Nazwa obiektu | Dom rekreacyjny |
Adres obiektu | Czorsztyn, Stylchyn 2 |
Autorzy | K.J.Jaraczewski, architekci Krzysztof Jaraczewski, Radosław Kacprzak |
Współpraca autorska | architekt Tomasz Pniewski |
Konstrukcja | Sławomir Kaszewski, Sławomir Pastuszka |
Generalny wykonawca | Bronisław Sowa |
Inwestor | Anna i Rafał Lipińscy |
Powierzchnia terenu | 5100.0 m² |
Powierzchnia zabudowy | 199.0 m² |
Powierzchnia użytkowa | 326.0 m² |
Powierzchnia całkowita | 445.0 m² |
Kubatura | 1215.0 m³ |
Projekt | 2007 |
Data realizacji (początek) | 2007 |
Data realizacji (koniec) | 2008 |
Koszt inwestycji | 1 500 000 PLN |
Niezwykły kontekst przestrzenny, społeczny i ekonomiczny. Z dwóch stron blisko do jeziora zaporowego powstałego w celu ochrony przeciwpowodziowej Doliny Dunajca. W pobliżu osada turystyczna złożona z zestawionych w nowy układ cennych drewnianych budynków, które przeniesiono tam z terenów zajętych dziś przez sztuczny zbiornik. Nieco dalej na północ, u stóp Gorców, nowe miejscowości wybudowane przez i dla mieszkańców, którzy z powodu realizacji tego przedsięwzięcia musieli opuścić swoje dotychczasowe domy. A jeszcze dalej, na wschód, stojące na skałach zamki w Czorsztynie i Niedzicy. Za jeziorem wzgórza Spiszu, a w tle panorama Tatr. Widok w tę stronę otwiera się na opadające ku południowi zbocze. Podzielono je na szereg działek. Jedną z nich nabyli Anna i Rafał Lipińscy. Planując budowę domu, doszli do wniosku, że byłoby niestosowne, gdyby w tym wyjątkowo pięknym miejscu stanął obiekt służący jedynie rodzinie warszawiaków przyjeżdżających tu kilka razy do roku. Budynek zaprojektowano więc tak, aby możliwe było dzielenie się jego przestrzenią z innymi. Korzystają z niego także zorganizowane grupy dzieci i młodzieży. Zarówno przyjeżdżające tu z dużych miast, jak i klasy szkolne z okolicy. Stąd przestronne sale z materacami, zbiorowe łazienki w piwnicy i pomieszczenie z dużym stołem będące jednocześnie jadalnią, kuchnią i świetlicą. Właściciele udostępniają dom za darmo. Goście mogą ewentualnie wpłacić dowolną kwotę na konto fundacji św. Jana Jerozolimskiego lub innej organizacji charytatywnej.
Projektanci budynku, Krzysztof Jaraczewski i Radosław Kacprzak, zaproponowali dom w twórczy sposób łączący w sobie różne nurty architektury. Modernistycznym wątkiem jest na przykład rezygnacja z zastosowania klasycznych okien. Przeszklenia na parterze mają formę przerw pomiędzy osobnymi odcinkami ściany, a na poddaszu wypełniają spore części szczytów i są ukryte za ażurowymi przesłonami. Pośrodku budynku umieszczono murowany trzon, w którym zlokalizowane są łazienki, przewody dymowe i wentylacyjne oraz dostępne z przyległych przestrzeni kominki i ciągi kuchenne. Tu znalazły się też wszystkie instalacje wodne, lepiej niż reszta obiektu chronione przed mrozem. Architekci, wbrew popularnemu w ostatnich latach trendowi, nie zrezygnowali z okapów. Zastosowali w zamian kilka ciekawszych rozwiązań, choćby takich jak ustawienie belek ścian w pionie zamiast w poziomie, co tłumaczą koniecznością ograniczenia osiadania drewnianej konstrukcji względem nie osiadającego murowanego trzonu. Elementy struktury budynku zostały wykorzystane do współtworzenia nastroju i zwiększenia funkcjonalności. Na przykład w najwyższej części poddasza na kleszczach więźby dachowej oparto podesty łączące antresole z prowadzącymi na nie drabinami. Wszystkie elementy drewniane – konstrukcja, pokrycie dachu, posadzka oraz meble – wykonane są z jednego gatunku – modrzewia. Integracji z szeroko otwartym krajobrazem sprzyja z kolei brak ogrodzenia nie tylko działki, na której budynek stanął, ale też sąsiednich, które wciąż pozostają niezabudowane. Ważnym wątkiem tej realizacji jest pozostawienie przez architektów wielu decyzji wykonawczych budującemu dom Bronisławowi Sowie, lokalnemu cieśli, który w efekcie stał się współautorem obiektu. Niektóre jego decyzje, takie jak zasmołowanie na czarno modrzewiowego pokrycia dachu, które w zamyśle miało naturalnie zszarzeć, znacznie odbiegają od koncepcji Krzysztofa Jaraczewskiego i Radosława Kacprzaka, ale obaj podkreślają, że społeczny i międzyludzki wymiar funkcjonowania tego domu jest sprawą najważniejszą.
Założenia autorskie Cypel Jeziora Czorsztyńskiego, z nieprzesłoniętym widokiem na zamek w Czorsztynie, zamek w Niedzicy i Zielone Skałki, topografia zmieniona przez powstanie sztucznego jeziora, zaburzony i zmieniony przez nie kontekst kulturowy i historyczny (zaznaczony przez przeniesione i ustawione na stoku stare domy z doliny Dunajca) – tworzą specyfikę miejsca. Sytuacja w krajobrazie otwartym skłoniła nas, by odpowiedzieć jednoznacznym ruchem: stosując jeden rodzaj materiału, formę prostą, archaiczną w wyrazie, odnoszącą się do szerokiego kontekstu i pozbawioną wyraźnych relacji do wirtualnych, obecnych w małej skali, zmiennych uwarunkowań prawnych i podziałów własnościowych. Przyjęliśmy, że nie tylko dom ma się wpisać w otoczenie, ale „poprosiliśmy”, by także krajobraz miejscowo dostosował swoją rzeźbę do jego obecności i by w ten sposób budynek stał się jego integralnym elementem. Deformacja stoku (niczym wypłukanie piasku wokół kamienia w strumieniu) pozwoliła osadzić dom tektonicznie w terenie. By tego nie zanegować, właściciele działki nie ogrodzili. Bywa, że latem i jesienią pasterze, jak dawnej, prowadzą stada owiec stokiem – tuż pod oknami. Istotą domu jest to, co daje mu życie: zrealizowana intencja Państwa Lipińskich, by mogły tam przyjeżdżać grupy znajomych, dzieci i młodzież, korzystając z tej przestrzeni za darmo. Dom, pozostając prywatnym, jest otwarty dla gości w sposób ich niekrępujący. Dla wielu staje się wtedy ich domem. To architektura przez małe „a”, niewystarana, miejscami toporna. Choć to niełatwe dla nas przyzwolenie projektowe, rozwiązanie wielu detali oddaliśmy w ręce spiskiego cieśli, co zaowocowało wyrazem mniej surowym i konsekwentnym, niż byśmy chcieli, lecz wpisało się w społeczny kontekst tej budowy i odpowiada na proponowany przez dom-schronisko wspólnotowy model życia, w którym najważniejszy jest nastrój całości. Z perspektywy pięciu lat, jakie upłynęły od zakończenia tej realizacji, wydaje się, że główne zadanie – stworzenie sceny dla życia – zostało spełnione, a życie niedoskonałości i zgrzyty języka architektury tłumaczy, absorbuje i wykorzystuje, zyskując oprawę bogatszą i łagodniejszą zarazem.
Artykuł ilustrowany stronami 72-75 miesięcznika "Architektura-murator" nr 12/2013