W maju 2017 roku otwarta została nowa wystawa główna Muzeum Warszawy. Prace nad nią trwały cztery lata. W gronie kuratorów, rekrutujących się spośród pracowników instytucji, panowało początkowo przekonanie, że wystawy w muzeach historycznych są wystawami narracyjnymi, opartymi na jednotorowej opowieści ciągnącej się od początku dziejów miasta do współczesności. Do takiego sposobu prezentowania przeszłości przyzwyczaiło nas nie tylko szkolnictwo, ale także same muzea historyczne. Tymczasem wystawy narracyjne wykorzystują przedmioty jak statystów, którzy odgrywają zadane im role w napisanym dla nich scenariuszu. Gdy oryginalnych statystów zabraknie, luki wypełnia się kopiami, czy to materialnymi, czy multimedialnymi. Przedmioty tracą przez to swoją podmiotowość i swoje własne historie, niekiedy bardzo interesujące – a przede wszystkim autentyczne. Historie opowiadane przez naszych rodziców i dziadków zwykle zaczynały się od przedmiotów; od fotografii, na której pokazywali nam krewnych sprzed lat, od cukiernicy, która należała do prababci, od obrusa haftowanego przez ciocię – tak poznawaliśmy dzieje naszych rodzin, a w nich odbijała się historia lokalna i powszechna. Dopiero szkoła przekształciła tę namacalną historię w abstrakcję zapisaną w książkach.
My postanowiliśmy wrócić do rzeczy, wrócić do namacalnej historii. Pracę rozpoczęliśmy od przeglądu zbiorów, liczących aż 300 tys. rozmaitych przedmiotów. Ich różnorodność oraz specyfika znakomicie odzwierciedlają dzieje doświadczonego przez zniszczenie miasta. Zdecydowaliśmy, a lektura pism Bjørnara Olsena utwierdziła nas w tym postanowieniu, że to nie podręcznikowa, wyabstrahowana historia powinna być w centrum naszej wystawy – a rzeczy, jej realni świadkowie i uczestnicy. Odwróciliśmy tym samym sposób opowiadania historii, przyznając podmiotowość przedmiotom. Każdą z kolekcji opiekują się specjaliści i to oni zostali poproszeni o wybór obiektów. Wystawę podzieliliśmy na 21 gabinetów, odnosząc się do kunstkamer, a zatem tradycji kolekcjonowania i pokazywania zbiorów sięgającej XVI wieku. System gabinetowy doskonale przystawał do skomplikowanej struktury kamienic, w których mieści się muzeum. Chcielibyśmy, by zwiedzający spacerowali po nim, tak jak spaceruje się po mieście: od miejsca do miejsca, zwracając uwagę na to, co wyda się im intrygujące. Na wystawie otwartej teraz w połowie znajduje się aż 3880 oryginalnych przedmiotów – niemożliwe jest zatem obejrzenie każdego (docelowo eksponatów będzie niemal 8 tysięcy). Wystawę Rzeczy warszawskie uzupełniają dwa suplementy: Dane warszawskie i Dzieje kamienic. Są to czytelne infografiki pokazujące historię i teraźniejszość Warszawy w statystykach, a także dzieje naszej siedziby. Chcielibyśmy, by każdy oglądał je zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i kompetencjami, do niczego nieprzymuszony. Jeśli na coś zwróci uwagę, być może zechce zobaczyć, co leży obok i dowiedzieć się więcej. Wolność zwiedzającego jest również wolnością od nadmiaru tekstów i podpisów: ich struktura jest możliwie czytelna i zakłada, że pierwsze jest zainteresowanie zwiedzającego. Jeśli rzecz wzbudzi zainteresowanie, zwiedzający odszuka podpis, a potem byś może przeczyta tekst kuratorski. Naszą ambicją jest skłanianie do zadawania pytań, nie zaś odpowiadanie na pytania przez nikogo niezadane. Z takimi założeniami rozpisaliśmy dwuetapowy konkurs na architektów wystawy. Z wyłonionym w konkursie PL Studio pracowaliśmy intensywnie przez dwa lata. Teraz, gdy wystawa jest w połowie gotowa, mogę z satysfakcją przyznać, że osiągnęliśmy dokładnie ten efekt, na którym nam zależało: prostota, powściągliwość, skupienie na rzeczach, a przy tym szacunek dla zabytkowej architektury budynków, z którą wystawa nie konkuruje.
Muzeum Warszawy w liczbach
81 lat liczy historia muzeum
11 kamienic zajmuje siedziba
4 lata pracowano nad projektem i scenariuszem wystawy
32 kuratorów i kuratorek opracowywało wystawę główną
300 tys. obiektów znajduje się w zbiorach muzeum
7352 przedmioty wybrano na nową ekspozycję
169 pozycji liczyły muzealne zbiory w 1950 roku
21 gabinetów tematycznych składa się na nową wystawę
6475 m² parkietów i podłóg usunięto podczas modernizacji
5 tys. ton gruzu ceglanego wywieziono z samych tylko zasypek sklepień
2 tys. metrów mają poprowadzone w ścianach kanały wentylacyjne
180 km wynosi długość nowo ułożonych kabli instalacji niskoprądowych
3500 m² tynków na elewacjach poddano konserwacji
397 lat mają polichromowane stropy w kamienicy nr 34
64 mln zł kosztowała modernizacja
18 mln zł wyniosło dofinansowanie z funduszy norweskich
46 mln zł pochodziło dotacji urzędu miasta