Spis treści
- Magdalena Pios o Szkole przy Świderskiej. "Nic infantylnego"
- Atutem komunikacji wewnątrz jest brak niedoświetlonych przestrzeni
- Dorota Sibińska o Szkole przy Świderskiego. "Zrozumieć i doświadczyć"
- Grzebieniowy układ umożliwił podział szkoły na kameralne bloki
- Całości dopełnia dzika zieleń, która kontynuuje klimat zalewowej łąki
Magdalena Pios o Szkole przy Świderskiej. "Nic infantylnego"
Szkoła podstawowa z oddziałami przedszkolnymi przy ulicy Świderskiej na warszawskiej Białołęce była odpowiedzią na dynamiczny rozwój dzielnicy i napływ nowych mieszkańców. Otoczenie, w którym się znalazła, to dość chaotyczna mieszanka bloków z wielkiej płyty, zaprojektowanych w różnej skali współczesnych budynków wielorodzinnych i nielicznych domów jednorodzinnych. Od strony południowej działka graniczy z wałem wiślanym z jego nadbrzeżnym lasem łęgowym, który zajmował także południową część terenu przeznaczonego na szkołę. Na działce znajdowało się też kilka rozrzuconych dużych i cennych drzew oraz skupisko zieleni w pobliżu ulicy Świderskiej. Ważnym uwarunkowaniem była także różnica wysokości terenu, który opadał ku Wiśle. Dostosowanie rzutu do zachowanych drzew było decyzją projektową, która wpłynęła zasadniczo na kształt budynku oraz oddziałuje na jego odbiór teraz, już po zakończeniu realizacji.
Czytaj także: Zatopiona w zieleni szkoła w Białołęce zachwyca internautów. Jest najnowocześniejsza w Polsce. Projekt: Piotr Bujnowski.
Choć szkołę przy Świderskiej z 36 oddziałami należy zaliczyć do tych dużych, to bryły nie odbiera się jako przytłaczającej. Jest ona rozczłonkowana – w miejscach z istniejącymi drzewami powstały placyk wejściowy i zagłębienia tworzące trzy otwarte od wschodu zielone dziedzińce, na które wychodzą okna klas. Od południa znajduje się przestrzeń rekreacyjna z boiskiem oraz naturalnym placem zabaw, przypominająca swoim charakterem, że przebywamy w bliskości Wisły z typową dla jej brzegów roślinnością. Pod drzewami, na placyku przed budynkiem, zaplanowano miejsca do siedzenia.
i
Atutem komunikacji wewnątrz jest brak niedoświetlonych przestrzeni
Wejścia do obu funkcji zlokalizowano w podcieniu. W części frontowej mieści się przedszkole z przeznaczonym dla niego dziedzińcem i strefą zabaw, dalej wejście do szkoły. Po przekroczeniu drzwi znajdujemy się w dużej, dwukondygnacyjnej przestrzeni z przeszklonym dachem, która jest holem wejściowym, ale także miejscem wokół którego skupiają się wspólne pomieszczenia szkoły – szatnia, stołówka i świetlice. Przestrzeń ta zorganizowana jest na dwóch poziomach, mijających się o wysokość połowy kondygnacji – efekt dostosowania budynku do zastanej na działce różnicy terenu.
Czytaj także: Boisko na dachu, klimatyzowane sale, toalety jak na lotniskach. Tak dziś projektuje się nowe polskie szkoły
Najistotniejszym jej elementem są łączące półpoziomy duże drewniane schody – siedziska, tworzące miejsce, gdzie można usiąść w oczekiwaniu na rodziców lub spędzić przerwę z kolegami. Na przestrzeń holu otwiera się strefa komunikacyjna północnej części pierwszego piętra. Rozchodzą się stąd też korytarze prowadzące do sal znajdujących się w części południowej na parterze i piętrze oraz do strefy sportowej z salą gimnastyczną i zlokalizowanym na dachu boiskiem. Wielkim atutem komunikacji wewnątrz budynku jest brak niedoświetlonych przestrzeni. W wielu miejscach zaprojektowano przeszklenia, aby eksponować otaczającą budynek zieleń. W korytarzach, otwierających się na wycięte w bryle szkoły dziedzińce, znajdują się także miejsca do siedzenia w postaci szerokich drewnianych parapetów zachęcających do spędzenia przerwy z widokiem na zewnątrz.
Szkoła jest jedną z pierwszych instytucji publicznych, z którą jako dzieci musimy się zmierzyć. Często instytucja ta poprzez niską jakość architektury i brak dostosowania do potrzeb współczesnej edukacji nie pozwala na utożsamianie się z nią i odnalezienie w niej swojego miejsca. Projektanci szkoły przy Świderskiej zadbali o przemyślane, przyjazne i dobrze wyposażone miejsca do nauki, ale także o przestrzenie integracji – zarówno wewnątrz, jak i w jej otoczeniu. Na pozytywny odbiór budynku wpływa także dobór materiałów. Na elewacji oraz w środku nastrój tworzy szara silikatowa cegła uzupełniona betonowymi elementami. Drewniane dębowe okna, fornirowane okładziny ścian i panele sufitów podwieszanych, przemyślane detale oraz stonowana kolorystyka nawiązująca do lat wczesnego modernizmu przywołują skojarzenia z przedwojennymi gmachami.
Jednocześnie rozbicie przestrzeni wewnątrz, obfitość naturalnego światła i powiązania z zewnętrzem, a także uzupełniające elementy wykończenia, takie jak informacja wizualna czy kolorowe geometryczne płaskorzeźby, wprowadzają atmosferę przyjazności i otwartości. Nie ma tam jednak nic infantylnego – użytkownicy traktowani są z szacunkiem i powagą. Można się jedynie zastanawiać, czy wnętrza nie zostały zbytnio uładzone i czy nie uzyskano by jeszcze lepszego efektu, stosując beton, drewno i cegłę w ich bardziej surowych wersjach. Być może materiały te mogłyby inspirować tak, jak robią to zastosowane w budynku rozwiązania przestrzenne – pełen światła hol, boisko na dachu czy rzeźbiarska zewnętrzna klatka schodowa.
Dorota Sibińska o Szkole przy Świderskiego. "Zrozumieć i doświadczyć"
Budynek jest efektem konkursu organizowanego przez Miasto Stołeczne Warszawa i dzielnicę Białołęka. Jego tematem był projekt czterociągowej szkoły wraz z czterooddziałowym przedszkolem na długiej, wąskiej działce, której prawie połowa znajduje się na tarasie zalewowym Wisły. Przy takich uwarunkowaniach złożone prace były do siebie dość podobne. Od strony ulicy Świderskiej planowano wjazd na parking, następnie budynek szkoły (najczęściej w układzie grzebieniowym), a za nim boiska i tereny zalewowe zaaranżowane przez projektantów w przeróżny sposób. Finałową czwórkę łączył też jeden element: była to szara, ceglana elewacja. Wygrana praca autorstwa Bujnowski Architekci wyróżniała się boiskiem na dachu, które w ostatnich czasach stało się substytutem nowoczesnej szkoły. Jest to świetne rozwiązanie szczególnie dla władz dzielnicy i dyrektorów placówek, ponieważ takiego obiektu sportowego nie udostępnia się mieszkańcom, zarówno z powodu bezpieczeństwa, jak i lokalizacji, oczywiście poza płatnym wynajmem. Podobnie jest z boiskiem na dachu wielokrotnie nagradzanej Szkoły Podstawowej nr 400 na warszawskim Wilanowie, również autorstwa Bujnowski Architekci („A-m” 03/2021), gdzie mimo dostępu z zewnątrz dorobiono kratę, na której dziś wisi kłódka.
i
Grzebieniowy układ umożliwił podział szkoły na kameralne bloki
Szkoła została zaprojektowana, ale – co najważniejsze – wykonana z wysokiej jakości naturalnych materiałów. Zgodnie z wizualizacjami konkursowymi mamy tu cegłę, drewniane okna i okładziny ścian, surowy beton, naturalne podłogi. Bryła jest prosta, elegancka i stonowana. Skromna fasada, z odciśniętym w betonowym nadprożu numerem 406, szerokim podcieniem zaprasza nas do wejścia na otwarty dziedziniec. Na pierwszy rzut oka widać bardzo wiele podobieństw do szkoły nr 400 w Wilanowie. Czuć rękę tego samego architekta, trudno więc nie porównywać obu placówek. Podobne materiały, prawie analogiczne moduły drewnianych okien, stylistyka wnętrz i boisko na dachu – choć tym razem w zdecydowanie wyższym standardzie.
Murawa wykończona jest sztuczną trawą, amortyzuje każdy ruch, wygląda bajecznie. Grzebieniowy układ umożliwił podział na kameralne bloki po trzy-cztery klasy otwarte na zielone dziedzińce, w których udało się zachować rosnące na działce od lat dęby szypułkowe. To one dodają uroku salom, zacieniając je i wprowadzając zieleń do wnętrza. Ciekawym rozwiązaniem jest też zastosowanie mięsistych zasłon zamiast rolet zaciemniających – nie dość, że świetnie poprawiają akustykę, to jeszcze wnętrze wydaje się mniej formalne. Dopełnieniem są niskie i bardzo głębokie parapety z poduchami, podwieszone sufity z wełny drzewnej, drewniane schody i naturalne materiały na posadzkach. Tylko ta wszechobecna stalowa siatka sprawia, że człowiek czuje się trochę jak ptak uwięziony w wolierze... No cóż, bezpieczeństwo w naszym kraju to podstawa. Od lat słyszę, że dziecko nie może się potknąć, bo rodzic pozwie szkołę. Warszawski sanepid z uwielbieniem podtrzymuje tę narrację, wymuszając często na projektantach kuriozalne rozwiązania, ale taki mamy system.
i
Całości dopełnia dzika zieleń, która kontynuuje klimat zalewowej łąki
Układ funkcjonalny jest bardzo czytelny, nie ma zbędnych korytarzy czy zakamarków. Świetlice, biblioteka i stołówka są blisko siebie, łatwo dostępne z poziomu parteru i – co ważne – blisko wejścia głównego. Przedszkole zostało „wydzielone” ze szkoły, zlokalizowane na parterze, od strony ulicy Świderskiej. Jest kameralne – zajmuje tylko cztery pomieszczenia, z dużą salą wielofunkcyjną. Całości dopełnia dzika zieleń, która kontynuuje klimat zalewowej łąki. Za tę część odpowiadała pracownia topoScape, znana m.in. z parku Akcji Burza. Wzdłuż ceglanych elewacji ciągną się rabaty z polnymi kwiatami i jeżówkami, uzupełnione małą architekturą z drewna i stali. Bardzo mi się spodobały wielkie stoły wśród zieleni, pełniące funkcje letnich klas – aż chce się wyjść na powietrze! Wiele rozwiązań, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, z kolorystyką włącznie, przywołuje na myśl skandynawski dizajn szkół, słynący ze swoistego minimalizmu i łączenia się z naturą. Takich właśnie elementów zabrakło m.in. w budynku liceum ogólnokształcącego w Wesołej („A-m” 09/2024). Żal mi też trochę przedszkolaków, które zamiast placu zabaw mają wewnętrzny dziedziniec z dwoma zabawkami, a na samym końcu działki jest ukryty, sprawiający wrażenie zapuszczonego, plac zabaw.
Wydawałoby się, że lokalizacja boiska na dachu miała uwolnić teren zielony, który miał wielki potencjał, ale stało się inaczej. Może jest jeszcze szansa na wykorzystanie tutaj budżetu obywatelskiego? Choć teraz pewnie wszystkie środki dzielnicy skierowane będą na najnowszą, wielką szkołę na Zielonej Białołęce, wygraną w kolejnym konkursie, tym razem przez JEMS Architekci. Wielu z nas, w tym ja, z zazdrością spojrzy na budżet, który pozwolił na wykonanie wszystkich elewacji z pełnej cegły, meble szwedzkiego Kinnarpsa, przeszklenia w drzwiach przeciwpożarowych i wiele innych rozwiązań, które powinny być standardem, a są ewenementem. Ten budynek będzie się godnie starzał, ale tę prawdę wielu inwestorów zrozumie po latach, budując teraz masowo szkoły w metodzie lekkiej-mokrej.
Placówka przy Świderskiej może być świetnym przykładem do naśladowania. Co prawda jest drogim budynkiem i zaraz usłyszymy, że to inwestycja miasta, a ono ma pieniądze... Zawsze jednak mamy wzór, którym możemy się posłużyć: pokazać inwestorom, że można inaczej. Realizacja spełnia też chyba wszystkie wymogi szkoły dobrze zaprojektowanej. Myślę, że każdy architekt, który zaczyna swoją przygodę z projektowaniem szkół powinien odwiedzić tę placówkę – zrozumieć ją i jej doświadczyć. Ta prosta forma mogłaby być współczesną tysiąclatką.