zdjęcie 24/09/2014

i

Autor: Archiwum Architektury Widok elewacji frontowej. Fot. Wojciech Kryński

M. i A. Domicz. Centralna Biblioteka Caritas w Opolu

2014-09-23 15:03

Nowa architektura, skromna i pozbawiona zbędnych ozdób, może znakomicie współtworzyć zabytkową przestrzeń

Nazwa obiektu Biblioteka Diecezjalna Caritas
Adres obiektu Opole, ul. Szpitalna
Autorzy M. i A. Domicz - pracownia architektury - architekci Małgorzata Pizio-Domicz, Antoni Domicz
Konstrukcja Zygmunt Goliszewski
Generalny wykonawca Zakład Usług Budowlanych Jan Dudzik
Inwestor CARITAS Diecezji Opolskiej
Powierzchnia terenu 350.0 m²
Powierzchnia zabudowy 230.0 m²
Powierzchnia użytkowa 730.0 m²
Kubatura 3400.0 m³
Projekt 1995-1996
Data realizacji (początek) 1998
Data realizacji (koniec) 2001

Centralna Biblioteka Polsko-Niemiecka Caritas imienia Eichendorffa to placówka niezwykła. Jest ona symbolem współczesnej Polski i pojednania polsko-niemieckiego. Niezwykła jest też sama siedziba instytucji. Budynek usytuowany w zabytkowym sercu Opola, przy staromiejskiej ulicy Szpitalnej, wraz z pobliskim Bankiem Przemysłowo-Handlowym projektu krakowskiej pracowni DDJM (prezentacja A-m 6/2001), to bodaj najwybitniejsza współczesna kreacja architektonczna w mieście. Dość szczególne jest też miejsce, w którym stanął obiekt. Ulica Szpitalna, oddzielona szeregiem domów od kanałów Młynówki, jeszcze do niedawna była jednym z najbardziej zaniedbanych zakątków opolskiej starówki. Dziś obok siebie stoi tu kilka odrestaurowanych kamienic oraz trafnie wkomponowanych pomiędzy nie, współczesnych plomb. Spośród nich wyróżnia się siedziba cementowni Gorażdże, wznosząca się nad samym brzegiem kanału, vis á vis fasady biblioteki. Wyrzucona na zewnątrz szklanych elewacji kratownica konstrukcji, pierwotnie miała być zbudowana z betonu. Ostatecznie obłożono ją kamieniem. W efekcie, zamiast zamierzonej brutalności, kontrastu pomiędzy tradycyjną formą a współczesną technologią i materiałem, mamy cukierkową wariację na temat klasycznej kamienicy szczytowej. Zdecydowanie więcej szczerości można odnaleźć w niewielkiej, dwupiętrowej plombie przy wąziutkim zaułku tuż obok biblioteki. Prosta architektura, niemal pozbawiona detalu, znakomicie gra dzięki dobrze uchwyconym proporcjom, delikatnemu boniowaniu przyziemia, układowi okien i jasnoszarej kolorystyce elewacji. Budynek zamyka perspektywę prywatnej uliczki — podwórka na zapleczu biblioteki, tworząc wraz z nią sympatyczny zaułek — bez wątpienia staromiejski, ale o współczesnej architekturze. Realizacja ta jest też dowodem na to, że nowa architektura - skromna, pozbawiona zbędnych gadżetów, za to o dobrze uchwyconej skali i proporcjach — może znakomicie współtworzyć zabytkową przestrzeń. Siedziba biblioteki Caritasu nie jest budowlą aż tak ascetyczną jak wyżej wymieniona plomba. Można ją uznać nawet za dekoracyjną. Jednak detal budynku ma charakter całkowicie współczesny i pozbawiony choćby cienia pretensjonalności. Co więcej, detal ten stosowany jest z żelazną konsekwencją. Nie jest on gadżetem, lecz wypływa z kompozycji budynku. Całość składa się z trzech segmentów, które tworzą niejako rytm trzech szczytowych kamienic, stojących wzdłuż pierzei ulicy. Zabytkowym budynkiem — starannie odrestaurowanym i licowanym ciemnowiśniowym klinkierem — jest prawy segment. Lewy to monolityczna, żelbetowa struktura o filuternie wychylającej się ścianie — widocznej z daleka w perspektywie ulicy i zdającej się wołać tu jestem! Segment środkowy — najbardziej eteryczny, bo tworzący zamkniętą w szklanej „klatce" wewnętrzną uliczkę — to nakryte szklanym dachem patio z ladą recepcyjną pośrodku, kamiennym brukiem zamiast posadzki i szklanymi elewacjami. Antoni Domicz podkreśla, że układ budynku uczytelnia pierwotne podziały własnościowe. Zarazem oddaje charakter stojących tu domów, tworząc przy tym fragment zabudowy ulicy o wyrównanym gabarycie. Dwupiętrowa, ceglana kamienica z lekko podniesionym, użytkowym poddaszem to odrestaurowany autentyk. Wychylająca się, żelbetowa ściana prawego segmentu, osłonięta delikatną, stalową siatką o module kwadratów stanęła zamiast rozebranego obiektu o tępej, pozbawionej jakiegokolwiek wyrazu ścianie. Z kolei szklana część środkowa pojawiła się w miejscu niknącego w pierzei, parterowego budynku.

Ceglana kamienica mieści biura Caritasu i mieszkanie księdza, ukryte na podniesionym lekko poddaszu. Od ulicy ma odrestaurowaną, zabytkową elewację, z ceglanymi gzymsami, charakterystycznymi nadokiennikami w formie łuku odcinkowego oraz miniaturowym szytem na osi. Jej boczna ściana, zwrócona do wewnętrznej uliczki-patia, została wymurowana klinkierem tak jak fasada. Pierwotnie z patia miały prowadzić wejścia do budynku. Ostatecznie inwestor zrezygnował z tego i tylko na wysokości pierwszego piętra, ponad patiem, przerzucono betonową kładkę, łączącą dwa skrajne segmenty. Z tyłu architekt dobudował do kamienicy narożną klatkę schodową o żelbetowym szkielecie konstrukcyjnym i wiszącej, szklanej ścianie osłonowej, ożywionej detalem z drewna. Tworzy on rodzaj poziomych pasów boniowania, nałożonych na szkło, zza którego odsłania się lekka konstrukcja klatki schodowej. Zupełnie odmienny charakter ma żelbetowy segment budynku. Monolityczny, zamknięty z trzech stron, całkowicie otwiera się na wnętrze patia. Widziany stamtąd sprawia wrażenie ogromnej, trzykondygnacyjnej półki na książki. I choć architekci odżegnują się od podobnych porównań, to nasuwają się one również po wejściu do wnętrza budynku. Podręczny magazyn książek usytuowano tu jedynie na poziomie przyziemia. Na wyższych kondygnacjach znalazły się sale wykładowe i przestrzenie biurowe. Ostatnie, czwarte piętro, przeznaczone do wynajęcia, jest nieznacznie cofnięte i wzbogacone o taras, z którego rozciąga się widok na dachy i pobliskie wieże staromiejskich kościołów. Żelbetowe elewacje budynku kontrastują z płaszczyznami szkła i cegły. Pozbawione okien nie są jednak monotonne. Architekci urozmaicili je modułami, tworzącymi rodzaj poziomych i boniowań poddanymi żelaznym regułom. Boniowanie tworzy moduł o wysokości 1,1 metra. Nie jest on przypadkowy. Wysokość ta wyznacza poziom wszystkich klamek, kontaktów, balustrad wewnątrz nowych części budynku. Z kolei dwa metry i dwadzieścia centymetrów to poziom wszystkich nadproży. Wysokość trzech metrów i trzydziestu centymetrów określa poziom posadzek kolejnej kondygnacji. Moduł kwadratu 1,1 metra ma także stalowa siatka, która ożywiła wychylającą się ścianę frontową segmentu z żelbetu. Jak mówi Antoni Domicz, siatka na elewacji ma swoje logiczne uzasadnienie. Jest ona efektem poszukiwania współczesnego detalu, adekwatnego do formy budynku. Zdaniem projektanta żelbetowa ściana bez okien jest martwa. Stalowa siatka pełni tu funkcję dekoracyjną. Delikatny detal stanowią również otwory po szalunkach w betonie. I one mają rozstaw ściśle ustalony przez architekta. Przyjęty moduł 1,1 metra powtórzony jest też w podziałach szklanych ścian osłonowych, zarówno wewnętrznego segmentu jak i klatki schodowej w ceglanym budynku. W części środkowej obiektu, tak jak w klatce schodowej, miały go wyznaczać nałożone na szkło drewniane gzymsy. Choć efektowne, nadające monochromatycznym elewacjom wrażenie ciepła, okazały się jednak mało praktyczne i ostatecznie z nich zrezygnowano.

Ciepła dodają natomiast bukowe panele ścian wewnątrz budynku. Z tego samego materiału wykonana została okrągła lada recepcyjna, stojąca pośrodku wewnętrznej, konsekwentnie, również wysokość tego mebla wyznaczona jest modułem 1,1 metra wszystkie elementy mają grubość sześciu centmetrów. Przestrzeń ożywia wspomniana już kładka, łącząca wnętrza skrajnych segmentów, ale zarazem stanowiąca rodzaj przedłużenia dość szczupłego holu przed salą wykładową. Pierwotnie architekci planowali wzbogacenie patia przez budowę ażurowych, rzeźbiarsko potraktowanych schodów. Źle się stało, że w trakcie realizacji zrezygnowano z tego rozwiązania, bo schody na tyłach budynku są dość ciasne, a dodatkowy element na zamknięciu wewnętrznej uliczki sprawiłby, że pomieszczenie wydawałoby się przestronniejsze. Realizacja przyjęta została przez opinię publiczną Opola z mieszanymi uczuciami. Od zachwytów po całkowitą krytykę. Nic dziwnego. Budynek swym współczesnym językiem przełamuje stereotyp myślenia o tym, jak ma wyglądać architektura powstająca w sąsiedztwie zabytków. A nowoczesnych budynków, poza kilkoma dużymi miastami, w Polsce wciąż nie ma wiele. Opisany przez nas przykład z Opola przekonuje, że architektura ta może być naprawdę nowoczesna, bez silenia się na nie zawsze udaną stylizację. W prezentowanych przez nas budynkach szalunków nie ma arogancji. Jest za to umiar, i pomimo elewacji form oraz technologii, wpisanie w otoczenie.

Jezy S. Majewski

Założenia  autorskie: Położona w centrum miasta przy ulicy Szpitalnej Biblioteka Polsko-Niemiecka Caritas pełni rolę centrali obsługującej i koordynującej funkcjonowanie sieci bliotek Caritas Diecezji Opolskiej. Ulica Szpitalna, biegnąca między opoiskim rynkiem i kanałem Młynówki, ma zabudowę niejednorodną stylistycznie i znacznie zdegradowaną techniczne. Trzy kamieniczki — betonowa, szklana i ceglana — tworzą kompleks użytkowany przez Caritas. W części ceglanej mieści się Centralna Administracja Caritas, pozostałe zajmuje biblioteka. Jej budynek nawiązuje swą strukturą do historycznego układu parcelowego. Kamieniczka „otwarta" — szklana — powstała w miejscu zdewastowanego, pozbawionego oryginalnych cech stylistycznych budynku mieszkalnego. Jej architektura nawiązuje do wczesnego modernizmu i współczesnego minimalizmu. Trzy podstawowe materiały — beton, drewno i szkło — określają charakter obiektu. Kontrastem do betonowych ścian, słupów i stropów są drewniane ścianki działowe drzwi, podłogi, ramy okien i balustrad, stopnie schodów wachlarzowych (niezrealizowanych). Zaprojektowany podział modularny przekroju porządkuje układ przestrzenny budynku i scala dwie kamienice. Pierwszy poziom -1,1 metra wyznacza wysokość balustrad, parapetów, lady informacyjnej i klamek, drugi — 2,2 metra określa poziom nadproży drzwiowych i okiennych, trzeci — 3,3 metra — poziom posadzki kolejnej kondygnacji. Podział ten, wyeksponowany listwami drewnianymi i szczelinami w betonie, wraz z regularnie rozmieszczonymi otworami technologicznymi szalunków, tworzy współczesny detal elewacji frontowej. Wynajęcie części pomieszczeń budynku kilku firmom przyczyniło się do systematycznej dewastacji obiektu, polegającej na samowolnej przebudowie górnych kondygnacji. Pragnę podziękować kolegom architektom: J. Gurawskiemu, St, Mullerffi, M. Mazurkowi, J. Kucharzewskiemu za pomoc w pokonywaniu barier biurokratycznych.

Antoni Domicz