Brzozy to wspaniałe drzewa. Przez dendrologów nazywane pionierami, potrafią zachować urodę i piękno w niejednokrotnie trudnych warunkach przestrzennych. Ponadto są ulubieńcami architektów, lśniąc graficzną urodą wyjątkowej kory. Mienią się w słońcu drobnymi liśćmi, żywo poruszanymi na niemalże najdrobniejszym wietrze. Z czasem dają miejsce innym organizmom, ochraniając jednak wytrwale obrzeża lasów. Pamiętam, jakie wrażenie zrobiły na mnie przed londyńskim Tate Modern, ożywiając dość mroczną monotonię murów nadrzecznej elektrowni przekształconej w centrum sztuki współczesnej. Celowy, trafiony gest architektonicznej wrażliwości – doceniony przez szeroką publiczność.Nowy Strzeszyn to przede wszystkim założenie urbanistyczne. Jak mówi autor, architekt Szymon Januszewski – w zwykłym tynku też zdałoby egzamin. Tak testujemy układy przestrzenne – w surowej bieli makiety, która nie rozprasza miękkością światłocienia rozbitego teksturą materiałów. Urbanistyka posługuje się językiem reguł, które bez kontekstu mogą prowadzić do czytelnych, ale jednocześnie niewypełnionych treścią modelowych rozwiązań. Bez inwentaryzacji zieleni na działce przy ulicy Epickiej rozwiązanie urbanistyczne mogłoby być pozbawione poezji.
Na szczęście dzięki wrażliwości autora jakość w układzie istniejącego na działce brzozowego gaju, który zdefiniował meandry gęstej, nastawionej na sąsiedztwo urbanistyki Nowego Strzeszyna, została dostrzeżona. Spacer między budynkami odbywa się od drzewa do drzewa, miękko prowadzone osie wyłaniają kolejne migoczące w świetle korony, mała architektura organizuje się wokół tych organicznych punktów.
To artykuł, do którego dostęp mają prenumeratorzy cyfrowej „Architektury-murator”.Chcesz dalej czytać ten tekst?