gronie architektów: Wojciecha Koteckiego, Zbigniewa Maćkowa, Agaty Twardoch. Przywołano statystyki, z których wynika, że 98 proc. budownictwa w Polsce są to inwestycje prywatne, a tylko 2 proc. stanowią obiekty Towarzystwa Budownictwa Społecznego czy efekty programów rządowych. Wśród tych drugich są właśnie Nowy Nikiszowiec w Katowicach (proj. 22Architekci), Nowe Żerniki we Wrocławiu (proj. wielu pracowni) i Społeczna Dzielnica Mieszkaniowa w Warszawie (proj. BBGK Architekci). Czy są one dobrymi przykładami zamieszkania?
Przykład ze Śląska
W przypadku Nowego Nikiszowca Agata Twardoch zauważyła, że to dobra architektura powstająca w ramach udanego programu Mieszkanie Plus, ale dodała, że pod budowę osiedla wycięto las, co na Śląsku, który wyjątkowo potrzebuje zieleni, wydaje się absurdem. Zbigniew Macków zgodził się, że to przykład przyzwoitej architektury i słusznej diagnozy potrzeb, ale nawet dobra architektura nie uratuje jednego z grzechów głównych inwestycji – lokalizacji. Idźmy w najem – apelował. Przywołał przykład 120 hektarów nieużytków wokół Dworca Świebodzkiego we Wrocławiu, które były do zagospodarowania, ale programowi rządowemu nadano „polityczną czapeczkę” i zaczęły się tarcia, pomyłki i przypadkowe inwestycje. Wojciech Kotecki zgodził się, że dla niego program Mieszkanie Plus w zapowiedziach był „wow". Ale szybko przyszło rozczarowanie. Nikoszowiec jest jednym z ładniejszych projektów powstałych w ramach tej inicjatywy, ale ogromnym problemem była nieefektywność dewelopera publicznego – w tym wypadku PFR Nieruchomości, który nie mógł konkurować z deweloperem komercyjnym.
Wrocław bez barier
Czy Nowe Żerniki – osiedle bez płotów, z placem linowym, schowanymi parkingami i garażami w strefie parteru, a także rezerwą na kościół, targ i centrum kultury – może być dobrym przykładem zamieszkania? – pytał Nieradka. Zbigniew Maćków, jeden z pomysłodawców i projektantów osiedla, wspominał, że idea była możliwa do materializacji dzięki otwartej i sprzyjającej postawie ówczesnego prezydenta Dutkiewicza. Zwyczajowo, przypomniał, powstaje plan miejscowy, a potem pojawia się potężna grupa zawodowa, która hakuje przestrzenie publiczne, opierając się na tym, ile PUM-u z niej „wyciągnie" (czyli jak wiele metrów kwadratów można sprzedać). To jego zdaniem złe zagęszczanie i przykład złego cholesterolu. Nowe Żerniki blokowały to hakowanie zagęszczania już na etapie przetargu ofertowego, ponieważ trzeba było złożyć koncepcję urbanistyczną-architektoniczną terenu, która potem była dołączona do aktu notarialnego. Dzięki temu na kilkadziesiąt przypadków nie było żadnych spekulacji. Jestem zachwycona pomysłem osiedla, choć dziś, po kilkunastu latach jego funkcjonowania już wiemy, że nie do końca powstało miasto, jakiego oczekiwaliśmy – zaczęła Agata Twardoch. Dodała, że miasto sprzedało grunty deweloperowi, ale nie odebrało z nich potem zysku, obecnie tylko utrzymuje infrastrukturę. Jej zdaniem problemem jest to, że sprywatyzowaliśmy tak wiele obszarów miast, że straciliśmy nad nimi wpływ. Nowe Żerniki były jednak pionierem, przykładem inwestycji, która dziś pomaga rozmawiać o podobnych inicjatywach z deweloperami i urzędnikami. Maćków zauważył, że na razie zrealizowano dopiero pierwszy etap osiedla, czyli 6 hektarów z 60 zaplanowanych, projekt się rozwija.
Społeczny czy stołeczny?
Trzecim przywołanym przykładem dobrego zamieszkania była Warszawska Dzielnica Społeczna. Wojciech Kotecki, pomysłodawca projektu z pracowni BBGK Architekci, opowiadał o genezie inicjatywy. Po półrocznych pracach za darmo pracownia dostała od ówczesnego wiceprezydenta Michała Olszewskiego zgodę na masterplan, reseaching trwał kolejne pół roku, w tym była m.in. podróż po Europie w poszukiwaniu najlepszych rozwiązań. Jak wróciliśmy, wiedzieliśmy, co chcemy mieć – a potem zmieniła się czapeczka polityczna i nastąpił twist – mówił architekt. Obecnie jest Modern Mokotów, I etap zrealizowany w 50 proc. Zwrócił uwagę na to, że Echo Development w ramach swojej inicjatywy dodało 2,5 hektara parku i szkołę dla 450 dzieci. Zauważył, że należy dążyć do pluralizmu poglądowego. Aktywiści i nacisk społeczny pomagają, bo mają argumenty
Budownictwo feudalne
Podsumowując dyskusję, Zbigniew Maćków powiedział, że podczas boomu budowlanego nastąpiła niestety drastyczna abdykacja samorządów z wpływu na miasta. Sprzedaje się grunty, które się kurczą, wkrótce będą nie do odzyskania. Przytoczone trzy przykłady inwestycji mogą być próbami przywrócenia właściwej roli miasta. Obecnie mamy ustrój rodem z renesansu – Wenecji, Padwy, kiedy miasto było ośrodkiem dystrybucji, nie dbało o obywateli. Przytoczył fragment artykułu z „Gazety Wyborczej” i kuriozalnej sytuacji, że obecnie 50 proc. obywateli wynajmuje mieszkania innym 50 proc. obywateli. Idziemy prosto ku renacjonalizacji i poleje się krew – mówił.
Kontynuując ten wątek, Agata Twardoch zauważyła, że jeśli proporcja własności mieszkań to 50 na 50, to powoli przechodzimy do społeczeństwa feudalnego, w którym ci, którzy kupili mieszkania, nie muszą pracować, bo utrzymują się z wynajmu tym, którzy pracują. Jej zdaniem źródłem wszelkiego zła są plany miejscowe, na szczęście powoli, w związku z nowelizacja ustawy o planowaniu przestrzennym, odchodzą do przeszłości. Zmienia się też klimat dyskusji o architekturze. Kiedy 20 lat temu zaczynała rozmowy o dostępności, sprowadzały się one do dysput o pochylniach dla wózków inwalidzkich, dziś patrzy się na to zagadnienie szerzej, inkluzyjnie. Innym przykładem są zmieniające się oczekiwania młodych architektów, którzy dziś – w przeciwieństwie do starszych kolegów – nie chcą pracować za darmo. I to właściwie dobrze.
Architektura dialogu
Emocje towarzyszyły także innym debatom Westivalu. Nic dziwnego, hasło tegorocznej edycji brzmiało: „Architektura dialogu". Oprócz dyskusji wokół jakości zamieszkiwania w programie znalazły się również takie zagadnienia jak: „Dziedzictwo powojennej architektury Szczecina”, „Debata o mobilności i komunikacji w mieście”, „Re... czyli miasto pełne życia” oraz „Architekt Miasta”. Czy Szczecin (i inne nasze miasta) stać na utrzymanie dobrej architektury modernistycznej? Czy warto ją rewitalizować za wszelką cenę? Dlaczego rodziny z dziećmi wyprowadzają się na przedmieścia? Jak zatamować rozlewanie się miast? Jak stworzyć bezpieczną i wygodną infrastrukturę godzącą pieszych, rowerzystów i kierowców? Co może być kluczem do zatrzymania w ,,miastach energii i talentów architektów i w ogóle mieszkańców? Jak dobrze zarządzać przestrzenią miejską? I jaką rolę odgrywa w tym zakresie architekt miasta? O tym wszystkim więcej piszemy w wydaniu lipcowym „A-m”.