Mam wrażenie, że to, jak w Polsce będzie wyglądała przestrzeń dostępna dla wszystkich, zależy w dużej mierze od zasobów studentów architektury. Bo wiedza swoją drogą, regulacje prawne swoją drogą, ale są jeszcze umiejętności, które student architektury powinien posiadać, aby projektować w sposób uniwersalny…
Już chyba od 2 lat na uczelni, ale także w swoich wystąpieniach na konferencjach, promuję wzór na efektywną dostępność. Tak się złożyło, że ogromną rolę odgrywa w nim literka „e”. Wzór na skuteczny proces dostępności to cztery razy „e” plus „E” do kwadratu: D = 4 x e + E2. Jak rozszyfrować te literki? Otóż to, co jest najbardziej potrzebne projektantowi w kształtowaniu przyjaznej wszystkim przestrzeni, to „e” jak empatia, czyli zrozumienie potrzeb osób, dla których się projektuje. To bywa trudne, dlatego kolejna literka „e” wyraża egoizm, czyli myślenie o tym, co może mi być potrzebne w przyszłości, np. kiedy będę miał/miała dzieci czy kiedy się zestarzeję. Oczywiście chodzi o ten zdrowy egoizm. Bazą wiedzy jest kolejna literka „e” – jak ergonomia w ujęciu rozszerzonym. Ja to nazywam też ergonomią plus, bo nie chodzi tylko o wymiary idealne, jak w klasycznym modelu człowieka witruwiańskiego czy modulora Le Corbusiera. Bo należy zrozumieć, że nie ma człowieka idealnego, różnimy się. Niektórzy poruszają się na wózku, inni mają ograniczoną percepcję wzrokową, słuchową, jeszcze inni są atypowi i powinni mieć zapewnione specyficzne otoczenie. Kolejna literka „e” istotna we wzorze efektywnej dostępności oznacza ekonomię. Ważne są środki na poprawę dostępności, ale moim zdaniem nie jest prawdą, że projektowanie uniwersalne dużo kosztuje, czego najbardziej obawiają się urzędnicy, a potem temu stereotypowi ulegają projektanci. Jeżeli coś robi się z głową, to może się nawet wiązać z niższymi kosztami. Bank Światowy wyliczył, że koszty poniesione na dostępność dla osób z ograniczoną sprawnością to rząd około 1% całości inwestycji. W całym bilansie nie jest to dużo w stosunku do tego, jakie może przynieść efekty. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli zaprojektujemy miejsca dobrze, to osoby z nieprawosławnością czy seniorzy często przestają być beneficjentami pomocy społecznej, ale stają się ludźmi aktywnymi, bo dostępna przestrzeń im to ułatwia. Wielu z nich nie potrzebuje korzystać z pomocy asystentów czy innych form wsparcia. We wzorze została jeszcze duża literka „E”, i to do kwadratu. Kryje się za nią edukacja. Jest bardzo ważna, bo w zakresie projektowania uniwersalnego kształcić powinniśmy wszystkich – i tych, którzy tworzą przestrzeń, i tych, którzy ją użytkują.
Te wszystkie zasady wprowadził Pan zapewne na terenie Politechniki Gdańskiej jako pełnomocnik rektora ds. dostępności…
Przestrzeń nauki jest elementem integracji społecznej, a taką rolę powinna odgrywać architektura dostępna. Kampus uczelniany możemy traktować jako podsystem większego organizmu, jakim jest miasto. W tym „mieście” najbardziej pożądane jest takie rozwiązanie, w którym obiekty znajdują się w odległości możliwej do pokonania pieszo w ciągu 15 minut. Oczywiście priorytetem w kształtowaniu terenu uczelni dostępnej dla osób z niepełnosprawnością jest czytelna i zrozumiała komunikacja pomiędzy budynkami i logiczne uporządkowanie funkcjonalne poszczególnych obszarów dydaktycznych.
Już wychodząc poza kampus Politechniki Gdańskiej, zaznaczył Pan, że są rozwiązania, które w bilansie ogólnym dają pozytywną wizję przy budowaniu czy rewitalizacji danego obiektu. Czy mogłabym prosić o przykłady?
Chyba najbardziej znaczącym przykładam może być budowa nowego szybu windowego w już istniejącym obiekcie. Trzeba szukać dla niego odpowiedniej lokalizacji, aby umożliwiał obsługę wszystkich poziomów. Dobrze, jeżeli każda kondygnacja znajduje się na tym samym poziomie, ale w wielu istniejących obiektach te różnice poziomów korytarzy trzeba pokonać schodami, co jest bardzo kłopotliwe dla wielu użytkowników. Wtedy optymalnym rozwiązaniem jest zbudowanie dźwigów osobowych z kabiną przelotową – czy to na wprost, czy kątową – aby mogła obsłużyć różne poziomy. Dzięki takiemu jednemu urządzeniu zyskamy dostępność w całym obiekcie. To oczywiście rozwiązanie wprowadzane w starych obiektach, ponieważ w przypadku nowych powinniśmy już dbać o wdrażanie standardów dostępności. Często oceniając projekty, wskazuję, że można zrobić coś w sposób bardziej prosty niż zakładał architekt. Oczywiście dużo zależy od tego, w którym momencie się spotykamy; kiedy projekt budowlany jest ukończony, tuż przed złożeniem o pozwolenie na budowę, to trudno autora przekonać do tego, że można inwestycję zrealizować lepiej. Dobrą praktyką jest ocena dostępności na poziomie kształtowania koncepcji PFU, czyli Programu Funkcjonalno-Użytkowego, i na jego podstawie sporządzanie Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia. To w SIWZ powinny być zawarte warunki na rozwiązania zgodne z dostępnością i zasadami projektowania uniwersalnego, a następnie przełożone na zapisy w umowach na prace projektowe i budowlane. Obiekt zgodny z zasadami projektowania uniwersalnego wpływa na jego optymalne wykorzystanie oraz świadczenie usług dla większej liczby użytkowników, np. do prowadzenia zajęć rehabilitacyjnych, wykorzystania siłowni w godzinach przedpołudniowych przez seniorów czy rodziców na urlopach wychowawczych, i co jest ostatnio mocno podnoszone przez środowisko – realizacja usług wsparcia osobom z niepełnosprawnością bezpośrednio w mieszkaniu. Dostępna przestrzeń to budowanie niezależności tych osób
A czy trudno przekonać architektów do zmian na etapie koncepcyjnej projektu?
Kilka razy udało mi doprowadzić do zlikwidowania schodów przed budynkiem, co m.in. sprawiło, że inwestor uniknął kosztów związanych z poręczami czy pochwytami, czasami budowania dodatkowej pochylni. W jednym z projektów były przewidziane schody, a żeby je ominąć z powodu wyniesionej posadzki parteru – gdyż przewidziano tam garaż i inne pomieszczenia w podziemiu – zaproponowałem wejście do budynku z poziomu terenu. Istniejąca winda miała obsługiwać te różnice w poziomach parteru. Dzięki temu zabiegowi powiększyła się też strefa wejścia, foyer zrobiło się wyższe, a przez to bardziej atrakcyjne. Kilka razy udało mi się też przekonać projektantów, aby nie budowali schodów, ale aby tak ukształtowali przestrzeń przed budynkiem, by do wejścia poprowadzić nachylony chodnik. To rozwiązanie jest naprawdę najtańsze i wygodne dla wszystkich.
I tutaj często też pojawia się argument inwestorów, architektów, że im elementy projektowania uniwersalnego nie odpowiadają, że stworzyli sobie pewną wizję projektu, w którym bryła przyjmuje taką, a nie inną postać. Czy zasady dostępności nie kolidują z estetycznym wymiarem architektury?
Pierwsza zasada projektowania uniwersalnego wskazuje, że trzeba uwzględniać potrzeby wszystkich użytkowników, ale też wskazuje, aby rozwiązania były również atrakcyjne dla wszystkich. Powtarzam swoim studentom, aby poszukiwali takich rozwiązań, które będą zarówno estetyczne, jak i atrakcyjne dla każdego użytkownika, bez względu na to, kim on jest. Projektowanie uniwersalne można rozpoznać po tym, że go nie widać. Jeżeli budynek lub przestrzeń funkcjonują dobrze, to nic nam w nich nie przeszkadza, bo nie ma w nich barier. Kiedyś projektowało się schody, aby nadać obiektowi prestiż, monumentalność, ale jednocześnie tworzono dla ludzi barierę. Aby to ograniczenie zniwelować, dobudowywano potem pochylnię, wprowadzano pochwyty, poręcze czy instalowano dodatkowe urządzenia. Czy to jest estetyczne? Czy nie lepiej dać wszystkim szansę na wejście do przestronnego foyer z poziomu terenu? Przy już istniejących, rewitalizowanych obiektach to różnie bywa i trzeba poszukiwać tzw. racjonalnych usprawnień – to określenie funkcjonuje w Konwencji praw osób niepełnosprawnych ONZ, przyjętej przez Polskę w 2012 roku. Przykładem takiej alternatywnej dostępności jest to, że jeśli w obiekcie istnieją schody, a trzeba zaznaczyć, że jest to bariera krytyczna dla wielu osób, to można w nim zamontować pochylnię albo jakieś inne urządzenie techniczne. Jednak niech to będzie rozwiązanie najbardziej funkcjonalne, z którego będzie można skorzystać w sposób samodzielny, bez konieczności proszenia kogoś o pomoc. Gdy widzę nowy budynek, a przy nim platformę przyschodową, to jest dla mnie jasne, że ten projekt nie został zrealizowany zgodnie z ideą projektowania uniwersalnego. Takie rozwiązanie nie jest funkcjonalne z punktu widzenia dostępności, ponieważ mogą z niego korzystać wyłącznie osoby na wózkach i to jeszcze pod nadzorem przeszkolonej obsługi, jak często nakazują producenci. Już nie wspomnę o tzw. schodołazach, które nie tylko wymagają pomocy innej osoby, lecz także totalnie nie są dostosowane do różnych typów wózków. Trzeba przesiadać się na przeznaczony do schodołaza wózek, a ktoś inny musi wnieść wózek należący do danej osoby. Dodatkowa trudność pojawiała się, jeśli ktoś poruszał się na wózku elektrycznym.
Panie Profesorze, jakie realizacje zachwyciły Pana ostatnio pod względem dostępności albo mile zaskoczyły?
Dla mnie jest to trudne pytanie, bo zawsze „coś” znajdę. Do każdej oceny podchodzę bardzo krytycznie, bo wiem, jaką rolę w życiu osób niepełnosprawnością odgrywa dostępna przestrzeń. Oczywiście chętnie oglądam te budynki, które dostają nagrody w zakresie dostępności, ale nie jest mi znany w naszym kraju taki, który w 100% spełnia wymagania osób z różnymi potrzebami. Ponoć w Kopenhadze znajduje się siedziba organizacji pozarządowych, która te założenia realizuje. Być może dlatego, że duży wpływ na projekt tego budynku miały osoby z niepełnosprawnościami. Oczywiście można zadać pytanie, czy w ogóle możliwe jest stworzenie budynku w pełni dostępnego. Zaznaczmy, że według wskazań Centrum Projektowania Uniwersalnego Uniwersytetu Północnej Karoliny (USA), jeżeli 95% użytkowników może skorzystać z danego rozwiązania, to znaczy, że to już jest projektowanie uniwersalne. Te 5% to są bardzo specyficzne potrzeby, które możemy rozwiązywać przez zastosowanie technologii. Wspomina o tym definicja zamieszczona w konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Nie wyklucza się w niej zastosowania środków, które mogą nas wspomagać przy braku możliwości implementacji pełnego projektowania uniwersalnego. Wspólnie z panią Aliną Wójtowicz-Pomierną z Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych przy Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej nazwaliśmy je technologiami kompensacyjnymi. Jednymi z prostszych rozwiązań tego typu są wózek inwalidzki, aparat słuchowy czy pętla induktofoniczna dla osób słabosłyszących albo okulary dla osób niewidomych, które pogłębiają kontury w polu widzenia.
A te bardziej skomplikowane rozwiązania?
W projektowaniu uniwersalnym nie zmierzamy do skomplikowanych rozwiązań, ale poszukiwania takich, które będą proste w użytkowaniu, często też intuicyjnie. Myślę, że przy tak szerokiej gamie potrzeb funkcjonalnych użytkowników jesteśmy w stanie sobie z nimi poradzić za pomocą tak zwanej adaptabilności. To zagadnienie wypracowane przeze mnie na warsztatach partycypacyjnych pt. Projektowanie uniwersalne – jak żyć razem, nie obok siebie. Podczas zajęć tworzyliśmy razem ze studentami aranżacje przestrzeni mieszkalnych na potrzeby konkretnych użytkowników – osób z zaawansowaną niepełnosprawnością. Projektowaliśmy zmiany w konkretnych mieszkaniach, uwzględniając to, aby te modyfikacje mogły nastąpić szybko i bez nadmiernych kosztów. Te zajęcia cieszą się zainteresowaniem, cały czas je prowadzę, choć już pod zmienioną nazwą Adaptabilność przestrzeni zamieszkania. Mam nadzieję, że owa adaptabilność będzie trochę dla inwestorów publicznych argumentem do planowania racjonalnych działań z uwagi na ograniczenia budżetowe. Przed nami jest wiele pracy, aby dostępność była powszechna. Inwestorzy powinni być oni jednak świadomi, że nie zwalnia ich ona z procesu dostosowania obiektu dla osób z różnymi potrzebami. Bo przecież zmieniamy się, starzejemy, nasze mieszkanie powinno być w jakiś sposób podatne na zmiany dla zmieniających się naszych potrzeb i aktywności. Nie musimy w nim od razu montować bezprogowego prysznica, toalety, pochwytów itd. To wszystko może być wykonane później, ale musimy na to przewidzieć pewną przestrzeń. Pracując jako ekspert ds. dostępności w mieście Gdyni, gdy zarząd budynków komunalnych przeprowadza remonty mieszkań, przygotowujemy się do tej adaptabilności i np. włączniki światła montujemy już niżej, na wysokości 80 do 100 cm, tak aby osoby poruszające się na wózkach mogły spokojnie z nich korzystać, żeby w przyszłości nie trzeba było tych opraw przerabiać. Zwracamy też uwagę na zaprojektowanie na tyle dużej łazienki, aby likwidując np. wannę, można było kiedyś zamontować tam prysznic bezprogowy. To wymaga też dostosowania instalacji kanalizacyjnych w odpowiedni sposób na etapie projektowania. Niestety zauważam, że wielu deweloperów zapomina o bezprogowym wyjściu z mieszkania na balkon czy taras. Bardzo mocno wskazuję na procedury adaptabilności w budynkach zamieszkania zbiorowego, np. w hotelach. To ważne, aby osobom z niepełnosprawnością dać możliwość większego wyboru, a nie – jak to często bywa – oferta sprowadza się do jednego, dwóch pokojów w obiekcie. Postuluję też, że celem nie powinno być dostosowanie 12% mieszkań w budynku wielorodzinnym, jak to obecnie wynika z Warunków technicznych, ale zapewnienie adaptabilności w 100% w całym obiekcie. To zagadnienie wiąże się z szacunkiem do użytkownika i jego poczuciem godności. Drugą sprawą jest nasze prawo do tzw. starzenia się w miejscu – kupujemy mieszkanie i pomimo tego, że nasza sprawność się zmienia, pozostajemy w nim do końca, nawet jeśli mieszkamy na drugim piętro. Według przepisów w Polsce budynek mieszkalny można wznieść bez windy do 3. kondygnacji. W tym przypadku adaptabilność oznacza, że powinniśmy zaplanować na tę windę miejsce, gdyby wspólnota mieszkaniowa czy spółdzielnia chciały ją w przyszłości zainstalować w naszym bloku.
Marek Wysocki – architekt, profesor Politechniki Gdańskiej. Ceniony ekspert i znawca projektowania uniwersalnego. Autor Standardów Dostępności, wdrażanych w polskich miastach. Inicjator powołania pierwszego w Polsce Centrum Projektowania Uniwersalnego. Od 2014 r. ekspert ds. dostępności miasta Gdyni. Doświadczony praktyk, audytor dostępności ponad 300 obiektów i przestrzeni publicznych. Członek Rady Programowej Kongresu Osób z Niepełnosprawnościami, Rady Dostępności przy Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, niezależny ekspert Grupy ON Inclusion 14-20, pełnomocnik rektora Politechniki Gdańskiej ds. dostępności. Główny ekspert projektu Ośrodek Wsparcia Architektury Dostępnej – kompleksowe wsparcie w zakresie dostępności architektonicznej dla podmiotów publicznych
Ośrodek Wsparcia Architektury Dostępnej (OWDA) to pilotażowy projekt doradczy realizowany od 2021 roku przez Fundację Aktywnej Rehabilitacji ,,FAR” we współpracy z Państwowym Funduszem Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i ARQiteka Biurem Projektowym Marta Kulik w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (PO WER). Wartość dofinansowania wynosi 7 156 682, 82 zł. Głównym celem projektu jest wsparcie podmiotów publicznych w zapewnieniu dostępności architektonicznej obiektów i ich bezpośredniego otoczenia dla osób ze szczególnymi potrzebami oraz w wypełnianiu zadań wynikających z aktualnie obowiązujących aktów prawnych. Projekt ma stanowić także płaszczyznę do dyskusji na temat projektowania uniwersalnego.